Dodaj do ulubionych

Coś lub ktoś nam atakuje koty

24.04.23, 20:28
Mamy z sąsiadką pięć, czasem sześć kotów wolno żyjących, które dokarmiamy. Jedna śpi na stałe u sąsiadki na tarasie, inne przychodzą tylko na posiłki. Jesienią ub. roku Czarna tj. ta, która śpi na tarasie przyszła z wyrwanym futrem na boku i z tajemniczą dziurką. Jest oswojona, więc dała sobie to dezynfekować itd. Zagoiło się i futerko odrosło. Wczoraj druga przyszła z czymś dokładnie takim samym tyle, że na ogonie.
Może spotkałyście się z czymś takim? Jutro pojadę do weta ze zdjęciami. Jest to dla nas bardzo zagadkowe i budzi niepokój, boimy się, że ktoś lub coś poluje na "nasze" koty.
Załączam zdjęcia.
Obserwuj wątek
    • babcia47 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 25.04.23, 05:49
      To może już być lekko zagojony slad po strzale z wiatrówki. Sierść wtedy odpada wraz ze strupem. Trzeba zgłosić na policję
      • zulka01 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 25.04.23, 09:07
        Dziękuję. Będziemy obserwować i nadsłuchiwać, bo tutejsza policja nie kiwnie palcem.
      • wiesia.and.company Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 25.04.23, 17:43
        Nie wiem, ale może babcia47 ma rację. Pokazać wetowi to dobry pomysł - on będzie wiedział. Ale też koniecznie trzeba będzie zgłosić na policję, jeśli weterynarz potwierdzi przypuszczenia. Koniecznie. I niech to zapiszą.Niech się to znajdzie w ich aktach zgłoszeń. Przy kolejnym razie też zgłosić. Bo potem ten ktoś poczuje się bezkarny, zacznie "ćwiczyć" częściej i więcej i może to zacząć polowanie na bawiące się dzieciaki, czy idących ludzi.
        A strzelanie do żywego celu, w zamiarze uszkodzenia ciała lub pozbawienia życia nigdy nie może być bezkarne. Bo teraz to tylko wprawki a za chwilę?
        • zulka01 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 25.04.23, 19:42
          Byłam u weta, pani dr uważa, że to nie od wiatrówki. Przede wszystkim dlatego, że drugi kot ma to "coś" na środku ogona i gdyby został postrzelony w to miejsce to miałby uszkodzony cały ogon (tak jakby przetrącony). Jednak trudno jej ocenić na 100% na podstawie zdjęcia. Będziemy próbowały go złapać i zawieść, ale to nie będzie takie proste.
          Może uda mi się jutro dostać do naszego lekarza, on jest bardziej doświadczony, więc może spotkał się z takim przypadkiem. Gdyby potwierdził przypuszczenia babci47, to oczywiście zgłosimy, ale na reakcję raczej nie liczę.
          • babcia47 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 26.04.23, 05:14
            U nas jakiś dupkę polowały na koty i psy wychodzące a nawet te ktore przebywały na własnej posesji. Miałyśmy podejrzenia co do sprawcy A przynajmniej kierunku z którego padały strzały, policja przyjęła zgłoszenie i prowadziła śledztwo. Jedna z kotek koleżanki miała bardzo poważne obrażenia, by ją ratować i weekendowa noc włożyła ją po całym Dolnym Śląsku by otrzymać pomoc o przeprowadzić operację bo miała przestrzenią wątrobę A drugi na umknęła obok kręgosłupa. Nie wiem czy doszło do oskarżenia al3 szybko po rozpoczęciu śledztwa, gdy policja zaczęła odpytywac mieszkańców na okolicznosc skonczylo sie strzelanie. Najgorzej, ze wiele wskazywalo na niby porządnego starszego czlowieka którego znamy od wielu lat
            • babcia47 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 26.04.23, 05:22
              Ps. W zależności od odległości z jakiej strzelano, którym miejscem wszedł strzał obrażenia mogą być różne. Teraz gorzej bo nie ma jeszcze liści, które mogą zahamować pocisk. Mój pies miał srucinę tuż pod skórą i tylko ona została przebiera. Kotkę trafiono nieco od tyłu w miękkie części ciała no A pozatym skórka cieńsze i króciutko sierść która nie zatrzymywala pocisku. Odgłos strzału wiatrówki jest bardzo cichy i tylko w nocy, z niedużej odległości niestety można go usłyszeć. Kolezanka slyszala ale odleglosc wynosiła kilkadziesiąt metrów . Dwa jej koty pozatym tez mialy mniejsze obrażenia i dwa duze psy ktore nie opuszczaly posesji
              • babcia47 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 26.04.23, 13:31
                Ps. Właśnie wróciłam od swojego weta. Nie pomyślałam, że mam w telefonie zdjęcia ale z samego opisu obrażeń powiedział że to pewnie postrzał A sierść wokół mogła zostać wylizana przy czyszczeniu rany
                • zulka01 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 27.04.23, 09:53
                  Nasz wet na podstawie zdjęć potwierdził Wasze przypuszczenia. Dziś polujemy na kotka i jak się uda zawieziemy do lekarza żeby usunął śrut. Poza tym poproszę go o pisemne zaświadczenie, żeby mnie policja nie zbyła.
                  Namierzenie sprawcy nie będzie łatwe. Są to okolice Zalewu Zegrzyńskiego, a na tych terenach pewnie ze 70% to działki rekreacyjne, a ludzie przyjeżdżają tu głównie tylko na weekendy.
                  Mam też pewne podejrzenia co do jednego z mieszkańców. Facet ma co prawda koty, ale kto wie. Nie tak dawno stałam z sąsiadką, z którą karmię te koty, jeden z nich stał przy nas. W uliczce pojawiła się ten facet (jeszcze dość daleko), kot się najeżył, zaczął głośno warczeć i uciekać. Stałyśmy jak wryte, bo żadna z nas nigdy nie widziała takiej sytuacji. To mi dało do myślenia. Wiem, że facet lubi łazić po wsi nocami, bo kiedyś mi o tym powiedział. Pozostało mi jeszcze ustalić, czy ma wiatrówkę - może się uda.
                  • babcia47 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 27.04.23, 23:41
                    Śrucinę koniecznie trzeba usunac na zwrócił uwage moj wet bo j3st zbolowiu i w zwiazku z tym nieslychanie toksyczna dla oranizmu. Sam fakt zgloszenia, szczegolnie gdy zrobi to kilka osob i upierdliwe dopytywanie sie o postepy spowoduje chociaz tyle ze policja zacznie robic wywiad w okolicy i rozpytywac mieszkancow a to moze zmusić napasnika do zaniechania procederu , moze niekoniecznie do refleksji ake przynajmniej zajarzy ze nie jest bezkarny . U nas dziewczyny, ktore poznym wieczorem wychodzily ze swoimi psami w ciemnych.ubraniach baly się wręcz o własne zdrowie i bezpieczeństwo bo pocisk mógł w nie trafić przez pomyłkę lub rykoszet.
                    • zulka01 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 28.04.23, 19:04
                      Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że koty mają opiekunkę - uliczkę dalej. Moja koleżanka właśnie z nią rozmawiała, pani twierdzi, że była z kotem w "Legwecie", został obejrzany przez weta, ale żadnego śrutu nie stwierdzono. Już nie wiem co o tym sądzić.
                      • wiesia.and.company Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 29.04.23, 00:31
                        Jeśli "ranny" delikwent był u weta i ten nie stwierdził postrzału, to chyba jest to miarodajna opinia. Ale jednak coś się dzieje. Jeśli kot uciekł na widok tego konkretnego faceta, to coś jest na rzeczy. Jednak po prostu nie spuszczałabym człowieka z oczu, na ile się da. Może on próbuje odstraszyć "obce" koty od nachodzenia jego terenu i znaczenia bądź sikania lub kupkania. Może jakimś drutem lub nawet strzałką dziecięcego łuku. Teren nad Zalewem to teren rekreacyjny, polować tam nie można ze względu na gęsto zasiedlone tereny. Na pewno zainstalowałabym reflektorki z czujnikiem zapalającym je automatycznie. I co najważniejsze: poinformowałabym okolicznych sąsiadów o tych dziwnych przypadkach, tego faceta również - z prośbą, by mieli oczy i uszy otwarte i by informowali o podejrzanych sytuacjach. Chodzi mi o to, żeby ten człowiek też wiedział, jak również okoliczni mieszkańcy, że dzieje się coś niepokojącego, może to być nawet niebezpieczne dla psów czy dzieci. Niech ten dziwny człowiek wie, że ludzie obserwują. Może się ten ktoś wycofa ze stwarzania zagrożenia dla zwierząt (i może nie tylko).
                      • babcia47 Re: Coś lub ktoś nam atakuje koty 29.04.23, 06:09
                        Jeżeli strzał był oddany z daleka A broń nie miała za dużej siły to obrażenia mogą być powierzchowne lub jeżeli były tuż pod skórą to zostały już przez kota usunięte i stąd te łyse placki bez sierści wokół ranki. U mojego psa tkwiła właściwie w skórze tak ze mogłam sam pocisk podrapać paznokciem i tak wyczulam ze to metal a na miejscu przytrzymywal go strup z zaschniętej krwi.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka