Dodaj do ulubionych

pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!!

27.11.06, 22:03
urodziłam się 18.02.1976 o 17.25 w Wawie
mam Wenus w opozycji do Saturna i kwadraturze do Jowisza, czy to powoduje,że
rozpadło sie moje małżeństwo, mąż mnie zdradzał przez całe lata a ja głupia
kochałam go nad życie, broniłam ja lwica... a tu po 6 latach wyszło szydło z
worka sad potem poznałam "księcia" tak mi się wydawało, było już poważnie
mocno, przynajmniej z mojej strony, ale jak oznajmiłam,że chcę aby załatwił
wreszcie formalności związane ze swoim rozwodem to... koniec, zero kontaktu z
dnia na dzień, po prostu olał mniesad
Czy ta moja data urodzenia, Wenus czy co tam jeszcze to sprowadza??? Czuję
się juz naprawde zmęczona związkami, choć bardzo chciałabym kochać i być
kochaną, jestem ciepłym człowiekiem, dużo okazuję uczuć, jestem otwarta i
towarzyska, ale skąd ten pech do facetów??!!
Wiem, ze wiecie więcej ode mnie więc proszę o radę i popdpwiedź...
Obserwuj wątek
    • pasfortuny Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 27.11.06, 23:09
      saturn da ci rezultaty w 2 polowie zycia...
      splacisz karmiczny dlug mumerologicznej 9tki wtedy, poczekaj lepiej bedzie tuz
      przed 40-tka
      • anahella Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 00:08
        pasfortuny napisała:

        > saturn da ci rezultaty w 2 polowie zycia...
        > splacisz karmiczny dlug mumerologicznej 9tki wtedy, poczekaj lepiej bedzie tuz
        > przed 40-tka

        Ciekawa diagnoza. Uzasadnisz ja?
        • pasfortunyy Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 12:25
          Anahella,
          Wpis byl krotki bo to nie na ten pokoj nie ma nic z astrologii, to na pokoj
          numerologia i tarot. Czytalam sobie forum wpisy. Poczulam impuls i wspolczucie
          dla pytajacej. Postawilam karty i policzylam portret numerologiczny.
          Przyporzadkowywuje Tarota karty cyfrom i planetom: Tarot Heindla.Neptuniasta
          9tka i saturniczna 8 byly tam w specyficznym ukladzie.Uzasadnienia nie ma w
          Tarocie To nie astrologia. To doswiadczenie w ukladach kart wspomaganie
          numerologia...i intuicja.
    • queenmaya Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 27.11.06, 23:35
      Horoskop niczego nie powoduje.
      Horoskop wyłącznie opisuje. To tylko diagnoza stanu, jaki jest.
      A więc twój horoskop nie sprawia, lecz ujawnia, że działasz jak pijane dziecko
      we mgle. Winy za to nie ponoszą gwiazdy, aspekty ani inne czynniki wyższe. Jeśli
      chcesz to zmienić poznaj siebie, w czym horoskop jest bardzo pomocny, przyjrzyj
      się swoim słabościom i popracuj nad sobą.
      Zwalanie winy na datę urodznia, Wenus, ciężkie dzieciństwo, siłę wyższą itp. do
      niczego nie prowadzi. Gdy uznasz za winną swoją Wenus opuścisz bezradnie ręce i
      powiesz sobie, że tego zmienić się nie da. Zapewniam cię, że się da. Są różne
      sposoby zaradzenia temu, od psychoterapii po medytację.
      Im prędzej spojrzysz prawdzie prosto w oczy, i im prędzej podejmiesz pełną
      odpowiedzialność za swoje życie, tym mniej czeka cię cierpień. Po co się męczyć?
      Lepiej wyzdrowieć.
    • anahella Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 00:06
      Nie patrz na horoskop jak na wyrok. Niebo nie skazalo Cie na rozstania, tylko na
      sama siebie. Jesli chcesz traktowac siebie jak wyrok to mozesz, tylko po co?

      Masz polkrzyz, chyba najtrudniejsza konfiguracje, ale za to najpopularniejsza.
      Zatem wiekszosc osob na swiecie boryka sie po polkrzyzu z takimi czy innymi
      problemami.

      Nie chce robic Ci tu interpretacji, bo zlamalabym zasade tego forum, ale mysle
      ze warto podyskutowac na temat tego polkrzyza, bo jest dosc ciekawy.

      Wenus w V domu chcialaby sobie pobrykac, pobrylowac miedzy ludzmi. Saturn z
      naprzeciwka krzyczy, ze zwiazek to obowiazek i zeby istniec w spoleczenstwie, to
      trzeba byc polowka pomaranczy. Jowisz dodatkowo nakreca spoleczna potrzebe bycia
      parą. On dodatkowo podnosi poprzeczke.
      Gdy szukamy wyladowania polkryza trafiamy na II dom. To jest to, co w horoskopie
      "kuleje": nasze wartosci. Czy czujesz sie wartoscia swoich zwiazkow, czy
      osmodomowy Jowisz przeslania Ciebie jako wartosc eksponujac partnera?
      Powiem szczerze: troche mi tu smierdzi w Twoim kolku panniastym zanizaniem sie,
      i rybia potrzeba skladania ofiar, ale to inna bajka.

      Licze, ze pociagniesz watek i napiszesz jak odbierasz polkrzyz w swietle tego,
      co napisalam - o ile nie bedzie to dla Ciebie zbyt osobiste.
      • iokepine Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 14:41
        Hmm, myślę, że skoro T-krzyż rozładowuje się w domu II, przydałoby się
        popracować nad poczuciem włąsnej wartości, właznymi pasjami, zainteresowaniami
        oraz nad zdolnością do samodzielnego zarabiania pieniedzysmile

        Spójrz proszę włąścicielko horoskopu na siebie, zwłaszcza gdy Ksieżyc bedzie ci
        tranzytował punkt, który uzupełnia ten stołek z 3ma nogami do wielkiego Krzyża.

        A, i jeszczejedno - jeśli uwierzysz, że jesteś skazana na rozstania, z pewnością
        tak się stanie. IKE - świat jest takim, jaki wierzysz, że jest.
        • szafranpjk Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 21:25
          masz rację co do rozwijania poczucia własnej wartości, pasji, ale co do
          zarabiania to się stanowczo nie zgadzam...
          To ja zawsze zarabiałam duże pieniążki i to ja mam zmysł do ich robienia,
          utrzymywałam swojego męża i jego rozrywki.
          Podoba mi się to co napisałaś ;świat jest takim, jaki wierzysz, że jest, coś w
          tym jestwink
    • princesswhitewolf Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 14:33
      No to sobie poblubram, nie wiem jak to skrocic wiec to dla cierpliwszych ha ha:

      “Nie wiemy zbyt wiele o podswiadomosci I jej mechanizmach dzialania. (…winkJesli
      osoba jest wielokrotnie celem kogos innego podswiadomych wartosci, I jesli nie
      ma samoswiadomosci aby krytycznie ocenic co motywuje jego zachowania, z czasem
      staje sie ofiara. Kazdy z nas zna sutuacje gdzie kobieta ma pecha I przyciaga
      bolesne zwiazki jeden po drugim. Kazdy z kolejnych mezczyzn moze ja bic,
      odrzucac, zdradzac, nawet jesli nie mial takich historii wczesniej w swoich
      zwiazkach. Wspolczujemy tej kobiecie I mozemy nigdy nie rozpoznac podswiadomej
      projekcji owej koiety, ktora przyczynila sie do takich sytuacji.. Przez nasze
      podswiadome projekcje przyciagamy okreslone sytuacje. Czy ktos jest tutaj winny?
      Czy nie jest realistycznym stwierdzic ze nie mozemy przyznac ze nie jestesmy w
      stanie kontrolowac sytuacji ktorych mechanizmow podswiadomosci. Choc nie
      rozpoznajemy naszych podswiadomych archetypalnych zachowan, byc moze nasze ego,
      umyslowosc moze przynajmniej sie starac przerosnac nasza podswiadomosc. Jestesmy
      odpowiedzialni przynajmniej za proby zrozumienia.”crying Liz Greene “Relating” )

      Czy samo uswiadomienie sobie problemu rzeczywiscie jest jego rozwiazeniem ? Czy
      4th Way Uspienskiego jest Panaceum?! Chyba nie bo kazdy z nas rodzi sie z
      bagazem projekcji z podswiadomosci. Najczesciej dotyczy to relacji
      miedzyludzkich czy naszej postawy w spoleczenstwie. I dlatego nikt nie jest na
      pozycji by latwo oceniac druga osobe. Podswiadomie dazymy do swojej opozycji. To
      biegunowosc nas przyciaga I narzucamy na siebie biegunowe role jakich sie od nas
      oczekuje. Zloczynca jest opozycja policjanta ktory go sciga, ale to oni stanowia
      “sacred marriage” Jednosc I pelnie. Lektura Outsidera Alberta Camusa pokazuje
      doskonale jak shift, przeskoczenie krancowych opozycji nie daje rozwiazania.
      Bycie gdzies w samym srodku byloby idealnym consensusem ale nie ma idealnego
      horoskopu jak idealnego zycia nie ma. Zakonczenie jednego cyklu I zadania jest
      poczatkiem drugiego. Z mgly Ryb pojawia sie niemowlaczek baran… David Yott w
      swojej ksiazce Astrologia I Reinkarnacja mowi ze celem zycia jest stanie sie
      Avatarem tym ktory stal sie ucielesnieniem wszystkiego: Bandyty I Swietego. Liz
      Greene zas sugeruje ze “ moze wzrastanie w zwyz nie ma rozwiazania I tylko
      intensyfikuje dysharmonie, byc moze powinnismy spojrzec na rzeczywistosc oczyma
      ryb I psychika niezalezna od materialnych uwiklan. Nikt bowiem nie jest w stanie
      pojac swiata we wszelkich jego emanacjach. Jest wiele metod spojrzenia na
      realnosc I niektore sa wazne dla ludzi inne nie. Realnosc jest subiektywna nawet
      dla najbardziej otwartch umyslowo.”

      Dlatego tez uwazam ze jedyna rada jaka moge dac Pytaczce jest aby starala sie
      przeniknac swoja podswiadomosc I co warunkuje jej zachowania. Pobozna nic nie
      znaczaca rada, bo niezwykle jest trudna w realizacji. Stary cykl sie zakonczy
      kiedys I odejda mezczyzni- wykorzystywacze. Niestety nie gwarantuje ze nie
      pojawia sie nowe dylematy. Wg Yotta wszak na ziemi w pelni oswieceni, harmonijni
      sie nie rodza, tu jest plan pracy a nie wakacji niestety.
      • czupakabra27 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 17:07
        Mam bardzo podobny układ tzn identyczny półkrzyż z Wenus, Jowiszem i Saturnem,
        tylko domy i znaki inne - Wenus 6d/Wodnik, Saturn 12d/Lew, Jowisz 9d/Byk.
        Dodatkowo ASC i DSC mam w tych samych znakach co Szafranpjk. Najpierw w lęku
        przed zawłaszczeniem mnie przez drugą osobę i pełna kompleksów bałam się
        wchodzić w jakiekolwiek związki, a jak już weszłam to utknęłamwink

        U mnie ta noga od stołu wypada w 3 domu w Skorpionie. Czyli na co co powinnam
        zwrócić uwagę? Na kontakty międzyludzkie, komunikację, zdobywanie wiedzy itp?
    • makaryna Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 18:57
      Ja moze nie na temat, ale nie bardzo moge sie wczuc w Twoja sytuacje....
      To tak jakby milioner stracil 5 ze swoich 50-ciu milionow i zalamuje sie nerwowo, ze pojdzie z
      torbami... Niewatpliwie takie sa jego odczucia wewnetrzne, ale dla normalnego zjadacza chleba ten
      problem jest dosyc abstrakcyjny...
      Teraz popatrz na swoja sytuacje: masz 30 lat, 6 lat z jednym facetem, z drugim nie wiem ile, ale
      zaluzmy 2, czyli okolo 8-miu lat stabilnosci i 2 zwiazki, czyli twoje zale
      > Czy ta moja data urodzenia, Wenus czy co tam jeszcze to sprowadza??? Czuję
      > się juz naprawde zmęczona związkami, choć bardzo chciałabym kochać i być
      > kochaną, (...) ale skąd ten pech do facetów??!!
      >
      troche sa przesadzone, przynajmniej dla mnie.
      Nie neguje, ze z Twojej perspektywy to wyglada inaczej, ale sproboj spojrzec na to z dystansu...
      • szafranpjk Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 21:22
        bardzo wam dziękuję za pokrzepienie smile
        oczywiscie makaryna ma troszkę racji, dystans jest potrzebny, ale nie opisałam
        tu wszystkich moich związków, więc z faktu pecha do facetów się nie wycofuję wink
        niestety prawda jest taka, i to wiem na pewno, że żaden z panów mnie nie umiał
        pokochać, owszem podobałam się, byłam pociągajaca i urocza, ale... no właśnie
        to ale, zawsze było to ale. Dlatego myślę, że może z tym moim horoskopem jest
        cos nie tak, ze nie można mnie pokochać. Ja, dla przekory losu, bardzo sie
        angazuję uczuciowo, fakt mozna to nazwać tonięciem w związku, kocham mocno,
        ufam, a raczej kiedyś w małżeństwie , ufałam bezgranicznie, teraz to się
        zmieniło po moich doswiadczeniach. Zawsze byłam bardzo oddana w zwiazku, tak
        trochę racji też ma anahella pisząc; Czy czujesz sie wartoscia swoich
        zwiazkow, czy osmodomowy Jowisz przeslania Ciebie jako wartosc eksponujac
        partnera? DOKŁADNIE TAK JEST ZE MNĄ!!!! moze jest rada na toakie głupkowate
        zachowania?? Na koniec jednak powiem,że nauczyłam się już wymagać pewnych
        rzeczy od partnera, co ujawniło sie w moim ostatnim związku, co prawda te
        wymagania( prośba o rozwód) były powodem rozpadu tego związku, ale jestem i tak
        dumna, ze nie tkwiłam w tym dłużej łudząc się z dnia na dzień, ze on sam z
        siebie pewnw sprawy załatwi.
        • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 02:38
          Niestety, osoby, które "kochają za mocno" stwarzają swojemu partnerowi (a
          czesto i dzieciom) bardzo kłopotliwą sytuację. Może sie wniej czuc niezbyt
          komfortowo, zbyt ściskany i ograniczany, zaczyna sie dość szybko dusić. Cos
          takiego, jak pech nie istnieje. Naucz się kochac mądrzej. Nie masz innego
          wyjścia. Co do trwałości związków, to tez jest sprawa nie tak oczywista.
          Spotykamy na swojej drodze rożnych ludzi. Bywa, ze z czasem przestaje nam byc
          po drodze, związek spełnił swoją rolę dla naszego rozwoju i nie ma nam juz nic
          wiecej do zaofiarowania. Wówczas taki związek musi sie rozpaść, bo staje sie
          toksyczny. To nie dramat ale naturalna kolej rzeczy. Z jednymi ludźmi jedziemy
          pociągiem od stacji początkowej do końcowej, inni wsiadają tylko na jeden lub
          kilka przystankow i ich dalsze zadania sa inne, juz nie sa wspolne z naszymi. W
          zyciu jest troche, jak w pociągu. Kiedy dalsza trasa jest nam nie po drodze,
          trzeba pozegnac współpasażerów i przesiąść sie do innego pociągu.
          • czupakabra27 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 11:52
            Neptus, to bardzo mądre i prawdziwe. Ja dopiero teraz dojrzewam do takiego
            podejścia do tematu. Przeciwstawianie się zmianom, zapieranie się nogami i
            przykuwanie kajdankami do partnera, nawet jeśli chwilowo "wygramy", prędzej czy
            później mści się na nas samych.
            • kasia-asia1 Święte słowa Neptusie 29.11.06, 12:02
              Ale niestety kobiety mają gorzej, mimo postępującego równouprawnienia, w
              gruncie rzeczy są postrzegane jako wybrakowana połowka. Trzeba doświadczenia i
              lat, aby podświadomie przestać tak na siebie patrzeć. Przez pryzmat,"że
              powinnam z kimś być".
              • neptus Re: Święte słowa Neptusie 29.11.06, 12:40
                Raczej nie wchodze w scisłe związki z mężczyznami, którzy traktują kobiete
                jak "wybrakowaną połowkę". To kwestia wyboru. Nie powinnaś być "z kimś", tylko
                powinnaś być "kimś". Od tego trzeba zacząć. Jesteś najpierw człowiekiem, a
                potem masz jedną z dwu płci jako dodatek. Podobnie masz kolor włosów, skory,
                wzrost i kształt stóp.
            • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 14:07
              Myślę o problemie, kiedy człowiek (mężczyzna lub kobieta) w początkowej fazie
              związku usiłuje oddać wszystko. Podporządkowuje swoje zycie związkowi. Dawanie
              i branie to jest wspoe można dać, gdzy nie ma chętnego do brania, nie można
              wziąść, gdy nie ma chetnego do dawania. Nie można też dawać w nieskończoność,
              bo zabraknie ani też brać nie dając, bo sie zatka. Człowiek, który na poczatku
              daje wszystko niczego nie zadajac w zamian, sprawia, ze w koncu mu zaczyna
              brakowac i juz nie potrafi dac nic. Zwiazek jalowieje, a on sam zaczyna sie w
              zwiazku dusic. Z kolei ten, ktory tylko bierze, w koncu sie zatyka, nie jest w
              stanie wiecej przyjmowac i na sama mysl o przyjeciu wiecej milosci robi mu sie
              niedobrze. Milosc to energia, a energia potrzebuje miec swobodny przeplyw. Jak
              sie go zatka, nastepuje po jakims czasie awaria urzadzenia albo powazna
              katastrofa. To dotyczy wszystkich sfer życia, ale w sprawach uczuciowych i
              finansowych takie braki rownowagi sa najbardziej widoczne. A poniewaz sama
              borykam sie z wlasna kwadratura Ksiezyc/Wenus juz sporo lat, wiem, ze mozna w
              znacznym stopniu to skorygowac, choc taka korekta wymaga solidnej pracy i
              raczej nie daje efektow od jutra.
              • princesswhitewolf Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 15:26
                Mysle ze z wiekiem zmienia sie podejscie do kwestii uczuc i najczesciej juz sie
                tak obsesyjnie i slepo nie zakochujemy jak w mlodosci. Przyjazn a nie pupa staje
                sie elementem podstawowym. Z wiekiem jestesmy uodpornieni juz na nacisk
                spoleczny ze trzeba sie zenic................... No tak generalizuje sobie bo to
                kwestia indywidualna...
                • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 16:45
                  Dokładnie tak. O ile w młodości szukamy księcia/księżniczki z bajki, to z
                  wiekiem przekonujemy się, ze zycie składa sie z kompromisojemnych ograniczeń.
                  Wówczas powiązania Wenus/Saturn stają sie mniej uciążliwe, pomagaja utrzymac
                  trzeźwe spojrzenie. W ogole z wiekiem zwykle coraz lepiej akceptujemy i
                  rozumiemy Saturna. Oczywiście, nie wyklucza to wcale neptuniczno-romantycznej
                  miłości, ani siły pociągu fizycznego. Te potrzeby nie przemijają z latami w
                  kalendarzu. Dochodzą jednak do głosu i inne potrzeby, które w młodości są
                  nieuswiadamiane i wypierane, a także czerwona lampka "głosu rozsądku" jest
                  łatwiej zauważana. Cały problem w tym, by nie przegiąć w druga stronę i nie
                  probowac zagłuszyć tych potrzeb, ktore powodowały nami wczesniej i nie zostaly
                  nalezycie zaspokojone. I wtedy Wenus/Saturn bardzo sie przydaje, jak dążenie do
                  stabilnej rownowagi pomiędzy namietnością a rozsądkiem. Co nie znaczy, ze na
                  stare lata juz nie odbija. Tyle, ze latwiej i szybciej sie przytomnieje. wink
          • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 19:29
            cudowne Neptus, boskie wręcz, rewelacyjne. Nie kazdy ma szczęscie, mądrość,
            odwagę wsiąśc do dalekobieznego Orient Expressu, większośc podrózuje Polskim
            Wykolejeniem Państwowym druga klasa na trasie podmiejskiej, w sumie na własne
            zyczenie.
    • pani.jazz Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 28.11.06, 21:53
      Tez mam ten polkrzyz, u mnie on sie realizuje w Byku (Wenus, dom IX), Skorpionie (Saturn, dom III) i Wodniku (Jowisz, dom V) i niewatpliwie tez (miedzy innymi) dotyczy zwiazkow. Moja lekcja, trudna i nie bez oporow przyjeta, bylo "pokochac siebie". Zanim sie na to zdobylam, kierowana roznymi wichurami i Neptunem zblizajacym sie do Jowisza, z kazdego zwiazku wychodzilam jako skrzywdzone i krzywdzace stworzenie, zwiewalam gdzie pieprz rosnie od kazdego chlopaka, by ukryc sie przed swiatem ze swoja wina i ranami. Na szczescie Neptun, ktory przyszedl w koncu do Jowisza-nogi stolowej, pokazal, co trzeba zrobic, nauczyl, ze musi byc zachowane prawo wymiany i ustepstwa (a opozycja Wenus/Saturn potrafi byc pod tym wzgledem klopotliwa), a wiec trzeba nauczyc sie dawac, ale tez potrafic swiadomie wymagac.
      Przede wszystkim wyjawil mi swoja neptunowa tajemnice, ze to ode mnie wychodzi milosc - i jesli ma byc prawdziwa, to i w stosunku do mnie musi byc szczera.
      Nie mowie, ze to latwe i wraz z uswiadomieniem sobie rozwiazania jakas lampka sie zapala i czlowiek sie zmienia z minuty na minute. Od roku staram sie dopiac swego i pracuje nad opozycja Wenus/Saturn. Ucze sie dawac i przyjmowac, a takze wymagac. Praca przynosi efekty, ale jest potrzebna. W tym wszystkim wspiera mnie moj luby, ktory przyszedl wraz z Neptunem i saturnuje, pardon, sekunduje mi bardzo entuzjastycznie smile.

      Mysle, ze skoro jestes cieplym czlowiekiem, skoro ludzie uwazaja Cie za osobe kochana i towarzyska, to dasz sobie rade z tym, co gdzies gleboko schowalas smile.

      Pozdrawiam Cie serdecznie,
      pani.jazz
    • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 19:49
      Zawsze jak czytam coś takiego to kwestionuję zasadę że dobro wróci do ciebie na
      zasadzie bumerangu i mam ochote powiedziec bullshit. Im jestem starsza tym
      częsciej zauwazam że jest na odwrót, zwłaszcza z męzczyznami- niby wszyscy
      jęczą w samotności na róznych forach, o boże gdzie sa te delikatne, opiekuncze,
      czułe, kobiece kobiety w sukienkach, kochane, oddane, kochające i miłe a jak
      juz sie taka znajdzie a przy tym potrafi dodac dwa plus dwa i skończyła jakis
      fakultet i wygląda calkiem sobie i realizuje sie zawodowo raz zarabia jakies
      pieniądze żeby sie utrzymac i wyprowadzic od rodziców, to nagle sie okazuje że
      oni wola sukę, która zyłuje ich z kasy, jest mało atrakcyjna, ma mniej polotu i
      generalnie ma ich w czterech literach a dodatkowo musza żebrac o seks co równie
      czesto opisuja na Onecie i innych tlenach i wp.pl. Logiki za grosz. Tak to
      jednak działa, taki mi rzecze mój 7 domowy Saturn który nieraz dostał w żyć i
      taka moja kolokwialna uwaga dodatkowa, jako suplement do mądrych wypowiedzi z
      wyższej pólki Neptusa, Anahelli, Princesswhitewolf. Pewnie nihil novi, raczej
      jako stwierdzenie faktu.
      • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 20:56
        A bo jak ma być kochany ktoś, kto chodzi w koszulce z napisem "nikt mnie nie
        kocha"? Albo jak ktoś myśli o sobie, że jest ofiarą, bo ma taki zły horoskop,
        to każdy go traktuje jak potencjalną ofiarę. A jeśli nawet ktoś tego nie chce,
        to ofiara go postawi w takiej sytuacji, że nie będzie miał innego wyjścia, jak
        dokopać.
        • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 21:02
          szanuj siebie a inni będa szanowac Ciebie. Ale jesli ktos ma duzo Wody to może
          mu byc trudno byc twardym, duzo musi jej upłynąc zanim ofiara wypłynie na brzg
          i rozbije sie o flachron tyłkiem.
          • szafranpjk Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 29.11.06, 21:28
            dziękuje za rady, to o podróży pociagiem bardzi przekonujace i warto
            przetrawić..
            uwierzcie mi jednak, ze nie noszę koszulki z napisem "kopnij mnie", gdybyscie
            mnie spotkali na pewno nie moglibyście tego powiedzieć, na zewnątrz jestem
            bardzo wygadaną, pewną siebie osóbką... tylko ten lęk w środku... sad
            • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 30.11.06, 01:12
              Najbardziej w nas bije to, co najskrzętniej skrywamy w sobie. A juz to, co jest
              nieuświadamiane, co tkwi w pamieci emocjonalnej jedynie, bije w nas bez
              litosci. Wiele osób chodzi promienne i wydaje sie, ze wszystko po nich spływa.
              Te najczesciej chorują, dostają zawału, zapadają na nowotwory. To, co tłumimy,
              nie tylko działa najsilniej ale także niszczy nas od środka.
    • dori7 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 30.11.06, 16:59
      Moim zdaniem powinnas zastanowic sie, dlaczego i po co sciagasz na siebie tego
      "pecha". Jesli ktos pakuje sie w zwiazek z zonatym facetem, to sam sie o tego
      "pecha" prosi - w 99 przypadkach na 100 ten "ksiaze z bajki" nie zostawi swojej
      slubnej ksiezniczki dla zadnej damy dworu.

      Byc moze podswiadomie pakujesz sie w zwiazki, ktore nie maja wiekszych szans na
      spelnienie. Aspekt Saturn/Wenus bywa okrutny, dopoki nie zrozumiesz, o co
      chodzi. Dobrze, ze sie wyplatalas z chorego ukladu, teraz zajmij sie soba -
      kiedys na forum Queenmaya napisala bardzo trafnie, ze dla osoby silnie
      skorpionicznej (Ty sie kwalifikujesz ze wzgledu na scisla koniunkcje Ksiezyca z
      Plutonem) wybawieniem jest pasja, ktorej moga sie poswiecic. Z moich obserwacji
      wynika, ze pomaga to tez w ich zyciu osobistym - po prostu takie osoby, dajac
      ujscie swojemu zaangazowaniu w jakiejs dziedzinie, nie sa tak morderczo zaborcze
      w stosunku do partnera. A taka zachlannosc w milosci sprawdza sie dobrze tylko w
      romantycznych filmach, w zyciu najczesciej odstrasza i meczy.
      • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 30.11.06, 22:59
        kiedys na forum Queenmaya napisala bardzo trafnie, ze dla osoby silnie
        > skorpionicznej (Ty sie kwalifikujesz ze wzgledu na scisla koniunkcje Ksiezyca
        z
        > Plutonem) wybawieniem jest pasja, ktorej moga sie poswiecic. Z moich
        obserwacji
        > wynika, ze pomaga to tez w ich zyciu osobistym

        łatwo mówić Dori, a co jesli Księzyc w kon z Plutonem jest władca 7 domu?
        Wyjechac do Indii i pracowac w leprozarium? Nie ma obsadzonego 6 i 12 domu.
        Kochac połowicznie? Nie umiem. Jak juz to juz. Zosatc chirurgiem z tym
        porabanym 8 domem? Za pózno i medycyna mnie nie kręci. Zosatc prawnikiem od
        rozwodów albo doradca nmałżeńskim u dominkanow? Nie moj klimat. Powiem ci ze
        ten aspekt jest cholernie przykry, i niesamowicie trudno mi go skanalizowac
        inaczej, zwłaszcza przy usłuznej Wenus w Pannie w 8 oraz rzeczonej koniunkcji w
        dyplomatycznej, nielubiącej robic przykrości Wadze. A jak ktos cie rozczaruje
        to boli tak że nie można sobie wyobrazic, u mnie po czasie włączy sie co prawda
        Saturn w 7 wąłdca Asc z gajką "a nie mówiłem?" i nastepuje skostniała zima w
        uczuciach na długo, dopóki kolejnemu palantowi nie siąde tą koniunkcja na Asc.
        I wtedy nastepuje zalew emocji i uczuc z mojej strony i trudna pozbieranka
        potem. cokolwiek w synatrii ląduje mi na 8 dom, czyli Wenus, Księzycopluotna i
        Merkurego zapowiada armageddon. Nie potrafie sie zaangazowac "letnio", Lwie
        7domowe Słonce dodatkowo domaga sie dramatu, a intensyfikuje to Jowisz trygonem
        z Barana z 3. Co mam zrobic? Wyjąc sobie serce i amputowac dusze? Bo widzisz,
        mój 8 dom to Mekrury, władca 5 domu wiec musze kochac umysłem, Wenus więc
        ciałem i rozrywka, Księzyc wiec emocjami i kobiecoscia całą swoja, Pluton-
        ledzwiami oraz statusem, przykro przyznac, ale to wladca MC, ktory zabrania mi
        związac sie z pracownikiem magazynowym bądzi przystojnm polskim hydraulikiem.
        Komunikacja totalna na 3 poziomach, trudno nie przestraszyc. Moje Lwie Słońce
        daje mi siłe, humor na codzień, jak jest generalnie OK, kiedy nie ma uczuc,
        kiedy nie interesuje mnie żaden facet. Ale jak juz zacznie, to zaczyna sie road
        to perdition, pragnienie żeby dac mu wszystko i uczynic jego zycie cudownym,
        wspaniałym i tak dalej. Saturn w raku w 7 włacza mi hamulec tych emocji, ukrywa
        je, ale w momencie jak je okaże, to jest jazda. Tak to działa- facet sie mna
        interesuje, jak jestem miła, on zachowa sie wreszcie czule, fajnie, mile, mwóie
        rzezcy któryc może nie powienien, da miwyrazny sygnał, ja odpowiadam na niego
        i wtedy nastepuje krach. Moze zbyt intensywnie reaguję? Zastanawiałam sie nad
        tym i konsultowałam z przyjaciołkami wink)))))- ale nie. Jemu po prosu odbija, a
        ja siegam dna rozpaczy i upijam sie, az wreszcie Slońce na 17,25 Lwa mnie
        oświeci i przywróci dobry humor i nastrój. Co mi daje ta cholerna koniunkcja?
        Przyciągam jakies beznadziejne, chore, porabane skorpioniaste typu, a to Słońce
        w Skorpionie, a to Pluton w twardym aspekcie do Księzyca, albo, jeszcze lepiej,
        tacy co mają bajeczną koniunkcje Wenus/Pluton, najlpeiej na moi m
        Ksieżcyopluotnie, tacy to dopiero sa wykańczający; albo tacy co synastrycznie
        siedza mi w 8 domu, na tych 3-4 planetach, bo Merkury na szczycie 8 ajko 4ta
        planeta, albo leżą mi Skorpionim Słońcem na MC. Ale widzisz, ta Wenus z 8 domu
        robi mi kwadrat do Neptuna. więc idealizacja obiektu uczuc. hehehhh,
        hahahhahha, hihiii. Co to jest przepracowanie????? Nie umiem. Usiłowalam mądrze
        kochac, wyłazcyłam sie na onad 3 lata i nic nie czułam oprocz pustki, a faceci
        co mi atakują inne planety mnie nie kręcą. Miałam spokoj przez ponad trzy lata,
        nic nie czułam, do nikogo. I jak wreszcie poczułam to znowu dostałam w tyłek.
        Teraz dochodze do etapu, że nie intersuje mnie żaden facet, mam ich fizycznie
        dość, niedobrz emi sie robi na mysl o jakimkolwiek otwarciu w ich kierunku. A
        powiem Ci że nigdy, nigdy wczesniej, zanim saturn nie nawrocił na swoją natalna
        pozycję czegos takiego, takiego obrzydzenia nie czułam. Dajesz dobro dostajesz
        w d**e, albo ci go prawie zabija albo sa jakies okoliczności przyrody ie do
        pokonania. Możesz mi oczywiście powiedziec- przyciagasz to sama, ale z gory
        podziekuję za taka radę. Jaka pasja jezeli Księzyc rządzi mi tu Dsc i jest w
        kwadracie do wierzchołka 7 domu? nie chce byc "klasyczna" ale to mi wygląda na
        jakis gwiezdny śmiech. wink))))

        Moze jesli Księzyc nie jest władca Dcs ale siedzi na nim mimo wszystko Pluton i
        jeszcze w jakims neutralnym domu to łatwiej to inaczej ukierunkowac. U mnie tę
        koniunkcję pogłebia dom 8. Ja jestem przypadkiem beznadziejnym wink
        • margoux Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 09:34
          Arcoiris, podpisuje sie pod powyzszym obiema rekami, nogami i czym tam jeszcze
          mozna. Rownie dobrze moglby by byc to fragment z mojego pamietnika, gdybym go
          wciaz prowadzila.
          Trafilas dokladnie w sedno. Tez posiadam koniunkcje ksiezyc/pluto. Ksiezyc
          wladca ascendentu, slonce i merkury 8-domowe i saturn wladca dsc w kwinkunksie
          do wenus. I tez wciaz i od nowa zadaje sobie pytanie: JAK to skanalizowac, i
          JAK to przepracowac.
          Pozdrawiam (i dziekuje)smile
          m.

          • limetka77 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 11:23
            Arcoiris, zgadzam się w 100%. Lepiej tego nie można ująć. Niestety, widzę, że
            mało kto rozumie, o co w takich układach chodzi. Łatwo mówić osobom, które same
            czegoś takiego nie mają. Przepracować aspekt - uważam, że to puste słowa budzące
            atak śmiechu u kogoś, kto ma koniunkcję Księżyc-Pluton. Jest to siła silniejsza
            od woli własciciela, niemożliwa do opanowania. Skanalizować w kierunku pasji?
            Nie wystarcza, bo pasja to po prostu za mało.
            • dori7 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 12:55
              limetka77 napisała:

              > Jest to siła silniejsza od woli własciciela, niemożliwa do opanowania.
              > Skanalizować w kierunku pasji? Nie wystarcza, bo pasja to po prostu za mało.

              Im sie jakos udalo:

              Mozart
              Madonna
              George Orwell
              Edgar Allan Poe
              Margaret Thatcher
              Mark Twain
              Emil Zola

              Uzalanie sie nad soba do niczego dobrego nie prowadzi. Podobnie jak twierdzenie,
              ze nikt tego nie rozumie, ze Ksiezyc na Plutonie to wyrok bez odwolania. Znam
              zadowolone z zycia Ksiezyce na Plutonie, podobnie jak znam szczesliwa w
              dwudziestoparoletnim zwiazku osobe z oslawiona koniunkcja Saturna z Ksiezycem i
              Wenus na descendencie w "przekletym stopniu przekletego znaku", czyli 17
              Skorpiona czy w ogole szczesliwe mezatki i matki dzieciom ze scisla koniunkcja
              Wenus na Saturnie, ktore byly powychodzily za maz w bardzo mlodym wieku za
              facetow, ktorych zazdrosci im 3/4 kolezanek.

              Przykro mi, moze istotnie nie rozumiem, ja mam Ksiezyc posaturniony i zapewne
              dlatego uwazam, ze kazdy jest odpowiedzialnym za siebie kowalem wlasnego losu. I
              widze, ze to dziala, tylko oczywiscie u bliznich latwo dostrzec zdziebelko, a u
              siebie belki w oku nikt nie widzi, tj. tego, jak sam na wlasne zyczenie pakuje
              sie w chore uklady i sytuacje, sciagajac na siebie klopoty i niepowodzenia. To
              niestety widac w wielu opowiesciach serwowanych tu na forum. Dlatego uwazam, ze
              trzeba sie w takim wypadku zwrocic o pomoc do innej osoby, np. na psychoterapie.
              • margoux Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 13:08
                Im sie jakos udalo:
                >
                > Mozart


                zwlaszcza jemu...
                • dori7 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 13:41
                  margoux napisała:

                  > Im sie jakos udalo:
                  > >
                  > > Mozart
                  > zwlaszcza jemu...

                  Nie mial wielkiej, zyciowej pasji? Nie byl geniuszem? Nie pozostawil po sobie
                  muzyki, ktora do dzis czaruje i zachwyca? Zmarnowal zycie?
                  • margoux Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 14:06
                    dori7 napisała:

                    > margoux napisała:
                    >
                    > > Im sie jakos udalo:
                    > > >
                    > > > Mozart
                    > > zwlaszcza jemu...
                    >
                    > Nie mial wielkiej, zyciowej pasji? Nie byl geniuszem? Nie pozostawil po sobie
                    > muzyki, ktora do dzis czaruje i zachwyca? Zmarnowal zycie?



                    a byl szczesliwym czlowiekiem?
                    zaznal spokoju duszy?
                    • anahella Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 17:36
                      margoux napisała:

                      > a byl szczesliwym czlowiekiem?
                      > zaznal spokoju duszy?

                      Mysle ze tu przydalaby sie definicja szczescia, do ktorej oczywiscie nie
                      dojdziemy. Nie wiem na ile film Milosa Formana oddaje jego [Mozarta] zycie,
                      natomiast wierze, ze komponowanie dawalo mu radosc. Inaczej plutonik by nie
                      tworzyl. Nikt by nie tworzyl, gdyby nie dawalo mu to radosci.
                  • romy_sznajder legenda;-) 01.12.06, 14:12
                    Mam podejrzenia, ze nie sama koniunkcja daje takie zycie emocjonalne, tylko
                    nadmiar wody lub ognia w horoskopie, albo trudny descendent, albo powiazania tej
                    koniunkcji ze Sloncem lub Wenus, albo kiedy jest - nie wiem? - wladca Slonca
                    moze? Mam bardzo scislego Ksiezyco-Plutona (i maaasę powietrza) i w ogole sie
                    nie poczuwam do takich dramatow. Nie wyjdzie, trudno, nie samymi zwiazkami
                    czliowiek zyje. Podejrzewam wrecz, ze przesadna emocjonalnosc koniunkcji Ks z
                    Plutonem to jakas oszukancza legenda astrologiczna, na ktora sie ludzie lapia.
                    Znam mase histerycznych osob, z pechem w zwiazkach, zyjacych dla zwiazkow,
                    uciekajacych od zwiazkow i cierpiacych z tego powodu, i co najwyzej maja
                    zaznaczonego Skorpiona. Aspektow Ksiezyca i Plutona brak.
                    • margoux Re: legenda;-) 01.12.06, 14:35
                      koniunkcja ks/pluto = duzo wody, w dodatku o zabarwieniu skorpiona, a sama,
                      Romy, powolujesz sie na skorpionicznych;

                      co do moich wodnych natalnych aspektow, w znakach wodnych nie mam ani jednej
                      planety, tylko asc i mc, w ogniu dwie w tym pokoleniowego neptuna i z
                      osobistych marsa; jak widzisz, ognia tez nie za wiele; najsilniejsze powietrze
                      (cale: wodnik, waga, blizniak) i ziemia: koziorozec
                      jestem nieracjonalna, niepraktyczna, bujam w oblokach, zero zmyslu finansowego,
                      nienawidze korporacji, nie wspinam sie po szczeblach kariery, ale za to mam
                      prorocze sny... gdzie tu ziemia i powietrze???
                      u mnie woda chlupocze w domach: 4, 8 i 12 i w ww. koniunkcji - wystarczy,
                      zapewniam
                      m.
                      • margoux Re: legenda;-) post scriptum 01.12.06, 14:39
                        acha, a ta "legendarna" koniunkcja w "fantastycznym", "miekkim", "ulatwiajacym
                        zycie", scislym trygonie do slonca...

                      • romy_sznajder Re: legenda;-) 01.12.06, 14:42
                        moze masz Neptuna na osi?

                        nie zgadzam sie z pogladem, ze Ksiezyc+Pluton= duzo wody. Na tej samej zasadzie
                        Slonce+Pluton = duzo ognia?
                        • margoux Re: legenda;-) 01.12.06, 14:50
                          dsc mam w koziorozcu, wiec nie mam neptuna na osi

                          slonce + pluton = skorpioniczne slonce bez wzgledu na znak, w ktorym jest, to
                          pluton zabarwia, a nie ksiezyc czy slonce

                          czytam teraz Ziemkiewicza "Cialo obce" ur. 13 wrzesnia 1964 r., a wiec Panna
                          oczywiscie - sprawdz sama jak wygladaja sceny erotyczne a la
                          Ziemkiewicz/Panna...
                          dziwnym zbiegiem okolicznosci: urodzeniowo ten pan ma slonce koniunkcja
                          pluton...
                          • romy_sznajder Re: legenda;-) 01.12.06, 15:04
                            Nie znosze Ziemkiewiczawink
                            Niewazne. Moje stanowisko jest takie, ze niekoniecznie cale zlo swojego zycia
                            trzeba zwalac na nieszczesna koniunkcje, ktora zadziala tak albo inaczej, w
                            zaleznosci od wychowania / reszty horoskopu / sily autosugestii (wielka sila),
                            albo wplywu wyrazistego zyciorysu osoby z podobnym wskaznikiem albo tendencji na
                            popularnym forumwink)) Oczywiscie jest bardzo pociagajace myslec o sobie: -Alez
                            mam skomplikowana psychike, jestem taka gleboka, inni mnie nie rozumieja, bo nie
                            maja tej koniunkcji...To dlatego mi nie wychodzi w zwiazkach, daje wiecej, niz
                            ktos docenia, dlatego sie spalam i nieszcze, dlatego popadam w pomieszanie jesli
                            zwiazek z przyjacielskiego zmienia sie w erotyczny.
                            wink
                            Rozumiesz, co mam na mysli? Tez sie prawie dalam wkrecic w takie myslenie i
                            uczicwie przez rok czy dwa przygladalam sie sobie, ale pora bylo wyjsc poza
                            narzucone, manipulatorskie regulki i odwaznie przyznac: u mnie to nie dziala. A
                            skoro tak, to moze to dzialanie jest szersze, a pole zwiazkow jest jedna z
                            mozliwosci?
                            Jednio, co wiem na pewno o tej koniunkcji, to ze daje zainteresowania psychiką,
                            motawacjami, mechanizmami psychicznymi; a stad maly krok do zainteresowania
                            astrologia.
                            Wladca Skorpiona jest nie tylko Pluton, rowniez Mars. A to nie planeta (a jesli
                            juz to jest nia Neptun) ma wyrazne zabarwienie zywiolu, tylko znak. Sam Mars w
                            Skorpionie jest trudny w pozyciu, wlasnie dlatego, ze jest wodnym Marsem.
                            • romy_sznajder Re: legenda;-) 01.12.06, 15:09
                              znam Cie!! napisze @.
                            • margoux Re: legenda;-) 01.12.06, 15:33
                              Ziemkiewicza mozesz oczywiscie nie znosic, ale wskazuje Ci tylko przyklad w
                              jaki MOZE zrealizowac sie energia slonce/pluton.

                              spotkalam sie z porownaniem, ze znak, w ktorym lezy planeta dziala na te
                              planete, jak tabletka rozpuszczona w szklance wody, a planeta w koniunkcji z
                              inna planeta, to ta sama tabletka, tylko przed rozpuszczeniem, skondensowana.
                              Do mnie to przemawia. Tak wiec slonce w skorpionie i slonce/koniunkcja pluton,
                              to ta sama energia tylko w roznym stopniu "rozpuszczenia".

                              Poza tym cala ta dyskusja nie zaczela sie od uzalania nad soba, tylko wyrazu
                              solidarnosci z Arcoiris i od poczucia, ze koniec koncow i tak zostajemy sami z
                              wlasnym piekielkiem w glowie. Wyrazilam swoja opinie pod postem Arcoiris i to
                              samo zrobila Limetka. Ta dyskusja nie ma wiekszego sensu, bo na temat emocji
                              dyskutowac sie nie da.

                              Nie interesuja mnie tez rady dotyczace psychoterapii i tym podobne, bo
                              empirycznie sprawdzilam ich dzialanie.
                              I nie wiem czy jestem gleboka i skomplikowana, bo jak mnie boli to nie
                              zastanawiam sie nad wlasna glebia, mam to naprawde gdzies. Jak boli, to mysle
                              tylko o tym jak to skonczyc.

                              Arcoiris przedstawila obrazowo jak sie manifestuje ta energia i jako
                              posiadaczka podobnego aspektu zgodzilam sie z nia. Mam wrazenie, ze Limetka
                              miala podobna motywacje, ale oczywiscie nie wypowiadam sie za nia.
                              Dlatego jesli ktos chce skorzystac z wiedzy jaka wam przekazala Arcoiris - to,
                              polecam, w miejsce Konaszewskiej i Pronaya, bo trafila w sedno. Tylko tyle. Nie
                              prosilam o rady, nawracanie mnie, czy wspolczucie.





                              • romy_sznajder Re: legenda;-) 01.12.06, 15:38
                                > Nie interesuja mnie tez rady dotyczace psychoterapii (...)

                                To na pewno do mnie?
                                • margoux Re: legenda;-) 01.12.06, 15:47
                                  To akurat nie.
                                  • romy_sznajder Re: legenda;-) 01.12.06, 15:52
                                    Ale to chyba tez nie?

                                    > Nie prosilam o rady, nawracanie mnie, czy wspolczucie.

                                    Margoux, odpisalas Wszystkim, a jakby do mnie. A ja ani nie nawracam, ani nie
                                    wspolczuje, mam natomiast podobny aspekt. I to wszystko.
                                    Pozdrawiam.
                                    • margoux Re: legenda;-) 01.12.06, 16:13
                                      Masz racje. Ale nie twierdze, ze jestem swietawink Przepraszam, jesli poczulas
                                      sie dotknieta.
                                      Czesciowo moj post jest odpowiedzia na Twoj, czesciowo jest bardziej generalna
                                      wypowiedzia. Zdarzalo mi sie juz uczestniczyc na forum w podobnych dyskusjach i
                                      mniej wiecej zawsze slyszalam podobne stwierdzenia: psychoterpia. Bo
                                      psychoterapia jest dobra na wszystko. Diane Arbus popelnila samobojstwo po
                                      trzech latach regularnej psychoterapii u uznanego specjalisty. Wiec jest
                                      przykladem, ze jednak psychoterapia nie jest dobra na wszystko, a przynajmniej
                                      dla wszystkich.
                                      Troche sie ze mnie dzisiaj wylalo. Dori zaproponowala mi psychoterapie, podala
                                      za przyklad Mozarta i Madonne, ktorych za szczesliwych ludzi raczej trudno
                                      byloby mi uznac. Oboje weszli w prace zeby zlagodzic bol. Sama tez to robie.
                                      Tylko co z tego?


                                      • dori7 Mozart i Madonna 02.12.06, 16:38
                                        Co do Mozarta - nie rozumiem, czemu uwazasz go za nieszczesliwego. Na pewno
                                        ucieczka od nieszczesc tego swiata nie byla podstawowym zrodlem jego
                                        tworczosci, bo trudno, zeby kilkuletni chlopiec komponowal z tej przyczyny.
                                        Niezaakceptowane przez ojca malzenstwo na pewno bylo dla niego trudnym
                                        doswiadczeniem, ale nie on pierwszy i nie ostatni w takeij sytuacji, a na skali
                                        plutonicznych doswiadczen to nie nalezy do jakichs drastycznych. Rowniez smierc
                                        dzieci nie byla czyms nieslychanym w tamtych czasach. Co do tego, czy zaznal
                                        spokoju - jestem pewna, ze czegos wiecej. Bo w jego muzyce jest cos wiecej niz
                                        spokoj, jest kosmiczna, boska harmonia i to nie jest jedynie moja dyletancka
                                        opinia.

                                        Odnosnie Madonny - mysle, ze jako solarny Lew z Ksiezycoplutonem na ascendencie
                                        czuje sie calkiem szczesliwa ze swiadomoscia, ze o wlasnych silach z glebokich
                                        nizin wspiela sie na szczyt, na ktorym pozostaje od lat, ze na jej skinienie
                                        zapatrzone w nia z uwielbieniem tlumy tancza i spiewaja, ze jej imie zna kazdy
                                        od jednego bieguna do drugiego.
                                        Na pewno nie ma w zyciu wszystkiego, ani tez nie jest idealnie szczesliwa w
                                        kazdej mijajacej chwili, ale kto moze sie tym pochwalic?
                        • arcoiris1 Re: legenda;-) 01.12.06, 20:02
                          Księzyc władca raka plus Pluton władca Skorpiona to duzo Wody. Słońce- Ogien,
                          Pluton Woda- troche mniej wink
              • margoux Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 13:34
                dori7 napisała:

                > limetka77 napisała:
                >

                Znam
                > zadowolone z zycia Ksiezyce na Plutonie, podobnie jak znam szczesliwa w
                > dwudziestoparoletnim zwiazku osobe z oslawiona koniunkcja Saturna z Ksiezycem
                i
                > Wenus na descendencie w "przekletym stopniu przekletego znaku", czyli 17
                > Skorpiona czy w ogole szczesliwe mezatki i matki dzieciom ze scisla koniunkcja
                > Wenus na Saturnie, ktore byly powychodzily za maz w bardzo mlodym wieku za
                > facetow, ktorych zazdrosci im 3/4 kolezanek.

                no to statystycznie: ile takich szczesliwych przypadkow przypada na liczbe
                znanych Ci nieszczesliwych?



                >
                > Przykro mi, moze istotnie nie rozumiem, ja mam Ksiezyc posaturniony i zapewne
                > dlatego uwazam, ze kazdy jest odpowiedzialnym za siebie kowalem wlasnego
                losu.

                nie wydaje mi sie, zeby mozna porownywac aspekty ksiezyca posaturnionego do
                zaplutonionego, to sa dwie zupelnie inne energie; Ty jestes w stanie "uwazac,
                ze kazdy jest kowalem wlasnego losu", a u mnie cala moja saturniczna (mam trzy
                planety + wezel w koziorozcu) zdroworozsadkowosc, racjonalizm, logike szlag
                trafia, bo emocje w takich sytuacjach jak opisala Arcoiris rozwalaja mnie od
                srodka; i nie wierze zeby jakakolwiek psychoterapia byla w stanie ZMIENIC
                sposob odczuwania, moze co najwyzej pomoze odrobine bardziej panowac nad tymi
                nadmiernymi (przyznaje, ze nadmiernymi) emocjami; ale nie zrobisz z plutonika
                racjonalisty, i tyle; poza tym wiem, jak wyglada psychoterapia w polskich
                gabinetach: 50 minut i czas sie skonczyl - do zobaczenia w przyszlym tygodniu;
                przeszlam przez kilka szkol psychoterapeutycznych, bo (tak, tak) szukalam
                pomocy, i jak pomysle o poziomie tych panstwa, ktorzy rzekomo maja pomagac, to
                chce mi sie wyc; w przyszlym roku czeka mnie tranzyt plutona przez progresywny
                ksiezyc (natalnie, jak pisalam mam koniunkcje) - w tej chwili obie te planety
                ida leb w leb w odleglosci 4 stopni, az do zerowego spotkania w przyszlym roku
                w czerwcu; napiecie jakie juz od jakiegos czasu odczuwam jest tak olbrzymie, ze
                wreszcie sie poddalam, po prawie 34 latach walki z soba sama - poddalam sie i
                zagluszylam emocje neptunem - czyli antydepresantami - oczywiscie pod opieka
                lekarza.
                Niestety jak slysze takie wypowiedzi, to wlasnie przypominaja mi moich
                expsychoteraputow: Ty ze znuzeniem sugerujesz mi psychoterapie, a oni ze
                znuzeniem pytali "jak dlugo zamierza pani sie jeszcze tak dreczyc?". Po prostu
                mieli mnie dosyc.
                Moze faktycznie taka emocjonalnosc meczy otoczenie, tylko, co do diabla ma
                powiedziec ktos, kto to odczuwa? Naprawde myslisz, ze to nie meczy?




                > I
                > widze, ze to dziala, tylko oczywiscie u bliznich latwo dostrzec zdziebelko, a
                u
                > siebie belki w oku nikt nie widzi, tj. tego, jak sam na wlasne zyczenie pakuje
                > sie w chore uklady i sytuacje, sciagajac na siebie klopoty i niepowodzenia. To
                > niestety widac w wielu opowiesciach serwowanych tu na forum. Dlatego uwazam,
                ze
                > trzeba sie w takim wypadku zwrocic o pomoc do innej osoby, np. na
                psychoterapie
                > .
                >
                • limetka77 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 17:44
                  No właśnie - widzę, że mój post został źle odczytany. Chciałam jedynie
                  podkreślić, że całkowicie zgadzam się z Arcoiris. Poza tym apelowanie saturnowca
                  do plutonika jest moim zdaniem bezprzedmiotowe, bo tu nie ma logiki, tu nie ma
                  konkretu typu "Pracuj nad sobą, a zobaczysz efekty". Można sobie rozpracować
                  mechanizmy psychologiczne, można sobie wszystko ślicznie zracjonalizować,
                  postanowić, że nigdy już się nie wpakuję w taką czy inną sytuację - a jak
                  przychodzi co do czego, emocje biorą górę i całą logikę diabli biorą. Człowiek
                  wie, że idzie w ślepą uliczkę, że sam siebie niszczy - a mimo to brnie dalej i
                  nic nie jest w stanie go powstrzymać, gdyż, paradoksalnie, właśnie takie trudne
                  i pogmatwane sytuacje sa dla niego w jakimś sensie atrakcyjne. Jednym z dramatów
                  tego aspektu jest to, że taką osobę ciągnie do ludzi i sytuacji w jakiś sposób
                  niszczących - lub przynajmniej wygladających na niszczące z punktu widzenia
                  otoczenia. Tak naprawdę chodzi o to, że trzeba czasem ulec destrukcji, choćby
                  symbolicznej, by potem odbić się od dna i coś w sobie zmienić, trzeba czasem
                  przeżyć psychiczne piekło, by czegoś się o sobie dowiedzieć i po wyjściu z niego
                  móc żyć inaczej - ale z punktu widzenia nieplutonicznego otoczenia ktoś taki
                  może się wydawać kompletnie pozbawiony rozsądku i instynktu samozachowawczego.

                  W poście Dori padło stwierdzenie, że każdy jest kowalem własnego losu. Nie
                  jestem w stanie się z tym zgodzić, gdyż sama nieraz doświadczyłam, że są różne
                  okoliczności i zdarzenia losowe, których nijak zmienić się nie da, a walka tylko
                  pogarsza sytuację.

                  Co do psychoterapii - też doświadczyłam i ... mogę tylko stwierdzić, że co dla
                  jednego lekarstwem, dla drugiego trucizną. Odniosłam wrażenie, że po miesiącu
                  psychoterapii moje samopoczucie było znacznie gorsze niż przed. Dlatego ją
                  przerwałam, gdyż miałam wrażenie, że autentycznie zaczęłam świrować... od
                  psychoterapii. Może to kwestia niewłaściwej osoby (brutalnej obcesowości i
                  czegoś, co nazwałabym wręcz molestowaniem werbalnym ze strony psychoterapeuty),
                  a może i tego, że po prostu nie chce mi się w tym wszystkim babrać. Nie chcę
                  rozgrzebywać swoich uwarunkowań, swoje przeszłości. Nie myśląc o tym - jakoś
                  funkcjonuję, potrafię się skupić na teraźniejszości i przyszłych planach. Gdy
                  zaczynam wnikać w siebie i rozbierać na czynniki pierwsze, dlaczego taka jestem,
                  jaka była sytuacja w domu, co mi ludzie zrobili itp., zaraz włącza mi się żal,
                  poczucie krzywdy i obwinianie wszystkich dookoła - a nie chcę tego robić.
                  Dlatego psychoterapia dla takich jak ja nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem.
                  • pani.jazz Re: Halo, Pluton, slyszycie mnie? 01.12.06, 18:36
                    Limetko, ja nie tylko do Ciebie, raczej do ogolu.

                    Przeciez na psychoterapii rozgrzebuje sie po to, by zrozumiec, zanalizowac i dzieki temu sie uleczyc. Jesli sie zyje z glebokim poczuciem ponizenia/wstydu/zalu/etc., to nie dziwne, ze sie czlowiek czuje nieszczesliwy i jest wybitnie emocjonalny i wrazliwy, nawet jesli nie mysli wlasnie o swoim problemie i sie w niego nie wgryza. Nikt nie mowi, ze terapia jest przyjemna i prosta - ale przerwana na pewno nie przyniesie efektow.

                    IMO, tak naprawde trzeba tylko chciec i cos z tym robic. Jesli chcesz sobie pomoc, to pomoc sama przyjdzie. Czasem jako wspanialy partner, przy ktorym powoli, samoistnie sie wyleczysz. Czasem w formie naglego wstrzasu psychicznego, ktory wywroci wszystko do gory nogami. Czasem inaczej.
                    Ale - nie ma sensu stac w miejscu i mowic, ze jest sie tym niedobrym, z ktorym nikt nie moze wytrzymac. Pewnie, ze nie moze, jesli samemu sie ze soba wytrzymuje.

                    I nie trzeba do tego miec koniunkcji Ksiezyc/Pluton. Nie trzeba byc sama woda albo samym ogniem. Wystarczy twardy aspekt miedzy Sloncem i Ksiezycem albo Wenus i Marsem. Wystarcza podkreslone osie w kwadracie do siebie. Zalezy tylko, jak sie to zrealizuje. Wszystko mozna doprowadzic do ekstremum i tlumaczyc sie potem, ze nie da sie tego poskromic.

                    Po prostu trzeba chciec i chec w czyn przeobrazic. Tego mnie nauczyla Astrologia.

                    Polecam powyzszy post Waszemu dystansowi.

                    Pozdrawiam,
                    pani.jazz
                    • dori7 Re: Halo, Pluton, slyszycie mnie? 02.12.06, 19:16
                      Swiete slowa Pani.Jazz smile)

                      A co do zalow Ksiezycoplutonow - takie same utyskiwania slysze od ludzi z
                      wszelkimi ukladami, bo kazdemu sie wydaje, ze jego tobolek do niesienia przez
                      zycie najwiekszy i najciezszy. Jesli ktos oglada tylko swoje kolko i
                      bylych/obecnych/potencjalnych partnerow, to moze tego nie widzi, ale wystarczy
                      wychylic nosa dalej i sa setki osob, ktore maja gorzej, przy ktorych po prostu
                      wstyd narzekac. Jesli ktos mowi, ze pasja to za malo, niech popatrzy na ludzi
                      kalekich, malujacych obrazy ustami albo stopami, niech popatrzy na nich przy
                      pracy i powie, ze pasja nie moze dodac skrzydel. Nawet tym, ktorzy maluja nie
                      majac rak.

                      Dorzuce jeszcze linka do tekstu, ktory dzisiaj wygrzebalam na blogu Iokepine,
                      choc pewnie Ksiezycoplutonom porownanie ich postaw z psim nawykiem dotyczacym
                      malo szlachetnej czesci ciala wink wyda sie obrazoburcze, ale jest zabojczo
                      trafne: unicorn.diary.pl/note/58463/Psie_przyzwyczajenia
                      • limetka77 Re: Halo, Pluton, slyszycie mnie? 03.12.06, 01:39
                        > A co do zalow Ksiezycoplutonow - takie same utyskiwania slysze od ludzi z
                        > wszelkimi ukladami, bo kazdemu sie wydaje, ze jego tobolek do niesienia przez
                        > zycie najwiekszy i najciezszy. Jesli ktos oglada tylko swoje kolko i
                        > bylych/obecnych/potencjalnych partnerow, to moze tego nie widzi, ale wystarczy
                        > wychylic nosa dalej i sa setki osob, ktore maja gorzej, przy ktorych po prostu
                        > wstyd narzekac. Jesli ktos mowi, ze pasja to za malo, niech popatrzy na ludzi
                        > kalekich, malujacych obrazy ustami albo stopami, niech popatrzy na nich przy
                        > pracy i powie, ze pasja nie moze dodac skrzydel. Nawet tym, ktorzy maluja nie
                        > majac rak.

                        Nie pisałam tego, żeby się licytować, kto ma gorzej i na pewno zawsze się
                        znajdzie ktoś, kto rzeczywiście ma. Chciałam tylko powiedzieć, że sama natura
                        dylematu pojawiającego się przy Księżycoplutonie może być dla większości ludzi
                        trudna do wyobrażenia - co nawet potwierdziło się w postach zamieszczonych tutaj
                        wink I w życiu nie powiedziałam, ze pasja nie może dodać skrzydeł. Tylko ... przy
                        ogromie uczuć zalewających osobę z Księżycoplutonem i do tego jeszcze np. silnym
                        akcentem na Raka (czyli tyle wody w horoskopie, że powstaje powódź wink)pasja może
                        zaabsorbować jedynie pewien fragment tych uczuć. Gdy nie ma osoby, na którą
                        dałoby się je przelać, właścicielowi horoskopu dosłownie grozi "zalanie". Saturn
                        słaby lub w trudnych aspektach może albo nie być w stanie postawić temu
                        wszystkiemu tamy, albo powodować tym większe zagłodzenie emocjonalne - bo chce
                        się nadrobić w dwójnasób to, czego się nie miało. W sytuacji, gdy się czeka
                        latami i nie może sobie znaleźć kogoś odpowiedniego, tych niewykorzystanych
                        uczuć robi się tyle, że ciężko jest sobie z nimi poradzić, a do tego dochodzi
                        jeszcze obniżone poczucie własnej wartości - "co jest we mnie takiego, że inni
                        mogą, a ja nie". Chce się dać z siebie wszystko, całą siebie - i tego samego
                        oczekuje od drugiej strony. Stąd być może stwierdzenia o "morderczej
                        zaborczości", a to jest właśnie zaangażowanie większe niż mógłby sobie wyobrazić
                        np. ktoś uraniczny, kto zawsze zachowuje jakąś autonomię .
                • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 01:46
                  margoux napisała:

                  > Niestety jak slysze takie wypowiedzi, to wlasnie przypominaja mi moich
                  > expsychoteraputow: Ty ze znuzeniem sugerujesz mi psychoterapie, a oni ze
                  > znuzeniem pytali "jak dlugo zamierza pani sie jeszcze tak dreczyc?". Po
                  prostu
                  > mieli mnie dosyc.

                  Chcieli Ci pomóc ale Ty chciałaś, zeby zrobili to za Ciebie. Jedyna dobra
                  terapia zaczyna się od postawienia sobie pytań "jak to robisz?" i "dlaczego to
                  sobie robisz?". I uczciwa odpowiedź na te pytania. Czasem tej odpowiedzi szuka
                  się latami, a odkrycie jej bywa bardzo bolesne, ale to się opłaca. Takie
                  pytania stawia właśnie astrologia i pomaga odnaleźć na nie odpowiedź. A potem
                  potrzebna jest bardzo ciężka praca i mnóstwo samozaparcia, zeby to zmienić.
                  Ucieczki niczego nie dają. Tylko zamalowują i powiększają problem.
                • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 02:02
                  Mam Księżyc i zaplutoniony i zasaturniony równocześnie, w kwadraturze do Wenus,
                  do swojego władcy i władcy tego władcy, 4 planety w 12 domu, w tym Słońce, jego
                  władcę, władcę horoskopu, Ksieżyca, itd. Buuuuuu. Wg. Twojej teorii powinnam
                  siedzieć, płakać i ćpać conajmniej jakiś Prozac, jeśli nie powszechnie dostępne
                  i tanie lekarstwo z akcyzą. Ja jednak wolę sobie stawiać pytania Twoich
                  psychoterapeutów sama, szukać na nie odpowiedzi i walczyć ze swoimi własnymi
                  smokami. A że to boli? A tkwienie we własnej głupocie nie boli?
        • iokepine Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 18:22
          No cóż, jak ktoś chce cierpieć i jest to dla niego w jakiś sposób atrakcyjne, to
          będzie to robił. Nie mieszajcie natomiast do tego Plutona i Ksieżyca, ponieważ
          po powyższych postach wyraźnie widać, że te męki i cierpienia jakoś was kręcą.
          Skoro wybieracie taką realizację aspektu, to dlaczego jojczycie?

          Szczęśliwa właścicielka Księżyca w Skorpioniesmile
          • margoux Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 18:29
            nie bede tego drugi raz tlumaczyc. nie jestes pierwsza Iokepine, ktora w
            tekscie widzi to co chce widziec, a nie to, co pisze autor.

            pozdrawiam.
            m.
          • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 19:58
            ale masz Słońce w Wodnkiku- to dobry parawan na cos o czym piszemy.
            • dori7 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 16:21
              arcoiris1 napisała:

              > ale masz Słońce w Wodnkiku- to dobry parawan na cos o czym piszemy.

              Tylko ze Slonce w Lwie jeszcze lepszy, bo Slonce mocniejsze w swoim znaku. Jak
              sie Slonce zbierze w sobie, to nawet Pluton nie podskoczy. W koncu i on wokol
              niego krazy smile)
              • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 16:56
                masz rację- jak nie czuję to mojemu Słońcu malo co podkoczy. Ale po pewnym
                czasie Dori, Saturn w 7 zaczyna sie nudzic, 8 dom domagac emocji, i pojawia sie
                obiekt. A propos tej dysksuji- uważasz że hasło emocje/uczucia wszyscy
                realizują, odczuwaja tak samo? Rózny jest pułap, to co dla osoby dajmy na to
                saturniczno-uranicznej jest maksem zaangażowania i czucia, dla mnie jest
                preludium, pierwszą randka. Oczywiscie, to nie tylko ta koniunkcja, mnie włącza
                sie kwadrat Wenus 8 do Neptuna 11- idelizacja milości i ludzi/facetów/miłości
                otrzymywanej/przyjazni czytaj klapy na oczach. Nie jestem romantyczna w stylu,
                kup mi kwiaty czy pamietaj o naszej rocznicy pierwszej randki czy inne takie
                bzdety ale romnatyczna w stylu- daje kredyt zaufania cały od razu- co z nim
                zrobisz obaczym, jesli spieprzysz to bede sie męczyc przez jakis czas
                strasznie. Saturnik nie da żadnego kredytu od razu, zje beczke soli zanim kogos
                nazwie kumplem. Ale to juz jest kwestia osobowości. O emocjach chyba nie warto
                dyskutowac, bo kazdy przezywa je z rózna intensywnością, co pokazuje horoskop.

                wink
                • dori7 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 17:13
                  arcoiris1 napisała:

                  > masz rację- jak nie czuję to mojemu Słońcu malo co podkoczy

                  Bo tak jest i to widac! smile) Lew, ktory potrafi sie smiac, i to nawet z samego
                  siebie, zawsze w koncu zatriumfuje nad wszystkimi przeciwnosciami losu smile)

                  > A propos tej dysksuji- uważasz że hasło emocje/uczucia wszyscy
                  > realizują, odczuwaja tak samo? Rózny jest pułap, to co dla osoby dajmy na to
                  > saturniczno-uranicznej jest maksem zaangażowania i czucia, dla mnie jest
                  > preludium, pierwszą randka.

                  Oczywiscie, ze kazdy przezywa inaczej. Tylko jak ocenic, kto mocniej i glebiej?
                  Wyliczyc? Zmierzyc? Zwazyc?

                  Znam np. pare - ona z Ksiezycem na Plutonie w Wadze, on z Ksiezycem w Raku, w
                  kwadraturze zreszta. Umialabys powiedziec, ktore kocha bardziej i glebiej,
                  ktore mocniej i dluzej przezywa i cierpi, ktore jest bardziej zaangazowane w
                  zwiazek? Ja sie nie podejmuje...
                  • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 17:49
                    Oczywiscie, ze kazdy przezywa inaczej. Tylko jak ocenic, kto mocniej i glebiej?
                    >
                    > Wyliczyc? Zmierzyc? Zwazyc?

                    No własnie, nie da sie, bo tego tematu w ramy nie wsadzisz. Mamy za to
                    horoskop, zywioły i układy aspketów. Dlaczego mój jeden brat jak go zostawiła
                    klika lat temu jego największa miłośc, to sie rozchorował, dostał wysokiej
                    goraczki, ryczał kilka dni bez przerwy, wymiotował i zawalił całą sesję, a
                    drugi uczucia ma przytępione i generalnie racjonalizuje pod Wodniczemu
                    wszystko?

                    Znam np. pare - ona z Ksiezycem na Plutonie w Wadze, on z Ksiezycem w Raku, w
                    > kwadraturze zreszta. Umialabys powiedziec, ktore kocha bardziej i glebiej,
                    > ktore mocniej i dluzej przezywa i cierpi, ktore jest bardziej zaangazowane w
                    > zwiazek? Ja sie nie podejmuje...

                    to juz ocena indywidualnego horoskopu i synastria wink Powinno byc widac.

                    Wiec, siostro słoneczna- Bogu dziekuję, że nie urodziłam sie w listopadzie,
                    lipcu czy marcu wink Nie wiem czy widac wink ale jak jestem pozbierana to wtedy
                    faktycznie, nie wyobrażam sobie miec Słońca w innym znaku. problem jest taki że
                    w uczuciach Słońce we lwie mi się wylącza i zaczyna działać Wenus i Ksiezyc.
                    Kogos w związku napędza poczucie bezpieczeństwa, spokój,rutyna, grunt pod
                    nogami, codzienna harmonia, a mnie skrajne emocje- tworzą sie we mnie i chce im
                    dac ujście, chce zeby on ich chciał i chcę to samo w zamian od niego,
                    intensywności przede wszystkim. Dlatego ciagna mnie typy podobne do mnie.
                    Grzeczny chłopiec nie da rady wink - i w stosunku do nich działa mi Slońce we
                    Lwie wink bo mnie nie kręcą najzwyczajniej. Nie kręca mnie Ryby, neptunowcy,
                    uraniczni, koziorożce tez nie bardzo. O dziwo Barany tez nie, juz wolę
                    Strzelce, jowiszowe typy idealne na bambeczkę, Byki odpadaja w przedbiegach-
                    oczywiscie mowie tu o kims kto miałby tam jakies stellum, czy łapal sie blisko
                    archetypu a nie jedna planetke zawieruszoną gdzies w rogu domu. Jak jestem
                    prawdziwie zakochana to wystarczy mi spojrzec w synatrie- i mam odpowiedz
                    dlaczego. wink Nie umiem tego zmienic. Oczywiście, moge sie racjonalnie zwiazac
                    z kims kto bedzie mi omijał te koniunkcje i 8domowa Wenus, miec związek na
                    Jowiszu-Słońcu, będziemy miec fajny dom, ogrodek, bezpieczeństwo, imprezki i
                    towarzystwo ale nie pokocham go calą sobą, i zawsze będę tesknic za czyms
                    wiecej. I wtedy, po chichu znajdę sobie kogos z kon Wenus-Pl i cupne mu tam
                    moim 8 domem i moim Ks-Pl. wink)) Ale to bez sensu, i męczy mnie sama myśl o
                    takich komplikacjach, jak juz to niech będa legalne. wink Tak, wiem że jestem
                    nienormalna. Na szczęscie, dzisiaj idę na imprezkę trance-ową i mam zamiar sie
                    zresetowac kompletnie na densflorze. wink Miłej soboty! wink

                    • dori7 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 20:04
                      arcoiris1 napisała:

                      > Bogu dziekuję, że nie urodziłam sie w listopadzie,
                      > lipcu czy marcu wink Nie wiem czy widac wink ale jak jestem pozbierana to wtedy
                      > faktycznie, nie wyobrażam sobie miec Słońca w innym znaku. problem jest taki
                      > że w uczuciach Słońce we lwie mi się wylącza i zaczyna działać Wenus i
                      > Ksiezyc.

                      Widac smile) A moim zdaniem w uczuciach Slonce w Lwie wcale Ci sie nie wylacza,
                      tylko jeszcze bardziej wszystko podsyca. Lew kocha Przezywac Wielkie Dramaty
                      Jak Zaba Okres (to obserwacja rowniez na najblizszym materiale obserwacyjnym,
                      czyli sobie samej, hehehe).

                      > Kogos w związku napędza poczucie bezpieczeństwa, spokój,rutyna, grunt pod
                      > nogami, codzienna harmonia, a mnie skrajne emocje- tworzą sie we mnie i chce
                      im
                      > dac ujście, chce zeby on ich chciał i chcę to samo w zamian od niego,
                      > intensywności przede wszystkim. Dlatego ciagna mnie typy podobne do mnie.
                      > Grzeczny chłopiec nie da rady wink

                      Ale wtedy nie ma co jojczyc, ze znowu nie wyszlo, bo chyba takie jest zalozenie
                      zwiazkow z niegrzecznymi chlopcami? Niegrzeczny chlopiec to jeden z 3 mozliwych
                      scenariuszy:

                      1) Poprzezywali, pouzywali i z wielkim hukiem sie rozstali.

                      2) Odwaznie postanowili byc na powaznie i:

                      2.a) Niegrzeczny chlopiec pozostaje soba, czyli egemplarzem nie do codziennego
                      zycia i nie do wytrzymania nerwowo, wiec nastepuje burzliwy koniec;

                      2.b) Niegrzeczny chlopiec staje sie grzecznym chlopcem i wtedy Ty jestes
                      rozczarowana i znudzona, wiec nastepuje koniec, moze mniej burzliwy, ale
                      niewatpliwie bardzo przykry.

                      sad(
        • jerry.uk Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 16:27
          > łatwo mówić Dori, a co jesli Księzyc w kon z Plutonem jest władca 7 domu?

          poczytałem Wasze wypowiedzi i myślę że trochę za bardzo się sugerujecie i
          przejmujecie aspektami, zamiast zdać się na legendarną "kobiecą intuicję".
          Czy nie jest tak, że astrologia przytłumiła to wspaniałe narzędzie wczesnego
          ostrzegania?
          Każdy z nas ma jakieś lepsze i gorsze doświadczenia z płcią przeciwną. Ja też
          mogę dorzucić, że kiedy kobieta zauważa że zaczynam się nią interesować, to
          zaczynają się manipulacje z jej strony. Nie wiem, co z Wami jest, kobiety? Czy
          nie można po prostu żyć normalnie, wyrażac uczuć normalnie? Ech...
          • anahella Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 17:45
            jerry.uk napisał:

            > > łatwo mówić Dori, a co jesli Księzyc w kon z Plutonem jest władca 7 domu?
            >
            >
            > poczytałem Wasze wypowiedzi i myślę że trochę za bardzo się sugerujecie i
            > przejmujecie aspektami, zamiast zdać się na legendarną "kobiecą intuicję".
            > Czy nie jest tak, że astrologia przytłumiła to wspaniałe narzędzie wczesnego
            > ostrzegania?
            > Każdy z nas ma jakieś lepsze i gorsze doświadczenia z płcią przeciwną. Ja też
            > mogę dorzucić, że kiedy kobieta zauważa że zaczynam się nią interesować, to
            > zaczynają się manipulacje z jej strony. Nie wiem, co z Wami jest, kobiety? Czy
            > nie można po prostu żyć normalnie, wyrażac uczuć normalnie? Ech...

            Oj, Jerry mowisz jak facetsmile
            Bardzo czesto to, co mezczyzni nazywaja manipulowaiem, kobiety nazywaja gra
            wstepna i nie chodzi mi o gre wstepna w pojeciu, ktore wprowadzila s.p.
            Michalina Wislocka tylko o ten ogolniejszy aspekt, czyli "pobiegaj za mna, a
            zdobycie mnie da ci wiecej radosci".

            Mysle ze wiele kobiet uwaza sie za nieodkryta Ameryke i uwaza, ze zasluguje na
            swojego Kolumba, a nie pierwszego lepszego Jasia Wedrowniczkasmile
          • aarvedui Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 20:52
            jerry.uk napisał:


            > Każdy z nas ma jakieś lepsze i gorsze doświadczenia z płcią przeciwną. Ja też
            > mogę dorzucić, że kiedy kobieta zauważa że zaczynam się nią interesować, to
            > zaczynają się manipulacje z jej strony. Nie wiem, co z Wami jest, kobiety? Czy
            > nie można po prostu żyć normalnie, wyrażac uczuć normalnie? Ech...

            to tzw."testy przydatności do spożycia"(księzycowo-wenusjańska asymilacja?).

            sporo badaczy określa to jako "test,czy samiec jest wystarczająco samczy",i jako
            dość stary zwyczaj godowy można go uznać jako częściowo poza kontrolą kobiet wink

            zrozumieć tego do końca nie sposób,ale mozna sie nauczyć z tym żyć smile
    • majax76 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 01.12.06, 21:07
      Wiem, że to zbyt luźny związek z postem szafranpjk, ale chciałam zaserwować
      cytat. Tak trudno czasami zaufać i nauczyć się tej równowagi między dawaniem i
      braniem.
      J.CARROLL " Kości księżyca"
      " Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć jak z samochodem: wystarczy właczyć
      silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak
      przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet jeśli uważasz tego kogoś za
      dobrego kierowcę, zawsze pozostaje jakiś podskórny strach,że moze się pomylić,
      a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie
      śmierci.Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłośc to rezygnacja z
      panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz
      zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?"
      • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 01:38
        Nie podoba mi sie ten cytat. To nie jest miłość, a uzależnienie. Prawdziwa
        miłość sprawia, że każde z kochających sie partnerów moze być jeszcze bardziej
        sobą. Tylko ludzie wolni duchem mogą kochać i nie niszczyć osoby kochanej ani
        siebie.
        • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 16:11
          widac, że osoba silnie uraniczno-merkurialna to napisała winkMój brat Wodnik z
          kilkoma planetami w tym znaku tez by to powiedział, generalnie sie nie
          przywiązuje do nikogo i generalnie uczuciowo jest wychlodzony, nie angazuje sie
          zandato w zadne związki ani uczuc nie okazuje, jest od nich wolny, co nie
          przeszkadza mu mieszkac ze swoim kotkiem od kilku miesięcy, uprawiac z nia
          seks,traktowac jak damę, snuc plany na przyszlość, i odpowiadac na moje
          pytanie, no jak tam, zakochany jestes w Ani?
          • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 21:09
            Napisała to osoba z księzycoplutonem, z Neptunem w d. 5 i totalnie 12-domowa. wink
          • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 02.12.06, 22:23
            Mylisz się arcoiris, to jest bardzo neptuniczne. Nie jestem wychłodzona. Jestem
            silnie plutoniczna, nie ma u mnie letnio. Jestem tez bardzo silnie neptuniczna.
            Neptun mówi, ze nie ma roznych milosci. Milosc do mezczyzny, dziecka, rodzica,
            czy ludzkosci jest taka sama. Inaczej podchodze do uczuc. Nie jestem bluszczem
            ani nie mam poczucia własności w stosunku do drugiego człowieka. Moje milosci
            sa szalone, trwałe i głębokie, jak Rów Mariański. Ale tez wiem, ze nie musze
            oczekiwac tego samego. Nie musze dawac wszystkiego, kiedy ktos nie potrafi tego
            wziasc i moge dostac tylko tyle, ile ktos chce mi dac. I on ma do tego prawo.
            Kiedys próbowałam zagłaskac kotka, juz tego nie robię. Potrafie juz przyjąć
            odrzucenie i nie zadreczać sie tym przez nastepne kilkanascie lat. I dlatego
            wierze we wspanialy, trudny zwiazek. Astrologia jest super, aby dowiedziec sie
            dlaczego ale na tym sprawa sie nie konczy. Nie ma zaulkow bez wyjscia. Trzeba
            cos z tym robic. Nie wypowiadam sie na temat, ktorego nie znam.
            • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 16:21
              a posaturniony Księzyc czy Wenus nie jest tu kluczem do tego ze opanowałas te
              koniunkcje Ks-Pl? Widzisz, mam przyjaciółke sloneczny Blizniak z Asc w Wadze z
              kon Wenus/Saturn w Raku w 10 domu, w opozycji do Księzyca w 4 w Koziorożcu-
              odkąd dostała do pieca od takiego jednego Wagusia z Wenus w Skorpionie i to
              naprawdę mocno, stała sie twarda jak Roman Bratny. Ten związek zmienil ja
              kompletnie, jakby jej wyschła cała Woda w horoskopie, generalnie teraz wietrzy
              wszędzie ściemę i nie potrafi zaufac facetom, i nie chce silnych uczuc juz
              nigdy wiecej, generlanie bawi sie męzczyznami (jest szalenie atrakcyjna) ale
              trzyma ich na dystans, teraz to facet musi naprawde przejsc 7 rzek, 7 mórz, i
              pokonac 7 smoków zeby uwierzyła w cokolwiek bo Wagowe gadki zna na pamięc i
              zanim facet wypowie jakas uwodzicielska, urocza kwestie, ona ja kończy z
              perlistym smiechem mówi mu spadaj. Podobnie potrafi przyjac odrzucenie i sie
              nie zadręczac, bo ja to tak naprawde wali juz. Saturn robi jej dobra robote do
              spółki z Plutonem na Asc.

              Ale nie zgodze sie ze milosc do dziecka, rodzica, faceta , ludzkości jest taka
              sama- to chyba Twoja neptunicznośc wink
              • romy_sznajder Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 18:55
                Arcoiris, opowiem Ci, jak ja Ciebie odbieram, mozna?
                wink)
                Jestem tylko bardzo luźna znajomą z netuwink, a widze babkę, która musi być
                szalenie atrakcyjna w swojej kobiecości (włosy, cera, taniec), wyrazista
                (kolory), dowcipna, wulkan energii (nawet przy Saturnie na Sloncu pisalas tu
                takie teksty ze szlo zwijac sie ze smiechu), zaradna, do trzech umie zliczyc, a
                nawet duzo wiecej (jezyki).... Jeszcze serdeczna i dowcipna.
                Gdybym nie byla Wodnikiem, to bym Ci zazdroscila tej pary, bigla, mocy, tego,
                co sie sklada na to, ze jestes taka udana. Teraz wez faceta, ktoremu kultura
                kaze co najmniej dorownywac kobiecie....
                A! jeszcze na koncu sie okazuje, ze nie jestes za grosz sukowata, msciwa,
                manipulatorska!
                Mnie sie zdaje, ze ja bym nie umiala dotrzymac Ci kroku, nie dlatego, ze
                krzykniesz czy cos (bo Ksiezyc w Wadze), ale ze masz energii (Lew, Jowisz,
                niezmordowany Koziorozec) za kilka osob. Ze jakbysmy mieszkaly razem przez pare
                dni w jednym pokoju to bym dwa tygodnie odsypialawink
                Ty sie zdajesz niezniszczalna. Kurcze, jakbym miala troche Twojej
                energii.....echwink))
                • anahella Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 19:02
                  smile
                • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 19:39
                  szkoda, że nie jestes facetem, bo bym Ci powiedziala jak dobrze mi zrobiłaś ;-
                  )))
                  dziekuje za miłe słowa Romy wink


              • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 18:56
                Myślę, że kluczem jest raczej kwadratura Słonce/Pluton - zdolność do
                transformacji, a także przetrwania i odradzania w skrajnych sytuacjach.

                Miałam bardzo serdeczną przyjaciółkę (niestety, juz nie żyje), ktora nawet
                troche probowała afirmować ale stwierdziła "wiesz, ja wiem, ze ty masz rację i
                widzę, ze to działa, ale wolę łykać lerivon, to jest łatwiejsze". Szanowałam w
                niej to, ze potrafiła szczerze sie przyznać do swojego wygodnictwa i nie
                szukała przynajmniej uzasadnienia dla swoich problemów u innych ani w żadnym
                fatum. Kazdy ma prawo do wyboru własnej drogi ale cokolwiek robimy, robimy to
                na własną odpowiedzialność.

                > Ale nie zgodze sie ze milosc do dziecka, rodzica, faceta , ludzkości jest
                taka
                > sama- to chyba Twoja neptunicznośc wink

                To jest temat conajmniej na osobny wątek i nie jestem pewna, czy na tym forum.
                To już zgadnienie z filozofii. Z pewnościa jest to podejście neptuniczne. Ja
                uważam, że miłość jest podstawową domeną Neptuna i Ryb. Wszystkie inne formy to
                jedynie przywiązanie, namiętność, chęć zawładnięcia drugim człowiekiem itd.
                Twoje zdanie jest, jak wnioskuję, inne. Nieskończone są spory magów... ;>
                • arcoiris1 Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 19:43
                  wiem co masz na myśli pisząc o miłości neptunicznej i zdaję sobie sprawę, ze to
                  najwyższy stopień wtajemniczenia. Ja miłość postrzegam i muszę odczuwac na tak
                  zwanym gut-level, i w tym leży mój problem, dodatkowo jestem niecierpliwa i
                  często wolę iść na skróty, wiem.

                  wink
                  • neptus Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 23:45
                    Ech, te namietności... Jak mi to już minie, to albo będę oświecona albo będzie
                    pora umierać. wink Wszystko ma swoje przeznaczenie i jest potrzebne w zyciu.
                    Tylko ja to inaczej nazywam.
      • iokepine Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 13:56

        "Udane małżeństwo zależy od dwóch rzeczy: od znalezienia właściwej osoby i od
        bycia właściwą osobą." - H. Jackson Brown
      • iokepine Re: pomocy!!! czy to skazanie na rozstania!!!!!! 03.12.06, 14:04
        A co do Carrola, uważam, że on akurat opisuje i fascynuje się chorymi zwiazkami.
        Nawet w "Krainie Chichów" musiał ukatrupić bohaterkę pozytywną.

        "Kości Księżyca" moze nie są aż tak złe i kiczowete, jak "11 minut"Coleho, ale
        nadal są mało przekonujące. Ci prosci dość, co tu ukrywać, autorzy opisujący
        emocje i motywacje kobiet są tylko schodek dalej od pana opisujący orgazmy lady
        Chatterley itd. itd.

        Lubiłam te książki w liceum, a juz od większego kawałka czasu, po rekapitualcji
        tych lektur, widzę jak autor uwodzi i przedstawia jako atrakcyjne coś, co wcale
        atrakcyjne nie jest - neurotyczne, pokręcone, toksyczne postawy zyciowe
        prowadzace do neurotycznych, pokręconych, toksycznych zwiazków. I oczywiście
        wszystko koczy się źle. Jakież to gotyckie i romantyczne i głebokie, doprawdy.

        <rotfl>
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka