m_orsetti
02.08.07, 18:42
Witajcie po długiej przerwie

. Długo mnie tu nie było (długi i daleki wyjazd-
i ciężka praca). Wszystkie "kocie mamy i ciotki" pozdrawiam- i odnawiam stare
kontakty- ze względu na kocie potrzeby

.
Oto krótka opowieść dla prawdziwych kociarzy- nie nadaje się dla "ludzi
okaleczonych psychicznie"- czyli takich, którzy nie rozumieją, jak magicznym
stworzeniem jest zwykły kot

.
Jak zwykle w czas urlopów- na moim podwórku pojawił się kot. Strasznie
zabiedzony, chudy szkieletorek, powłóczący tylnią łapką biedak. Wet
obejrzawszy zwierzę powiedział wprost- że wygląda jak ofiara ludzkiego
okrucieństwa.
Nie wdając się w drastyczne szczegóły diagnostyczne (naprawdę, nie chcę
epatować okrucieństwem ludzkim...)- udostępniłam kotu piwniczkę, wyleczyłam,
karmię i poznaję. Zadałam sobie trudu, by odszukać właścicielkę kota- okazała
się być jedną z moich niezaprzyjaźnionych, byłych sąsiadek. To elegancka Pani
w średnim wieku, która wyprowadziła się z centrum Łodzi do pięknego domu pod
miastem. Gdy poinformowałam ją radośnie, że jej kot znajduje się na podwórku
pod moją opieką (miałam nadzieję, że się kobieta ucieszy)- usłyszałam, że taki
zwykły bury kot nie pasuje do jej nowego domu. Że teraz ma rasowego
syberyjskiego (maluszek z papierami)- a jak chcę sobie jej byłego kota wziąć-
to jej to nie obchodzi- bo jej ten kot już nie interesuje. Wtedy właśnie
dowiedziałam się jak to "zwróciła dzikiemu zwierzęciu wolność w łagiewnickim
lesie". Kota wywiozła do lasu, wykopała go tam (stan tylnych łap opowiedział
tu wiele)z luksusowego lexusa (bo "przecież będzie mu tam lepiej- da sobie
świetnie radę na wolności i na pewno będzie szczęśliwszy"). Nie to jest
jednak sednem sprawy. Otóż- ów biedak- sobie tylko znanym sposobem- przywlókł
się na swoje podwórko z tego lasu. Szedł chyba wiele dni- nieznaną drogą. Mimo
wyrzucenia kopem z samochodu swojej ukochanej pani wrócił do niej- bo myślał,
że ona na niego czeka...
Najpierw czekał na nią. Codziennie. Mnie traktował jako substytut. Pokazywał
gdzie mieszka i nie rozumiał, dlaczego nie chcę go tam po prostu wpuścić. Ale
gadał do mnie, tulił się i żalił. Potem zwątpił, zobojętniał, spał na maskach
aut. Wreszcie zaczął integrować się z innymi kotami przychodzącymi na podwórko
do mojej "mikrostołówki kociej". Próbował dołączyć do szarej kotki
bengalskiej, która tutaj rezyduje...Dogaduje się z innymi kotami świetnie-
zaczepia ludzi, gada, przymila się... Taki to kot.
Zawsze mądrze i długo patrzy mi w oczy- jakby rozumiał wszystko. Niestety- nie
mogę wziąć go do domu- z wielu względów. Ale wiem, że zasługuje na wspaniały
dom. Mogą być w nim inne koty- nawet pies (z moim psem zakumplował się od
razu). Koniecznie musi być w nim przede wszystkim mądry i empatyczny człowiek.
Kot był bardzo zabiedzony. Teraz jest już wyleczony- nie utyka (nóżka
wyleczona), jest w pełni sprawny neurologicznie i wpyla jak najęty- mam więc
nadzieję, że niebawem przestanie wyglądać jak szkieletorek (było strasznie
nędzne ciałko- a na kościach można było koncert grać jak na cymbałach).Tylko
futerko- nędzne, jakby kota nikt nie karmił bardzo dawno- teraz już
wypiękniało i troszkę maskuje zapadnięte boczki...
Teraz jest już lepiej- mam nadzieję, że wkrótce będzie z Burego wielki
przystojniak. Całymi dniami przebywa na mojej posesji, zna się na
zegarku(zawsze wie, która godzina i o których godzinach jest miseczka, a o
których głaski).
Kot jest dorosły, na pewno skończył rok, półtora. Strasznie miły. Całkowicie
udomowiony. Korzysta z kuwetki, jest zdrowy na ciele- a czy rana w serduszku
złamanym przez człowieka się zagoi- zapewne tak, jeśli jakiś prawdziwy
człowiek go pokocha. Rasa europejska- kot stanowczo nie dla snoba- bo prócz
mądrych oczu, wybitnego charakteru, wielkiej mądrości i przymilności nie
wyróżnia się jakoś szczególnie. Bestia nakolankowa, barankująca, gadająca i
przymilna. Ja uważam, że jest cudny.
Może jakiś mądry i obdarzony wrażliwością nowy człowiek zechce go przygarnąć?
Tę kwintesencję kociej godności, mądrości i pięknego charakteru. Bury zasłużył
na lepszy los w nowym domu.
Jeśli ktoś chciałby dać Buremu szansę- proszę o kontakt mailem na adres salome
[USUN TO] @o2.pl - proszę z adresu usunąć spacje i część [USUN TO] przed
skorzystaniem. Można też pisać w tej sprawie w tym wątku- na forum- w razie
potrzeby skontaktuję się natychmiast z osobą zainteresowaną.
Fotka Burego jest chwilowo tu (wieczorem wstawię ją na zaprzyjaźniony serwer w
dużym powiększeniu- a potem dołożę następne zdjęcia kota):
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=664&w=66900488
Serdeczności
Monika