Dodaj do ulubionych

Burek uciekł :( nie wiem co robic :(((

11.12.05, 22:46
dziewczyny siedze i rycze. wrocilam wlasnie z krakowa, jestem nieprzytomna,
zmeczona, a tutaj sie okazuje, ze wczoraj jak moj tato poszedl do kotow to
Burek uciekl! wyskoczyl jak tato otwieral drzwi, polecial przed siebie i nie
wracal na wolanie. to dziwne i zupelnie do tego kota niepodobne. nie
przyszedl jesc, nic, moj tato siedzial ze 2 godziny i czekal na kota, ale on
sobie po prostu poszedl.
zaraz drukuje ogloszenia i jutro rozzwiesze, powiem ludziom, ktorzy maja tam
garaze zeby patrzyli na kota bez ogona,moze przyjdzie.
co ja mam zrobic? sad
legnie sie we mnie mysl, ze ja sie nie nadaje do "mienia" czegokolwiek - nie
umiem nic dobrze zorganizowac, caly czas tylko jakies nieszczescia. totalna
beznadzieja.
jak ja mam znalezc Burka? przeciez on sobie nie poradzi sam, jeszcze nie jest
mocno zimno, ale niedlugo bedzie. jak go znalezc? prosze poradzcie cos jesli
macie jakies doswiadczenie, zupelnie nie wiem co moge zrobic oprocz ogloszen
i chodzenia tam czesto.
jutro z samego rana jak jeszcze bedzie spokojnie na ulicach tam pojde. i w
nocy bede chodzila, jest wieksze prawdopodobienstwo, ze wtedy przyjdzie do
mnie, nie bedzie sie bal, bo nie bedzie ludzi .
sad
aga
Obserwuj wątek
    • aleksandra63 Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 12.12.05, 09:57
      I jak? Burek wrócił?
      Rzeczywiście, jest zimno - instynkt samozachowawczy powienien go zmusić do
      powrotu. Chociaż... Spanikowany kot jest zdolny do wielu nieprzewidywalnych
      rzeczy (to wiem po swojej kotce). Miejmy nadzieję, że jednak bedzie się kręcił
      gdzieś w pobliżu i uda się go odnaleźć.
      • barba50 Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 12.12.05, 10:15
        Myślę, że się znajdziesmile Jeśli znalazły się kociaki Babki to i Burek się
        znajdzie. Wyszedł z własnej woli /bo nie uciekł!/, widać miał jakiś interes do
        załatwienia, załatwi i wróci. Nie jest bardzo zimno, da radę. Moje spędzają na
        dworze dużo czasu, chodzą swoimi drogami, ale wracają. Czasami zmarznięte lub
        mokre jak szmaty, ale zawsze trafią.
        Oczywiście szukaj, wywieś ogłoszenia i pytaj. Burek jest charakterystyczny
        poprzez brak ogonka, z pewnością jeśli ktoś go widział to zapamięta. Szukaj i
        daj zaraz znać jak się znajdzie...
    • mama007 nie ma :( 12.12.05, 10:23
      nie znalazlam go sad glos niedlugo strace przez to ciagle "kicianie" wokol
      garazu. na domiar zlego przyszlo mi pismo z sadu, ze... odrzucili moj pozew!!!
      jestem wsciekla! nie wzieli pod uwage mojego podania o zmniejszenie kosztow
      tylko przyslali mi kwit, ze nie zaplacilam. jeszcze od lublina bede musiala
      jechac to wyjasnic.
      co za cholerny swiat......................
      • misia007 Re: nie ma :( 12.12.05, 11:07
        Bardzo mi przykro, że jeszcze to się na Ciebie zwaliło,wywieszaj ogłoszenia i
        szukaj biedaka nawet dalej, bo jak rozumiem siedział zamknięty w garażu więc
        okolica raczej dla niego obca.Trzymaj się.
        • beali Re: nie ma :( 12.12.05, 12:27
          Tak,jak napisała Misia,Burek nie zna otoczenia,więc prawdopodobnie zgubił sie.Wywieś ja najwięcej ogłoszeń ze zdjęciem kota i to nie tylko w pobliżu garazu,może macie stronę internetową miasta,jesli tak,to równiez tam zamieśc info o Burku i nie rezygnuj z poszukiwań,nawołuj go głosno,tak jak jest przyzwyczajony-koty mają świetny słuch i trzeba to wykorzystac,więc drzyj się,szczególnie gdy eter czysty i niesie głos.Pytaj dzieciaków,ludzi,jak największa ilośc ludzi powinna wiedzieć o burym kocie bez ogona,dawaj w łapę swój telefon przy okazji i mów,że dwulatka czeka-to łapie za serce i może pomóc przy sięganiu za słuchawkę,bo nie kazdemu się niestety się chce.Ten brak ogona jest tu plusem,w końcu nie każdy kot jest go pozbawiony i to zwiększa szansę,że rzuci się w oczy. Mam nadzieję,że znajdzie się,wierzę w to.Szukaj w zakamarkach typu smietniki,jakieś miejsca,gdzie może znaleźć schronienie-Sylwi kiedys nie było dwa tygodnie,ja straciłam nadzieję całkowicie,ona była u nas od niedawna,terenu prócz ogrodu nie znała wcale,nawet chyba nas nie za bardzo.Zawiodły wszystkie metody,nawet te głosowe,bury kot z ogonem raczej nie wzbudza na wsi zdziwienia,więc na telefon nie było co liczyc.Po dwóch tygodniach wybrałam się do sklepu,który rzadko nawiedzam,w pobliżu sklepu jakiś kundelek obszczekał mnie,ja coś tam zaczęłam do niego gadać i za moment stanął przede mną bury kot-moja Sylwia,poznała mój głos.Okazało się,że cały czas była właściwie niedaleko domu,musiała słyszeć nawoływania,ale nie potrafiła wrócić.Instynkt samozachowawczy nakazał jej znaleźć miejsce,gdzie mogła się schronić,tam są liczne komórki,jakieś wojskowe namioty-składziki,nie szła nigdzie dalej.Miała doszczętnie zdarte pazury,czyli żywiła się sama,ale przetrwała.Opisałam to,bo może Burek jako kot postapi podobnie do niej.
          Trzymaj się Aga
      • babka71 Re: nie ma :( 12.12.05, 12:50
        Trzymam kciuki za Burka (jak mniemam jest sterylkowany) , jak tak to wróci,
        albo ktoś go znajdzie...i przygarnie
        będzie dobrze zobaczysz!!!
        p.s ale jak to się stało , że Burek uciekł???, coś go wystraszyło??
        • ewung Re: nie ma :( 12.12.05, 13:29
          Przyłączam się z trzymaniem kciuków. Musi wrócić.
    • groha Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 12.12.05, 15:03
      O Boże... sad Najgorsze, że dla Burka, to zupełnie obcy, nieznany i z niczym nie
      kojarzący się świat. Ciekawość i chęć polatania w nim zwyciężyły, czy co. Z
      drugiej strony patrząc, nawet największa ciekawość połączona ze strachem, chyba
      nie mogła go pchnąć daleko, na drugi koniec tego świata. On pewnie jest w
      najbliższej okolicy, tylko zszokowany schował się w jakąś dziurę, albo wlazł do
      jakiejś piwnicy, czy czegoś tam. Rozwiesiłaś ogłoszenia? Mam nadzieję, że zaraz
      ktoś go zobaczy i powie Ci o tym. Na szczęście, Burka łatwo odróżnić od innych
      kotów, prawda? W końcu nie codzień widzi się bezogoniaste. Aga, tylko
      spokojnie. Koty się znajdują, naprawdę. Kocur mojej mamy, już opłakany, wrócił
      po tygodniu i dotąd nie wiemy, gdzie się błąkał, bo przeszukaliśmy całą
      dzielnicę. Całą! Porozpowiadaj ludziom kogo szukasz, powieś ogłoszenia, pochodź
      po zakamarkach, zostaw jedzenie pod garażem i czekaj. Jeśli go nie znajdziesz,
      to mam nadzieję, że samemu, po swoich śladach uda mu się wrócić. Mocno trzymam
      kciuki, żeby tak było.
    • groha Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 12.12.05, 15:03
      O Boże... sad Najgorsze, że dla Burka, to zupełnie obcy, nieznany i z niczym nie
      kojarzący się świat. Ciekawość i chęć polatania w nim zwyciężyły, czy co. Z
      drugiej strony patrząc, nawet największa ciekawość połączona ze strachem, chyba
      nie mogła go pchnąć daleko, na drugi koniec tego świata. On pewnie jest w
      najbliższej okolicy, tylko zszokowany schował się w jakąś dziurę, albo wlazł do
      jakiejś piwnicy, czy czegoś tam. Rozwiesiłaś ogłoszenia? Mam nadzieję, że zaraz
      ktoś go zobaczy i powie Ci o tym. Na szczęście, Burka łatwo odróżnić od innych
      kotów, prawda? W końcu nie codzień widzi się bezogoniaste. Aga, tylko
      spokojnie. Koty się znajdują, naprawdę. Kocur mojej mamy, już opłakany, wrócił
      po tygodniu i dotąd nie wiemy, gdzie się błąkał, bo przeszukaliśmy całą
      dzielnicę. Całą! Porozpowiadaj ludziom kogo szukasz, powieś ogłoszenia, pochodź
      po zakamarkach, zostaw jedzenie pod garażem i czekaj. Jeśli go nie znajdziesz,
      to mam nadzieję, że samemu, po swoich śladach uda mu się wrócić. Mocno trzymam
      kciuki, żeby tak było.
    • groha Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 12.12.05, 15:44
      Przepraszam, chyba z wrażenia wysłało mi się dwa razy. Ręce mi się trzęsą, gdy
      wyobrażę sobie, co przeżywa nasza Mama007sad
    • mama007 kota nie ma nadal, ogloszenia w trakcie rozklejani 12.12.05, 15:57
      a
      dopiero jak wroci moja mama z pracy, czyli kolo 17.30 pojde porozklejac je
      dalej. bo z Asia sie dzis nie dalo... w ogole mzawka caly dzien, ciekawe jak
      dlugo te ogloszenia sie utrzymaja sad
      nie wiem co temu kocurowi odbilo, ze sobie poszedl... on NIGDY nie mial takich
      zapedow. tzn zapedy moze i mial, ale nigdy ich nie realizowal. on jest tak
      naprawdee tylko pozornie taki odwazny. byl odwazny zawsze dopoty, dopoki nie
      wyszedl ciut za prog. potem odwaga sie konczyla i kot z podkulonym ogonem (tzn
      resztka ogona) wracal pospiesznie do domu. tak samow tym garazu, jak
      przychodzilam karmic koty to zostawialam otwarta brame zawsze normalnie, koty
      sobie wychodzily odrobine, wachaly, ja sprzatalam - a potem wolalam i wracaly.
      nie wiem dlaczego burek teraz tak wyskoczyl i sobie po porstu pobiegl. wydaje
      mi sie, ze nie zna mojego taty i dlatego nie przychodzil na jego wolanie. do
      mnie by przylecial.
      chociaz teraz ja juz nic nie wiem sad
      wydaje mi sie, ze on siedzi gdzies w okolicy przyczajony i umiera ze strachu.
      dlatego chce go poszukac w nocy jak nie bedzie lubdzi. zaraz obok garazow jest
      przychodnia gdzie da sie wejsc pod schody i pod podjazd dla niepelnosprawnych.
      tam jest mnostwo szpar i w ogole.
      zaczynam sie tez zastanawiac czy nie przekwaterowac gdzeis Koty, gdziekolwiek.
      sama w tym garazu dostanie przeciez pomieszania zmyslow. jade dzis ogladac
      nastepne mieszkania.
      same schody sad
    • dzingiel do mama007: szukanie kota, rada od wiedźmy 12.12.05, 18:38
      jedna wiedźma powiedziała mi przed chwilą, że wołanie kota może nie pomóc.
      mówi, żebyś wzięła jego miseczke z jedzonkiem i wołaj go w taki sposób, jak
      wołasz go do jedzonka. chodzi o to, żebyś nie chodziła za szybko. żebyś
      przystawała i wołała go do jedzonka np. trochę grzechocząc tym jedzonkiem
      jeżeli jest suche, czy też popukując w przeg miseczki paznokciem. rób tak mniej
      więcej jak zwykle to robisz. czyli np. spokojnym głosem "choć Burasku, no choć
      choć do jedzonka" i popukaj w miseczkę. tak go wołaj w jednym miejscu jakiś
      czas, bo pamiętaj, że kota najpierw będzie musiała przemyśleć. nie przyleci
      odrazu. jeżeli nic to przejdź kawałek i znowu.
      nie panikuj. przez kilka dni kota może poprostu sama się pojawić. poprostu mu w
      tym postaraj się pomóc.
      trzymamy kciuki za Buraska i za Ciebie.
      magda i marcin
    • umfana Mama trzymam kciuki aby Burek znalazł się prędko!! 12.12.05, 20:45
      Bardzo martwię się o Twojego Burania sad((
      • joanna.c Re: Mama trzymam kciuki aby Burek znalazł się prę 12.12.05, 21:45
        Czekamy na Burka razem z Tobą, moje Miśki i ja. Musi wrócić.
        TRzymaj się
        Joanna
    • uwazna Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 12.12.05, 21:53
      Dobrze Ci tu forumowiczki radzą. Przeszukaj przede wszystkim najbliższą
      okolicę. Często zdarza się tak, że przerażony kot zaszywa się w pierwszym
      napotkanym zakamarku. To może być kilkanaście, kilkadziesiąt metrów od garażu.
      Biedny Burek! Nie trać nadziei, może wieczorem wyjdzie.
      • mama007 kurde, no nie ma go :(( 12.12.05, 22:30
        szukam, laze, wolam ...
        z tego co zauwazylam to wszystkie okienka do piwnic w okolicy sa zamkniete. z
        jednej strony zle, ale z druugiej dobrze, bo po piwnicach w zyciu bym go nie
        znalalzla....
        spotkalam dzis po drodze innego kota, ale nie chcial mi powiedziec czy gadal z
        Burkiem uncertain a potem sie przyczepil pies, wiec stwierdzilam ze ide do domu, bo i
        tak Burka z psem nie znajde....
        pojde jeszcze dzis popatrzec. i jutro przed robota, eh...
        sad
        • ameli133 Re: kurde, no nie ma go :(( 13.12.05, 08:01
          Czesc napisalam Ci e-maila a dopiero teraz przeczytalam, ze Burek uciekl -
          szukaj Go wszedzie - na pewno sie znajdzie - juz mu pewnie sie znudzil garaz -
          nie dziwie mu sie wcale - zycze szybkiego znajezienia Burcia - ucaluj Go od nas
          i Kote tez - gdzie jestesmy teraz to napisalam w e-mailu - w kazdym razie
          dalekooo
          pozdr
          • mar.gajko Re: kurde, no nie ma go :(( 13.12.05, 14:57
            Ago, koty dalej w garażu! Ile to już??? Zostawiasz je bez odpowiedniej opieki,
            kot uciekł. To jest skandal. Jak możesz o tym wypisywac oczekując współczucia.
            Wzięłaś na siebie obowiązek opieki nad tymi biedactwami, już doświadczonymi
            przez los i co? Wywiozłaś je, trzymasz w garażu. W Krakowie zostawiałaś je pod
            opieką obcych ludzi miesiącami. Teraz pod opieką, jak można to tak nazwać,
            rodziny. Po co ci były te koty????? Jeżeli nie możesz, nie masz warunków aby
            się nimi zająć, po co je brałaś. Nie zapewniłas im spokoju ani odpowiednich
            warunków. Pomyśl jak one się czują, jak się czuje zamknięty w ciemnym
            pomiszczeniu kot całaymi tygodniami, a ty jeszcze wyjeżdżasz i zostawiasz je
            kopletnie bez opieki. Piszesz, że tato siedział tam 2 godz. (aż) to tak długo
            na dobę? Wygląda na to, że w każdy inny dzień to było 20 minut? pół godziny?A
            Wy wszytskie Panie tu piszące współczujecie mamie007 - jej nie trzeba
            współczuć, tylko tym kotom co je ma pod opieką.
            • umfana Smutna prawda :((( 13.12.05, 15:20
              Mam podobne zdanie jak Mar.Gajko.
              Szkoda mi koteczki, która siedzi teraz sama w garażu.
              Burasek chyba jednak ma lepiej na wolności...
              Aga poszukaj innego domu dla Bezłapki!
              • babka71 Re: Smutna prawda :((( 13.12.05, 15:46
                napiszę tak:
                nie potepiajcie mamy007 robi co może ,nie pisałam i nie pytałam dlaczego w
                garażu, bo co ? bo nie ma miejsca dla dwóch kotów?? w domu u mamy i taty, ale
                odbiegam od tematu..suma sumarum, nie potępiam Marty, robiła co mogła nie
                przewidziała, że Burek (na marginesie nadal nie wiem czy sterylkowany),
                ucieknie z garażu..tak to już jest czasami...
                A Wy mające koty wychodzące macie 100% gwarancji, że wasz pupilek wróci na noc
                do domku????
                też Nie, także moje zdanie jest takie :
                trzymać koty w domu, a jeśli są warunki na wychodzenie i 100% gwarancji, że
                KOT/ KOTKA wróci to dajcie medal temu, Kto ma te 100 % pewności
                AMEN
                takie zycie niestety jest
                w wypadku Burka , widocznie źle się czuł w garażu i szukał wejścia do ludziów,
                na kanapę , na dywan,do normalnego domku...
                jako Kocia wróżka uważam, że:
                a) Burek znalazł domek jeśli był przytulasty do ludzi i teraz tam sobie mruczy
                b) zginął i jest w niebie
                innej mozliwości nie widzę..
                • claire_de_lune Re: Smutna prawda :((( 13.12.05, 15:56
                  ja tez zostawiam moje koty na 10 godzin dziennie same w mieszkaniu. Jak
                  otwieram drzwi, za kazdym razem jeden z nich wyskakuje na zewnatrz, bo jest po
                  prostu ciekawy swiata.
                  Czy to oznacza, ze powinnam sie zwolnic z pracy, zeby moim kotom zapewnic
                  towarzystwo?
                  Niestety. Nie zawsze jest tak, ze mamy: przestronne mieszkanie, pieniadze, duzo
                  czasu. Trzeba w zyciu dokonywac wyborow. Czytalam watki mamy 007. Los ostatnio
                  dal jej w kosc. Starala sie mimo to opiekowac kotami jak umiala najlepiej.
                  Zanim zrugacie kogos to miejcie na uwadze wszystkie okolicznosci sprawy.
                  Ciekawa jestem jak zareagowalybyscie, gdyby napisala, ze w zwiazku z sytuacja
                  zyciowa powstanowila oddac koty. To dopiero by sie dzialo na tym forum.
                  • wiesia.and.company Re: Mama007 - Aga, nie poddawaj się! 13.12.05, 16:06
                    Uda Ci się odnaleźć Burka, tylko wracaj w te miejsca, które już przeszukałaś i
                    nie biegaj rozpaczliwie, a czujnie się rozglądaj, nawołuj, daj czas Burkowi,
                    żeby się powolutku pokazał. Powolutku, bo się boi i nie będzie leciał na
                    zawołanie jak piesek. Może gdzieś przerażony w dzień przesypia? Znajdziesz go,
                    życzę Ci tego i nie przejmuj się różnymi głosami - rób swoje, czyli szukaj
                    swojego zagubionego dzieciaka kociego.
                    Ściskam Cię i życzę polepszenia sytuacji.
                    Pozdrawiam - Wiesia z siódemką
                  • misia007 Re: Smutna prawda :((( 13.12.05, 16:08
                    Claire,daleka jestem od tego żeby mame potępiac ale to się nie mogło dobrze
                    skończyć.Ty zostawiasz swoje koty w miejscu, które dobrze znają, gdzie sie czują
                    bezpieczne, a ten biedny Burek pomyśl co on musiał przeżywac w kompletnie
                    nieznanym otoczeniu i ta Bezłapka dalej zamknieta w garażu.Nie mogę o tym
                    spokojnie myśleć.
                    • mama007 coz 13.12.05, 16:54
                      w tej chwili niestety nie mam czasu ustosunkowac sie do tego co jest napisane
                      wyzej. napisze wiec tylko tyle - mam nadzieje, ze nikt nie bedzie w takiej
                      sytuacji, zeby musial radzic z tym wszystkim co mam teraz.

                      biorac koty mialam unormowane zycie, pieniadze, meza, ustabilizowane zycie. ale
                      moze macie racje - nie trzeba bylo ich brac bo zawsze cos sie moze spieprzyc,
                      prawda? nie wiem jakie musialabym miec zycie, zeby byc pewna, ze kotom ZAWSZE
                      bedzie dobrze.

                      mialam do wyboru garaz dla kotow albo nie wiem - oddanie ich? schornisko? nie
                      bralam pod uwage takich opcji, moze macie racje, ze byloby im lepiej. w ciagu 2
                      tygodni mialam przeprowadzic sie do wlasnego mieszkania. nie wyszlo - ktos dal
                      wiecej. tak to jest, ze rzadzi pieniadz, ktorego w tej chwili ja nie mam. zeby
                      kochac jednak potrzebne sa pieniadze jak widac.

                      niestety nie mam czasu, zeby napisac wiecej. nie lubie sie nad soba uzalac i
                      staram sie tego nie robic, ale zapewne macie racje - nie nadaje sie do tego
                      zeby miec ziwerzeta. nawet to mi w zyciu nie wyszlo. przykro mi, tylko tyle
                      moge napisac.

                      Kota jest w trakcie przeprowadzki do innego lokum, Burka widzial dzisiaj
                      czlowiek, ktory ma garaz obok naszego.

                      tak czy inaczej jak sie Burek znajdzie to napisze.

                      aga
                      • mama007 jeszcze jedno 13.12.05, 16:58
                        tak, Burek jest sterylkowany - trafil do mnie jako kociak po wypadku gdzie
                        stracil "caly tyl"
                        a po drugie - potepiacie ludzi, ktorzy przy pierwszych problemach od razu -
                        koty out (ciaza itp). ja przy pierwszych problemach kotow nie oddalam - tez
                        zrobilam zle wedlug niektorych. nie wiem jak powinnam zrobic, zeby bylo dobrze.
                        gdybym chciala je oddac wtedy - uslyszalabym, ze zachowuje sie
                        nieodpowiedzialnie.
                        a.
                        • dzingiel Re: jeszcze jedno 13.12.05, 17:07
                          nie przejmuj się nic, bierz miche z jedzeniem,
                          uśmiechnij się ładniej do św. Franciszka i leć tam łazić gdzieś dokoła smile
                          powodzenia
                        • babka71 Marto ja Cię popieram 13.12.05, 17:13
                          a nie potepiam wiem jak czasami zycie sie układa..i dlatego napisałam co
                          napisałam, wiesz, że Cie podziwiam, choć kiedyś na priva pisałam do Ciebie
                          pamietasz?/
                          • mama007 babko dziekuje 13.12.05, 18:57
                            naprawde bardzo duzo to teraz dla mnie znaczy. po dzisiejszym dniu to wszystko
                            to byla kropka nad i,nie wytrzymuje psychicznie. mi tez nie jest latwo z tym,
                            ze z niczym sobie aktualnie nie radze.
                            widac nie jestem taka silna jak mi i niektorym sie wydawalo. nie masz za co
                            mnie podziwiac.
                            pozdrawiam
                  • mirmunn Re: Smutna prawda :((( 13.12.05, 18:52
                    Ja też zostawiam Maksika , gdy idę do pracy i czasem zostaje na kilka dni z
                    opiekunem, który przebywa w mieszkaniu. Nie jestem też typem histerycznej
                    pańciuni. Gdy mnie nie ma, Maksio śpi i tyle.Jest jednak subtelna różnica
                    między kotem zamknietym czasowo w komforcie mieszkania i warunkach , które zna
                    i do których się przyzwyczaił , lub wśród osób znajomych i nadal na własnym
                    terenie - w razie wyjazdu,a wywiezieniem kotów przebywających z człowiekim z
                    domu do garażu i zamknięcie ich w zimnie i ciemościach praktycznie bez opieki.
                    Nie staram się nikogo osądzać ani potępiać. Po prostu - bez emocji analizuję
                    fakty i dochodzę do wniosku - Aga nie ma teraz warunków na koty, moze lepiej je
                    oddać (choćby czasowo, aż sprawy sie unormują - do wolontariusza). Na pewno nie
                    mogą dłuzej być w tych warunkach.
              • mirmunn patrząc trzeźwo - dziewczyny mają rację 13.12.05, 18:43
                tzn. Mariola i Umfana. Co jak co, ale koty miały fatalne waruki, trzeba to
                przyznać. Może pomyślisz o lepszym domu dla Kici? Choćby do czsu ustabilizownia
                sytuacji. to, na co jest teraz skazana, to fatalne rozwiązanie i może się
                naprawdę źle skończyć - w najlepszym razie ucieczką i wolnościa, w najgorszym -
                chorobą. Pomyśl o kotce....
                • mama007 wydaje mi sie, ze 13.12.05, 18:54
                  fatalne warunki mialyby w schronisku. o kotce mysle - dlatego jest juz w
                  trakcie przeprowadzki z tego garazu, na pewno nie bedzie tam siedziala sama.
                  garaz byl tylko dlatego, ze koty byly tam razem.
                  przepraszam, ale nie moge wiecej pisac. dlatego ze nie mam komputera, a poza
                  tym nie wiem co moge napisac. caly czas mysle o tym co przeczytalam, nie
                  potrafilam zadbac o koty, burek uciekl, fakt.
                  ale nie oddalam kota gdy przez kilka miesiecy zasikiwal mi cale mieszkanie, gdy
                  w bardzo trudnej sytuacji finansowej musialam wydawac setki zlotych (doslownie
                  setki) na specjalistyczna karme, na zastrzyki, leczenia, badania. gdy musialam
                  z nim jezdzic kilka kilometrow autobusami do najlepszych weterynarzy, w
                  cholerny deszcz, na zadupie prawie za Krakowem, z Asia (15kg) w nosidle na
                  plecach. nie oddalam. bo tak sie nie robi. teoretycznie moja corka prawidlowej
                  opieki w normalnym domu (czyli nie mieszkajac z dziadkami, a mieszkajac z
                  ojcem) tez nie ma. jej tez nie oddam.
                  po prostu caly czas sie zastanawiam na ile macie racji i czy rzeczywiscie nie
                  potrafie zadbac o nic wokol. o siebie na pewno, widocznie o cala reszte tez.

                  przykre, ale widocznie prawdziwe.

                  i caly czas sie zastanawiam nad jeszcze czyms co napisalyscie - ze powinnam
                  oddac koty. Kotki nie oddam, Burka znajde. i tez nie oddam.
                  ile mozna spadac na dno? w koncu od dna mozna sie odbic.
                  i wlasnie to robie. koty odbija sie razem ze mna. nastepne zdjecia tutaj to
                  beda moje koty w moim cholernym nowym mieszkaniu.
                  aga
                  • mirmunn no i już lepiej:))) podniesiecie się:)) 13.12.05, 19:05
                    Spokojnie, nie popadaj w samoosądzanie, nikt cię nie potepia za całokształt .
                    Widzisz, już zabierasz koty z garażu i nie oddasz i idziesz do przodu. Tak
                    trzymaj. W tym całym wątku mysle nie chodzi o gremialna krytykę Twojej osoby -
                    naprawde bohaterskiej, bez żartów , tylko o znalezienie rozwiazania i
                    równowagi. Ludzie są różni, więc i propozycje i opinie także. Najważniejsze -
                    zanęcić Burasa, złapać, opuścić garaż, zamelinować kociska w ciepełku jakimś .
                    a pootem to już poczekać na przeprowadzkę i ....mozecie wieszać firanki w nowym
                    miezkanku, czego z serca życzęsmile))
                • mirmunn sorry za powtórki myśli, ale miałam problem z nete 13.12.05, 18:59
                  m i myślałam, ze post nie przeszedł, więc napisałam potem drugismile)
                  Aga nie łam się,nie rozklejaj, myśl trzeźwosmile)zapewnij kiciom lepszy dom
                  czasowy, a gdy kupisz mieszkanie, to je zabierzeszsmile)) Na pewno przeżyją
                  zmianę, ale przynajmniej bedą miały lepsze warunki niż w garażu. Spoko i
                  likwiduj przeszkaody. Maksio i ja jestśmy z Tobą, ale zachowaj spokój i
                  rozsądeksmile))) będzie oksmile
                  • claire_de_lune Re: sorry za powtórki myśli, ale miałam problem z 13.12.05, 19:52
                    a ja za Ciebie trzymam kciuki Aga. Jestem pewna, ze sie ulozy. Po chudych
                    czasach nadchodza tluste i te sa przed Toba.
    • groha Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 13.12.05, 21:46
      Wiecie co, jak tak sobie czytam, jak niektórym łatwo przychodzi wyrażać swoje
      ostre sądy, potępiać zachowanie innych, kopać leżącego, et cetera, to od razu
      nasuwa mi się jedna myśl: dlaczego tak trudno zrozumieć drugiego człowieka,
      wczuć się jego sytuację, wyobrazić sobie, co przeżywa? Przecież odrobina
      empatii nie boli i nie trzeba kończyć specjalnych kursów, żeby ją mieć.
      Wystarczy tylko odrobina dobrej woli, żeby zobaczyć siebie w sytuacji, w jakiej
      znalazła się Mama: uratowała nikomu niepotrzebne, kalekie koty, została
      zmuszona do przeprowadzki, szuka mieszkania, próbuje dzielnie walczyć z
      tysiącem przeciwności, więc chwilowo zapewniła swoim kotom takie miejsce, na
      jakie mogła sobie pozwolić - garaż. Ocieplony, bezpieczny i jedyny możliwy,
      jako przejściowe schronienie. Zanim poukłada życie na nowo. Sobie, dziecku i
      swoim kotom. A teraz czyta, że je dręczy... Wybaczcie, ale przy całej
      wyrozumiałości dla każdego zdania, ja tego nie rozumiem. Nie pojmuję, jak można
      nie rozróżniać prawdziwego okrucieństwa, które u nas aż kipi na każdym kroku,
      od ludzkiego, chwilowego niepowodzenia, które przekłada się na pogorszenie
      warunków życia całej rodziny, w tym również kotów. Powtarzam - chwilowego. To
      może spotkać każdego z nas. I to normalne, że człowiek pragnie wtedy pomocy,
      pociechy i wsparcia, prawda? Tymczasem, można być pewnym, że stojąc na
      krawędzi, zawsze znajdzie się ktoś, kto nas z wielką ochotą, zgrabnie popchnie.
      Przykre. Mama, nie przejmuj się, proszę. To wszystko minie, jak każdy zły
      okres. Tylko trzymaj się mocno! Pozdrawiamsmile
      • mar.gajko Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 14.12.05, 09:04
        Empatia owszem... dla kotów. Aga sobie radzi nie źle. To koty cierpią.
        Wyobraźcie sobie swoje koty, jak je kochacie, że nagle zamykacie je na 2 -m-ce
        w ciemnym garażu. Koty, któe sa już po przejściach, które siedzą całymi dniami
        i nocami w ciemnościach, i czekają na człowieka, któy przychodzi na pól
        godziny? Wyobraźcie sobie swoje koty... Te koty są ułomne, im się należy
        WIĘKSZA troska niż normalnym zdrowym zwierzętom, hmmm empatia piszesz dla Agi.
        Dorosły kot z ciemności ucieka w całkiem obcy teren, teren gdzie zapewne
        mieszkają inne koty... hmm empatia dla Agi, kot któy był karmiony w obcym
        terenie musi zdobyć pożywienie, hmm empatia...; sama kotka zamknięta w garażu,
        SAMA w ciemnościach bez kontaktu z człowiekiem i innym kotem; hmm empatia
        piszesz. Qrwa pomyśl o kotach a nie o literackich wyczynach, jakże
        wzruszających Agi, Empatia! Tak dla zwierząt! Ludzie sobie świtnie radzą.
        Zamykają drzwi garażu i wyjeżdżają na ... kilka dni! Empatia piszesz!
        • mama007 do mar.gajko 14.12.05, 10:11
          mar.gajko napisała:

          > Empatia owszem... dla kotów. Aga sobie radzi nie źle. To koty cierpią.
          > Wyobraźcie sobie swoje koty, jak je kochacie, że nagle zamykacie je na 2 -m-
          ce
          > w ciemnym garażu.

          z Krakowa wyjechalam dokladnie 17 listopada (sprawdzilam w ksiazeczce
          krwiodawcy, dzien wczesniej oddawalam krew). koty byly u moich rodzicow pare
          dni, potem wyladowaly w garazu (gdy zostal do tego odpowiednio przygotowany).

          Koty, któe sa już po przejściach, które siedzą całymi dniami
          > i nocami w ciemnościach,

          jak przychodilam rano to zostawialam kotom lampke, ktora wylaczalam wieczorem
          lub w nocy kiedy przychodzilam drugi raz

          i czekają na człowieka, któy przychodzi na pól
          > godziny?

          pol godziny to bylo pare razy gdy NAPRAWDE bardzo sie spieszylam. normalnie
          bylo to duzo dluzej, koty wychodzily z garazu, ja sprzatalam, siedzialam, wpo
          prostu bylam tam.
          poza tym koty byly przynoszone do domu pare razy, kontakt z czlowiekiem mialy
          jak najbardziej zapewniony.

          Wyobraźcie sobie swoje koty... Te koty są ułomne, im się należy
          > WIĘKSZA troska niż normalnym zdrowym zwierzętom,

          wlasnie dlatego nie oddalam ich nikomu, nie oddalam ich do schroniska, nie
          wyrzucilam (?!)

          hmmm empatia piszesz dla Agi.
          > Dorosły kot z ciemności ucieka w całkiem obcy teren, teren gdzie zapewne
          > mieszkają inne koty... hmm empatia dla Agi, kot któy był karmiony w obcym
          > terenie musi zdobyć pożywienie, hmm empatia...; sama kotka zamknięta w
          garażu,
          > SAMA w ciemnościach bez kontaktu z człowiekiem i innym kotem; hmm empatia
          > piszesz.

          kotka wczoraj byla ostatni dzien sama w garazu.

          Qrwa pomyśl o kotach a nie o literackich wyczynach, jakże
          > wzruszających Agi,

          nie rozumiem jakich literackich wyczynach? naprawde nie rozumiem

          Empatia! Tak dla zwierząt! Ludzie sobie świtnie radzą.
          > Zamykają drzwi garażu i wyjeżdżają na ... kilka dni! Empatia piszesz!

          jak wyjechalam na zjazd koty zostaly pod opieka mojego taty, ktory przychodzil
          tak samo jak ja 2 razy dziennie.

          zastanawialam sie nad tym wszystkim i jedyne wytlumaczenie to takie, ze burek
          mojego taty dobrze nie zna, dlatego pobiegl. stalo sie zle, niewatpie i jestem
          tego swiadoma.
          ale moze warto sie tez zastanowi c zanim naprawde sie cos napisz e. wiele osob
          mozesz takim zachowaniem, takimi slowami, postawa zrazic - widocznie nie warto
          brac ziwrerza ka gdy nie ma sie palacu, fortuny na koncie itp.

          mimo wszystko pozdrawiam
          aga
          • mama007 Re: do mar.gajko 14.12.05, 10:45
            mama007 napisała:
            >
            > z Krakowa wyjechalam dokladnie 17 listopada (sprawdzilam w ksiazeczce
            > krwiodawcy, dzien wczesniej oddawalam krew). koty byly u moich rodzicow pare
            > dni, potem wyladowaly w garazu (gdy zostal do tego odpowiednio przygotowany).
            >

            to mialo dotyczyc tego co napisalas, ze koty siedza same w ciemnosciach juz 2
            miesiace. policz ile siedza. bo nie ma nawet miesiaca. i nie sa same w
            ciemnosciach...
        • mirmunn nie przesadzaj , zostaw już Agę, zna swój błąd 14.12.05, 17:23
          nie można potępiać w czambuł wszystkiego, co robi.Podporządkowanie zycia kotom
          też nie jest całkiem możliwe i byłoby głupie. Garaż nie był ok (moim zdaniem
          też, co napisałam bez inwektyw i obrażania Mamy), ale Aga pracuje nad zmianą
          miejsca dla Koty i szuka Burasa. Aga, pisz co z kotami. Będzie dobrzesmile))) U
          kogo zamelinowałaś Kicię? Czy Buras Wędrownik wrócił?
          • mirmunn aha i dla jasności Aga nie pisałam o schronisku 14.12.05, 17:29
            lecz o powierzeniu kotów komuś np. znajomemu lub wolontariuszowi, dopóki nie
            bedziesz mogła ich zabrać do nowego domkusmile))) co mam nadzieję szybko
            nastąpismile)))
        • umfana Mariola dzięki za post 14.12.05, 20:14
          Dzięki za racjonalny obraz sytuacji.
    • wuefka Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 13.12.05, 23:24
      Nie przejmuj się osobami, które Cię potępiają. Widocznie życie nie wystawiało
      ich jeszcze na próby, nie dało im w kość. Nie byłyby takie prędkie w ferowaniu
      wyroków. Jesteś w porządku. Zorganizowałaś wszystko tak jak mogłaś. Nikt nie ma
      gwarancji, że kot nie uciekłby tak samo z zastępczego domu. Potrafi i z
      własnego domu prysnąć - w końcu to jest kot.
      Nie trać nadziei i szukaj. Najważniejsze, że Burek był widziany, czyli wiadomo,
      że nie spotkało go najgorsze.
      Mocno trzymam kciuki.
      • ewung Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 14.12.05, 09:04
        Rany czytam te posty potępiające Mamę007 i serce mi sie kraje. I tak już dośc
        smutku przez zniknięcie Burka. Nie wyobrazam sobie tak o oddać kotów. Bo
        pogorszyły się warunki. Mama 007 ma racje przy takim podejściu ze zaraz trzeba
        koty oddac bo maja troche gorzej nikt z nas nie zdecydowałby sie na zwierzaka.
        Bo nie wiadomo co sie stanie. Ja tez jak brałam kicie to mieszkałam w
        mieszkaniu dwupokojowym itp a musiałam sie przeprowadzic w ciasniejsze
        zdecydowanie mniej dla kotów wygodne warunki. Takie jest zycie.
        Wierzę ze Burek się znajdzie tym bardziej ze był widziany. Trzymam kciuki
        Mamo077. Musi się ułozyc.
        • ma.witkowska Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 14.12.05, 09:47
          Czytam sobie i szlag mnie trafia. Ludzie! Litosci! Jesli macie bluzgac, to sie
          chwile zastanowcie nad celem swoich bluzgow i moze przyjdzie Wam do glowy
          zaproponowac pomoc, he??? Jesli taka ogromna empatia Was ogarnia dla tych
          kotkow, to moze byscie zaproponowali przechowanie ich do czasu, kiedy Mama
          bedzie miala nowy domek, pomoc w znalezieniu Burka etc.? Chociaz
          takim 'bluzgaczom' moich kotkow bym nie oddala... Ech...

          Mama, trzymaj sie...
          • claire_de_lune Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 14.12.05, 10:25
            popieram ma.witkowska
    • dzingiel Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 14.12.05, 10:25
      Mama, napisz co z poszukiwaniami?
      • mama007 co z poszukiwaniami 14.12.05, 10:43
        wczoraj do nocy rozwieszalam ogloszenia, osiedle obklejone, okoliczne garaze,
        przychodnia, wszystko. dzisiaj wieczorem pojde rozklejac dalej jesli to nie
        przyniesie rezultatu. za chwile wychodzimy z Asia znowu chodzic i szukac
        faceta, ktory ma garaz obok naszego i ciagle w nim siedzi - on wlasnie go
        widzial i wszystkim mial mowic o kocie i pytac.
        przepraszam, ale nie moge pisac caly czas, bo dostep do netu mam tylko jak nie
        ma mojego brata i jest wolny komp albo jak jestem u taty w pracowni (a taty w
        niej nie ma...). jade dzis ogladac nastepne mieszkanie, w sobote kolejne - oba
        wolne i jesli sie zdecyduje moja mama - wprowadzam sie z dnia na dzien.
        i modle sie o to sad
        a.
        • borysa Re: co z poszukiwaniami 14.12.05, 12:19
          Trzymaj się, jesteś BARDZO dzielna, i robisz wszystko, a nawet więcej
          (oddawanie krwi), żeby było dobrze, nie sobie, ale tym, których masz pod swoją
          opieką.

          Czy od krytykujących cię osób dostałaś propozycję JAKIEJKOLWIEK pomocy ?!
          • wiesia.and.company Re:Mama007 - jesteś naprawdę bardzo dzielna! 14.12.05, 15:55
            Naprawdę Cię podziwiam, i Twoje bardzo dobre serce, i akcje jakich się
            podejmowałaś dla dobra kotów (swoich i nie swoich), i za werwę, z jaką sobie
            radzisz w naprawdę trudnych sytuacjach. Nie poddawaj się, to tylko chwilowe
            zwątpienie. Twoim kotom jest z TOBĄ WSZĘDZIE dobrze i one to wiedzą (i nie
            tylko Twoje koty, bo pcha Ci się w ręce właściwie wszystko, bo wie że w dobre
            ręce). Burek miał widocznie chwilowy stres. Ty też masz.
            Ale masz nasze poparcie i działaj, wszystko minie, Burek jest gdzieś w pobliżu.
            Odzyskasz Burka i zdobędziesz mieszkanie, a za chwilę spokój. Życzę Ci tego i
            lepszego nastroju. TRZYMAJ SIĘ. Mogę Ci to tylko powiedzieć z daleka, bo z
            bliska jakoś nie mogę.
            Wiesia
            • mirmunn ok,ok, pax vobiscum (chyba prawidłowo, hihi))))))) 14.12.05, 21:04
              Dajcie już spokój z krytykami, atakami, obronami. Przecież generalnie wszyscy
              się lubimy. Każdy może wypowiedzieć swe zdanie (ja podtrzymuję to, co
              napisałam), ale jako - tako rozsądnie i w pionie, bez przesadnej gloryfikacji i
              totalnej krytyki oraz obrażania. Prawda leży pośrodku. A przecież i tak nam
              wszystkim chodzi o dobro: Agi i burasów. Może ten pomysł z garażem to była
              pewna lekkomyślność i naiwność, może brak rozwiązania w obliczu kryzysu, może
              jedno i drugie.Co się stało, to się nie odstanie.Teraz czekajmy na wiadomości o
              Burku i nowym, bezpieczniejszym miejscu Koty i rzecz jasna, o nowym lokum Agi z
              jej całym inwentarzem.
              W podpisie: Mirka - racjonalistka i Maksio, racjonalnie i bez emocji śpiący na
              kompiesmile)))))))))))))))))))))))))))
              Pax vobiscum, Kociotki i Kowujkowie (w mniejszości, ale też fajni)smile
    • mama007 ku*** ktos mi kota ukradl prawdopodobnie 15.12.05, 11:23
      wczoraj wieczorem dostalam informacje, ze "jakis kot siedzial po d czyims
      autem, ludzie przyszli, on wyszedl, przymilal sie i jak wyjezdzali to go
      zabrali ze soba". kot bury, na temat ogona nikt nic nie wie, ludzie ponoc
      orzekli, ze kot jest na pewno domowy i zotal wyrzucony z domu, wiec oni go
      przygarna. nie byloby problemu ze znalezieniem tych ludzi gdyby to byl ktos
      stad, ale to bylo ponoc auto na obcych numerach, jakas rodzina ktorej nikt nie
      kojarzy, najpewniej przejazdem, tablice spoza chelma, na tablicach bylo
      podobno "r". przeciez to moze byc wszedzie !!!! ku.... ludzie albo slepi albo
      widzieli ogladzenia i specjalnie tego kota zabrali nie zwazajac na nie !!

      poniewaz ta wiadomosc dotarla do mnie od osob "trzecich" dzisiaj postara m sie
      dotrzec do zrodla i sprawdzic to wszystko. jesli to nieprawda to nie chce roibc
      zamieszania.

      Kota jest ze mna. problemy sa ogromne, bo w mieszkaniu rodzicow jest silnie
      dominujaca (zawsze sama) kotka. Kota tez w relacjach Burek-Kota byla strona
      dominujaca. wiec siedzimy we trzy (ja, kotka i Asia) zamkniete w jednym pokoju,
      Kota chodzi i miauczy, z pretensja patrzy na mnie i wydaje ise mowic "oddaj
      Burka!", a pod drzwiami z drugiej strony siedzi nastroszona kotka moich
      rodzicow , warczy, syczy, fuka, rzuca sie na kazdego kto podejdzie do niej z
      zaskoczenia i czeka tylko na monet az bedzie mogla wejsc do srodka. Ci, ktorzy
      sa tu na forum od dawna pamietaja jak przywiozlam kiedys Froda z nadzieja, ze
      sie dogadaja. teraz nawet nie probuje Koty i Mizi zaprzyjazniac.
      caly czas szukam lepszego rozwiazania , poniewaz lokal, gdzie miala byc Kota
      przeniesiona nie wyszedl, dlatego jest tutaj. w kazdym razie jest bezpieczna,
      jest ze mna i nic jej sie nie dzieje . przy okazji jade z nia dzis do Artka,
      zeby skontrolowac uszy.

      napisze jak bede wiedziala cokolwiek na pewno.
      a.
      • wrexham Re: ku*** ktos mi kota ukradl prawdopodobnie 15.12.05, 13:35
        o zesz w morde, jesli to prawda i oni go wzieli, to pozostaje tylko miec
        nadzieje, ze do nich dotrzesz, albo, ze beda dobrzy dla burka; wiem,ze trudno
        sie ot tak z tym pogodzic w koncu OBCY LUDZIE MAJA TERAZ TWOJEGO KOTA, ale moze
        byc tak, ze nic z tym nie bedziesz mogla zrobic; ale z drugiej strony to oni
        znikad nie byli, ktos ich gocil, czy swiadkowie pamietaja jaki to byl samochod?
        swoja droga wziac ot tak sobie kota, bedac gdzies przejazdem, tylko dlatego, ze
        sie otarl o nogi to juz bezmyslnosc - nie byl zaniedbany wiec mozna bylo
        podejrzewac, ze po prostu na chwile wyszedl ze swojego domu...
        trzymaj sie i badz dobrej mysli
        marta
        • mirmunn niedobrze, pozostaje nadzieja, że to ok ludziki 15.12.05, 17:18
          i wzięli kotka w dobrej wierze - przecież ogólnie wiadomo, że na zimę dużo
          zwierzaków się tuła wyrzuconych i bezdomnych. Sami szukamy domków dla takich. A
          może się znajdzie jeszcze? Burasów jest dużo .
      • abranova Re: ku*** ktos mi kota ukradl prawdopodobnie 15.12.05, 20:28
        No przykre, ale tak jak dziewczyny już pisały, to masz przynajmniej sygnał, że
        żyje i jest zdrowy...
        Ale ta historia tylko potwierdza, jak ostrożnym nalezy być z przygarnianiem.
        Kiedy (teraz) mój Eliot znajdek zaczął biegać ktoregoś dnia pod blokiem i
        widzialam od razu, że to oswojony kot. Mimo tego,że na dworze był snieg i mróz
        to dalam kilka godzin potencjalnym wlascicielom na samodzielne odnalezienie
        kotka i wziełam go do domu dopiero jak sam za mną wbiegł na klatke a potem do
        mieszkania smile Jeszcze tego samego popołudnia zaczęłam rozwieszać ogłoszenia,
        jak sie potem okazało na próżno.
        Mam nadzieje oczywiście, że jeszcze kota zlokalizujesz. Może tamci ludzie też
        będa szukać własciciela kota? A jeśli nie to oby Twój Burek znalazł tak dobry
        dom jak Eliot u mnie. Bądź cierpliwa i dzielna, pozdrawiam.
        • ameli133 A co z Kota? 16.12.05, 08:29
          Czy dalej siedzi w garazu - Aga znajdz Jej jakis dom - moze u znajomych, moze u
          kogos z rodziny zanim sie nie przeprowadzisz - Ona nie moze siedziec sama w
          garazu... Oby Burek sie znalazl i obys nie musiala go umieszczac w garazu -
          garaz jest dobry na pare dni ale nie na dlugo - koty lubia siedziec w oknach,
          patrzec na swiat... zreszta sama wiesz mam nadzieje...
          A nie da sie Koty wziasc do mieszkania Twoich rodzicow - masz tam pokoj moze go
          zamkniesz i Kota bedzie z Toba i Burek jak sie znajdzie - przeciez rodzice
          musza zaakceptowac Tych ktorych kochasz - ja inaczej bym z nimi nie mieszkala
          mimo wszystko - koty to czesc Twojej rodziny - pomysl o tym a jak nie to znajdz
          im tymczasowe mieszkanie u kogos znajomego....
          powodzenia
          • claire_de_lune Re: A co z Kota? 16.12.05, 08:56
            Ameli, Aga to wszystko wie, bo naprawde pisalo jej to juz co najmniej kilka
            osob. Malo tego, podejrzewam, ze nie przeczytalas wszystkich jej wiadomosci.
          • claire_de_lune do Ameli: 16.12.05, 08:58
            cytuje z postu Agi.
            "Kota jest ze mna. problemy sa ogromne, bo w mieszkaniu rodzicow jest silnie
            dominujaca (zawsze sama) kotka. Kota tez w relacjach Burek-Kota byla strona
            dominujaca. wiec siedzimy we trzy (ja, kotka i Asia) zamkniete w jednym pokoju"
            • ameli133 Re: do Ameli: 16.12.05, 09:24
              Faktycznie przeoczylam te wiadomosc (dzieki za podeslanie tej info)- ciesze sie
              ze Kota juz nie jest w garazu - szkoda, ze wczesniej Aga nie wziela obu kotow -
              m teraz ma troche akademikowe warunki ale sie da!!! nie ma co juz nad tym sie
              rozwodzic - oby Burczydlo sie znalazlo - trzymam kciuki
              pozdrawiam
              • mama007 kota jest ze mna, burek sie rozplynal 16.12.05, 10:19
                nikt nie wie czyje bylo to auto, zaczynam podejrzewac, ze ludzie byli po prostu
                przejazdem. zaraz obok jest duzy sklep (aktualnie chyba najwiekszy w chelmie,
                taki supermarket), a przez chelm czesto przejezdzaja ludzie, ktorzy jezdza na
                ukraine - moze oni u nikogo sie nie zatrzymywali.
                z jednej strony nie rozumiem jesli go wzieli, z drugiej.... jak napisalyscie -
                duzo kotow jest teraz wyrzucanych, moze oni tez tak pomysleleli... moze to tez
                kociarze? tych "moze " jest tysiace.
                faktem jest, ze nikt burka od paru dni nie widzial.

                jeszcze cos - gdybym miala taka mozliwosc to wzielabym koty od razu do domu.
                ale nie mialam. nie rozumiecie, ze to nie jest moje mieszkanie?? ze ja sie tu
                mecze gorzej niz te koty w garazu?? no ze po prostu nie moglam?? gdybym mogla
                to koty nie byly tam gdzie byly, nie latalabym do nich caly czas, nie siedziala
                w garazu!! po tych wszystkich (prawie) postach zaczynam sie zastanawiac czy nie
                lepiej bylo je oddac jak zaczelam miec problemy. moze niektorzy pamietaja jak
                pisalam, ze czeka mnie byc moze akademik, nie wiem co robic, zeby ukryc tam
                koty, ze nie mam gdzie mieszkac w krakowie, ze nie mial mi kto karmic kotow jak
                wyjezdzalam z asia... pod koniec wtedy ameli i jeszcze jedna dziewczyna
                napisaly, ze moga mi pomoc - a poza tym? ja nie oczekuje gwiazdki z nieba,
                niczego juz nie oczekuje, ale krytykowac jest bardzo latwo. tylko krytyka nie
                musi byc wcale tak bardzo destruktywna
                tylko jestem prawie pewna jeszcze jednego - jakbym w czerwcu (gdy nie mialam
                sie gdzie przeprowadzic) napisalabym posta "dziewczyny, oddaje koty, bo nie mam
                jak ich zabrac do akademika, nie mam kasy, rozwodze sie, wszystko mi sie
                pieprzy w zyciu i mam za duzo problemow" - od mar.gajko na przyklad
                uslyszalabym, ze jestem nieodpowiedzialna, podjelam sie opieki nad ziwerzetami,
                ktore oddaje przy pierwszych problemach.

                przepraszam, ze tak wybuchowo, ale jestem zla i mam dosc. dosc sluchania i
                czytania jakim to potworem jestem - tak jakbym z braku innych zajec nagle
                wpadla na genialny pomysl "wiem! przeprowadze sie do chelma, ale bedzie fajnie.
                wszystkie moje rzeczy, lacznie z ubraniami, kosmetykami i wszystkim wsadze do
                garazu, niech tam leza przez miesiac. ja pomieszkam z matka, z ktora kloce sie
                chyba od 4 roku zycia non stop, a koty beda siedzialy w garazu, dobrze im tak,
                bede przychodzila raz dziennie na 5 minut i bede je tam trzymala jak najdluzej,
                bo tak. bedzie super, nie ma co !!!!"
                burek zawsze rwal sie na "wolnosc", zawsze ciekawilo go to, co po drugiej
                stronie okna, drzwi, progu. tak samo moglby wybiec z jakiegokolwiek miejsca.
                dzwine, ze np z kota nigdy nie bylo takich problemow, prawda? widac na tyle
                odpwoiedzialna, zeby jej nie zrobic krzywdy to jestem.

                na domiar zlego Kota ma poczatki zapalenia uszu - zdemolowala arturowi gabinet
                omal nie usmiercajac jego ojca. przed swietami wszystko powinno byc wyleczone.

                przepraszam, ze pisze dzis w tej sposob, ale juz mam dosc. psychicznie nie mam
                na to sily.
                mam ochote napisac, ze gorzej byc juz chyba nie moze, ale nie napisze, bo zycie
                zapewne udowodni mi wtedy, ze moze byc gorzej. a wtedy nie wiem czy sobie
                poradze.
                aga
                • babka71 słuchaj mamo 007 16.12.05, 12:27
                  spokojnie i bez nerw jak to mówią....nie sądzę , żeby ktoś ot tak sobie wziął
                  kota bez ogona,... ale jesli tak się stało to trudno się mówi i zyje sie
                  dalej...
                  Nie rozpaczaj tylko do cholery weź się w garść!!!!!!!!!!, bo Ci nakopię..he he
                  Ty taka silna i marudzisz????
                  Nie takie rzeczy da się przeżyć.., będzie dobrze
                  wróżka babka Ci to mówi!!!
                  będzie tak:
                  znajdziesz kawalerkę
                  wyprowadzisz się od mamy
                  i będzie jako tako na początek, a może chcesz kontakt na fajne mieszkanie tanio
                  we Włodawie???, wynajem lub kupno??
                  tylko napisz na priva
                  • po.prostu.ona moje 3 grosze 16.12.05, 12:51
                    Każdy, kto czytał Twoje posty o Kocie i Burku, pełne miłości i troski, nie może
                    mieć wątpliwości, że trudno o bardziej oddaną i odpowiedzialną opiekunkę.
                    Zajęłaś się Burkiem w najtrudniejszym momencie jego życia, gdy był po strasznym
                    wypadku i nikt go nie chciał. To, że ktoś go tak szybko przygarnął, świadczy o
                    tym, iż ze schroniskowego kaleki zrobiłaś wspaniałego kocura. Zastanawiam się,
                    co mogłabyś zrobić w celu odnalezienia Burka? Może lokalna prasa? Ten kot ma
                    niezwykły życiorys, może ktoś przeczyta tę historię i zidentyfikuje Burka?
                    Pozdrawiam gorąco, nie zamartwiaj się i nie rób sobie wyrzutów. Los czasami
                    pisze bardzo dziwne scenariusze, nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć.
                  • babka71 Chełm a Włodawa to tylko 40 km-ów!! 16.12.05, 12:55
                    nie wiem ile masz kasy na kupno mieszkania, ale pomyśl...
                    nie wiem czy masz pracę i jaką ??/
                    ale może taniej wynająć coś we Włodawie i być na swoim niż mieszkac z mamą??
                    praca we Włodawie tez się znajdzie na początek...
                    czekam na priva??
                  • wiesia.and.company Re: Mama 007 i babka71: to do Was 16.12.05, 12:56
                    Mama007, Aga - trudno, jeśli Burek się nie znajdzie to musisz domniemywać, że
                    trafił do rąk ludzi, którzy chcieli o niego zadbać i wzięli go dla jego dobra.
                    Przyjmij, że po prostu kochają koty, a trochę pochopnie zaadoptowali bidulka,
                    który jednak nie był takim opuszczonym bidulkiem. Zapewne zrobili to z dobrego
                    serca. Szukaj oczywiście, może jednak czegoś się dowiesz.
                    Co do Twoich życiowych doświadczeń, to oczywiście pamiętam i myślę, że radzisz
                    sobie bardzo dzielnie z różnymi losowymi zawirowaniami.
                    Może i jakaś nowa życiowa szansa u babki71? Ale znów tu masz Artura, ze wszech
                    miar życzliwego i wartego zainteresowania. Zobacz, może tu sobie ułożysz za
                    chwilę coś pozytywnego?
                    No w każdym razie dzięki wielkie, że babka71 po prostu coś próbuje zaoferować,
                    (zamiast oceniać lub biadolić) i to też jest wielkie.
                    Na razie tylko mogę powiedzieć: trzymajcie się dziewczyny! Wszystko złe mija
                    (ale strasznie to długo na ogół trwa), ale i to co dobre też mija, więc zawsze
                    jest albo lepiej albo gorzej, wierzmy więc, że teraz idzie ku lepszemu.
                    Pozdrawiam. Wiesia
                    • babka71 babka71 mieszka w Warszawie 16.12.05, 13:02
                      gwoli wyjasnienia Wiesiu...
                      sama ma przesrane w zyciu od trzech lat i niestety nikt jej nie chce pomóc w
                      znalezieniu pracy ale stara sie innym pomagać , chociaż tyle może zrobić...
                      pozdrawiam
                      • cleo_1 babko, masz maila ode mnie na swojej poczcie 16.12.05, 20:14
                        gazetowej.
                        przeczytaj prosze i odpowiedz.
                • zosia715 do mama007 16.12.05, 13:08
                  mama007 jesteś bardzo dzielną kobietą.
                  tak się stało i nie obwiniaj się za to .
                  zawalił ci się cały świat na głowę ale trzeba iść do przodu.
                  może to co napiszę będzie trochę nie na temat ale opowiem ci o tym co spotkalo
                  moją koleżankę:
                  dziewczyna miała ustabilizowane życie , 10 letnią córkę ,męża który nagle
                  zaczął układać sobie życie od nowa (myślała ,że to stan chwilowy) no i dwie
                  cudne kotki ,
                  los chciał, że wyjechała za granicę na kilka tygodni ,
                  był srodek roku szkolnego i córka wraz z kotami została we własnym domu pod
                  opieką tatusia
                  kotki były we wałasnym domku bez stresu i szczęśliwe. aż ....
                  jednego dnia zniknęła starsza kotka - "tatuś" stwierdzil, że chyba wyskoczyła
                  przez okno (wysokie 2 piętro )
                  dziecko szukało rozlepiło karteczki bez skutku ,
                  płakało za kotką tu w polsce a jej mama w świecie .
                  Za kilka dni po powrocie ze szkoły okazało się ,że nie ma drugiej kotki
                  na pytanie co się stało dziewczynka usłyszała ,że koteczka nagle
                  zachorowała ,że "tatuś" był z nią w lecznicy ale nic się nie dało
                  zrobić !!!!!!!!!!!!
                  koleżanka wróciła - kotków nie było , rozwodzi się teraz , dziecko nie chce
                  znać "tatusia".

                  Napisałam tą opowieść aby pokazać,że nigdy nie wiemy co się możę stać ??
                  dziewczyna zostawiła dom, dziecko i koty pod opieką męża i ojca (,ale facet
                  sfiksował )- zrobiła to wszystko w dobrej wierze .

                  pozdrawiam .
                  • mama007 ode mnie 16.12.05, 13:44
                    babko bardzo Ci dziekuje! we wlodawie mieszka moja ciocia. ale jutro jade
                    ogladac mieszkanie w chelmie, ktore jest moja ostatnia (albo jedna z ostatnich)
                    deska ratunku. zobaczymy jutro... dodatkowo chodzi o to, ze od stycznia
                    podpisze umowe o prace w chelmie - beda to nieregularne godziny, a jestem w
                    trakcie dodatkowo zalatwiania przedszkola dla Asi (takiego, ktore jest dobre i
                    zgodzi mi sie przyjac Asie w tym wieku), tutaj mam opiekunke dla Asi, ktora zna
                    i lubi - to moja siostra cioteczna, ktora mam na przyslowiowe kazde zawolanie i
                    jestem jej pewna w 100%, no i... nie mam auta sad

                    ale zastanawiam sie nad tym co napisalas, przemysle to wszystko, bo moze to
                    rzeczywiscie nie bedzie glupie rozwiazanie.ale o wynajmie czegokolwiek moge
                    myslec dopiero po styczniu jak bede miala jakiekolwiek stale pieniadze (to pol
                    etatu, wiec tlyko kolo 500zl, ale zawsze swoje....).

                    przepraszam za moj wybuch, ale nie daje rady,nie radze sobie i tak bardzo mnie
                    to wkurza. jestem wsciekla przez bezsilnosc .

                    mysle dalej co robic i pytam ludzi. ale na 95% to prawda z tymi ludzmi.
                    zwlaszcza, ze burek zniknal i sie nie pokazuje.

                    dziekuje dziewczyny, ciesze sie ze sa osoby, ktore wiedza ze zycie roznie moze
                    wygladac i roznie moze sie ulozyc.
                    musze konczyc, bo dorwalam kompa u taty tylko na chwile sad
                    a.
                    • lgirl ode mnie dla mamy oo7 16.12.05, 23:19
                      Droga Mamo007!
                      Spokojnie!
                      Śledząc Twoje pokonywanie trudności
                      po prostu jestem Twoją fanką.
                      I jestem z Tobą na tyle na ile sie da.

                      a/ Burek - zal mi zwirza - i Ciebie tak samo
                      mam nadzieje, ze sie jednak znajdzie
                      b/ mam nadzieje taką samą - ze u Ciebie wszystko będzie
                      powoli wracało do normalności.
                      c/ Kobieto = jestes CZLOWIEKIEM wielkiego serca
                      ja sama nie wiem czy dalabym rade mając takie kłody pod nogami.

                      aż tak po doopsku od zycia nie dostalam,
                      ale wiem, ze moze być Ci bardzo ciężko.
                      Ale na pewno nie powinnaś czuć się jako
                      ta zła i okrutna. Zrobiłas juz tyle dla tych
                      zwierzy, ze chyba więcej sie nie dało,
                      więc wyrzutów nie miej zadnych.

                      co do pozwu.
                      Proponuje CI swoją pomoc.
                      Jelsi masz gdzies egzemplarz pozwu i ewentualnie
                      masz chec na wspolprace - podeslij mi
                      -zrobie Ci korekte petitum - zeby Sąd od razu
                      wiedział co i jak.
                      Co do odrzucenia pozwu - to "roszczenie"
                      sie nie przedawnia - więc co najwyżej -
                      odwlecze Ci moment kiedy Sąd sie tym zajmie.
                      A juz w ogole si enie przejmuj teraz.
                      Sądy w grudniu robią wszystko zeby sie
                      "odfajkować", więc chetnie wszystko odrzucają.
                      Jesli bedziesz miec ochote - napisz do mnie
                      maila - citrus@plusnet.pl
                      a skoryguje Ci początek - tak zeby Sąd juz nic
                      nie odrzucal.

                      Pozdrawiam
                      i trzymam kciuki za Ciebie!
                      Joa
                      z Linią i Dziubasem
                      • mama007 nowe wiadomosci 18.12.05, 17:09
                        to takie, ze o burku wiadomosci nie ma, auto bylo przejazdem. staram sie
                        jeszcze caly czas spotkac osobiscie z ta kobieta, ktora widziala ponoc ten
                        samochod.
                        Kota u mnie w jednym pokoju, skutki sa takie jak napisalam w innym poscie
                        radzac sie co robic - mam poszatkowana reke... dzisiaj powtorzyla sie cala
                        historia z mieszkaniem - ktos znow dal, ku** mac, wiecej. w nastepnym jakie
                        znajde poloze sie na progu i dopoki nie spiszemy umowy wstepnej - nie wyjde. z
                        dziewczyna od ktorej mam Kote umowilam sie, ze jesli do nowego roku nie znjade
                        mieszkania, nic sie nie zmieni i juz nie bede wiedziala co innego moge zrobic -
                        Kota wyladuje czasowo u niej dopoki ja nie bede miala tego cholernego
                        mieszkania.
                        lgirl - baaaaaaaaardzo dziekuje, z achwile napisze do Ciebie na maila i opisze
                        Ci po kolei jak to z tym sadem bylo i co mi odeslali wlasciwie. tylko nie mam
                        tego przy sobie (znow u taty w pracowni jestem), al epostaram sie wszystko
                        opisac. bardzo Ci dziekuje.
                        to chyba wszystko co mialam napisac
                        a.
    • kadrel Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 18.12.05, 20:02
      Burek był ode mnie ( pośrednio) wiec wypada abym i ja zabrała głos.
      Nie bedę pisac tyrad pt. " co by było, gdyby wczesniej..."
      napisze tylko, iz moim zdaniem historia o samochodzie z obca rejestracją jest
      bajką wymyslona na użytek sprawy aby mama007 przestała Burka szukać.
      Bo Burek zapewne nie żyje.
      Byc moze wpadł pod samochód, nie wiem... Byc moze osoby, które wymysliły
      bajeczkę i postarały sie aby dotarła ona do mamy007 widziały śmierć Burka albo
      jego samego juz po smierci...
      Dla mnie jest to ewidentne kłamstwo. Cos w rodzaju bzduropowiadanych dzieciom o
      topionychkociakach:"ktoś je w nocy ukradł", "lis je zagryzł" etc.

      Przykro mi to pisac, ale podejrzewam, ze jestes okłamywana...sad
      • marta_i_koty Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 18.12.05, 20:17
        Zdarza sie, ze koty znikaja z domu i odnajduja sie po jakims czasie - to nie sa
        wcale rzadkie przypadki (moja Fotka, domowy i niewychodzacy kot zmyła sie
        na...dwa miesiace, wróciła po tym czasie chuda jak nieszczęscie, ale cała i
        zdrowa...) Bądź mamo dobrej mysli, niewykluczone , ze kot niebawem wróci, czego
        zyczę Ci z całego serca... Ja tez otrzymywalam jakies, wydawałoby sie,
        nieprawdopodobne wiesci na temat mojej kotki i o dziwo okazały sie one prawdą...
      • po.prostu.ona Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 18.12.05, 20:30
        Z calym szacunkiem, ale nie bardzo chce mi sie wierzyc, by doroslej osobie ktos
        opowiadal bajki. Z dziecmi to inna sprawa, ale przeciez nie robiono by - za
        przeproszeniem - w konia doroslej kobiety szukajacej swojego kota i opowiadano
        jej wydumana historyjke.
      • umfana Kadrel 18.12.05, 23:05
        kadrel napisała:

        > Burek był ode mnie ( pośrednio) wiec wypada abym i ja zabrała głos.
        > ....
        > Przykro mi to pisac, ale podejrzewam, ze jestes okłamywana...sad

        Ja sądzę, że kradzierz jest wymyślona do potrzeb forum... i niestety jest celnie
        trafiona:
        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10264&w=33677789
        • mama007 umfana nie rozumiem ?? 19.12.05, 11:40
          wpadlam na chwile do taty, bo w domu dalej nie mam neta, chcialam tylko
          zobaczyc co tutaj. ale musze zapytac - czy Ty sugerujesz ze ja tego kota , nie
          wiem, wyrzucilam???? zabilam??? bo chcialam dokocic rodzicow?? kobieto, ja Cie
          serdecznie zapraszam w odwiedziny tu gdzie teraz mieszkam - zobaczysz jakie
          stosunki mam z rodzicami, co oni by powiedzieli na dokocenie i co mysli moja
          mama o moich kotach - i w ogole o jakichkolwiek innych kotach oprocz swojego.

          kotki probowalam zaprzyjaznic dlatego, ze trzymanie Koty w jednym pokoju caly
          czas, wychodzenie na czwarakach z pokoju (zeby jeden kot nie wybiegl, drugi nie
          wbiegl) jest po porstu "niewielkim" utrudnieniem. do tego Asia caly czas biega
          po mieszkaniu nie zmykajac za soba drzwi, a ja nie wiem czy kotka rodzicow w
          szale zlosci jak zobaczy nagle druga nie rzuci sie na moje dziecko . chcialam
          sprobowac zrobic to jak to sie robi normalnie - sprobowac je ze soba oswoic,
          trzymajac przy sobie kotke, ktora jest bardziej agresywna i dominujaca, zeby
          czula, ze jest "gora". sprawy wymknely sie spod kontroli niestety. jesli chcesz
          to wysle Ci zdjecia mojej reki i zastanow sie nad tym czy zrobilam to
          specjalnie, dobrze? bo po prostu niedobrze mi sie robi jak ktos mi pisze takie
          rzeczy.

          caly czas staram sie dotrzec osobiscie do kobiety, ktora to ponoc widziala. mam
          sie zabic, zeby to wyjasnic??? mam jej grozic bronia, zeby zechciala ze mna
          porozmawiac?? kur** co mam zrobic?? nie zrobilam tego wszystkiego specjalnie,
          nie udusilam tego kota, nie jestem nienormalna!!!! chce to wyjasnic i dotrzec
          do prawdy, i najbardziej na tym wszystkim zalezy wlasnie MI !! bo to byl moj
          kot, ktorego kochalam, o ktorego dbalam, ktorego leczylam - po prostu byl moim
          kotem, tak jak Asia jest moja corka. tak trudno to zrozumiec?


          kadrel - jak uda mi sie dorwac do gadu to zawsze jestes niedostepna, wiec nie
          udalo mi sie z Toba porozmawiac. jest mi tak przykro z powodu Burka,
          gdziekolwiek teraz jest sad jak uda mi sie dowiedziec czegokolwiek wiecej to
          bede pisac. jesli ktos mnie oklamuje to wyjasnie to. to male miasto, i w koncu
          to wyjasnie.

          aga
          • po.prostu.ona Dziewczyny, sorry - ale na mózgi wam padło????? 19.12.05, 13:36
            Umfi, niewiasto - weź ty się opamiętaj. Po co Aga miałaby wymyślać jakąś
            karkołomną historię o ucieczce Burka na potrzeby forum? Na czyje potrzeby,
            przepraszam? Komu potrzebne są takie opowieści? Aga jest już dostatecznie długo
            na forum, by dała się poznać. Nie jest papieremzwyklym ani ontarianem - żeby
            stwarzać prowokacje dla chorej zabawy.
            Tak samo nie chce mi się wierzyć, by mieszkańcy (szczególnie małego miasteczka)
            wymyślali bajeczkę o porwaniu kota. W takich środowiskach ludzie są na ogół
            szczerzy do bólu, w sposób niekiedy graniczący z brakiem taktu i jestem
            przekonana, że gdyby ktokolwiek widział śmierć Burka (tfu, tfu!!!) to z
            pewnością by o tym Adze powiedział, nie szczędząc makabrycznych szczegółów. W
            małych środowiskach złe wieści roznoszą się lotem błyskawicy. Wiem co mówię, bo
            spędziłam dzieciństwo w małym miasteczku.
            Nie wiem, co jest grane, przypuszczam, że to wina gwałtownego załamania pogody.
            Dlatego lepiej - nie wiem, trzy razy przeczytać, co się napisze? No sorry, ale
            trochę to dziwnie wygląda - nie od strony Agi bynajmniej!
          • umfana Aga sorry ale jestem zła na Ciebie- przepraszam :( 19.12.05, 20:01
            Wybacz mi po prostu nie znam z autoposji całej sytuacji i jestem zła na Ciebie,
            że dałaś się podporządkować swojej mamie.
            Dom Twoich rodziców jest tak samo Twoim domem!
            Nie wiem... może Buras poszedł w "tango" i wróci? Kocury ponoć nawet kastrowane
            tak mają. Trzeba mieć nam nadzieję!
            • mama007 umfana rozumiem, ale wlasnie dlatego 19.12.05, 20:13
              wyprowadzilam sie z domu. w sumie jak bylam jeszcze w liceum. niby normalny
              dom - nikt nie pije, nikogo nie bije i tak dalej. ale ja tu nie umiem normalnie
              zyc, nie jestesmy sie w stanie porozumiec.
              tak czy inaczej jesli dotre do tej kobiety, jesli czegokolwiek sie dowiem to na
              pewno napisze.
              ja tez jestem strasznie nerwowa i ostatnio wybucham sad strzepek nerwow,
              wszystko ze mnie spada, ludzie mnie biora za anorektyczke, wygladam okropnie,
              caly czas mam since pod oczami. i mam serdecznie dosc tej calej chorej sytuacji
              i ciaglych problemow sad
              a.
              • umfana Aga przepraszam Cie- odbija mi i tyle :((( 19.12.05, 20:17
                Powinnam może na prv Ci jęczeć a nie tutaj, ale masz tyle innych problemów, że
                nie chciałam Ci marudzić...
                Po prostu jestem wściekła na całą tę sytuację i się czepiam sad((
              • madzieks2 będzie ok 19.12.05, 20:59
                mama007 ja też parę lat temu miałąm podobną sytuację... mineło kilka lat i jest
                ok.... zawsze trzeba wierzyć, że będzie lepiej.
                Jak chcesz pisz na priv.

                pozdrawiam i głowa do góry
                ---

                forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=631&w=33654270&a=33733744
        • beali Re: Kadrel 19.12.05, 13:41
          Mnie również jakoś trudno uwierzyć w historię z kotem,którego przygarniają ludzie z samochodu.Uwielbiam koty,przygarniam,ale jakoś wątpię,bym zapakowała kota w obcym mieście,tylko dlatego,że siedzi pod moim samochodem.
          • kadrel Re: Kadrel 19.12.05, 13:56
            Ja nie mówie, ze Aga to wymysliła, tylko, ze wymyslono ( nie wiem kto) to dla
            niej.
            • po.prostu.ona Re: Kadrel 19.12.05, 14:10
              Podejrzewałabym taką wersję, gdyby Aga była zapłakaną 10-latką rozwieszającą na
              ulicy zdjęcia kotka. Ale wciskać taki tani kit dorosłej kobiecie, zamiast
              powiedzieć: "przykro mi, wpadł pod samochód?" To jeszcze bardziej
              nieprawdopodobne niż historia o litościwych porywaczach smile
              • mama007 Re: Kadrel 19.12.05, 19:00
                przeszla mi zlosc i zastanowilam sie nad tym co napisala kasia (kadrel). musze
                za wszelka cene odszukac te kobiete, ktora opowiedziala o tym zdarzeniu z
                autem, bo cos tu rzeczywiscie moze byc podejrzanego. dziwne wydaje mi sie tylko
                to, ze ona nie chce ze mna porozmawiac, tzn najpierw nie wydawalo mi sie to
                jakos mocno dziwne, ale teraz, hmm. strasznie jej zalezy, zeby zachowac
                anonimowosc. zasialyscie we mnie spory niepokoj i bede meczyla tego goscia z
                garazu, zeby powiedzial mi chociaz kto to jest, gdzie ta babka mieszka, pojde
                do niej najwyzej, trudno, ostatecznie zrobie z siebie idiotke, ale moze sie
                czegos dowiem.
                i po.prostu.ona jeszcze cos mi podpowiedziala niesawiadomie - nie jestem
                zaplakana dziesieciolatka co prawda, ale plakat byl napisany tak "wzruszajaco"
                jak radzily dziewczyny - zeby chcetniej siegac po sluchawke i sie rozgladac na
                osiedlu. ze kochany kotek, ze domowy, ze bez ogonka, ze dwuletnia dziewczynka
                bardzo na niego czeka.... jesli komus przyszlo do glowy zeby tak powiedziec, bo
                dziecko? jutro mam czesciowo wolny dzien, wiec bede sie krecic przy garazach,
                musze sie dowiedziec co to za kobieta i dlaczego tak strasznie sie ukrywa
                przede mna.
                bo realnie patrzac moze w tym co piszecie jest jakas slusznosc? sad
                • po.prostu.ona Re: Kadrel 19.12.05, 19:24
                  No tak - ze wzgledu na dziecko, ktos rzeczywiscie mógl wymyslic cos podobnego
                  sad W tej sytuacji faktycznie byłoby dobrze dotrzeć do "naocznego świadka" i
                  poprosić o całą prawdę. Lepsza najgorsza prawda od najpiękniejszego kłamstwa.
                  sad
              • angieblue26 Re: Kadrel 19.12.05, 21:42
                A Aga nie jest bardzo mloda osoba ? smile
                • po.prostu.ona Re: Kadrel 19.12.05, 22:12
                  A ile ma wiosenek? big_grinDDDD
                  • mama007 ma 23 wiosenki 20.12.05, 08:16
                    nie wiem czy to duzo czy malo.... no ale na pewno wiecej niz 10 - jestem
                    zaplakana dwudziestotrzylatka.... (jeszcze gorzej niz zaplakana
                    dziesieciolatka). wychodze wlasnie do garazu, tzn pod pretekstem pojscia do
                    sklepu ide szukac tego faceta co to wciaz tam siedzi w garazu.

                    ide moje oszalale dziecko troche ostudzic, bo "bika" (bryka...)
                    • po.prostu.ona hihi, koleżanka z mojego rocznika ma córkę 20.12.05, 11:45
                      w Twoim wieku smile Nie martw się, słoneczko znowu zaświeci! Trzymam kciuki za
                      poszukiwania, los czasami pisze naprawdę zdumiewające scenariusze, o jakich się
                      reżyserom mydlanych oper nie śniło!
    • mama007 nie wiem czy cokolwiek zdzialam przed tymi 22.12.05, 19:00
      swietami - wszyscy zapadli sie pod ziemie, nie ma nawet tego goscia, ktory
      zawsze siedzi w garazu sad a ja od ciaglego chodzenia po zaspach przy garazach,
      klatkach schodowych, piwnicach, zaczynam kaszlec i leje mi sie z nosa - na
      swieta tylko grypy mi potrzeba.
      mam jeszcze cicha nadzieje, ze jutro uda mis ie dorwac kogos, zeby zdobyc
      chociaz nazwisko albo adres tej kobiety, nie zrezygnuje zanim sie nie dowiem z
      pierwszej reki czegos o tym aucie, porwaniu mojego kota, nie wiem. po prostu
      prawdy.
      a.
      • umfana Re: nie wiem czy cokolwiek zdzialam przed tymi 22.12.05, 19:13
        Agnieszko wierzysz w cuda...
        Bezogonek siusiał Tobie w mieszkaniu i w garażu i został za to ukarany dwiema
        eksmisjami.
        • kadrel Re: nie wiem czy cokolwiek zdzialam przed tymi 22.12.05, 21:28
          umfana napisała:

          > Agnieszko wierzysz w cuda...
          > Bezogonek siusiał Tobie w mieszkaniu i w garażu i został za to ukarany dwiema
          > eksmisjami.
          Własnie.
          Agnieszko, poproś swojego ojca aby popatrzył Ci w oczy i odpowiedział na
          pytanie co się stało z Burkiem.
          • mama007 dziewczyny co jak co 23.12.05, 11:23
            mozecie obrazac mnie, mozecie pisac, ze mi nie ufacie, ze jestem nieuczciwa, ze
            mi nie wierzycie. ale nie pozwole obrazac mojego ojca, ktory jest chyba jedyna
            osoba, ktorej bezgranicznie ufam. moglabym podejrzewac cos takiego jesli koty
            zostalyby pod opieka mojej mamy (na co oczywiscie by sie nie zgodzila), ale
            jeszcze raz powtarzam - nie pozwole, zeby ktos insynuowal, ze moj tato kota sie
            pozbyl, bo jest ostatnia osoba na tym beznadziejnym swiecie, ktora moglaby
            zrobic cos takiego.
            poza tym burek od dluzszego czasu (pare tygodni) nie sikal nigdzie, bo nie bylo
            nawrotow suk, wiec i w garazu nie sikal (na pewno bym czula jak do kotow
            przychodzilam). no i oprocz moich wszystkich mebli i rzeczy w garazu sa tylko
            opony, wiec nie rozumiem dlaczego mojemu tacie mialyby przeszkadzac MOJE
            zasikane rzeczy.
            nie myslalam, ze kiedys tak napisze, ale zaczynam nie miec ochoty tu zagladac.
            jak nie teraz to po swietach dotre do tej kobiety i dowiem sie co ona widziala.

            i jeszcze raz zaznaczam - predzej uwierze w to, ze burka porwalo ufo niz w to,
            ze moj tato "pozbyl sie" kota za moimi plecami.

            wesolych swiat, ktore sa w tej chwili dla mnie wstretne, okropne i odrzucajace
            jak nigdy wczesniej
            aga
            • po.prostu.ona Ago, mnie też jest przykro czytać te posty 23.12.05, 11:41
              wręcz niesmacznie mi jest. Życzę Ci z całego serca, aby ten trudny okres w
              Twoim życiu jak najszybciej się zakończył. Wierz mi, że nie wszyscy postrzegają
              tę całą okropną sprawę jako zawinioną przez Ciebie. Gorąco Cię pozdrawiam smile
            • daimona Ago, trzymaj się 23.12.05, 14:04

              • daimona ucięło mi 23.12.05, 14:06
                Ago, trzymaj się. Nie uważam, żeby to była Twoja wina.
                Do tego cierpisz - też bym odchodziłą od zmysłów, co sioę stało z moim kotem.

                Ago, nie wiem, czy są jeszcze szanse na znalezienie Burasa, ale bardzo bym
                chciała, żeby stał się taki cud.

                Trzymaj się ciepło, Aga.
              • barba50 No dobra, może narozrabiam, ale... 23.12.05, 14:50
                nie wytrzymam, szlag mnie trafi! Mar.gajko, Umfana, Kedrel - nie rozumiem,
                czego Wy od tej biednej Agi chcecie??? Wasze opinie nic nie wnoszą, raczej
                jątrzą, obrażają ją co krok, skąd w Was tyle agresji? Czy dlatego, że w życiu
                nie wszystko układa się prosto, jasno i szczęśliwie należy zrezygnować z
                posiadania kotów, a może i dzieci, bo przecież nie wiadomo co się może
                wydarzyć. Można zachorować, można zginąć w wypadku. I mówię to z pełną
                odpowiedzialnością - ja która wczoraj przeżyłam bardzo poważny wypadek z
                dachowaniem i upadkiem z wys. 2-2,5m. Na szczęście żyję.
                Aaa i jeszcze jedno - moje koty są wychodzące. Jest dom, ogród, ale również
                osiedlowa ulica, wałęsające się psy. Koty chodzą własnymi drogami, często
                zastanawiam się gdzie są jak ich nie ma. Bo często nie ma ich nawet kilka
                godzin. Wracają. Jak do tej pory. A czy mnie też zmieszacie z błotem jeśli
                któreś nie wróci!??!!!
                Do tej pory to forum było wspaniałym miejscem gdzie można było napisać o swoich
                radościach, smutkach, zadać nawet najgłupsze pytanie mając pewność, że każdy
                nasz problem nie pozostanie bez echa. A teraz? Coraz częściej nie mam ochoty tu
                zaglądać...
                • umfana Re: No dobra, może narozrabiam, ale... 23.12.05, 17:01
                  Barba,
                  Kardel i Mariola znają Agnieszkę ze świata realnego.
                  Aga dostała od Kerdel Bezogonka i Bezłapkę.
                  Mariola zaś jej pomagała w perypetiach z Buraskami.
                  Nie uważam, aby one obie obrażały Agnieszkę w tym wątku. Dziewczyny są
                  obiektywne i tyle. Najważniejsze jest dla nich dobro kotów a nie sympatie forumowe!
                  Jeśli uważasz, że ja Agę obrażam cóż... Po prostu nie rozumiem postępowania Agi.
                  • barba50 Re: No dobra, może narozrabiam, ale... 23.12.05, 17:25
                    Ok. Może nie wiem wszystkiego. Ale z perspektywy tego forum było to mocno
                    niesmaczne. Oczywiście, nie chodzi mi o to, żeby mieć swoje zdanie, ale dla
                    dobrej atmosfery tutaj głaskać się po główkach. Tylko jeżeli piszecie bardzo
                    krytycznie piszcie albo tak żeby było wiadomo, że są podstawy do takich sądów,
                    albo takie uwagi chyba lepiej byłoby przekazywać osobiście, mailowo.
                    Też przepraszam, ale jestem nadal w niezłym szoku po wczorajszym wypadkusad
                    • umfana Barba Spokojnych i Radosnych Świąt. 23.12.05, 17:30
                      Miejmy nadzieję, że wszystko ułoży się w końcu szczęśliwie!
                      Czas przedświąteczny jest chyba zawsze zakręcony :o)
                      • kasia721 Re: Barba Spokojnych i Radosnych Świąt. 23.12.05, 22:55
                        Nie można nigdy nikogo oskarżać jesli sie nie ma na to dowodów. Moim zdaniem
                        grubo dziewczyny przesadziłyście. Nie kopie się leżącego Adze i tak już jest
                        ciężko zginął jej kot przyjaciel. Nie wiem na jakiej podstawie oskarżacie jej
                        ojca, znacie go czy co? Nie wszyscy ludzie na świecie są potworami smile
                        • umfana Wiem od Marioli że była w stanie pomóc mamie007 23.12.05, 23:22
                          Nie wiem czemu Aga przekłamuje rzeczywistość i raz twierdzi, że nie zna
                          Mar.Gajko a później pisze, że widziała się z nią w realu...
                          Chce uchodzić na forum za Matkę Teresę to jej sprawa i jej fanek, dla których
                          nie ważne jest dobro zwierząt tylko prywatne sympatie z forum...
                          Znam życie na tyle, że nie działają na mnie łzawe opowieści.
                          • po.prostu.ona Wybacz Umfano, ale widzę - ze smutkiem 24.12.05, 08:58
                            że dla Ciebie bywają ważniejsze prywatne animozje z forum niż zdrowy rozsądek i
                            zwykła przyzwoitość. Mało mnie obchodzi czy Aga pasała krowy z Mar.Gajko, czy
                            zawarła z nią zdawkową znajomość. Nie podoba mi się zajadły, ślepy atak -
                            niczym racjonalnym nie umotywowany, czepianie się nie tylko Agi ale i jej
                            rodziny - itp. To po prostu niegodne. Sorry, kończę na tym, bo dziś wigilia, za
                            chwilę wyjeżdżam. Żałuję, że zajrzałam do tego coraz bardziej ohydnego wątku.
                            Obrzydliwe. sad
                            • umfana dla mnie obrzydliwa jest wasza hipokryzja !!! 24.12.05, 12:52
                              Fan klub mamy007 jest obrzydliwy...
                              Nie licza się dla was zwierzęta tylko sympatia dla rozchwianej emocjonalnie
                              panienki!
                          • mama007 nie wiem jak mogla mi pomoc mariola?? nigdy nie 24.12.05, 14:58
                            pisala mi niczego na temat pomocy, nigdy mi nic nie zaproponowala. widzialam
                            sie z nia raz w zyciu przy przekazaniu pchly - jesli uwazasz to za "znajomosc w
                            realu" to zwracam honor...
                            nie chce uchodzic za matke terese, nie chce zeby ktokolwiek mnie gloryfikowal,
                            nie chce dalej prowadzic tej czczej dyskusji. napisalam ci wiadomosc na priv i
                            z mojej strony jest to zakonczenie. mam nadzieje, ze bede w stanie nie ciagnac
                            tej rozmowy i ciebie prosze o uszanowanie tego i rowniez nie zaczynanie
                            kolejnych klotni w tym watku (tzn w ogole, ale w tym w szczegolnosci).

                            moich "lzawych opowiesci" nie musialas czytac, nikt cie do tego nie zmuszal ,
                            nie musialas nigdy dopisywac "bedzie dobrze, ok, nie przejmuj sie".

                            dbaj o dobro swoich zwierzat i ingeruj w zycie innych z troche mniejsza
                            zamaszystoscia - nie zawsze trafnie to robisz.

                            tak czy inaczej, na zakonczenie tych pasjonujacych klotni - wesolych swiat
                            a.
                            • umfana Mariola po prostu nie wiedziała, jak skończą koty 24.12.05, 18:00
                              Gdyby wiedziała, że wylądują w garażu to pomogłaby Ci. Znalazłaby dla nich dom.
                              Cóż... Mar.Gajko może mieć czyste sumienie, że nie dała Ci kolejnego kota na
                              stracenie.
                              Ktoś kto ma nieustabilizowane życie, które go przerasta nie powinien brać zbyt
                              wiele na siebie. A jeśli już bierze to ma obowiązek trwać w swym postanowieniu a
                              rzucać je jak znudzoną zabawkę!
                              PS
                              O Twojej kulturze zaś świadczy forma w jakiej się do mnie zwracasz w tym wątku.
                              Życzę Ci abyś więcej zwierząt w swoim życiu nie brała pod swoją "opiekę" !
                              • daimona umfana, pojechałaś po bandzie 25.12.05, 17:25
                                A Aga niby miała wiedzieć, ze tak jej się życie pochrzani? Jak brała koty, miała
                                zupełnie inną sytuację.
                                Nie życzę Ci, żeby tak nagle Ci się życie po...przyło, brzydko mówiąc.
                                Zdecydowanie nie życzę.
                                Więc nie dowalaj mamie007 jeszcze dodatkowo, zanim trochę się nie zastanowisz.
                                • umfana Daimona i inne fanki mamy007 25.12.05, 18:27
                                  Wpiszcie mnie w opcjach swojego forum na listę wrogów i uczyńcie niewidoczną, bo
                                  wam oczki popękają.
                                  Jesteście infantylnie głupie!
                                  • wuefka Re: Daimona i inne fanki mamy007 25.12.05, 20:22
                                    Nie jestem fanką mamy007. Zbyt rzadko bywam na forum, by wszystkich znać i mieć
                                    tu swoich idoli.
                                    Zastanawia mnie jedno - wszyscy zwracają się do Ciebie w miarę grzecznie, a Ty
                                    im ubliżasz i obrażasz. Oskarżasz, oczzerniasz, obgadujesz po innych forach,
                                    wyzywasz od głupków.
                                    A Twoja zajadłość jest przerażająca - przypominasz mi atakującego pitbulla.
                                    • umfana Re: Daimona i inne fanki mamy007 25.12.05, 20:41
                                      wuefka napisała:

                                      > Nie jestem fanką mamy007. Zbyt rzadko bywam na forum, by wszystkich znać i mieć
                                      >
                                      > tu swoich idoli.
                                      > Zastanawia mnie jedno - wszyscy zwracają się do Ciebie w miarę grzecznie, a Ty
                                      > im ubliżasz i obrażasz. Oskarżasz, oczzerniasz, obgadujesz po innych forach,
                                      > wyzywasz od głupków.
                                      > A Twoja zajadłość jest przerażająca - przypominasz mi atakującego pitbulla.

                                      Wufka piszesz o samej sobie
                                      <rotfl>
                                  • daimona umfano, delikatnie mówiąc 26.12.05, 21:17
                                    jesteś głupia.

                                    Twoje wypowiedzi niestety o tym świadczą. Nie jesteś moim wrogiem, po prostu
                                    jestes głupia.

                                    Nie jestem fanka mamy007, ale wiem, jak zycie czasami potrafi się popieprzyc. I
                                    nie należy wtedy człowiekowi dodatkowo dowalać. Mama007 miała zupełnie inna
                                    sytuację, kiedy brała koty. Miała mieszkanie, męża, stablizację. Jeszcze raz,
                                    umfano - nie życzę Ci zeby kiedykolwiek życie Ci się nagle tak pochrzaniło.

                                    amen.
                                    • umfana Daimona ten post świadczy o Twoim poziomie 26.12.05, 22:08
                                      Mama007 miała "taką stabilizację", że się rozwodziła i co chwilę zmieniała
                                      mieszkania, pokoje w akademikach... to jest według Ciebie stabilizacja?
                                      Dziewczyna 20-letnia z dzieckiem bez własnego mieszkania i pracy z rozpadającym
                                      się małżeństwem z obowiązku... Daimona jesteś infalntylna!
                                      Nie zabieraj głosu skoro pojawiłaś się na forum od niedawna i nic nie wiesz...
                                      PS
                                      Dlaczego mnie obrażasz? To normalne w Twoim środowisku?
                                      • daimona przyganiał kocioł garnkowi ;-) 26.12.05, 23:58
                                        Sama jesteś infantylna big_grinDD Wpierw obrażasz innych, a potem się dzwisz, kiedy
                                        ktoś Ci przygada. wink

                                        Nie pojawiłam się na tym forum niedawno. Pojawiłam się dawno temu, jeszcze przed
                                        przejęciem kotów przez Mamę007. I znam tę historię od początku, również
                                        częściowo od samej Agi. I nie od początku mama007 miała problemy - rozpoczeły
                                        się później, po przejęciu kotów.
                                        Skoro tak teraz się wymądrzasz, to moze zamiast przykopywania leżącemu podałabyś
                                        mu rękę? A może wcześniej trzeba było pomóc? Pomogłas jej realnie choć raz?
                                        Jeśli tak, to chowam swą niewyparzonąwink mordę w kubeł wink

                                        Taaa... idealna Umfana.
                                        • umfana Daimona chętnie pomogłaby Mamie007 27.12.05, 00:07
                                          gdyby tylko mogła...
                                          Niestety ona mieszkała w Krakowie a teraz Chełmie a ja w Warszawie.
                                          Gdybym była z tego samego miasta co Aga to pomogłabym jej w transporcie kotów do
                                          lecznicy, opiece.
                                          Jeśli siedzisz tutaj długo to powinnaś mnie trochę poznać.
                                          Moje agresywne posty zaczęły się w monecie kiedy zaczęłyście mnie ostro
                                          krytykować za moje sceptyczne posty w sprawie trzymania Bezogonka i Bezłapki w
                                          garażu.
                                          • daimona Re: Daimona chętnie pomogłaby Mamie007 27.12.05, 00:14
                                            Miło słyszeć, ze chętnie pomogłabyś.

                                            Mimo, że jestem spod Wa-wy, udało mi się w niewielkim stopniu Adze pomóc. Nie
                                            piszę tego, żeby się chwalić czy inne bzdety, lecz zaznaczyć, ze jak sie chce,
                                            to odległość nie przeszkadza.
                                            "Zaatakowałam" Cię dopiero w poście "pojechałaś po bandzie", bo dokładnie tak
                                            uważam - że pojechałaś po bandzie w oskarżeniach Mamy007. Ty wyraziłaś w takim
                                            razie swoje zdanie, a ja swoje.
                                            No i to by było, rozumiem, na tyle wink
                                            • umfana Daimona 27.12.05, 00:20
                                              Jeśli jestem czarną owcą dla Ciebie to coż... Niech tak będzie :o)
                  • mama007 gwoli scislosci umfano !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 23.12.05, 20:52
                    ani kadrel, ani marioli nie znam z realnego zycia.
                    posrednio od kasi przyjechal do mnie Burek, natomiast chcialabym wiedziec w
                    jaki sposob pomagala mi mariola???? pomogla mi jedynie w tym, ze wziela do
                    siebie Pchelke po amputacji ogona, zeby znalezc jej nowy dom (i wlasnie wtedy
                    pierwszy i ostatni raz widzialam ja na oczy w realu). przy burasach nikt mi
                    nigdy nie pomagal, moze oprocz Kasi z Krakowa (Liwia z zakoconych jesli ktos
                    mialby ochote sprawdzac) i internetowo - radą kadrel (z ktora mam kontakt caly
                    czas odkad Burek do mnie przyjechal).
                    natomiast Bezlapka przyjechala do mnie od Asi ze Slaska (Pini z zakoconych),
                    ktora poznalam osobiscie gdy przywiozla mi Kote, z ktora rowniez caly czas mam
                    wspanialy kontakt, i ktora odwiedzala mnie rowniez w Krakowie.
                    umfano - jestes niedoinformowana i mozesz wyrazac swoje zdanie, ale prosze o
                    to, zebys wtracala sie tylko na tyle, na ile wystarcza Ci wiadomosci.
                    jak napisalam juz dzisiaj mam dosc tej slowno-forumowej przepychanki na temat
                    tego kto jest "dobry", a kto "zly". jestem bardzo porywcza i nerwowa i to
                    wszystko co tutaj czytam odbija sie na moich zachowaniu, trace na tym ja i
                    bardzo duzo tez moje dziecko (jak jestem smutna, zla , itp). mozesz nie
                    rozumiec mojego postepowania, a ja nie zycze Ci naprawde, zebys kiedyskolwiek
                    zrozumiala - nie zycze Ci, zeby los postawil Cie przed problemami i
                    wydarzeniami, ktore beda Cie przytlaczac, a czasem nawet przerastac.

                    staram sie na forum jak najmniej zagladac i jak najmniej pisac. niech dalej
                    bedzie milym i spokojnym miejscem - nie bedzie powodow do klotni, to nie bedzie
                    klotni.

                    a.
                • kadrel Re: No dobra, może narozrabiam, ale... 23.12.05, 23:32
                  A odczepże Ty się ode mnie.
                  Napisłam,ze nie wierze w to, że ktos widział jak ktos inny zabrała Burka do
                  samochodu bo NIE WIERZĘ!.
                  Nie wiem kto Agnieszce opowiada bajki, nie znam ani jej rodziny ani sąsiadów
                  ale na odległość potrafie wyczuć że cos jest mocno naciagane lub zełgane.
                  A co do obrażania i jątrzenia.... hohoho... chyba nie widzialas jak to naprawde
                  wyglada. Jest pare miejsc w necie, pokazowych do tego typu zachowań.


            • umfana Aga życzę powrotu Burka i nowego mieszkania ! 23.12.05, 16:50
              Aga może jednak Burek poszedł w "tango"... Trzeba mieć nadzieję.
              W końcu Bezogonek wiedział co robi. Dzięki jego ucieczce Bezłapka jest teraz w
              domu z Tobą.
    • wrexham Re: Burek uciekł :( nie wiem co robic :((( 23.12.05, 18:28
      mama, nie wiem czy sie ze mna zgodzisz, ale mysle, ze nie ma co juz szukac
      prawdy; jesli zyje i nikt go nie zabral to przyjdzie z powrotem; jesli
      faktycznie ktos go zgarnal z ulicy to nalezy miec nadzieje, ze jest mu tam
      dobrze; jesli zginal pod kolami to lepiej o tym nie wiedziec;
      zostaw to; nie obwiniaj sie - za wszystkie sznurki nie sposob trzymac;
      mam 33 lata, a przy twoich problemach wydaje mi sie, ze zyje szczesliwym zyciem
      przedszkolaka; czytajac twoje posty mialam wrazenie, ze pisala je kobita w
      wieku okolo 40 lat, niezle doswiadczona przez los; zrobilas tyle dobrych
      rzeczy - wszyscy o nich czytalismy; dziwie sie, ze komus moglo przyjsc do glowy
      podejrzenie, ze zmyslasz jakies brednie na potrzeby forum; wszyscy cie tu
      chwalili do tego stopnia, ze az wydawalo mi sie to przesada (przepraszam, ale
      to juz byl tylko krok do postawienia marmurowego postumentu mamy007); teraz
      dostajesz baty smile; obserwowalam juz niejeden taki proces wiec dla mnie to nie
      jest zaskoczeniem, ale ty musisz sie czuc okropnie; w jednym glupim
      teleturnieju na bbc nazywaja to " sudden reversal of fortune" czy jakos tak smile;
      gdybym tylko mogla ci jakos pomoc..;
      pamietaj, ze buras ma sobowtora w moim rysku; pomysl sobie, ze teraz mieszka w
      warszawie bo porwala go wstretna ciotka marta; wiesz, ze to prawda - w kazdej
      chwili sluze dowodami w postaci zdjec;
      pozdrawiam i zycze zeby fortuna odwrocila sie jeszcze raz; co ja mowie.. na
      pewno sie odwroci, taka jej uroda smile
      pozdrawiam m.
      • mama007 wrexham 23.12.05, 21:05
        ale ja chcialabym znac prawde... skoro teoretycznie ktos mowi, ze widzial jak
        mojego kota ktos zabiera to chcialabym, zeby ta osoba powiedziala to mi
        osobiscie i wtedy sie odczepie - jesli naprawde ktos widzial wlasnie mojego
        kota, nad ktorym ktos sie "lituje" i go zabiera. moglo stac sie tysiac rzeczy,
        po prostu chce zeby ta kobieta MI to powiedziala.

        a z tym chwaleniem to ja tez tak mysle i nie chcialam, zeby tak bylo sad glupio
        to wychodzilo, bo pisalam ze jest beznadzieja, a wszyscy zaraz wyskakiwali, ze
        jestem super. ale nie o to mi chodzilo - przez dlugi czas forum bylo naprawde
        jednym z niewielu miejsc (jesli nie jedynym) gdzie moglam napisac, ze z kotami
        mam problemy, nie tylko z kotami, ze sie nie uklada, ze wali mi sie na glowe
        wszystko, ze nie radze sobie... teraz teoretycznie mam tutaj z kim pogadac,
        jest pare osob, do ktorych zawsze moge zadzwonic i powiedziec "musze sie
        wygadac, bede u ciebie za godzine, potrzebne mi twoje ramie, zebym mogla sie
        wyplakac..." - ale moze z przyzwyczajenia? z pamieci, ze forum to takie cieple
        miejsce, gdzie mozna po prostu podyskutowac? jakos tu wracam. pierwsze co robie
        po dorwaniu komputera to wejscie na forum.... czasem siadam, klikam, a potem
        dopiero patrze, ze jestem na forum - wlasciwie nie wiem po co, bo mialam zrobic
        cos zupelnie innego uncertain
        ale coz, widac te czasy minely. czesciowo slusznie te slowa byly do mnie
        skierowane na pewno - ale "madry polak po szkodzie", czyz nie...? latwo
        powiedziec teraz "trzeba bylo zrobic inaczej". teraz, jak znane sa skutki i to
        co sie wydarzylo. wtedy niestety niestety nikomu lepsze pomysly do glowy nie
        przychodzily i nikt nie napisal "zamiast tak moze zrob tak...". za to teraz
        pierwsi do krzyku i obwiniania.

        ludzie sa rozni i powoli sie tego ucze. jednak dziecko jeszcze jestem -
        swiadczy o tym moja naiwnosc. ktora jednak powoli, acz sukcesywnie, zostaje
        unicestwiana.
        koncze, bo jeszcze ktos wyskoczy, ze nie na koci temat i to nie miejsce smile
        zaczynam na szczescie z wiekszym dystansem na to patrzec. powoli, ale jednak
        sie ucze jak widac.
        a.
        • madzieks2 Re: wrexham 23.12.05, 21:43
          mama007 masz wiadomość (na wp), wesołych świąt
          ----
          forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=631&w=33654270
          • joanna.c Re: wrexham 24.12.05, 14:25
            Mama007smile Spokojnych świąt Bożego Narodzenia i dobrego Nowego Roku! Gdyby Burek
            nie wrócił, może pojawi się nowy kocik, którego tak samo pokochasz. Życzę Ci z
            całego serca, aby wszystko Ci się poukładało. Cokolwiek to znaczy.
            Pozdrawiam
            Joanna
            • mama007 wesolych swiat i do widzenia 24.12.05, 15:09
              dziekuje za zyczenia, wesolych swiat dziewczyny. i mam nadzieje, ze do
              widzenia. wolalabym tu wiecej nie pisac, nie psuc niegdys tak pieknej atmosfery
              tego forum. jest to dla mnie bardzo niezreczna sytuacja, bo teraz bedzie tak,
              ze jak tlyko pojawi sie jakikolwiek moj post (niewazne na jaki temat) to bedzie
              szereg osob, ktore od razu go skrytykuja i druga czesc - ktora wszystko co
              napisze poprze. zle sie z tym wszystkim czuje, i chyba forum musi ode mnie
              odpoczac. nie zarzekam sie, ze zadnego slowa nie napisze, bo zagladac zapewne
              bede, ale postaram sie po prostu nie dolewac oliwy do ognia. moze jak bedziemy
              umialy popatrzec z dystansem na niektore sprawy to znow sie bede pojawiac.
              w kazdym razie nie jestem rozchwiana emocjonalnie panienka i dalszymi postami
              tutaj nie zamierzam prowadzic z nikim dyskusji na ten temat.

              z wieloma osobami mam kontakt poza forum i te osoby, ktore beda chcialy miec ze
              mna kontakt, na pewno beda go mialy.

              jeszcze raz wesolych, zdrowcyh i przede wszystkim spokojnych swiat. w rodzinnej
              atmosferze, przy cieple domowego ogniska, bla, bla, bla - i tak dalej.
              spelnienia marzen, kociary ...
              aga
              • kakui kto by kradl kota? jeszcze doroslego na dodatek 25.12.05, 23:33
                jak malych jest pelno i nikt nie bierze? bez sensu ...
                • umfana Re: kto by kradl kota? jeszcze doroslego na dodat 25.12.05, 23:54
                  Widzisz Kakui... Mama007 wierzy w cuda, bo przez to ma czyste sumienie i może
                  liczyć na współczucie koleżanek z forum ;o)))
                  Ale jest jeszcze pare osób logicznie myślących w tym gronie!
                  • pinos Re: kto by kradl kota? jeszcze doroslego na dodat 26.12.05, 17:14
                    Pozwolę sobietylko zauwazyć, ze znam kilka osób, które wzięło do siebie
                    dorosłego kota, który komuś zginął.
                    Naprzykład ja.
                    Mirmił jest kotem z mojego bloku, który przez 3 tygodnie błąkał się po klatce.
                    Wybrał sie na mały rekonesans (zsiódmego piętra) i nie umiał znależć drogi
                    powrotnej. Po wielu perypetiach, gubieniu sie i odnajdywaniu, zamieszkał na
                    parterze.
                    Moja ciotka przywiozła z Białorusi dorosłego kota, który pprzez 3 godziny
                    koczował pod jej samochodem, a nastepnie po otwarciu drzwi po prostu zapakował
                    się do środka i nie chciał wyjść.

                    Także Umfano, zmień trochę swoje przekonanie, bo sa na tym świecie rzeczy o
                    których nie śniło sie filozofom, oraz osoby, które przygarną nawet dorosłego
                    kota.

                    A Twoje komentarze odnośnie "fanklubu", infantylizmu i głupoty uważam za
                    niesmaczne. Piszesz że znasz życie - szanowna oponentko, jedyne życie jakie
                    znasz, to Twoje życie. A świat jest trochę większy, niż to co Ty widzisz...
                    • umfana Pinos gratuluje ci otoczenia ! 26.12.05, 17:21
                      Pinos dla Ciebie jest czymś normalnym wyrzucenie chorego, udomowionego kota do
                      garażu na zimę, bo sika w domu a później pozbycie się go nawet z tego ciemnnego
                      i chłodnego miejsca to ci gratuluje... to twój swiat a nie mój :o)))
                      • kasikk Re: Pinos gratuluje ci otoczenia ! 26.12.05, 17:59
                        umfana - puknij się w czoło, kobieto i weź na wstrzymanie, bo to już żenada
                        zupełna.
                        nikt tu nie mówi o wyrzucaniu kota na mróz ani urywaniu mu nóg, bo sika
                        czasem w życiu są rzeczy nie do przeskoczenia - np. matka mówi ci, że z kotem
                        cię nie wpuści do domu, a ty nie masz gdzie mieszkac
                        a poza tym nie ważne, co się mysli o zwierzętach - dziecko jest ważniejsze i to
                        żeby ono miało w mierę dach nad głową, sama z kotami aga mogłaby w tym garażu
                        24h na dobę siedzieć
                        odwal się wreszcie i nerwosolek zażyj - przejdzie ci
                        • umfana kasikk 26.12.05, 18:04
                          forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10264&w=33966013
                          :o))))
                          • kasikk umfana 26.12.05, 18:32
                            niczyją fanką nie jestem
                            nie wiem, czy zauważyłaś, ale nie udzielałam się wcześniej w tej sprawie
                            po prostu uważam, że są jakieś granice w oskarżaniu i obrażaniu innych
                            i ma do tego prawo tylko ktoś, kto zna sytuację od podszewki
                            tyle ode mnie
                            pozdrawiam
                            • umfana kasikk to nie ja zaczęła sceptycznie pisać 26.12.05, 22:01
                              ale osoby które miały kontakt z mamą007
                              forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10264&w=33343239&a=33424252
                              forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10264&w=33343239&a=33459779
                              forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10264&w=33343239&a=33686157
                              forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10264&w=33343239&a=33888739
                              forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10264&w=33343239&a=33933442
                      • pinos Re: Pinos gratuluje ci otoczenia ! 27.12.05, 12:57
                        Zarz - to chyba Ty mówiłaś, że kalekich kotów z ulicy nikt nie przygarnia?
                        I dorosłych?
                        Ja Ci tylko mówię, że są ludzie, co przygarniają, swiatysą różne, i nie możesz
                        wypowiadać się tak kategorycznie i obraźliwie - bo nie wszystko widziałaś, nie
                        o wszystkim wiesz, i nie wszystkie rozumy zjadlas.
                        • umfana Pinos oczerniasz mnie bezpodstawnie ! 27.12.05, 13:11
                          Pokaż gdzie to napisałam?
                          Twój powyższy post świadczy o Twoim poziomie agresywności do mnie!
                        • kakui do pinos 27.12.05, 13:26
                          akurat duzo widzialam, duzo wiem, to co napisalam nie jest obrazliwe(niby
                          gdzie?), opiekuje sie kotami zapewne dluzej niz ty, widzialam smierc z 15
                          kotow, a ty mi bedziesz mowic ze nie wszystko wiem? po prostu mam rozsadne
                          podejscie, wiem jacy sa ludzie, nikt chorego, doroslego kota nie bierze, chyba
                          ze jest kociomaniakiem! jak mozna sobie wmawiac ze ktos kota ukradl no jak?
                          chyba ze do chinskiej restauracji albo na "lecznicza" skorke !
                          byl tak przypadek, ze kotu pies zmiazdzyl kosci w nodze i co trzeba bylo
                          zrobic? nie nie amputowac mu ta noge, trzeba bylo kota uspic bo i tak chetny by
                          sie nigdy nie znalazl ! schronisko bylo przepelnione, dziesiatki malych
                          kociat ! ich nikt nie bral, mimo ze takie ladne, rozkoszne, zabawne, figlarne !
                          ja sobie nigdy nie wmawiam tego co chcialabym wiedziec ! kot zniknal - kot nie
                          zyje, kot nie wroci !
                          • umfana do pinos 27.12.05, 13:29
                            polecam Pinos ten wątek:
                            forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=631&w=12596204&a=12596204
    • kasikk do madziasz 27.12.05, 10:36
      proszę cię bardzo, wykasuj ten cholerny wątek i inne z nim związane
      to byo takie fajne forum...
      najwyżej aga zaloży nowy pt "burek sie odnalazł"
      • cleo_1 o, kurde... 27.12.05, 12:17
        Zatem i ja zabiore zdanie, choc pewnie niewiele to pomoze.
        1) Mama007 zle zrobila, trzymajac koty w garazu. Pamietam, jak to przeczytalam,
        tez mna troche wstrzasnelo. Toska siedzi w lazience, pale jej swiatlo caly czas
        oprocz nowy, a i tak mam wyrzuty, choc ona nie chce sama stamtad wyjsc. Garaz
        nie jest odpowiednim miejscem do trzymania kotow. Ale - z drugiej strony -
        potrafie sobie wyobrazic, ze sa sytuacje, kiedy nie ma dobrych rozwiazan, sa
        tylko zle i gorsze. Wydaje sie, ze tego Umfana, mar.gajko i pare innych
        dziewczyn nie wziely pod uwage.
        2) Historia ze zniknieciem Burka, jego uprowadzeniem, wydaje mi sie podejrzana.
        Nie potrafie powiedziec, dlaczego. WIEM JEDNAK, ze pewne rzeczy po prostu
        dzieja sie, a napisane czy powiedziane wygladaja okropnie, niewiarygodnie. Nie
        pisalam tu o tym, ale teraz napisze. Jak bylam z Toska po raz pierwszy u weta,
        drzwiczki od koszyka, w ktorym Toska byla, otworzyly sie i kot wyskoczyl z
        koszyka... Serce mi zamarlo. Na szczescie, kot "sie zamuroawal" miauczac
        przerazliwie, dala sie zlapac!!!! Do tej pory w to nie wierze.
        Wyglada niewarygodnie? Ale tak bylo. To byl obcy, nieznany pojemnik, bo na
        dworcu w Katowicach nie zdazylysmy z Aga wymienic pojemnikow tzn.przelozyc koty
        z jej (kosz z zepsutym zamykaniem) do mojego (transporterek z pewnym
        zamknieciem). Aga (Jojo) mowila, zebym uwazala na zamkniecie. Uwazalam, i co z
        tego? PO PROSTU SIE OTWORZYL, A JA PRAWIE STRACILAM KOTA, za ktorego czuje sie
        w pelni odpowiedzialna. Czy to jest wiarygodna historia - pewnie nie, ale sie
        zdarzyla...
        Nie potrafie ustosunkowac sie do historii mamy 007, dlatego do tej pory nie
        zabieralam zdania. Dlatrego nie pochwalam i nie ganie mamy007. Dlaczego
        niektore dziewczyny robia to tak agresywanie? Prosze - nie chce wszczynac
        klotni. Po prostu wydaje mi sie, ze musza (powinny przynajmniej) miec jakies
        dodatkowe informacje, np. znajac mame007 wiedza, ze jest nieodpowiedzialna,
        rozchwiana emocjonalnie czy cos w tym stylu, a nie chca pisac o tym na forum.
        Czy tak jest? Napiszcie szczerze - chyba powinniscie, po takich mocnych slowach
        w strone mamy007. No bo na jakiej podstawie podejrzewacie ja o jakies skryte
        niecne dzialania??
        3) Ten watek faktycznie stal sie okropny z powodu wycieczek osobistych. umfano,
        przy calej mojej sympatii do Ciebie - a wiesz, ze Cie lubie i cenie - mysle, ze
        pojechalas za daleko. Sprawa to zaginiony kot. Nawet jesli mama007 zawinila,
        nalezaloby skupic sie na odnalezieniu kota, nie na atakowaniu siebie i
        mowieniu, to zrobilas zle, tamto zle, wlasnie dlatego, ze to biegu sprawy nie
        odwroci, a naprawde niepotrzebnie jatrzy. Jednak propozycja wykasowania tego
        watku nie powinna byc przyjeta - to jest nasze forum, my je ksztaltujemy, czy
        wstydzimy sie tego, co tu piszemy, chca kasowac pewne watki, a inne nie?? Ten
        watek to nasze dziedzictwo jak kazdy inny. Nie ma co sztucznie "slodzic" forumi
        udawac, ze zawsze sie zgadzamy, ze zawsze nawzajem sie chwalimy i nigdy nie
        klocimy sie, bo tak nie jest.
        Proponuje skupic sie nasednie sprawy, to jest niech mama007 zdaje relacje z
        poszukiwan, bo mnie rowniez zalezy na znalezieniu biednej kociny i mam
        nadzieje, ze mu sie nic nie stalo, choc serxce mowi mi co innego...
        pozdrawiam wszystkich adwersarzy
        • umfana Cleo to ja jestem atakowana przec 27.12.05, 12:23

          • umfana Re: Cleo to ja jestem atakowana przez ogół ... 27.12.05, 12:31