barba50
06.02.09, 23:53
Dzisiaj w południe telefon. Dzwoni żona kolegi z pracy męża. Że syn jadąc do pracy był świadkiem jak samochód potrącił kota, drugie auto go ominęło, a syn tej pani zatrzymał się, podniósł kota z jezdni, włożył do auta i pojechał do lecznicy. Uratował mu życie. Kot ma złamaną szczękę i uszkodzone lewe oko. Jest już po operacji, szczęka podrutowana, powieka trochę pozszywana, ale gałka oczna wypchnięta, wygląda fatalnie. Jako że nie mieli możliwości zabrać kota do domu, a w lecznicy nie ma szpitalika - Czarny (bo czarny) Zawada (bo wypadek był w Zawadach między Powsinem a Wilanowem) dostał u nas przechodni apartament czyli pomieszczenie techniczne. Biedny. Pysio półotwarte, na pewno boli, nie bardzo udało mi się go napoić strzykawką /na jedzenie dzisiaj za wcześnie/

Zobaczymy jutro. W południe przyjedzie po Czarnuszka młody człowiek, żeby go zabrać do weta na antybiotyk i pierwszą kontrolę.
Jest wielki /to młody kot, weci określili jego wiek na 1 rok/, łeb ma duży, kark potężny i jest mocno puchaty

Ale dzisiaj w kilka godzin po wypadku wygląda kiepsko, ale i tak obrażenia są w miarę niegroźne.
Będą porozwieszane ogłoszenia w okolicy wypadku, jeśli się nie znajdzie właściciel to będzie szukać domu.