Dodaj do ulubionych

Jak doszliście do tego do czego doszliście?

IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 11.07.11, 18:54
Jest temat o zarobkach, to teraz temat jak doszliście do takiej pozycji na jakiej jesteście? Ile czasu trwała Wasza nauka? Rok, dwa lata czy od samego dzieciństwa krok po kroku rozwijaliście się swoje umiejętności? Czy aby być genialnym umysłem ścisłym trzeba się z tym urodzić czy można nabyć takiej umiejętności nawet po 30stce?
Obserwuj wątek
    • Gość: koder Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.dynamic.chello.pl 11.07.11, 23:59
      Jak? Prosta sprawa - ciezka praca... Setki godzin spedzonych przy ksiazkach, komputerze, ale tez mnostwo czasu spedzone na inspirujacych dyskusjach przy piwie. Tyle, ze trzeba sobie odpowiednich dyskutantow znalesc :)
      A tak powaznie - to ciezka praca kolego, ciezka praca.... stawianiem sobie i osiaganiem kolejnych celow (na pewnych etapach zaniedbujac siebie, zone, dzieci, przyjaciol, rodzine....)
      • Gość: leon Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 12.07.11, 00:17
        A co wtedy gdy żona/narzeczona/dziewczyna próbuje odciągnąć od takiej pracy? Powiem tak sam zamierzam pracować sporo przy nauce programowania ale moja przyszła wybranka troszkę chyba tego nie rozumie. Rozumiem, że chce ze mną spędzać dużo czasu gdy już ma wolne... ale z jednej strony mówi się miłość jest ważniejsza...
        • Gość: it Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: 83.238.58.* 12.07.11, 08:26
          To już jest twój problem.
          W zasadzie to każdy (lub większość) z nas ma lub miał podobny problem. Z jednej strony ciężka praca aby się dorobić lub normalnie zarobić, z drugiej strony jest rodzina. Jeśli zmienisz zawód, to problem chyba tez będzie nadal istniał :)
          • Gość: leon To jak przekonałeś żonę? ;) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 13.07.11, 19:43
            To jak przekonałeś żonę? ;)
            • Gość: it Re: To jak przekonałeś żonę? ;) IP: *.adsl.inetia.pl 13.07.11, 22:54
              rozstałem się z nią :P (ale z powodu niezwiązanego z pracą).

              Na początku nie mogła zrozumieć jak w ogóle można włączać komputer po pracy. Później zrozumiała, że programiści musza się rozwijać, pensja jest za mała i trzeba czasem dorobić, itd.
              Przekonałem ją, że czasem muszę coś zrobić, a w pozostałym czasie starałem się jej to wynagradzać (nie mam na myśli tylko łóżka).

              Znajomi mają ten sam problem. Żona, dzieci, wakacje, rodzina i praca na głowie...
              • Gość: it Re: To jak przekonałeś żonę? ;) IP: *.adsl.inetia.pl 13.07.11, 23:10
                Nawiązując jeszcse do twojego pytania:

                >> Jest temat o zarobkach, to teraz temat jak doszliście do takiej pozycji na
                >> jakiej jesteście? Ile czasu trwała Wasza nauka? Rok, dwa lata czy od samego
                >> dzieciństwa krok po kroku rozwijaliście się swoje umiejętności? Czy aby być
                >> genialnym umysłem ścisłym trzeba się z tym urodzić czy można nabyć takiej
                >> umiejętności nawet po 30stce?

                Pracodawcę 'gigla' to, czy siedzisz w IT od 13-tego roku życia, czy dopiero na studiach. Mam kumpli, którzy na informie ledwo zdawali, a dzisiaj mają ciepłe i stabilne posadki jako programiści J2EE.

                Umiejętności (jakie tam potrzebujesz), możesz nabyć. Tak samo jak można zmienić w jakimś stopniu swój charakter czy podejście do życia.

                Możesz być genialnym umysłem, ale pracodawcę będzie interesowało to, co możesz mu zaoferować i jak to można przełożyc na projekty, zyski (wyniki).

                Konkurencja w szeroko rozumianym IT jest ogromna, ale czarów tutaj nie ma :D
              • Gość: leon No u mnie z tym jest ciężko... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 14.07.11, 19:48
                Czasem jest tak, że u kobiety swojej (a przyszłej małżonki) jest jeden laptop i jest kłótnia, bo ja chce pracować nad czymś a Ona oglądać ze mną filmy. Nie rozumiem tego.
                • Gość: asd Re: No u mnie z tym jest ciężko... IP: *.internetia.net.pl 19.04.12, 23:05
                  nie, serio?
      • marcinarcin Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? 19.04.12, 21:53
        Najważniejsze to znaleźć konsultantow do piwka :) Bo samemu coś trudno osiągnąc :)

        ---

        Tworzenie programów dla firm
        filtry wody, osmoza
        mecze na żywo
        serwis lcd
    • Gość: ajp Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.play-internet.pl 12.07.11, 06:54
      Hehe, to śmieszne. W takich wątkach goście chwalą się zarobkami i normalne jest, że chwalą się głównie ci, którzy najwięcej zarabiają. I raz po raz na tym forum pojawia się ktoś, komu o kilkanaście lat za późno zapaliła się lampka, że jednak od kołyski podświadomie chciał zostać programistą, tylko nie wiedział będąc w kołysce, że zarobi na tym więcej niż na kasie w supermarkecie albo w telemarketingu. ;)

      A jak można także dojść do podawanych tam zarobków? Skończyć studia, a potem pracować bez specjalnego wysilania się. Po prostu w pracy szukać informacji potrzebnej do pracy, może raz na 5 lat przeczytać w wolnym czasie jakąś książkę związaną z pracą. Może też pomóc zasiedzenie się na długo w jednej firmie i klepanie jednego tematu do znudzenia, dzięki czemu nabywa się opinię niezastąpionego. Opowieści o tym, jakie to wyrzeczenia i katorgi się przeszło, żeby zostać programistą czy też inżynierem (czyli najczęściej tylko trybikiem w machinie, z której największą kasę ciągną cwaniacy, którzy nie mają o ich pracy większego pojęcia, ale właśnie są cwaniakami), zwykle są tym bardziej intensywne, im ich autorowi dalej do geniusza. ;P
    • Gość: art Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.dynamic.chello.pl 12.07.11, 10:15
      Nie mam jeszcze dużego praktycznego doświadczenia w dziedzinie dzisiejszego programowania, ale po ...nastu latach styczności z komputerami widzę, gdy teraz zaczynam studiować aktualne języki programowania, że jest to już o wiele łatwiejsze niż dawniej. Assemblera w praktyce nie stosowałem, ale jeśli dobrze pamiętam był o wiele trudniejszy do ogarnięcia niż te dzisiejsze. Było też bardzo mało kolegów z tej branży, których można było się radzić i robić coś razem, bo zawód programisty był na początku wręcz elitarnym. I przede wszystkim nie było Internetu, który jest nieograniczenie większą bazą porad niż kumple i wszystkie podręczniki razem wzięte. Ja się tak wszystkim nie przejmuję mimo, że do branży programistycznej zaczynam wchodzić dopiero po 40-stce. Jedyny minus to to, że doświadczenia nabędę najwcześniej w wieku 45-50 lat, a nie 25-30 lat jak koledzy po tegorocznej maturze. Najważniejsze jest to, aby mieć niezły umysł ścisły (niekoniecznie olimpijczyka szkolnego) i nawet nie przesadnie intensywnie, ale bardzo systematycznie się uczyć. Praktyki nabywa się z czasem i podobno przede wszystkim już w samej pracy. Takie mam przynajmniej podejście do swojej przyszłości.
    • Gość: pozdr Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.credit-suisse.com 20.07.11, 20:56
      jestem typem, ktory w watku o zarobkach wygral "licytacje"
      * zgadzam sie z punktem "ciezka praca". Powinna ona byc jednak jako taka postrzegana obiektywnie a nie subiektywnie tzn. jezeli ci godziny w pracy niezauwazone mijaja to OK, jezeli myslisz, ze to "ciezka praca" to NOK. No i najwazniejsze - daje ona wyniki finansowe WYLACZNIE w polaczeniu z:
      * odrobina szczescia i odwagi do korzystania z niego (np. zeby elegancko ale bez skrupulow wykorzystac fakt, ze jest sie dla pracodawcy/na rynku niezastapionym - zwykle podejscie rynkowe do wlasnej osoby)
      * umiejetnosc prezentacji wlasnej osoby (zeby to co robisz pokazywac innym i robic to z entuzjazmem, wszelka skromnosc jest nie na miejscu)
    • maly_zlosliwiec Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? 23.07.11, 06:13
      Widzę, że wszyscy starają się trzymać swoje sekrety.
      To ja podpowiem Ci moje. Oczywiście, zdradzę niewiele.
      Dlaczego ?
      Okazuje się, że to jest wiedza tajemna i nie wszyscy chcą się podzielić, nawet najprostszymi informacjami.
      Moja rada - opanowanie języka angielskiego za wszelką cenę.
      Po angielsku doczytasz sobie wszystkie sztuczki czy porady.
      W ogóle anglosasi mają mnóstwo możliwości samokształcenia.
      Książki mają świetne. Szukaj też wykładów, które są dostępne za darmo na iTunsach albo na Youtube. Zazwyczaj w Polsce, książki nawet najlepszych autorów są wyjątkowo źle przetłumaczone.
      Ważna jest też znajomość matematyki. Szczególnie algebry i logiki.

      Przeczytałam też, że masz problemy z partnerką. Drugi komputer jest natychmiast potrzebny. Na to was chyba stać ?
      Wytłumacz jej, że każdy wybitny, obojętnie czy artysta czy naukowiec, musi spędzić czas na doskonaleniu się.
      Mój szanowny X, kiedy miał fazę gitary, potrafił grać codziennie przez osiem godzin. Kiedy miał ostrą fazę programowania - nawet po 12 - 14 godzin dziennie. (Kilka lat )). Ponieważ trafiła mi się wybitna jednostka, mogłam gapić się nawet na jego plecy ). A tak na serio, sama mam mnóstwo zainteresowań, więc ja też bywałam bardzo zajęta.
      Życzę powodzenia.
      • Gość: lol Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 23.07.11, 14:12
        myslice ze aby byc dobrym informatykiem czy w ogole dobry w czyms to wystarczy tylko bo ja chce to bede, wielu sportowcow chcialo by byc tymi najlepszymi i co jakos im nie wychodzi
        aby byc dobrym trzeba duzo w danej dzialce siedziec duzo sie uczyc duzo cwiczyc duzo trenowac bo to podobnie jak ze spotrem bez treningu to mozna zostac tylko hobysta.

        a tak w ogole zawod informatyka nie jest taki latwy, dla ludzi ktorzy nie zarabiali wiecej jak 2500 to oferta 10000 wydaje sie ze zlapali Pana Boga za nogi, jedz do wawy, odejmij koszty zycia, odlicz podatki, sprobuj odkladac po 5 latach sobie powiesz jak to jest ze powinienem mic 600000 zl na koncie a mam 300000 i teraz moge sobie dopiero kupic mieszkanie, a inni maja juz mieszkanie od 5 lat bez kredytow, maja dobre fury i ustawione zycie.

    • Gość: gość Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 17.04.12, 16:34
      Jak doszłam do tego do czego doszłam?

      Może najpierw o tym gdzie jestem teraz?
      Jestem absolwentką Instytutu Informatyki UWr i obecnie zajmuje stanowisko Inżyniera Oprogramowania (Android zawodowo, Linux z zamiłowania), moja pensja wynosi 5000PLN netto. Całkowite doświadczenie zawodowe to 2,5 roku (wliczając staże i projekty ‘na zlecenie’ podczas studiów).

      Jak dotarłam do tego miejsca?
      Do studiowania informatyki skłoniła mnie chłodna kalkulacja i predyspozycje matematyczne (szczególnie zainteresowanie matematyką dyskretną), przed nimi miałam dosyć okrojone pojęcie o programowaniu jako takim. Ofertę pracy otrzymałam podczas drugiego stażu letniego dla tej samej firmy (uczestniczyłam także w prelekcjach i szkoleniach prowadzonych przez pracowników w ramach współpracy z uczelnią). Dzięki temu nie uczestniczyłam w długim, kilkustopniowym procesie rekrutacji i udało mi się wynegocjować (jak sądzę) o wiele lepszą stawkę, która na koniec 2011 wynosiła 3500PLN netto, renegocjowana na początku 2012 na 5000PLN.
    • Gość: tomek :) Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.toya.net.pl 20.04.12, 11:20
      Hm... programować zacząłem w sumie dopiero na studiach. Wcześniej moją pasją była matematyka i fizyka. W podstawówce i liceum zaliczałem namiętnie olimpiady fizyczne, czasami z całkiem niezłymi wynikami. Wtedy to było siedzenie całymi dniami w książkach, studiowanie fizyki i matematyki znacznie wykraczające poza program szkolny.

      Na studiach informatycznych niestety informatyka była na niskim poziomie. Matematyka i fizyka były super.

      Od trzeciego roku studiów była głównie informatyka, prowadzona przez ludzi, którzy, przeważnie, niewiele wiedzieli. Nie było sensu marnować czasu na chodzenie na zajęcia i na trzecim roku studiów poszedłem do pracy jako programista. Chodziłem tylko na egzaminy. Studia skończyłem, do niczego mi się papierek nigdy nie przydał.

      W ciągu ostatnich 10 lat mojej pracy programowałem zawodowo w wielu różnych językach. Bez problemu piszę i czytam kod w kilkunastu. Pracowałem jako programista, administrator serwerów, administrator baz danych, prowadziłem szkolenia. Praktycznie co kilka lat zmieniałem rodzaj pracy. Dzięki temu robiłem praktycznie wszystko, więc nie mam problemów z zainstalowaniem, konfiguracją, optymalizacją wszystkiego co potrzebuję.

      Przeczytałem w tym czasie kilkadziesiąt tysięcy stron dokumentacji, do tego masę blogów i książek. Jestem niejako uzależniony od nowych informacji. Sam napisałem pewnie kilka tysięcy stron różnego rodzaju dokumentów technicznych.

      Przy komputerze spędzam średnio 10-12 godzin dziennie. Licząc średnio 5 dni w tygodniu po 12 godzin przez cały rok (poza trzytygodniowym urlopem) = 2940 godzin. To jest ponad 18 miesięcy normalnej etatowej pracy po 8 godzin dziennie. Czyli przez te 10 lat wyrobiłem 18 lat pracy :).

      Obecnie co miesiąc dostaję na konto ok. 8 średnich krajowych.

      Najważniejsze jest to, że nie pracuję - jak ktoś robi to co jest jego pasją, to nie pracuje tylko się dobrze bawi.
      • lled Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? 27.04.12, 23:27
        Tomku podziwiam. 10-12 godzin dziennie przed komputerem? Nie bede sie licytowal ile zarabiam, ale tak bez klamstwa, dziennie spedzam godzine, moze dwie na aktualnej pracy. Gdy jestem u klienta to troszke wiecej (5-6 godzin dziennie), lub podczas 'wiekszej' awarii 9 godzin.
        Za same diety miesieczne mam ze 4 srednie krajowe :)
        Zmien prace bo nie wyrobisz. Nie przepaliles sie jeszcze?
        • Gość: asbierzeraz Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.85-161-184.mc.videotron.ca 29.04.12, 21:26
          Radzilbym uwazniej przeczytac post Tomka, szczegolnie ostatnie zdanie:
          <<Najważniejsze jest to, że nie pracuję - jak ktoś robi to co jest jego pasją, to nie pracuje
          <<tylko się dobrze bawi.

          Wtedy mozna przyporzadkowac wage do poszczegolnych aspektow w funkcji celu
          i dojsc do wniosku, ze 10-12h dziennie to nie jest duzo (mozna wiecej, jak ktos to lubi),
          a z kolei moze 1-2h dziennie dla innych to jest duzo.
          • lled Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? 30.04.12, 16:06
            Przeczytalem dokladnie zanim odpowiedzialem. Spedzanie 10-12 godzin dziennie przy komputerze "pracujac" to jest juz nalog. Gdzie w tych godzinach jest granica hobby a pracy?
            Wybacz, jezeli ktos ma hobby na ktore poswieca 10 godzin dziennie (codziennie), to niestety nazywa sie to nalogiem.
            Alkoholik tez powie ze przeciez 4 piwka po kolacji to nic strasznego. Przeciez lubi piwo.
          • Gość: Daro Swego czasu siedziałem dziennie po 14 godzin IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 12.05.12, 17:07
            I mam taki efekt, że ze sportowej sylwetki mam 20 kilo nadwagi, które nie mogę zgubić, bo mi w nawyk weszło lenistwo odnośnie ruchu. Nie mówiąc o napojach energetycznych czy cola tego typu. Staram się wrócić do dawnego trybu życia czyli w zasadzie jedna godzina komputera i dużo ruchu. Ale to skutkuje krokiem w tył w sukcesach zawodowych. Dobry programista musi się dziec dużo przed monitorem. Ale uważam, że od tego ważniejsze jest zdrowie.
    • Gość: art Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: *.dynamic.chello.pl 28.04.12, 10:50
      >Na studiach informatycznych niestety informatyka była na niskim poziomie.
      >Od trzeciego roku studiów była głównie informatyka, prowadzona przez ludzi, którzy,
      >przeważnie, niewiele wiedzieli. Nie było sensu marnować czasu na chodzenie na zajęcia i na
      >trzecim roku studiów poszedłem do pracy jako programista. Chodziłem tylko na egzaminy.
      >Studia skończyłem, do niczego mi się papierek nigdy nie przydał.

      A co to za uczelnia? Może jakiś pseudo-"uniwersytet", gdzie liczy sie tylko płacenie czesnego? Po takiej uczelni faktycznie papierek do niczego się nie przyda.
      U mnie na uniwerku wyleciałbyś chociażby za nieobecności a ćwiczeniach, a do egzaminów byś nawet nie był dopuszczony. Wychodzi na to, że 3 lata życia wyrzuciłeś w błoto. Jak byłeś taki dobry w nauce trzeba było iść na jakąś porządną politechnikę.
      • Gość: dobra rada Po jakiego ciorta na Polibudę? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 12.05.12, 17:03
        Jak jesteś dobry to nie marnuj czasu na edukację na uczelni tylko samemu się ucz.
        • Gość: wlasnie Re: Po jakiego ciorta na Polibudę? IP: *.unitymediagroup.de 12.05.12, 17:50
          wlasnie, ja bym nawet dalej poszedl i ze szkoly sredniej zrezygnowal - jak jestes dobry to i od pucybuta zostaniesz milionerem;-) jak juz zrobiles mature to przegrales zycie;-)
          • Gość: asbierzeraz Re: Po jakiego ciorta na Polibudę? IP: *.85-161-184.mc.videotron.ca 12.05.12, 20:45
            Wlasnie!

            Startujac od pucybuta to nawet podstawowka opoznia kariere zawodowa..
            • Gość: dobra rada Re: Po jakiego ciorta na Polibudę? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 13.05.12, 08:17
              Ojej jaka ironia. A siedźcie sobie na tej polibudzie.
              • Gość: wlasnie Re: Po jakiego ciorta na Polibudę? IP: *.unitymediagroup.de 13.05.12, 11:52
                ..i w liceum tez siedzcie, nudne przecietniaki;) w tym czasie ja zarobie pierwsze 10 milionow i bede gosciem. Bo tak jak Bill Gates, Richard Branson i podobni mi geniusze bez studiow skladam sie ze 100% charyzmy i tak jak 9 z 10 takich gosci na zalozenie mojej pierwszej firmy dostane pierwszy milion (albo kilka) OD TATUSIA:)

                dlatego moge gwizdac na to, ze 99% kwalifikowanej pracy ma w wymganiach wyksztalcenie wyzsze - przeciez ja nigdy nie znize sie do szukania pracy z ogloszenia w a-tfu korrrporacji, przy ktorych pani z HR od razu moje CV skasuje:) pozatym po co komu jakies matematyki i fizyki na studiach, lepiej spedze te 5 lat uczac sie w pierwsze cwierc roku PHP i trzepiac 3k PLN przez kolejnych piec lat:) koledzy ze studiow tez sa przereklamowani, na pewno nigdy by mi nie pomogli znalezc ciekawej pracy. Szczegolnie majac jako managerowie do wyboru mnie bez studiow i tak samo dobrego goscia po studiach, ktory jakos godzil studia z ciekawa praca na pewno mnie wezma za to, ze sobie glupotami glowy nie zawracalem:)
    • Gość: art Re: Jak doszliście do tego do czego doszliście? IP: 153.19.142.* 13.05.12, 16:57
      >skladam sie ze 100% charyzmy

      Raczej składasz się ze 100% kompleksów. Człowiek z charyzmą nikomu się nią nie chwali, bo wszyscy ją w nim samoczynnie widzą.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka