Dodaj do ulubionych

Dlaczego Belgowie ciagle trabia?

18.12.03, 12:54
Jest to dla mnie jedno z najbardziej irytujacych zjawisk i wcale nie irytuje
mnie ono jako uczestnika ruchu drogowego, ale jako zwyklego pieszego,
przechodnia, ktory korzysta z tej samej zdawaloby sie przestrzeni publicznej
na tych samych zdawaloby sie prawach co przyglupi kierowcy, ktorzy chyba to
trabienie piepszone wyssali z mlekiem matki. W Brukseli to jest nie do
zniesienia. Facet chwyta za klakson w najmniej odpowiednich momentach, tylko
zeby sobie ulzyc chyba. A potem jeszcze krzyczy przez okno.... MAIS JE SUIS
PRESÉ!!!!

Nom de domme! Tout le mond est presé, conard!

wrrrrr

g.
Obserwuj wątek
    • pszemcio Re: Dlaczego Belgowie ciagle trabia? 18.12.03, 14:21
      to nie sa Belgowie, tu jest przeciez duzo imigrantow z Poludnia. To oni sie
      zawsze spiesza bo generalnie sa spoznialscy. Tez nie zapominajmy o Rodakach

      Grzesiu, a jak jest w Warszawie? Moze i mniej trabienia bo po prostu nawet sie
      nie ostrzega tylko sie na kogos najezdza. Jak pojawiam sie w Wwie autem na
      belgijskich nrach to od razu postrzegany jestem jak ofiara losu, ktora trzeba
      ukarac za to ze wazyla sie na przyjazd do stolycy ;(

      Grzesiu, do not worry, take it easy!
      • koekast Re: Dlaczego Belgowie ciagle trabia? 18.12.03, 15:01
        Nie zoladkuj sie Grzegorz...
        Trabienie to naprawde pryszcz i przynajmniej w Antwerpiowie
        go raczej nie naduzywaja. Tutejsi kierowcy sa cierpliwi jak osiolki
        a inteligentni i sklonni do wspolpracy tak samo.
        Zazwyczaj przyzwyczajam sie do stylu jazdy w danym miejscu,
        ale wciaz mnie tu po ponad pol roku dziwi postoj na dowolnym
        pasie dwupasmowej ulicy (patrz np: Belgielei)
        albo korek na jednym pasie, podczas gdy drugi jest caly wolny.
        A wracajac do trabienia, nie wiem jak to jest z frankofonami
        w Brukselkowie, ale prawdziwi poludniowcy np Wlosi nie
        trabia raczej ze zlosci - klakson oznacza, ze kierowca
        cie widzi - wiec pozytywnie - bo nie rozjedzie.
        A Wwa to osobny rozdzial - jedzilem tam
        dlugo na "obcych" rejestracjach z innego wojewodztwa,
        to sie nasluchalem trabienia i "burakow" od miejscowej elyty yntelektualnej...
        Kk
        • vico1 Re: Dlaczego Belgowie ciagle trabia? 18.12.03, 19:04
          Im bardziej na poludnie, tym wieksze naduzywanie klaksonow. Pracowalem kiedys w
          Tripolisie, ruch jest tam tak zwariowany, ze bez klaksonu ani rusz.
          Nikt nie jedzie prosto swoim pasem. Urywajace sie oznakowania pasow, omijanie
          dziur i powolnych pick-upow, prowadzonych przez polniewidomych chlopow - efekt
          uboczny burz piaskowych.
          Sluby, pozdrowienie znajomych, oczywiscie muzyka klaksonow.

          Ktos napisal, ze te maniery sa wprowadzane przez allochtonow. Zgadzam sie.


          • paw_dady oo vico 18.12.03, 20:44
            nie wiedzialem zes tez ze Schaerbeeka ponizszy opis jset 100% opisem mojej
            dzielnicy ;P

            vico1 napisał:
            1)
            > Nikt nie jedzie prosto swoim pasem.

            2)
            > Urywajace sie oznakowania pasow, omijanie
            > dziur i powolnych pick-upow, prowadzonych przez polniewidomych chlopow - >

            3)
            > Sluby, pozdrowienie znajomych, oczywiscie muzyka klaksonow.
            4)
            > Ktos napisal, ze te maniery sa wprowadzane przez allochtonow. Zgadzam sie.
      • paw_dady obce numery w Wawie 18.12.03, 20:43
        pszemcio napisał:
        > Grzesiu, a jak jest w Warszawie? Moze i mniej trabienia bo po prostu nawet
        sie
        > nie ostrzega tylko sie na kogos najezdza. Jak pojawiam sie w Wwie autem na
        > belgijskich nrach to od razu postrzegany jestem jak ofiara losu, ktora
        trzeba
        > ukarac za to ze wazyla sie na przyjazd do stolycy ;(

        a to dziwne bo
        a) jezdzilem Wawie 3 3 lata na numerach ze WSI (SML -> szczecinskie)
        b) moj tesc i szwagier (obaj rodowici warszawiacy) jedzaa tym autkiem juz 2gi
        rok na tych samych numerach

        i ani na nich ani na mnie nikt nie trabil. Ba nawet bylem autkiem na
        belgijskich numerach i tez nik na mnie nie trabil. Moze wpadles w blogi
        lokalny nastroj i spisz na swiatlach ja Belgowie lub zapominasz o
        kierunkowskazie?


        PS jezdizlem tez po Hispanii i Portugalii jako kierowca i nadal nik na mnie
        nie trabil? moza po prostu ja jestm szybszy?!

        aaa jedyny kraj gdzie psychol to zrobil to Holandia kiedy scigalem potem
        skurwysyna az pojecha 150 w miescie ze strachu. a mogl sie zatrzymac byloby
        ciekawie...
        • koekast Re: obce numery w Wawie 19.12.03, 10:06
          No teraz paw to zdrowo przesadziles chyba w swoim
          dzikim pedzie do oczerniania Belgii i idealizowania
          innych miejsc - albo, jasny gwint, zyjemy w jakichs
          swiatach rownoleglych.
          Ja jezdzilem tez ponad 3 lata na wsiowych numerach
          w stolycy i nie wspominam tego dobrze.
          Co najmniej dwa razy w tygodniu jacys debile pedzacy
          130 musieli mnie strabic na trazie Lazienkowskiej, wsciekli taksowkarze
          chcieli mnie zlinczowac bo zrobilem cos
          nie tak jak sie im marzylo, a kiedy przez pomylke wjechalem pod
          prad w jednokierunkowa w okolicach Czerniakowskiej to kretyn
          mi zastawil najblizszy wyjazd i zaczal walic swoim autem w moje
          - zeby "buraka kultury nauczyc" - takie rzeczy dzieja sie
          _zwlaszcza_ w Wwie...
          Wystarczy do Poznania pojechac, zeby poczuc sie lepiej - tam nawet
          ludzie sie wpuszczaja w korku i dziekuja swiatlami...
          Inna sprawa, ze jezdzenie w Wwie to niezla szkola,
          po ktorej juz zadne dziwactwo ni chamstwo w ruchu drogowym
          czlowiekowi nie straszne.
          A w Be jedzi mi sie duzo spokojniej - po prostu nie
          boje sie czy wroce caly i czy w ogole wroce do domu,
          a to, ze jezdzi sie wolniej? Wyluzowac sie trzeba...
          Za pare dni jade do PL i jak pomysle, ze jak przekrocze granice
          niemiecka to znow na zwyklej drodze z poboczami ludzie beda
          zasuwac 140 i wyprzedzac "na czwartego" to mi
          sie troche mniej przyjemnie robi.
          Wrrr... alez sie spienilem - naprawde tak uwazasz
          paw, czy sie nacialem na prowokacje? ;)
          Kk


          paw_dady napisała:

          > pszemcio napisał:
          > > Grzesiu, a jak jest w Warszawie? Moze i mniej trabienia bo po prostu nawet
          >
          > sie
          > > nie ostrzega tylko sie na kogos najezdza. Jak pojawiam sie w Wwie autem na
          >
          > > belgijskich nrach to od razu postrzegany jestem jak ofiara losu, ktora
          > trzeba
          > > ukarac za to ze wazyla sie na przyjazd do stolycy ;(
          >
          > a to dziwne bo
          > a) jezdzilem Wawie 3 3 lata na numerach ze WSI (SML -> szczecinskie)
          > b) moj tesc i szwagier (obaj rodowici warszawiacy) jedzaa tym autkiem juz 2gi
          > rok na tych samych numerach
          >
          > i ani na nich ani na mnie nikt nie trabil. Ba nawet bylem autkiem na
          > belgijskich numerach i tez nik na mnie nie trabil. Moze wpadles w blogi
          > lokalny nastroj i spisz na swiatlach ja Belgowie lub zapominasz o
          > kierunkowskazie?
          >
          >
          • piemeltje Re: obce numery w Wawie 19.12.03, 10:40
            koekast, moje wrazenia sa takie, jak Twoje. To wina stolecznosci. Mieszkancy
            Warszawy (nawet ci, co sie przeniesli z Lomzy w zeszlym tygodniu) traktuja
            miejsce zamieszkania jako bilet przenoszacy ich do wyzszej kasty. Byc moze w
            Brukseli tez tak jest- w koncu stolica, nie?

            PS: wczoraj na A12 w rynnie pod Boom omigalem swiatlami jakas blondynke za jazde
            110 km/h lewym pasem. Ustapila po to, bym lepiej widzial wyprostowany srodkowy
            paluszek. Normalnie nie demonstruje niezadowolenia z czyjegos stylu jazdy ale
            czasem i mnie dopada pospiech, przyznaje ze wstydem. :-(
            • koekast Re: obce numery w Wawie 19.12.03, 12:07
              masz racje, troche "Warszawy" to tutaj tez sie zdarza, ale na szczescie
              nie za czesto.
              Czesciej za to np takie sytuacje jak: wyjazd spod sklepu w Boomsesteenweg
              wlasnie, korek jak dzik, bo za Ikea cos tam grzebia w jezdni i jest 1 pas przez
              moment- niby proste - wbic sie odwaznie w korek - nie wymaga to jakiejs dzikiej
              odwagi. To ze nikt cie tu nie wpuszcza
              to pryszcz - w pol minuty cos sie znajdzie. Ale przede mna stalo
              na wyjezdzie dwu miejscowych (za kierownica biali mezczyzni w wieku 30-50, zeby
              nie bylo, ze znow "talibowie") i kazdy z nich zwalczal strach przed wjechaniem w
              korek przez dobre kilka
              minut. Nie trabilem, bo jeszcze by sie zestresowali, zaczeli plakac, wysiedli i
              zablokowali wyjazd na amen.

              Fajnie tez sie obserwuje reakcje miejscowych gdy wioze ich na siedzeniu pasazera
              (70kmh w miescie...oooch...) - my chyba jestesmy mniej strachliwym narodem ..
              Jedno do czego mnie przekonali to to, zebym uwazal na Lijnowe autobusy. Podobno
              maja dobrych prawnikow, dlatego tak bojowo jezdza.
            • paw_dady kompleksy Panowie koledzy czy jak? 19.12.03, 18:01
              > koekast, moje wrazenia sa takie, jak Twoje. To wina stolecznosci. Mieszkancy
              > Warszawy (nawet ci, co sie przeniesli z Lomzy w zeszlym tygodniu) traktuja
              > miejsce zamieszkania jako bilet przenoszacy ich do wyzszej kasty.

              owszem, ja jestem jednym z nich ale nikogo nie otrabuje.

              > Byc moze w Brukseli tez tak jest- w koncu stolica, nie?

              hmm ja tu widze jakies jakby echa komplesikow mieszkancow malych miast wzgledem
              Warszawy.

              Wiadomo ci z wawy to chamy a my malomiasteczkowi (tj. Poznan, Lodz, Krakwo czy
              Gdansk) jezdzimy kultulranine. Buhahahah najwieksze hamstwo i bezholowie za
              kolkiem w Pl widzialem w Poznaniu. Ostanio bylem tam w sierpniu wiec:

              a) zajezdzanie drogi przed swiatlmai i ostre hamowanie przed klientem przed toba
              b) wolna jazda lewym pasem prawy wolny, a jak
              c) skrecanie bez kierunkowskazu
              d) sen na swiatlach

              a jako dyscypline dodatkowa podam ze JEDYNYM miastem gdzie dobierano sie do
              mojego autka jest POZNAN. W wawie na renowke z Lomzy czy innych pipidow lali
              ale w Pozniaiu to rarytas
              • piemeltje Re: kompleksy Panowie koledzy czy jak? 19.12.03, 18:53
                paw_dady napisała:

                >> traktuja
                > > miejsce zamieszkania jako bilet przenoszacy ich do wyzszej kasty.
                >
                > owszem, ja jestem jednym z nich ale nikogo nie otrabuje.

                No wlasnie i te kompleksy sa u Ciebie, nie u mnie. Byle buc mysli, ze jak
                przeniesie sie do Warszawy na dziesiatego asystenta piatej sekretarki, to juz
                Pana Boga za nogi zlapal. No wiec JA w mojej malomiasteczkowej dziurze jestem
                wazniejszy od takich warszawiakow, i jesli JA sie nie spiesze, to on tym
                bardziej nie musi, wiec jesli JA nie popierdalam 150, to znaczy, ze nie ma
                powodu popierdalac.

                > Buhahahah najwieksze hamstwo i bezholowie za
                > kolkiem w Pl widzialem w Poznaniu.

                Zeby bylo rowno: scenka sprzed jakichs 7 lat. Miejsce akcji: plac przed dworcem
                Poznan Glowny. Wlasnie wcisnalem sie w wolne miejsce na chodniku. Wysiadam i
                slysze "wpierdolic ci?" "Co jest?" "Kurwa, dotknales!" Patrze, a tu za mna stoi
                strupieszale Audi 100, a wlasciciel-ABS ma pretensje o dotkniecie zardzewialego
                zderzaka jego maszyny. Powiedzialem, zeby glowy nie zawracal i poszedlem. A jak
                wrocilem- surprise, surprise: i lakier byl caly, i szyby tez! Wiec moze to
                poznanskie chamstwo nie takie straszne?

                Paw, trudna, warszawiak to osobny gatunek Polaka, i gatunek nie najmilszy. A za
                kolkiem to juz w ogole masakra. W Poznaniu przynajmniej nie udaja, ze pracuja.
                • paw_dady wiaruchna z Poznania 19.12.03, 21:48
                  hi hi Pimeltije tez jestes stara i gruba lezba jak ja? przyznaj sie ;o)
                  > piemeltje napisała:


                  > No wiec JA w mojej malomiasteczkowej dziurze jestem
                  > wazniejszy od takich warszawiakow, i jesli JA sie nie spiesze, to on tym
                  > bardziej nie musi, wiec jesli JA nie popierdalam 150, to znaczy, ze nie ma
                  > powodu popierdalac.

                  jako zlosiliwe bydle zapytam brutalnie szczerze: wiec po co krytykujesz Wawe
                  skoro jestes u siebie? a jesli jestes w Wawie to po co przyjezdzasz?



                  > > Buhahahah najwieksze hamstwo i bezholowie za
                  > > kolkiem w Pl widzialem w Poznaniu.

                  > Zeby bylo rowno: scenka sprzed jakichs 7 lat. Miejsce akcji: plac przed
                  dworcem Poznan Glowny. Wlasnie wcisnalem sie w wolne miejsce na chodniku.
                  Wysiadam i slysze "wpierdolic ci?" "Co jest?" "Kurwa, dotknales!" Patrze, a tu
                  za mna
                  []
                  > poznanskie chamstwo nie takie straszne?

                  wierze, he he caly Poznan nawet wpierdolic nie potrafia ;P



                  Scenka 2: ul. Palacza 18 hotel assystenta. Parkuje wieczorem Renault Megane.
                  Rano szyba nosi wyrazne slade wyrywania uszczelki (gielda na Lawicy
                  blisko...).


                  Nawet szyby nie umieja ukrasc...


                  > Paw, trudna, warszawiak to osobny gatunek Polaka, i gatunek nie najmilszy.

                  jak moja zona? albo szwagier? a moze Magda z Charelroi czy Grzes G. ? ;o)


                  A z ciekawosci: 10lat mieszkalem w Poznaniu sa 3 osoby, z ktorymi utrzymuje
                  kontakt.

                  W Wawie mieszkalem 3 lata. Poznalem monstwo wartosciowych ludzi, bardzo
                  parzadnych zarowno Warszawiakow jak i wiesniakow jak ja (utrzymuje kontkaty z
                  tylko z ok 20 z nich ...).



                  >A za kolkiem to juz w ogole masakra. W Poznaniu przynajmniej nie udaja, ze
                  pracuja.
                  >

                  nie udaja bo tam pracy za cholere nie ma. Emigruja do Wawy za chlebam i
                  jezdza jak u siebie ;o)
                  • piemeltje Re: wiaruchna z Poznania 19.12.03, 22:47
                    paw_dady napisała:

                    > hi hi Pimeltije tez jestes stara i gruba lezba jak ja? przyznaj sie ;o)
                    > > piemeltje napisała:

                    No,no, tylko nie stara. OK gruba. A ze lubie kobietki, to zaraz lesba?

                    > jako zlosiliwe bydle zapytam brutalnie szczerze: wiec po co krytykujesz Wawe
                    > skoro jestes u siebie?

                    Mialem na mysli, ze jesli JA w Warszawie sie nie spiesze, to widac nie ma
                    powodu. Nie tylko u siebie. W ogole pospiech jest niezdrowy, czlowiek traci od
                    tego apetyt i wrzody mu sie robia. Na zoladku. Na palcach jednej reki mozna
                    policzyc ludzi i sprawy, ktorych rownie dobrze nie mozna odlozyc do "maniana".

                    > a jesli jestes w Wawie to po co przyjezdzasz?

                    Do Warszawy jezdze wylacznie wtedy, gdy musze i staram sie byc tam jak najkrocej.

                    > jak moja zona? albo szwagier? a moze Magda z Charelroi czy Grzes G. ? ;o)

                    Nie, ci sa zresocjalizowani dzieki pobytowi z dala od Warszawy i w towarzystwie
                    wiesniakow. Szwagra poznalem? Chyba nie na trzezwo... :-P
                    • paw_dady Re: wiaruchna z Poznania 19.12.03, 22:54
                      piemeltje napisała:

                      > No,no, tylko nie stara. OK gruba. A ze lubie kobietki, to zaraz lesba?

                      taki nasz los, pozwol ze sie przedstawie: Ludgarda ;o)

                      \

                      > Mialem na mysli, ze jesli JA w Warszawie sie nie spiesze, to widac nie ma
                      > powodu. Nie tylko u siebie. W ogole pospiech jest niezdrowy, czlowiek traci
                      od tego apetyt i wrzody mu sie robia. Na zoladku. Na palcach jednej reki mozna
                      > policzyc ludzi i sprawy, ktorych rownie dobrze nie mozna odlozyc
                      do "maniana".
                      >

                      hi hi zasymilowales/las sie


                      > Do Warszawy jezdze wylacznie wtedy, gdy musze i staram sie byc tam jak
                      najkroce j.
                      >
                      Twoje prawo, ja staram sie tam przedluzyc pobyt -> rodzina ;o)



                      > > jak moja zona? albo szwagier? a moze Magda z Charelroi czy Grzes G. ? ;o)
                      >
                      > Nie, ci sa zresocjalizowani dzieki pobytowi z dala od Warszawy i w
                      towarzystwie wiesniakow. Szwagra poznalem? Chyba nie na trzezwo... :-P
                      >

                      poznasz jak znow przyjedzie, ale szwagier ma wade -> podoba mu sie w Belgii ;o)

                    • apsik10 Re: wiaruchna z Poznania 19.12.03, 23:02
                      Oj piemeltje! Chyba rzeczywiscie byles pijany:))) Przeciez szwagier byl na
                      kolacji w Edegem:))
                      Caluski
                      • paw_dady Re: wiaruchna z Poznania 19.12.03, 23:07
                        apsik10 napisała:

                        > Oj piemeltje! Chyba rzeczywiscie byles pijany:)))
                        hi hi nie wydawaj Pimelcia

                        > Przeciez szwagier byl na kolacji w Edegem:))
                        > Caluski

                        ona byla piana ze szczescia, wiesz Pimeltje to lezba, ktora ma sliczna zone ;o)
                      • piemeltje Re: wiaruchna z Poznania 20.12.03, 03:22
                        ale moze mnie tam nie bylo :-P

                        Zreszta nie mam pamieci do nazwisk, twarzy, koligacji itp.
          • paw_dady wiesniaki ale gdzie? 19.12.03, 18:15
            koekast napisał:

            > No teraz paw to zdrowo przesadziles chyba w swoim
            > dzikim pedzie do oczerniania Belgii
            mowilismy o wawie, a ja Belgii nie oczerniam tylko urealniam jak tu jest ;o)


            > Co najmniej dwa razy w tygodniu jacys debile pedzacy
            > 130 musieli mnie strabic na trazie Lazienkowskiej,

            a ile bys chcial jedzic na lazienkowskiej? tam sie jezdzi 100-130 na pewnych
            odcinkach?


            > Wystarczy do Poznania pojechac, zeby poczuc sie lepiej - tam nawet

            hmmm mieszkalem 10 lat w Poznianiu mam jak NAJGORSZE wspomnienia, syf hamstwo
            za kolkiem i nie tylko, nedza i dresy wszedzie dresy w bwm (spawanych z wielu
            czesci a jak ;). koszmar. jak tam jade to auto tylko na strzezonym parkingu.
            Wszedzie syf, ludzie jezdza jak osly, wolno, hamsko brrr wyprzedaja na 4 w
            drodze do Swiecka. straszna wies.brak zasad. Nawet w Lodzi bylo lepiej...


            > A w Be jedzi mi sie duzo spokojniej - po prostu nie
            > boje sie czy wroce caly i czy w ogole wroce do domu,
            siur, szczegolnie jak lecisz 150 a jakis alzheimerowy staruch-galaret co wlasna
            kierownice kiepsko widzi, zajezdza ci droge z 90 km/h, oczywiscie bez
            kierunkowskazu...


            > Wrrr... alez sie spienilem - naprawde tak uwazasz
            > paw, czy sie nacialem na prowokacje? ;)
            nope this was real;)
            • koekast hamujemy, Panowie, co? 19.12.03, 20:03
              • koekast Re: hamujemy, Panowie, co? 19.12.03, 20:08
                Dajmy moze sobie spokoj z tymi dyskusjami jak sie powinno jezdzic
                i gdzie sa buce a gdzie nie.
                Ja tam nie musze sie zgrywac na macho-kierowce i licytowac
                ile to gdzie nie jechalem.
                Ino wiem odtad, ze z pawiem bezpieczniej dyskutowac
                o polityce niz o motoryzacji.
                Zabieram sie za pieczenie plackow na swieta...
                zycze wesolego weekendu bez problemow drogowych i innych :)
                Kk
                • paw_dady hamujemy jak staruszki w Belgii ;P 19.12.03, 21:56
                  koekast napisał:


                  > Ja tam nie musze sie zgrywac na macho-kierowce

                  he he a jest w moich postach cos co NIE JEST prawdziwe? jesli tak powiedz.
                  TO nie moja wina ze widzialem pare miejsc poza wlasna wsia. chyba sie
                  zawstydze ;o)


                  > Ino wiem odtad, ze z pawiem bezpieczniej dyskutowac o polityce niz o
                  motoryzacji.
                  >
                  to jest wolne forum i kazdy moze wyrazac swoej mysli swobodnie.


                  > zycze wesolego weekendu bez problemow drogowych i innych :)
                  > Kk

                  'chuje likend'. wlasnie dzis jakis baran w Volvo na ringu zajechal mi droge i
                  zwolnil 10metrow przed maska o jakies 30km/h. jest super bedzie lepiej ;o)
                • paw_dady Kk cobys nie mowil ze sie czepiam 19.12.03, 22:47
                  ale facet, ktory wejchal we mnei w tym roku nazywal sie Hui.

                  To sie nie dziw ze czasem mnie Hui strzela ;o)

                  pzr
            • bachatka Re: wiesniaki ale gdzie? 20.12.03, 16:20
              paw_dady napisała:

              > hmmm mieszkalem 10 lat w Poznianiu mam jak NAJGORSZE wspomnienia, syf hamstwo
              > za kolkiem i nie tylko, nedza i dresy wszedzie dresy w bwm (spawanych z wielu
              > czesci a jak ;). koszmar. jak tam jade to auto tylko na strzezonym parkingu.
              > Wszedzie syf, ludzie jezdza jak osly, wolno, hamsko brrr wyprzedaja na 4 w
              > drodze do Swiecka.

              Widze, ze ominela mnie bardzo rzeczowa dyskusja, ale nie mialam czasu na
              zagladanie tu. Tak sobie czytam Paw Twoje poznanskie wspomnienia (serdecznie
              wspolczuje straszliwege pecha, jakim okrutny los Cie pokaral). Trzy refleksje
              mi sie nasunely:

              1. dresiarze. Czy byles gdzies kiedys poza Wilda i gielda Bema?

              2. 3 fajne osoby w Poznaniu, 20 w W-wie i 3 w Belgii. Moze jednak problem lezy
              nie w populacji P-nia, Belgii i W-wy (20 osob to tez nie tak duzo, ja bym
              naliczyla w W-wie 15, mimo ze miasta nie lubie, a bylam tam wszystkiego z 2 tyg
              przez 30 lat), tylko zupelnie gdzie indziej?
              Moze sie myle, moze to ja jestem mila i naiwna, ze wszedzie spotykam ludzi w
              wartych poznania (pewnie w rzeczywistosci to podle swinie)? Moze niedlugo z
              tego wyrosne?

              3. Droga na Swiecko. Twoj komentarz zaskoczyl mnie o tyle, ze na sposob
              jezdzenia po tej trasie, narzekaja zawsze raczej sredni kierowcy. Myslalam, ze
              Ty masz stosunkowo duzo doswiadczenia za kolkiem?
              Czy wolisz raczej jechac sobie spokojniutko za traktorami przez 178km 40km/h i
              wyprzedzac, jak nikogo nie ma na horyzoncie, czyli 2x w ciagu tych 178km?
              A moze chodzi Ci o sytuacje, gdy wyprzedzaja sie 4 TIR-y (3x Kazachstan, 1x
              Ukraina?), gdy poboczem jedzie 2 rowerzystow? takie sytuacje choc marginalne,
              nawet poznanskim piratom drogowym jeza wlosy na glowie. O ile je maja, bo
              wiadomo, u nas to sami dresiarze, wszyscy lysi.

              Pawiku, zycze milych Swiat - mam nadzieje ze z daleka od Belgii, P-nia i W-wy?
              Moze uda Ci sie wymknac do Deutschlandowa ;)))
              z lekka marudna, zazwyczaj przyjazna i zdecydowanie naiwna, Bachatka
              • piemeltje Re: wiesniaki ale gdzie? 20.12.03, 17:53
                bachatka napisała:


                "Twoj komentarz zaskoczyl mnie o tyle, ze na sposob
                jezdzenia po tej trasie, narzekaja zawsze raczej sredni kierowcy. Myslalam, ze
                Ty masz stosunkowo duzo doswiadczenia za kolkiem?
                Czy wolisz raczej jechac sobie spokojniutko za traktorami przez 178km 40km/h i
                wyprzedzac, jak nikogo nie ma na horyzoncie, czyli 2x w ciagu tych 178km?
                A moze chodzi Ci o sytuacje, gdy wyprzedzaja sie 4 TIR-y (3x Kazachstan, 1x
                Ukraina?), gdy poboczem jedzie 2 rowerzystow? takie sytuacje choc marginalne,
                nawet poznanskim piratom drogowym jeza wlosy na glowie. O ile je maja, bo
                wiadomo, u nas to sami dresiarze, wszyscy lysi."

                Hehe, przypomnialo mi sie, jak to kiedys pojechalem sluzbowo do Polski, z dwoma
                Flamokami, i to reanimacyjna karetka. Droga wiodla do Zdunskiej Woli, wiec i
                trasa Swiecko- Posnan byla w programie. Zasada byla taka, ze za kierownica
                zmienialismy sie- to jednak kawalek drogi. Juz kawalek za Swieckiem pojawila sie
                propozycja, zebym lepiej to ja poprowadzil "bo lepiej znam trase". Czemu nie,
                poprowadzilem, ale w Lodzi, gdzie zanocowalismy, Flamoki poszli na cos
                mocniejszego, bo napoje bezalkoholowe nijak nie mogly uladzic wlosow, ktore od
                tej drogi stanely im na sztorc. Bylo fajnie :-)
                • paw_dady Re: wiesniaki ale gdzie? 20.12.03, 19:58
                  piemeltje napisała:
                  > Flamokami, i to reanimacyjna karetka. Droga wiodla do Zdunskiej Woli, wiec i

                  nie watpie bylo fajnie bo Zdunska Wola to mile okolice choc niekoniecznie do
                  jazdy ;)
              • paw_dady ooo wiaruchna 20.12.03, 19:57
                > 1. dresiarze. Czy byles gdzies kiedys poza Wilda i gielda Bema?
                owszem:
                Kopernika,Sobieskiego,Armi Krajowej czy jakos tak, Jagiellonskie
                Czecha
                tam pomwieszkiwalem aaa i Palacza nie wiem czy to juz Gorczyn czy jescze l
                Lazarz. i nadal to samo ;o)

                a na baltyckiej to nawet drey w autobusach petardy odpalaly. fajny karanwal.


                a ciekawe gdzie ty bywalas? powiedz gdziez ten rownolegly Poznan, gdzie zyja
                piekni ludzie, bez wad i ciekawi. Chetnie kiedys tam pojade.



                > Moze sie myle, moze to ja jestem mila i naiwna, ze wszedzie spotykam ludzi w
                > wartych poznania (pewnie w rzeczywistosci to podle swinie)? Moze niedlugo z
                > tego wyrosne?

                jakyb nie doczytala: dyskusja byla o jaka zla Wawa a jaki cudowny Poznan.
                Szczegolnie od tych co w Wawie nie mieszkali lub rzadko bywali.

                A moze nie nienawidzac Wawy byc dumnym ze swojego miasteczka.
                Dziwnie krakusi maja to i jakos oni nie musza narzekac. Dlatego mam dla nich
                szacunek.

                Fakt wielu ludzi jest 'wart Pozania'. Choc uwaga o swiniach padla wylacznie z
                twoich ust.

                > 3. Droga na Swiecko. Twoj komentarz zaskoczyl mnie o tyle, ze na sposob
                > jezdzenia po tej trasie, narzekaja zawsze raczej sredni kierowcy. > nawet
                poznanskim piratom drogowym jeza wlosy na glowie. O ile je maja, bo
                > wiadomo, u nas to sami dresiarze, wszyscy lysi.

                nieee jaka lysa. to byla przytlusta blondyna we fryzurze, ala 'biznes women z
                Tarnowa Podgornego' (waldfrucht und zwerge exporte).
                Merc na poznanskich blachach. Jedziemy pod gorke, ciezarowka wyprzedza
                jakeigos zuka. Linia ciagla, z gorki zaczyna zjezdzac autobus pelen ludzi. Ona
                daje gazu i siu przed autobusem, autobus miga potem HAMUJE. no ale to dobry
                poznanski styl jazdy. ja jako kiepski kierowca nie robie takich manewrow bo
                nie umiem.

                He he potem kaszalota wyprzedazm na autobahnie. 0 ograniczen ona jedzie
                SRODKOWYM PASEM mimo ze prawy WOLNY. Ale ja sie nie znam na prawidlowej
                jezdzie.
                W RFN nie jechala wiecej niz 160km/h. Wiec wyprzedzenie jej bylo kwestia
                sekund.

                No fakt faktem ale nikt przez moj styl jazdy nie zginal widac kiepsko jezdze.


                > Pawiku, zycze milych Swiat - mam nadzieje ze z daleka od Belgii, P-nia i W-
                wy?
                >

                wolalbym do Wawy ale zostaje w Belgii. milo prawda?


                > Moze uda Ci sie wymknac do Deutschlandowa ;)))
                > z lekka marudna, zazwyczaj przyjazna i zdecydowanie naiwna, Bachatka

                robie co moge, jest duzy projekt z satelitarny i mam pewne szanse. moze
                pojade. ale spoko bede wracac jak mi sie znudzi uporzadkowane zycie, gdzie
                jesli robisz dobrze co twoje da sie zyc. taka nuda do komuny raz i gortowe,
                kasa chora jeden fax i dziala. fuj jak tam mozna zyc.



                wesolych swiat & milego weekendu.
    • paw_dady a widziales jak barany jedza?!!! ph w ustach spada 18.12.03, 20:37
      spia na swiatlach (kurwa jakie tu dluuugie swiatla !!!), jezdza anmietnie
      lewym pasem co najwyzej srodkowym (czy w belgijskim kodeksie jest wzmianka o
      prawym pasie?),zatrzymuja sie na rozjazdach autostrad i czytaja mapy (widac tu
      wzroku nie badaja chetnym na prawko ;P), w wiekszosci maja STARE I ZDEZELOWANE
      auta.

      AAa a ostantio na kursie sie dowiadzialem, ze we francuskim jest tez slowo
      kierunkowskaz. Szkoda ze dla lokali jest to CZYSTA abstrakcja
      • vico1 Re: a widziales jak barany jedza?!!! ph w ustach 18.12.03, 23:28
        paw_dady napisał:

        > lewym pasem co najwyzej srodkowym (czy w belgijskim kodeksie jest wzmianka o
        > prawym pasie

        Prawy pas sluzy, zeby go unikac :) Powiedziano mi to na kursie defensywnej
        jazdy.
        Chodzilo oczywiscie o ulice z duza iloscia sklepow i parkujacych aut. Belgowie
        jednak ekstrapoluja to na wszystkie sytuacje. Chuchaja na zimne.

        > AAa a ostantio na kursie sie dowiadzialem, ze we francuskim jest tez slowo
        > kierunkowskaz. Szkoda ze dla lokali jest to CZYSTA abstrakcja

        Kierownica w jednej rece, w drugiej GSM...daj spokoj :)
        • paw_dady Re: a widziales jak barany jedza?!!! ph w ustach 19.12.03, 09:04
          vico1 napisał:

          > Prawy pas sluzy, zeby go unikac :) Powiedziano mi to na kursie defensywnej
          > jazdy.
          > Chodzilo oczywiscie o ulice z duza iloscia sklepow i parkujacych aut.
          Belgowie jednak ekstrapoluja to na wszystkie sytuacje. Chuchaja na zimne.
          >

          Belgowie jak Belgowie raczej Frankofoni ;P




          > > AAa a ostantio na kursie sie dowiadzialem, ze we francuskim jest tez slowo
          > > kierunkowskaz. Szkoda ze dla lokali jest to CZYSTA abstrakcja
          >
          > Kierownica w jednej rece, w drugiej GSM...daj spokoj

          after school pack? patrz Pan a aj myslalem, ze to 6pak piwka + paczka petow ;o)

          PS nie lubie przyznawac racji ale niestety tobie musze ;)

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka