biljana
11.07.08, 10:11
dziewczyny ratunku!!!!
wczoraj poszłam leczyć depresje z powodu nieudanej fryzury (hehe człowiek to
ma problemy, co?

zakupami w Galerii Mokotów.
Wychodzimy na parking juz po 22 zeby wracac do domu, a przy drzwiach dziwne
zbiegowisko: jakies dwie dziewczyny, mąż jednej z nich i jakis pijaczek. Na
ręku jedna trzyma maleńkiego kotka, taką małą burą kuleczkę...
Okazało się, że kotek jest ranny a oni zastanawiają się czy brac go do weta zy
nie, a w ogole to pewnie i tak zdechnie

No więc, nie wiele się namyslając zabrałyśmy od nich kocię i pojechałyśmy na
Niepodległosci do weta całodobowego.
Kicia, choc bylo blisko, całą drogę płakała i wpijała się mojej siostrze w
ubranie swoimi słabymi łapinkami. Z oczka i noska leciała jej krew, ciężko
oddychała - bo nosek miała spuchniety.
Ktoś ją kopnął
alb potrącił niechcący samochodem i nie zauważył (chcę wierzyć w tę wersję).
Została na noc w szpitalu, nie ma żadnych złamań, podniebienie na szczęści
całe. Dzwoniłam tam rano i dowiedziałam się, że przespała noc i czuje się lepiej.
Będzie miec konsultacje chirurgiczną, bo po tym uderzeniu dziwnie się zatacza
i ma niezborne łapki. Ale to mały kociak jest, ma ponoc niecałe 6 tygodni,
wiec niezbornosc jest normalna

Mam nadzieje, ze nie bedzie zadych przykrych
następstw tego wypadku.
Maleńka jest taka biedna, chudziutka i delikatna. Ale podobno silna i całkiem
zdrowa (poza obrazeniami z wypadku).
Nie mogłam spac całą noc, myslalam o moich zadbanych, wychuchanych kotongach,
których największym problemem jest, że pańcia daje zamiast kurczaka indyka
albo na odwrót.
A ten mały kotek... sam w szpitalu... nawet nie ma imienia...
W każdym razie plan mam taki:
Zabieram kicie do domu, jak tylko bedzie mogla wyjsc ze szpitala i zamierzam
ją odchuchac, odkarmic i wyleczyc.
A potem znaleźć jej dom.
Wiem, ze to nie będzie łatwe, bo teraz jest wysyp kociąt. A ona nie ma
jakiegos poszukiwanego koloru, nie przypomina rasowca. Ale jest śliczna,
malutka i tak wiele się wycierpiała w swoim krótkim życiu, że zasługuje na to,
żeby ktoś ją rozpieszczał i dał jej dobry dom.
Może znacie kogoś, kto potrzebuje kota? Bo ten kot bardzo potrzebuje swojego
człowieka...
Jak będę miec ją w domu, porobię zdjęcia i wstawię.
Do nowego domu - mam nadzieję - kicia pojedzie już zdrowa, zaszczepiona i
całym ekwipunkiem

Dostanie wyprawkę od swojej "tymczasowej mamy", a co
Proszę was o trzymanie kciuków, żeby z maluszkiem było wszystko dobrze, no i
oczywiście o pomoc w późniejszym szukaniu domu.
Boję się tylko jednego. Jak moje koty ją przyjmą. Bo one nie tolerują innych
kotów. Liczę na to, że może takie maleństwo nie będzie im zagrażać i może
wyzwoli w nich jakieś instynkty opiekuńcze...
jestem przerażona...