sancovic
19.11.09, 13:27
Sprawę opisuje dziś na drugiej stronie Gazeta Wyborcza:
wyborcza.pl/1,75248,7268906,Klasa_dla_krzyza.html
"Biorąc pod uwagę prawa mniejszości religijnych oraz ateistów,
proponujemy, aby dyrekcja wyznaczyła klasę, w której krzyż znajdzie
należne Mu miejsce" - napisali rodzice do dyrektorki szkoły
Do sporu o krzyże w podstawówce nr 16 na warszawskim Ursynowie w
ogóle nie powinno dojść. Krzyże nigdy nie wisiały tu w klasach,
katecheci przynosili je tylko na lekcje religii i stawiali przy
tablicy.
Wydawało się, że wszyscy są zadowoleni.
Ale raz jeden z katechetów (w szkole jest ich troje) zapomniał po
lekcji zabrać krzyż z klasy. Do tej samej sali przyszli potem
rodzice na zebranie. Kilku widok krzyża oburzył. Zażądali
natychmiast od dyrektorki usunięcia go z klasy - w końcu szkoła ma
być świecka!
- Jako dyrektor muszę godzić racje rodziców, którzy wyznają wiarę
katolicką, i tych, którzy jej nie wyznają. Znalezienie złotego
środka jest bardzo trudne. Dotychczasowe rozwiązanie akceptowali i
nauczyciele, i katecheci, i rodzice - mówi dyrektorka szkoły Iwona
Grelka.
Dlatego poprosiła katechetów, żeby zwyczajów szkoły nadal
przestrzegali i swoje krzyże ze szkoły zabierali po lekcjach.
Tym razem katecheci się oburzyli. I niektórzy w ogóle przestali
przynosić na religię krzyż.
Żądamy pilnej zmiany
Wtedy do sprawy wkroczyli rodzice katolicy.
- Ksiądz w kościele opowiadał o prześladowaniach chrześcijan, a
potem nagle o tych krzyżach w naszej szkole - mówi matka
pierwszoklasisty. Z 40 innymi rodzicami napisała list do
dyrektorki. "Z wielką przykrością stwierdzamy, że szkoła, do której
posyłamy nasze dzieci, jest jedyną znaną nam na Ursynowie, w której
zrezygnowano z obecności Krzyża - symbolu naszej wiary. Żądamy
zdecydowanie pilnej zmiany tego stanu rzeczy".
Wpadli na pomysł - wyznaczmy specjalną klasę do katechezy, w której
krzyż będzie wisiał na stałe.
- Skoro szkoła zatrudnia osoby duchowne do uczenia religii, to i tak
nie można mówić o pełnej laickości - twierdzi matka, współautorka
listu.
Rodzice powołują się na konkordat i konstytucję. M.in. artykuł 48,
zgodnie z którym "mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi
przekonaniami".
Co ciekawe, na to samo prawo powołał się dwa tygodnie temu
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Tylko że wydał
orzeczenie przeciwne - uznał, że obecność krzyży w klasie może
właśnie to prawo rodziców naruszać. Trybunał zajął się sprawą krzyży
na wniosek matki uczniów z Włoch.
- We Włoszech umieszczanie krzyża w klasach szkolnych jest
obligatoryjne. W Polsce jest inaczej - mówi Bożena Skomorowska z
biura prasowego MEN. Bo zgodnie z rozporządzeniem MEN z 14 kwietnia
1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii "W
pomieszczeniach szkolnych może być umieszczony krzyż".
Na podobny pomysł, co rodzice z Ursynowa, wpadł dyrektor II
Społecznego Gimnazjum i Liceum w Lublinie Adam Kalbarczyk - też chce
wyznaczyć jedną salę na katechezę i powiesić w niej krzyż.
- Orzeczenie Trybunału w Strasburgu uświadomiło mi, że krzyż w
klasie przez niektórych może być uważany za przejaw opresji
religijnej. Ponieważ oznacza, że przestrzeń klasy jest temu
symbolowi podporządkowana. A w naszym kraju jest to również symbol
dominacji Kościoła katolickiego - mówi Kalbarczyk. W jego szkole
większość uczniów jest wierząca. O tym, czy powiesić krzyż,
decydowała dotąd klasa, która opiekuje się danym pomieszczeniem.
Krzyże wiszą w kilku spośród około 20 sal.
Wybudujemy salę dla krzyża
Minister edukacji Katarzyna Hall: - Umieszczanie krzyża w salach
szkolnych powinno być wynikiem wspólnej woli środowiska szkolnego.
Nie powinno też powodować napięć lub konfliktów.
Dyrektor Grelka z warszawskiego Ursynowa zapewnia, że właśnie
próbuje uniknąć konfliktu. Co więc stoi na przeszkodzie, żeby w
jednej klasie na stałe wisiał krzyż?
- Warunki lokalowe - odpowiada. - W szkole przeznaczonej dla trzystu
uczniów uczy się ich ponad dwa razy więcej.
Jednak obiecuje, że salka z krzyżem w końcu będzie. - We wrześniu,
jak wybudujemy drugi budynek szkoły - mówi.
Ale rodzice chcą specjalnej sali z krzyżem teraz. - Jesteśmy
katolikami. Do czego mają się modlić nasze dzieci, do tablicy? -
mówią. Katolicy stanowią w szkole większość. - Do tej pory
siedzieliśmy cicho. A dyrektorka przestraszyła się mniejszości.
Rodzice chcą iść do samorządu i do kuratorium. - Podpisy po listem
zbieraliśmy naprędce. Jeśli będzie trzeba, możemy ich mieć choćby
pięćset - mówią.
***