anileveakim
08.03.16, 22:11
Chce mi się płakać, nie mam już siły. Od dwóch lat męczę się z bakteriami w pochwie. Zrobiłam wszystkie możliwe badania aby wykluczyć wszelkie inne możliwości m.in. AIDS/HIV, kiła, rzeżączka, uroplazma, mykoplazma, WZW (HBV, HCV), candida itd. Wyszły tylko bakterie. Na początku była klebsiella pneumoniae ESBL wzrost mierny (++) - oporna na większość antybiotyków ,wrażliwa między innymi na doksycilinę i amoksycylinę. Niestety po zastosowaniu tych antybiotyków, nastąpił wzrost obfity (+++) plus w czasie stosowania jednego z nich przypałętał się jeszcze enterococcus faecalis. W pochwie liczne pałeczki kwasu mlekowego plus kwaśne Ph. Oprócz tego leczę sie też na "własną ręke" . Oczywiście na pierwszy ogień poszły antybiotyki i apteczne medykamenty, później srebro koloidalne, złoto koloidalne, płyn lugola, wszelkiego rodzaju bakteriobójcze olejki eteryczne, propolis, antyseptyki, v- gel, probiotyki, gorzknik kanadyjski, paraprotex, witamina C i D3 - w uderzeniowych dawkach, czosnek, imbir, beta glukany, ozonowanie krwi ,MMS, zapper, biorezonans, homeopatia - cuda niewidy. Bez efektu. Staram się zdrowo odżywiać, dużo spać. Ogólnie nie miewam problemów ze zdrowiem i oprócz tego czuje się dobrze. Mąż oczywiście też był badany i nic nie wyszło. Na chwilę obecną została mi jeszcze opcja autoszczepionki i eksperymentalne leczenie bakteriofagami. Boje się po to sięgnąć, dlatego , że wydaje mi się, że nic nie jest już mi w stanie pomóc, a jak wykorzystam te dwie ostateczne deski ratunku, to nie pozostanie mi już żadna nadzieja. Co mam robić ? Ja już nie daje rady ....