pik.dama
28.01.08, 10:36
Bardzo długo zbierałam się do napisania tego posta, ale chyba najwyższa pora.
Niestety od czasu kiedy poznałam swojego wtedy przyszłego męża systematycznie
zaczęłam przybierać na wadze. Czyli jestem kolejną kobietą potwierdzającą
stereotyp, że po ślubie się puchnie. Mój skarb cały czas mi podsuwa jakieś
słodkości, a od fast foodów też nie stronimy. Chciałabym coś zmienić, ale
każde moje odchudzanie kończyło się dodatkowymi kg. Obecnie ważę około 100kg.
Problem w tym, że:
1. jestem uzależniona od słodyczy!!!!
2. nie mam czasu na przygotowywanie zdrowych posiłków, a jak mam to jestem
zbyt zmęczona, żeby ruszyć palcem
3. nie uprawiam żadnego (sportu), bo w domu nie umiem się zmobilizować,
aerobiku nie lubię bo nie umiem nadążyć za instruktorem, bardzo bym chciała
chodzić na basen, ale się wstydzę swojego wyglądu w kostiumie.
I tak powstaje błędne koło jestem gruba bo nie ćwiczę, nie ćwiczę bo się
wstydzę tego, że jestem gruba. Możecie mnie "zjechać", wszystko napisać co
chcecie - proszę jedynie o jakieś rozsądne propozycje co mogę zmienić w swoim
życiu, żeby znowu zostać atrakcyjną osobą jaką mnie poznał mój mąż. Może
podsuniecie mi jakieś pomysły jak przestać przejmować się wzrokiem ludzi,
którzy obserwują kobiety na aquarobicu - z pewnym obrzydzeniem. W ich wzroku
widzę "jak można się tak spaść". Od 10 dni regularnie wykonuje brzuszki, ale
przy takiej masie to nic nie daje, bo ćwiczenie to modeluje ciało, a jeszcze
przydałby się jakiś trening aerobowy (wymarzony basen), żeby spalić sadło.
Chyba byłabym w stanie się zmobilizować, ale te obserwujące oczy....