GoĹÄ: m_Mike
IP: 213.88.142.*
23.06.13, 11:39
Witam wszystkich forumowiczów i na samym początku posta zaznaczam, że nie będzie on należał do najkrótszych, dlatego bardzo uprzejmie proszę o dobrnięcie do końca.
Od 2 miesięcy mamy ogromny problem z naszym - w chwili obecnej - 5 miesięcznym synkiem.
Problem dotyczy niechęci do jedzenia, ciągłego marudzenia, płaczu, słabego przyrostu wagi (a czasami całkowitego jej braku), wydaje nam się że również bólu brzuszka. Ale po kolei....
Syn urodził się w styczniu, i przez całe 3 miesiące był karmiony piersią. Waga urodzeniowa - 3.850 w dniu wypisu ze szpitala - 3.68. W trakcie tych trzech miesięcy dziecko rozwijało się dobrze. W wieku 1.5 miesiąca został zaszczepiony infanrixem, prevenarem i rotarixem do którego namówiła nas pediatra. Wydawało nam się, że nie było żadnych skutków ubocznych, choć tydzień po szczepieniu trochę gorzej jadł. Po około tygodniu wszystko wróciło do normy i do 3 miesiąca życia było w miarę okay. W trakcie tych 3 miesięcy na ciele pojawiły się delikatne krostki, coś jak kaszka. Nie było tego dużo, ale żona zdecydowała się wprowadzić dietę eliminacyjną. Odwiedziliśmy jednego alergologa i dowiedzieliśmy się, że to na pewno nie alergia na pokarm, ewentualnie na coś z zewnątrz. Skóra nie wyglądała źle miał główce po bokach delikatne zmiany skórne, trochę się tam drapał, ale wciąż pił mleko mamy z dietą eliminacyjną. W wieku 3 miesięcy ważył 5,85.
Sprawy zeszły na zły tor po drugim szczepieniu infanrixem, prevenarem i rotarixem w 3 miesiącu życia. Dziecko całkowicie odmówiło jedzenia i ssania piersi. Żeby jakoś ratować sytuację, wypożyczyliśmy laktator i podjęliśmy próbę karmienia odciągniętego pokarmu butelką. Po kilku dniach, kiedy zaczął troszkę lepiej jeść, próbowaliśmy go ponownie przystawić do piersi. Niestety całkowicie odmówił. Jadł dosłownie 2-3 minuty, później wyginał się złościł płakał. Po podaniu butli ze ściągniętym mlekiem potrafił wypić jeszcze 80 - 90ml. Taka sytuacja trwała około 2 tygodni, ale ciągłe odciąganie to była droga przez piekło... zdecydowaliśmy się, na wprowadzenie mleka modyfikowanego. Radzono nam, że najlepiej HA, że najlepiej enfamil, że trzeba stopniowo. Pierwsze próby z Enfamilem HA kończyły się tak, że mały wymiotował mlekiem buzią i nosem. Ze zwykłym lipil wcale nie było lepiej. W akcie rozpaczy kupiliśmy w markecie bebiko i... dziecko znów zaczęło chętniej jeść. Z kolejny tydzień normalnego życia. Mieszaliśmy mu odciągnięty pokarm z bebikiem... i dość chętnie pił.
Odwiedziliśmy ponownie (tym razem już innego) alergologa... i dostaliśmy zalecenie, żeby powoli zacząć karmić dziecko tylko mm. No i stało się.... po tygodniu malec zaczął znów mniej jeść. Do tego dołączyło grymaszenie, płacz, wydawało nam się że bóle brzucha. Waga w miejscu... i brak pokarmu mamy, żeby ratować się nim.
Kolejna wizyta u alergologa... może skaza, może nietolerancja laktozy, a może efekt działania rotarixu... spektakularnych zmian skórnych nie było. Złe sygnały ze strony układu trawienia... zalecenie żeby przejść na nutramigen (prawie 4 miesięczny chłopiec znając smak mleka mamy i słodkiego bebiko nawet nie chciał go ruszyć), a później bebilon pepti. Pepti jadł może kolejny tydzień. Zjadał go bardzo mało, grymasząc przy tym b mocno. Nawet do 1.5h po karmieniu potrafiło mu się po nim odbić i ulać, ewidentnie kwasami z żołądka, bo zapach nieprzyjemny, drażniący. Wokół ust pojawiła się wysypka.
Dzienna porcja Pepti, które mając 4 miesiące wypijał to w porywach 700ml. Doszliśmy do wniosku, że teraz to on może jest po prostu głodny. Przygotowaliśmy 200ml bebika.... i co.... wpił jednym tchem i jeszcze trzeba było mu dorabiać.... Wrócił nasz kochany synek, wesoły, uśmiechnięty, ciekawy świata... niestety znów tylko na kilka dni... po 4, może pięciu na bebiku apetyt zaczął spadać. Waga w miejscu. Grymaszenie, płacz, niepokój. W nocy śpi bardzo niespokojnie i płytko. Wcześniej nie miał problemów ze spaniem.
W chwili obecnej nie wiemy jak i czym karmić naszego chłopca. ma 5 miesięcy, waży 6,790 pomiędzy 3 i 10 centylem a w wieku 1.5 miesiąca zbliżał się do 85-tego. Odwiedziliśmy wielu lekarzy. Chłopiec zdrowy, ruchowo ponoć dobrze się rozwija. Wszystko okay... No właśnie nie wszystko!!! Bo odchodzimy już od zmysłów. Nie chce jeść, jeśli już coś zje to raczej bebiko. Po jedzeniu robi się niespokjny, pobudzony, płacze. Uspokaja się na trochę na rękach... ale ile można. Na Pepti głodny. Zjada tylko tyle, żeby zaspokoić pierwszy głód. Efekt... niespokojny, ryczy. Kolejnej dawki Pepti nie zjada, a po bebiko wiadomo. O Nutramigenie myślę, że możemy zapomnień. To nie jest 2 tyg dziecko, żeby zaakceptowało jego ohydny smak.
Robiliśmy mu morfologię. Podwyższone leukocyty. Hemoglobina poniżej 10, hypochromia erytrocytow, płytki krwi dość wysoko. Anemia. CRP okay. Próby wątrobowe, tarczyca okay. W posiewie moczu e. coli 10^3. We wtorek otrzymamy wyniki na posiew kału, ale szczerze mówiąc, to nie wiem czy wniosą coś one do sprawy.
Jeśli macie jakieś pomysły i rady, którymi chcecie się podzielić... jeśli mieliście podobne problemy... bardzo was proszę o pomoc. Może kiedyś skorzysta ktoś jeszcze.
Jeśli macie zamiar napisać, że to i to trzeba było zrobić inaczej... nie szczepić, nie podawać butelki itd to sobie darujcie... oczekujemy rad jak sobie poradzić z tą sytuacją, co zrobić, jakie badania wykonać, żeby ulżyć trochę cierpieniom naszego synka.
Bardzo prosimy o pomoc!