Dodaj do ulubionych

Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011

29.12.11, 23:39
A co powiecie na taki wątek? Są jakieś produkty albo metody ich używania, które były dla Was objawieniem w tym roku? A może było coś, co miało uwolnić Was na zawsze od jakiegoś uporczywego problemu, a okazało się bublem i ściemą?

Dla mnie rok 2011 to powstanie lobby kosmetycznego :) i przeprowadzka do Niemiec, więc odkrycie roku to zdecydowanie marka Alverde (i drogerie DM w sumie jako całość), no i zaczęłam malować paznokcie przez Was :) Gdybym miała wymieniać konkretne produkty to na szczycie listy odkryć zdecydowanie byłyby:

Podkłady mineralne - testowane dopiero od tygodnia, ale trafiłam na swój kolor przy pierwszym podejściu do próbek. Szok - zamiast smalcu na twarzy po 40 minutach mam trwały i ładny makijaż bez ponadprogramowego przetłuszczania.

Kremy z mocznikiem - zwłaszcza Isana i ich krem do rąk 5% i balsam 10%. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ścierałam tarką stopy.

Oleje do włosów: Sesa i Khadi czarny amlowy - wyraźnie zmniejszone przetłuszczanie włosów i jakby zmniejszone wypadanie. Wczoraj miałam dwa spotkania ze znajomymi niewidzianymi od czerwca, pierwsze reakcje w obu przypadkach: ale masz dużo włosów!

Nie przypominam sobie za to żadnych spektakularnych wpadek czy kitów. Acha, kolejne już podejście do olejów na twarz w zasadzie mogę uznać za nieudane, tym razem obyło się bez tragicznego pogorszenia stanu skóry, ale pozytywnych efektów brak.

Plany na nowy rok: powrót do filtrów (jak już mam ten idealny odcień podkładu, to chcę zachować kolor ;) ), może próby z kwasami, bo cera ciągle nie taka, jak by mogła być. Znaleźć coś do mycia twarzy, co da się kupić lokalnie.
Obserwuj wątek
    • izas55 Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 29.12.11, 23:53
      Dla mnie zdecydowanym numerem jeden jest powrót do kosmetycznego maniactwa. Wszystko przez lobbystki oczywiście.
      A już byłam taka spokojna, nie miałam miliona kolorów podkładów, z ilością cieni i szminek też zeszłam do jakiegoś bardziej ludzkiego poziomu. A potem spotkałam się z kilkoma forumkami i je umalowałam budząc w sobie przy okazji dawno uśpionego potwora. Następnie, w wyniku impulsu powstało Lobby Kosmetyczne, które dzięki wam kwitnie. I za to wam wszystkim bardzo dziękuję ;-).
      Tak więc podstawowe kosmetyczne odkrycie to stada kosmetycznych lobbystek na tym forum. Przy okazji moja kolekcja lakierów do paznokci dobija setki, uzależniłam się od multichromowych lakierów, a ostatnio popadam we włosomaniactwo.
      Porażek właściwie nie zanotowałam, poza holograficznym lakierem NfuOh, którym ciągle nie potrafię pomalować paznokci
    • roza_am Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 30.12.11, 01:13
      Odkrycie - jedwab do włosów. Mały, a wydajny. Ma wszystkie zalety odżywek do włosów, a nie ma ich wad. Zdecydowanie ułatwił mi życie i zamierzam nadal z niego korzystać :)

      Porażka - nie sprawdził się u mnie płyn micelarny, na który się dość mocno napaliłam. Za bardzo wysusza mi skórę (poliki, cera mieszana). Generalnie, jeśli mam pecha do kosmetyków, to zwykle dotyczy to braku balansu miedzy suchszą a tłustszą strefą twarzy.

      Ponadto na wyróżnienie zasługują: krem rozświetlający - pierwszy raz takowego używałam, fajny wynalazek na lato. Oraz dzięki LK coraz częściej tuszuję rzęsy, nie tylko na większe okazje :) Przydaje się do tego moje odkrycie 2010, czyli baza pod cienie. Do samego tuszu - przejeżdżam sztyftem wzdłuż rzęs, tusz się wtedy lepiej trzyma, szybciej schnie (a może to ja jestem dzięki Wam cierpliwsza?) i nie rozmazuje się przez cały dzień.
    • ciri1971 Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 30.12.11, 11:22
      Ale fajny wątek:)

      Odkryciem roku jest dla mnie odkrycie w sobie lakierowego potwora:). Dowiedziałam się o istnieniu Orly, China Glaze, glitterów i różnych wykończeń innych niż kremowe.
      Odkryłam pasjonata w mężu- na Gwiazdkę kupił mi naszyjnik dopasowany do jego ulubionego lakieru- Galaxy Girl Orly.

      Parę dni temu odkryłam taki puder: inglotcosmetics.com/85.amc.multicolour.system.highlighting.powder.face./product/10955, zachwycił mnie efektem, jaki daje na twarzy, jest jednoczesnie przypudrowana i niematowa, nienachalnie błyszcząca i nikt nie daje mi 40 lat, które mam:)

      Rozczarowanie- Space Cadet Orly w pochmurne dni. Nigdy nie przypuszczałam, że paznokcie mogą tak paskudnie wyglądać:). W słońcu nadal jest ładny:)

      Etiaxil- kiedyś używałam z powodzeniem, potem przerwałam, znowu zaczęłam i mam wrażenie, że zupełnie nie działa. Jeśli znacie działający odpowiednik, proszę o info:)
      • roza_am OT - puder 30.12.11, 16:50
        > Parę dni temu odkryłam taki puder: rel="nofollow">inglotcosmetics.com/85.amc.multicolour.system.highlighting.powder.face./product/10955, zachwycił mnie efektem,
        jaki daje na twarzy, jest jednoczesnie przypudrowana i niematowa, nienachalnie błyszcząca i nikt nie daje mi 40 lat, które mam:)

        Ooo, zaciekawiłaś mnie. Ile takie cós kosztuje, jak się tego używa (jakiegoś pędzla trza?) i jak dobiera. I czym się różnią wersje w paseczki od tych z kwadratem w środku?
        A może jest jakiś watek na ten temat, tylko przegapiłam?
        • izas55 Re: OT - puder 30.12.11, 17:39
          akurat tego nie miałam w rękach, ale na pewno potrzeba miękkiego, dużego pędzla. Ponieważ paseczki różnią się odcieniem to możesz z opakowania brać albo jaśniejszy albo ciemniejszy rozświetlacz.
          Przejdź się do inglota, bo z tego co pamiętam jest kilka odcieni - chłodniejszych i cieplejszych, któraś ze sprzedawczyń na pewno ci pomoże.
          W takich samych opakowaniach są też zwykłe prasowane pudry Inglota
          • roza_am Re: OT - puder 30.12.11, 21:23
            > ale na pewno potrzeba miękkiego, dużego pędzla

            Oranyboskie, wizaż mówi, że takie pędzle potrafią być kilka razy droższe od samych pudrów. Świat na głowie staje ;)

            > . Ponieważ paseczki różnią się odcieniem to możesz z opakowania brać albo jaśni
            > ejszy albo ciemniejszy rozświetlacz.

            Nie no, taka sztuka to dopiero po korepetycjach bezpośrednich u koleżanki Izas byłaby ewentualnie możliwa ;) Toż to trzeba po pierwsze wiedzieć gdzie ma być jaśniej, a gdzie ciemniej, a po drugie opanować sztukę manewrowania tym wielkim pędzlem po tych małych paseczkach. Chyba na razie przy prostszych urządzeniach pozostanę, ale produkta na oku mieć będę i przy okazji nie omieszkam go z bliska pooglądać.
            • izas55 Re: OT - puder 30.12.11, 21:28
              taki też może być, strasznie drogi nie jest
              kosmetyki-mineralne.com/pedzel-hakuro-h24-p1455.html
              • roza_am Re: OT - puder 30.12.11, 21:42
                No, to już wporzo :) Zresztą tam też przystępniejsze ceny widziałam, zaskoczyły mnie te, które wyskakują jako pierwsze w kolejce.
                Na tej fotce widzę, że pędzel jest cięty po skosie, to jakoś tłumaczy te manewry z poszczególnymi paskami. Ale nadal czuję respekt przed wyższą szkołą jazdy :)
                • izas55 Re: OT - puder 30.12.11, 21:51
                  do wyższej szkoły jazdy jest tylko jedna droga - trening, trening, trening.
                  Więc pędzle w dłonie!
                  • roza_am Re: OT - puder 30.12.11, 22:08
                    Ech ty kusicielko! :)
                    Tu nie chodzi o ten konkretny puder i ten jeden pędzel, tylko o to, że ta zabawa wciąga i wciąga, i wciąga...
              • mszn Re: OT - puder 30.12.11, 21:46
                Ooo, mam taki od wczoraj :) Jest cu-dow-ny! Miękki jak kot. I nie za gęsty, nie robi matrioszki. Muszę to powtórzyć w wątku o pędzlach.
                • izas55 Re: OT - puder 30.12.11, 21:49
                  koniecznie, bardzo proszę
        • ciri1971 Re: OT - puder 30.12.11, 21:37
          Zdecydowanie duży pędzel, ja sobie nim macham po wszystkich kolorach i nakładam:). Mam taki w odcieniach jakby biszkoptowych, efekt jest subtelny i przesadzić nie sposób.
          Kosztuje 40 zł.

          Te z kwadratem też mi pani w Inglocie zachwalała, ale akurat nie było odcienia, który by mi pasował. Podobno też rewwelacyjny i czuję, że też kupię:)
          • roza_am Re: OT - puder 30.12.11, 22:01
            Dzięki. No właśnie o takim machaniu po całości pomyślałam jak go pierwszy raz zobaczyłam.
            Zajrzę do inglota przy okazji i zobaczę co i jak.
    • teresa104 A ten olej amlowy czarny 30.12.11, 16:00
      to taki: www.helfy.pl/olejek-amla-bhringaraj-khadi ?

      ja też chcę mieć więcej włosów.
      • mszn Re: A ten olej amlowy czarny 30.12.11, 19:57
        No właśnie myślałam, że ten, ale jednak inny (kupowałam na eBayu). Skład tego mojego jest bardzo podobny zresztą, różni się chyba przede wszystkim olejem bazowym. A skoro o włosomaniactwie wyżej była mowa: dzisiaj nie wytrzymałam i przeszłam się do stacjonarnych Helfów, mam kolejny Khadi do kolekcji. :) Myślę, że będzie równie dobry.
        • teresa104 No świnia! 30.12.11, 21:32
          Musiałaś? Mam hopla na punkcie olejów do włosów.

          Myślę że mam najlepiej wypielęgnowane liche włosy na dzielni. Nie jest to zresztą specjalnie trudne, bo dzielnia słynie z łysoni w dresach.

          Z khadi mam tylko proszek amlowy i lubię ten rytuał, olej jednak jest praktyczniejszy, mniej zachodu i nie trzeba łazienki zamiatać.
          • izas55 Re: No świnia! 30.12.11, 22:12
            teresa104 napisała:

            > Musiałaś? Mam hopla na punkcie olejów do włosów.

            Teresa, to podziel się proszę wiedzą doświadczonej dbaczki o włosy. Ja jestem wybitnie początkująca w tej dziedzinie i chętnie posłucham. Cały wątek o olejowaniu dla ciebie ;-)
            • teresa104 Izo, 31.12.11, 12:40
              w wątku olejowym już się wpisałam. Teraz zużywam oleje przywiezione ze Srilanki. Tamtejsze kobiety mają obłędnie piękne włosy (nie tylko włosy zresztą). Moich dotykały i nie mogły się nadziwić ich "delikatności".
              Oleje się kończą, mam jeszcze dużo kokosowego, mam olej z liści curry i pandanusa (screw pine), a do lata dużo czasu, nie wiem, czy tam, gdzie planuję jechać w przyszłe wakacje, włosy się olejuje. Nie zauważyłam, by włosy zrobiły się gęstsze, nic mi nie przybywa, należy chyba pogodzić się z naturą. Nie przestały też siwieć, mimo obietnic na lankijskich etykietach;) Rosną szybko, zawsze rosły.

              Nie jestem żadną ekspertką w olejowaniu, leję na łeb nawet rzepak, zaplatam warkocz i idę spać. I też dobrze. Po prostu po jakimkolwiek tłuszczu włosy mam mniej puszące się, proste, a to lubię. Musisz sama znaleźć, co Ci podejdzie, czy wolisz ciężkie oleje, czy coś o konsystencji nafty (która zresztą też jest świetna, ale trzymana zbyt długo oparza skórę).
              • izas55 Re: Izo, 31.12.11, 13:49
                Mnie te włosy kobiet (i nie tylko kobiet) z Indii i okolic zawsze zachwycają, o urodzie (zwłaszcza nie kobiet ;-) nie wspominając. Mam wrażenie że ich włosy są po prostu grubsze i sztywniejsze od większości europejskich. A że od dawna znanym faktem jest to że ludzie zwykle chcą tego czego nie mają to pewnie chciałyby mieć je bardziej miękkie. Pamiętam proste jak druty włosy znajomych Chinek i to jak wiele czasu poświęcały na próby ich zakręcania.
                No trochę mnie zmartwiłaś, bo myślałam, że jak się będę smarować amlą to znikną mi siwe i będę się mogła przestać farbować. Tak więc nie ustaję w poszukiwaniach i jak wykończę to co sobie kupiłam wezmę się za indyjskie oleje. Jak do tej pory wiem, że na pewno zostanę przy rycynowym, bo jestem zszokowana efektem. Oczywiście o jakimkolwiek pobudzaniu po jednym razie nie mogę powiedzieć, ale co mi się dawno nie zdarzyło, moje włosy u nasady się uniosły i nie wyglądam jak ulizana.
          • mszn Re: No świnia! 30.12.11, 23:35
            Prochy, mówisz. To może nie powinnam Ci pisać, że razem z tym olejem kupiłam dzisiaj próbkę cassii (za dwa złote), co to niby bezbarwna henna, czyli blask hennowy bez koloru.
            W sumie to straciłam do prochów cierpliwość, amla poplamiła mi na amen dwie bluzki, olej nakładam wieczorem i tyle z tym zachodu, mycie takie jak zwykle. Oleju amlowego ciągle się boję i nie kładę na noc, bo ma kolor zapowiadający śmierć pościeli tym razem. Ale jak wrócę do siebie w styczniu to zduszę w sobie ten strach.

            Jeśli chodzi o rządzenie dzielnią, to nie mam szans z Tobą, Ty jesteś czarnowłosa, a ja blond z cienkim ogonkiem, więc masz przewagę na starcie, a i efekty bardziej widoczne. Na moim poprzednim tureckim podwórku pewnie zrobiłabyś karierę też. Za to ja mimo właśnie upływających 12 miesięcy bez nożyczek i włosów już do łopatek nie mam rozdwojonych końcówek.
            • teresa104 Re: No świnia! 31.12.11, 12:52
              Chyba mam jakąś lewą tę amlę, nic mi nie plami, nie muszę szorować brodzika. Inna sprawa, że zabiegi przeprowadzam w swojej nieśmiertelnej czarnej podomce i na niej nic nie widać, ona zresztą nie przyjmuje żadnych zanieczyszczeń.
              Nie śmiem do amlowania używać domowych ręczników (mam wyłącznie białe), tylko dziada takiego wyciągam zza kaloryfera. Po dziadu też nie widać, by mu plam niespieralnych przybywało.

              Fakt, na czarnych włosach widać blask lepiej. Ale widać też lepiej siwiznę i rzadziznę.

              Że na tureckich /arabskich /... / podwórkach robię karierę to wiem, nie rozumiem tylko dlaczego. Jest tam tyle pięknych kobiet, każda ma więcej czaru od budyniowatej Europejki, ale to chyba magia białej skóry.

              Właśnie - nierozdwajanie się końcówek to chyba podstawowy zysk z olejowania. Można mieć włosy dowolnie długie, w ogóle nie skracać, a końcówki wcale się nie niszczą, nie blakną.

              Już sobie klepnęłam u chłopa, że ma mi sfinansować paczkę z helfów na rocznicę czegoś tam. Potwornie nie lubię wydawać swoich pieniędzy na niepotrzebne bzdury.
    • anne_stesia Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 30.12.11, 20:22
      Odkrycia roku:

      -Lakiery China Glaze - nie chcę już żadnych innych, nawet ich kolekcjonowanie sprawia mi frajdę :)
      -Płyn do demakijażu dwufazowy firmy Delia - dotąd używałam dwufazowej Ziai, a potem w Carrefourze odkryłam Delię :) Większe opakowanie, niższa cena, nieco silikonowy zapach, ale sam płyn jeszcze mniej drażniący niż Ziaja. Zostawia miłą skórę wokół oczu, bez takiej tłustawej warstwy.
      -Pędzle do makijażu oczu - nauczyłam się bawić z cieniami, uzyskiwać różny efekt, robić szalony, odważny makijaż na imprezę.

      Porażki:
      -Lakier Opi Road House Blues - nie grał zupełnie z moimi paznokciami, pędzelki Opi są dla mnie za szerokie... No nie polubiliśmy się i zostanę wierna ChG.
      -Podkład mineralny Lucy Minerals - kupiłam jak kiedyś ktoś dał cynk o darmowej wysyłce i jestem rozczarowana. Sama aplikacja bardzo mi odpowiada, bo nie zawsze chcę dotykać twarzy palcami, ale efekt jest dziwny. Albo daję za dużo, albo za mało. Albo nie kryje wcale i tak jest na policzkach, albo na nosie robi mi tapetę bez względu na to ile bym nie nałożyła go. Uwydatnia moje rozszerzone pory przeokrutnie. Jest nietrwały. No nie pasuje mi :(
    • mysiulek08 Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 30.12.11, 23:25
      Porazka w moim przypadku byly retinoidy. Nic, zero komlpetne, znaczy sie zadnych efektow. Ponoc mialam:

      a/zly preparat - zmienilam
      b/ za krotko uzywalam - lato nastalo

      Odkrycie, to (oprocz kolejnej perelki do mojego kremowego ogrodka), niepozorny, siermieznie pakowany piling niby do stop i rak. Z brazowym cukrem, glinka, olejkiem rosa mosqueta (no jakze inaczej :), migdalowym, z pestek winogron, maslem shea i czyms tam jeszcze. Te stopy i rece w ogole mi nie przeszkadzaja w uzywaniu na twarz. Swietnie zmywa wszystko co osiadlo po upalnym dniu na miescie.
    • zawsze_zielona Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 01.01.12, 13:49
      Odkrycia roku:
      oleje na twarz i do ciala zamiast kremow i balsamow; hitem jest truskawkowy na twarz i grejfrutowy na cialo
      recznie robione mydla
      podklady mineralne- szybko trafilam w odcien i do tego ladnie sie trzyma
      cienie do oczu mineralne od Lucy minerals- na cieniach sie nie znam w ogole, ale zamowilam kilka w ciemno i okazuje sie, ze nawet potrafie sie tym umalowac :)

      Kity:
      chyba tylko olej tamanu- zbyt tlusty jak dla mnie i spektakularnie smierdzi;)
    • teresa104 Porażka 01.01.12, 19:43
      Kupiłam sobie czarną kredkę do oczu. Miewam kredki brązowe, szare, mam granatową, czarna nigdy mi nie leżała. Za czarna. No i kupiłam sobie za 3,50 czarną kredkę na próbę, gdyż uznałam, że stosunek ceny do długości kredki jest bardzo korzystny - kredka ma ponad 20 cm długości i skuwkę z temperówką.

      I poszłam się tym pofajdać wokół oczu do łazienki. Mażę, mażę, nie widzę, jestem krótkowidzem, pochylam się do lustra, a ta kredka jak nie dziabnie mnie w oko! Oparła się o lustro, a ja wbiłam się na nią oczodołem.

      Dziewczyny, nie kupujcie długich kredek.
    • anulla1974 Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 02.01.12, 08:50
      Nie będę oryginalna.
      Dzięki Izie odkryłamna podkłady mineralne tzn. wiedziałam, że takie coś istnieje, ale jakoś sama nie miałam odwagi się za to zabrać, przerażała mnie ilość kolorów i formuł.
      Zaczęłam olejować włosy - olej kokosowy rulez :) Kiedyś dawno temu używałam rycynowego, ale wcale nie byłam zadowolona z rezulatatów i nigdy jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby używać innego oleju.
      No i oleje na twarz razem z kwasem hialurownowym.
      • anulla1974 Re: no i lakiery do paznokci :) 02.01.12, 08:53

    • phial Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 02.01.12, 11:06
      Odkrycia:
      - mam falowane włosy (o_0) - cierpię teraz na włosomaniactwo, cały czas poszukuję najlepszych dla mnie kosmetyków
      - minerałsy - podkład Lucy Minerals Silica (matujący) - najlepszy mój podkład ever, z rozpędu mam też róż i cienie stamtąd
      - pędzelek + sypki liner - mam jakieś takie dziwne powieki, że zawsze było mi trudno zrobić sobie kreskę. Jak cienko bym jej nie robiła, po otwarciu oczu miałam grubą gąsienicę przy rzęsach. Pędzelek rozwiązał problem.
      - the last, but not the least - Lobby Kosmetyczne, wizaż i anglojęzyczne fora dla kręconowłosych - skarbnica wiedzy na tematy różne. Czytając czuję się mocno zacofana i niedouczona :)

      Porażki:
      - ambrosia serum z Lucy Minerals - stosowałam pod oczy i na moje suche policzki, jak dla mnie, to w ogóle nic nie robi, do tego dziwnie pachnie
      - olej Dabur Amla - zużyłam pół butelki, pozytywnych efektów brak, w zasadzie, to chyba nawet wysusza mi włosy. Szkoda, bo kiedyś miałam proszek amla do włosów i czynił cuda. Niestey, Biochemia Urody już go nie sprzedaje :(
      - nadal nie znalazłam odpowiedniej dla siebie odzywki / maski regenerującej/ czegokolwiek, co pomogłoby na moje włosy - puszące się (frizz), trochę przesuszone - mimo braku suszarki i farbowania od paru ładnych lat
      - do porażek muszę też zaliczyć moją walkę ze swędzącą skórą głowy. Jak dotąd żaden szampon, olej ani wcierka nie dały rady. Ostatnie moje podejrzenie to nadrważliwosć na SLS, będę musiała to sprawdzić.
      • mszn Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 02.01.12, 12:16
        Mówisz, masz :) Amla w proszku. Mają też inne prochy.
        Polecam też kupowanie na ebayu, chociaż przy obecnym stanie złotówki warto sprawdzić, czy na helfach jednak nie wychodzi taniej.
        • phial Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 02.01.12, 12:52
          Ślicznie dziękuję!
          Stosowałam ten proszek raz w tygodniu, łyżka stołowa proszku + łyżka miodu + hydrolat + woda. Nie pamiętam, czy dawałam też cytrynę... Po miesiącu - dwóch regulranego używania otrzymywałam komplementy, że mi ładnie włosy błyszczą. Ehh, stare, dobre czasy :)
          No, ale teraz mogą powrócić. Dzięki jeszcze raz.
    • pinupgirl_dg Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 02.01.12, 14:32
      Odkrycia:

      - puder skrobiowy - ładnie matuje, długo trzyma, nie jest za ciemny/za żółty/ za różowy - dla mnie super.
      - mydła - niekoniecznie te naturalne, miałam jedno czarne afrykańskie, nie wiem, czy na pewno 100% natury, ale średnio mi podeszło, te zwykłe drogeryjne po 2-3 zł sprawdzają się u mnie bardzo dobrze
      - golenie zamiast depilacji - używam depilatora odkąd pamiętam, golarkę chciałam mieć "awaryjnie" w razie niespodziewanego wypadu na basen czy coś (po depilatorze przez kilkanaście godzin wolałam się nie pokazywać w bikini). I odkryłam, że pozbawianie się owłosienia nie musi boleć, pozostawiać krostek i wrastających włosów, nawet zaczęłam to lubić. Zdecydowanie lepsza metoda dla mnie, niż depilator.
      - skośny pędzelek do brwi Inglota w roli pędzelka do malowania kresek na powiekach. Kredką nigdy nie potrafiłam tego zrobić, a tym pędzelkiem samo wychodzi.

      Porażki:
      Masła shea i podkład mineralny Isa Dory - uczuliły mnie (chociaż to nie ich wina). I chyba tyle.
    • genepi Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 02.01.12, 17:28
      Odkrycia:
      - kolejny rok z rzędu tytuł wędruje do Kanebo za wymyślenie bezbolesnego sposobu na szybki i staranny demakijaż bez zbędnego paprania się, wacików, kapiącego mleczka, czyli za gąbkę Sponge chief for make-up removal
      - odkryciem jest Mydełko Naturalne z Dąbrowy Górniczej, wersja w kostce (bo tylko tej używałam): do prania, bo spiera w warunkach turystycznych nawet zaschniętą krew z białej odzieży, usuwa ślady potu z prania, do mycia - łagodne w stosowaniu, nie wysusza mi skóry.

      Porażki:
      - podkłady mineralne niestety z mojej suchej skóry robią twardą, sztywną skorupę, przekonałam się boleśnie że nie nadają sie do skóry suchej.

      I osobista porażka tego roku: nadal nie zdobyłam się na wyhodowanie ładnych paznokci i regularne dbanie o nie.
    • zenobia44 Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 17.01.12, 14:29
      Odkrycia
      1. oleje do włosów - nie wiem czy widoczny jest spektakularny efekt (oprócz zmywania się farby;)), ale bez olejowania już moje włosy mi nie podchodzą, czyli bajka o tym jak zostałam włosomaniaczką (używane: rycyna, olej z oliwek, teraz próbuje Alterry Granat + Avocado)

      2. Biochemia Urody - hydrolaty (pomarańczowy ma piękny zapach), puder bambusowy (całe mieszkanie w białym pyle), olej tamanu, skwalan, serum, żel hialuronowy i pewnie coś jeszcze

      3. Tanio -
      a) odkrycie, że niektóre Biedronkowe kosmetyki robi Tołpa (kremy do rąk, balsamy, etc.) taniość pod samym nosem
      b) lakiery do paznokci - tanie czyli Barbra, Essence, Golden Rose - ale koniecznie przyklepane topcoatem z lepsiejszej firmy! wyglądają i schną bdb (a nie szkoda kupić buteleczki z kolorem, którego się nie zużyje)
      c) Essence - nie znałam tej firmy w ogóle, a to tania i dobra firma, można poszaleć z kolorówką, poeksperymentować trochę (nie żal kupić tylko np. na lato, czy urlop, Sylwestra)

      4. mydło z Allepo (pomogło na uspokojenie cery, alergię)


      Porażka
      1. kwasy - tonik z kwasami z BU - zrobił mi kuku

      2. kremy do stóp - właściwie wszystkie jakich używałam - w tym krem Scholla do popękanych pięt, który nie tylko nie pomógł, ale po 2 miesiącach od otwarcia się zepsuł

      3. Alterra - tonik (dreszcz po plecach), maseczki (nic),
      Firma zachwalana, wyczekiwana, bla bla, a tu zawód (póki co daję jeszcze szansę olejkowi i pomadce ochronnej)

      6. baza pod cienie do oczu Inglot - beznadziejna

      7. maseczka L'biotica Biowax do włosów farbowanych - wysusza włosy, a jednocześnie je obciąża, do tego niby w wielkim pudle, a zużywa się szybko. Też przetoczyła się wielka moda na tę maseczkę, a dla mnie to beznadzieja
      • applebaum9 [...] 07.02.12, 16:14
        Post został usunięty przez adminów lub założyciela forum .
      • magdalaena1977 Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 07.02.12, 18:31
        > 2. kremy do stóp - właściwie wszystkie jakich używałam - w tym krem Scholla do
        > popękanych pięt, który nie tylko nie pomógł, ale po 2 miesiącach od
        > otwarcia się zepsuł

        A próbowałaś czegoś z mocznikiem? Np. Eucerin, Krem do stóp regenerujący 10% urea
        I tak najtrudniejsze jest regularnie stosowanie ;-)
    • red_boots Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 07.02.12, 18:03
      Sporo było tych moich kosmetycznych odkryć w 2011 :) Być może było to związane z tym, że zdecydowałam się ograniczyć kosmetyki „chemiczne” i zacząć używać tych bardziej naturalnych, więc siłą rzeczy dużo czytałam i dowiadywałam się na ten temat.

      Odkrycia:

      1. Oleje- to, że można ich używać do pielęgnacji i mycia twarzy/ciała/włosów. W związku z tym w odstawkę poszły balsamy do ciała, zamiast nich zaczęłam używać różnych olejów i ich kombinacji. Przy tej okazji odkryłam olejki Alterra, które u mnie działają leczniczo na wypryski, zaczęłam je też stosować do włosów. Odkryłam też kosmetyki Kanu, używam ich różanego olejku do ciała, może skuszę się na inne.

      2. Hydrolaty- toniki poszły w odstawkę, obecnie używam tylko hydrolatów: z róży stulistnej i róży damasceńskiej z ZSK (przy okazji odkryłam właśnie ZSK, BU, ECOspa i ich ofertę).

      3. Z kosmetyków kolorowych: metaliczne cienie Pierre Rene- tanie, dobrze kryjące, wyraźne kolory, cienie KOBO- efekt podobny do Pierre Rene, odkryłam też istne cudo pomadkowe:)- żelową pomadkę Jelly Kiss IsaDory, obecnie mój numer jeden, coś, czego zawsze szukałam: połączenie pomadki z balsamem do ust, miękka, lekka, pielęgnuje, nawilża.

      Porażki:

      1. Żel do mycia twarzy Perfecta Dax Cosmetics- z myciem mojej twarzy sobie nie radził.

      2. Tonik do cery wrażliwej Ziaji- podrażniał mnie.

      3. Lakier do paznokci Sally Hansen- kolor piękny, ale niestety z formaldehydem w składzie.
      • malgosia20000 Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 12.02.12, 20:31
        jeśli chodzi o cienie kobo - uwielbiam!! I pomadki też są suuper;)
        • red_boots Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 12.02.12, 21:10
          > jeśli chodzi o cienie kobo - uwielbiam!! I pomadki też są suuper;)

          cienie piękne, bo mocno napigmentowane, używam tych metalicznych, nie wiem jak z matowymi. pomadkę też mam i chyba porwałam się z motyką na słonce, bo to mocna Fuchsia i nie mogę się przyzwyczaić :)
    • kis-moho Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 08.02.12, 13:07
      Już mamy 2012, ale jakoś umknął mi ten wątek, więc się dołączam.

      Odkrycia:
      - masło do ciała Balea (to). Nie uczula, świetnie natłuszcza suchą skórę, kosztuje w przeliczeniu koło 10 PLN, co nie jest bez znaczenia, bo przerabiam opakowanie w 3 tygodnie (ale stosuje rano i wieczorem na całe ciało). Dziękuję Mszn za dobrą radę :o)
      - płyn micelarny Sensibio (ten). Zmywa makijaż i brud, ale nie podrażnia, nawet jak mam uczulenie na twarzy to nie robi nic złego. Zdaję sobie sprawę, że płyny micelarne bywają tańsze i równie dobre, ale boję się ryzykować i eksperymentować. Zresztą, często trafiam na spore promocje (typu 50% taniej), i wtedy robię zapasy.
      - Effaclar K (ten). Zmniejszyły mi się dzięki niemu różne zaskórniki i inne niefajne rzeczy na nosie.
      - maseczka z kwasami Hildegarde Braukmann (ta). Wygładza suchą skórę, nie podrażnia, czego bardzo się obawiałam.
      - wazelina i krem Nivea, ale to już od lat ;o)

      Porażki:
      - mleczko do twarzy Alverde z dziką różą (link). Nie zmywało zbyt wiele, dorobiłam się nawet krostek, co mi się zwykle nie zdarza.
      - szampon bez SLS, nazwy nie pomnę, dla dzieci w błękitnym opakowaniu. Tak splątanych włosów nie miałam w życiu.
      Więcej nie pamiętam, ale może po prostu wypieram negatywne przeżycia :o)
      • kulka_kulkowa Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 09.02.12, 23:01
        To i ja się dopiszę.

        Moje odkrycia 2011:
        - kredka żelowa Avonu - okazuje się, że mogę i potrafię namalować kreskę kredką :)
        - żele pod prysznic i balsamy do ciała Alterra - pięknie pachną i nie trują środowiska jak "konwencjonalne".

        Porażka 2011:
        - szampon Alterra morelowy - nie służy mi kompletnie i plącze włosy.

        • mszn Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 10.02.12, 11:36
          Z tym truciem środowiska to bym nie przesadzała - i tu plastikowa butelka, i tu.
          • pinupgirl_dg Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 10.02.12, 12:38
            Kulce_kulkowej pewnie chodzi o zawartość. Nie wszystkie rodzaje detergentów jednakowo się rozkładają w środowisku.
            • mszn Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 10.02.12, 12:44
              O, to coś nowego. Tzn. pamiętam, że tego typu rzeczy bywały na etykietach chemii gospodarczej, ale w przypadku kosmetyków też są różnice?
              • pinupgirl_dg Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 10.02.12, 13:33
                Niestety, nie potrafię znaleźć dokładnie tej strony, gdzie to wyczytałam, więc będzie z pamięci, mam nadzieję, że nie napisaszę żadnej bzdury. Podobno mydła ulegają rozkładowi dość łatwo, niestety bakterie nie przepadają za długimi łańcuchami detergentów. Rozwiązaniem miała być jakaś metoda selekcji tylko krótkich łańcuchów.

                Na tej stronie srodowisko.ekologia.pl/ochrona-srodowiska/Detergenty,295.html

                "Długosc łancuchów weglowych i stopien ich rozgałezienia znacznie utrudniaja rozkład detergentów. Zdolnosc do biodegradacji jest niezwykle istotna ze wzgledu na pewna toksycznosc, jaka wykazuja detergenty w stosunku do organizmów ywych. W ostatnich latach wycofuje sie z uycia detergenty, których okres rozkładu przekracza dwie doby. Dodatkowo w wielu krajach opracowano przepisy prawne, które okreslaja stopien degradacji detergentów wprowadzonych do codziennego uytku (Dojlido, 1997)."
                • kulka_kulkowa Też coś gdzieś czytałam, 10.02.12, 21:43
                  ale nie pomnę co i gdzie.

                  pinupgirl_dg napisała:

                  > Niestety, nie potrafię znaleźć dokładnie tej strony, gdzie to wyczytałam, więc
                  > będzie z pamięci (...)
      • pinupgirl_dg Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 24.03.12, 15:10
        > - wazelina i krem Nivea, ale to już od lat ;o)

        krem Nivea znam, ale wazelina będzie chyba jednym z odkryć 2012. Numer 1 do paznokci i skórek, od dłuższego czasu szukałam czegoś takiego. Nadaje się też na usta, jako krem do rąk i stóp itd.
    • heliamphora Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 12.02.12, 22:26
      ODKRYCIA:
      1. Mycie włosów odżywką. Dość szybko trafiłam na świetne i bardzo sprzyjające moim włosom Mrs Potter's, no i efekty mnie bardzo cieszą. Znacznie zmniejszyło się puszenie.

      2. Oleje do włosów. Na razie opanowałam tylko kokosowy, stosuję też dwufazowe psikacze Isany z róznymi olejkami - bardzo fajnie podkreślają skręt włosów.

      3. Genialne sztyfty do ust Yes to Carrots.

      4. Tanie jak barszcz, pięknie pachnące i dające fantastyczny efekt odmłodzenia i rozświetlenia pudry sypkie Hean.

      ROZCZAROWANIA:
      1. Niestety pudry mineralne. Może dlatego, że nie umiem się obejśc bez podkładu, na którym robi mi się z tego ordynarna, maskowata tapeta ze złogami. Bez podkładu zresztą też jest efekt tapety, tylko delikatniejszej i bardziej jednolitej. No i nie umiem trafić na swój odcień - może wtedy byłoby lepiej i mniej maskowato?

      2. Chwalone przez przyjaciółkę jako świetne kosmetyki kolorowe Golden Rose. Wszystko, co mialam tej marki, jest gęste, toporne i brylaste, z bezbarwną pomadką i błyszczykiem włącznie. Cena ich nie usprawiedliwia, bo wyżej wspomniana marka Hean czy Essence też są tanie, a jednak naprawdę dobre.

      3. Wciąż nie znalazłam idealnego tuszu wodoodpornego, który nie skleja rzęs i nie robi efektu "muszych łapek" :(
    • an.i.ka Re: Kosmetyczne odkrycia i porażki 2011 13.02.12, 12:10
      Odkrycia (tanie a dobre):
      Vipera, Ikebana, Konturówka do oczu - piękne kolory, nie podrażnia
      Biały Jeleń, Hipoalergiczny żel pod prysznic z mlekiem kozim - nie uczula
      i absolutny hit nad hity Eveline, Nail Therapy Professional, 8 w 1 - ta odżywka uratowała moje rozdwajające się paznokcie.
    • alerty [...] 20.02.12, 16:55
      Post został usunięty przez adminów lub założyciela forum .

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka