marusia_ogoniok_102
28.03.14, 09:26
Na początek chciałam wszystkich przywitać :)
Biegać zaczęłam dokładnie 14 marca, biegam co drugi dzień i zaczyna mi się podobać :) Ale dziś chyba nadszedł moment, którego najbardziej się obawiałam - ten, w którym osiągnęłam już górny pułap swoich możliwości.
Zaczęłam od biegu na trasie 2.12 kilometra i w końcu, dwa dni temu, dobiłam do 4 km. Nigdy dotąd nie sądziłam, że jest to w ogóle fizycznie możliwe w moim przypadku, więc byłam z siebie strasznie dumna. Ale dzisiaj już przebiegłam 3.79 km i, gdy dobiegałam do końca kółka, czułam, że dalej już absolutnie nie dam rady :( w ogóle, dziś mi nie szło. Kolka złapała już w połowie trasy, a gdy kończyłam, bolał mnie brzuch.
Powiedzcie, przeszarżowałam i po prostu organizm się zbuntował? Czy może mieć to związek z tym, że zazwyczaj biegam wieczorami, a nie rano?
No i co dalej robić? Biegać na 4 kilometry przez jakiś czas, a potem próbować dłuższej trasy? Dać sobie odpocząć kilka dni?
Zawsze się rozgrzewam przed biegiem, poza tym ćwiczę pompki i przysiady, trochę pływam, dwa razy w ciągu tych dwóch tygodni byłam na ściance wspinaczkowej. Do tej pory prowadziłam raczej "kanapowy" tryb życia.