you-know-who
13.01.11, 11:47
dla tych co jeszcze ciagle szukaja tych raportow, zastrzezen i lepszej niz z tvn24 wersji video (sciezka dzwieku z CVR daje sie zrozumiec, choc jest pocieta):
linki na dole strony
video
* * *
przestudiowalem raport maku w orginale (bo denerwuja mnie bledy tlumaczenia,
na konferencji prasowej to troche zrozumiele, bo na zywo, choc strasznie denerwujace bo cos jest zle w kazdym niemal zdaniu). duza robota.. ;-/
moja pierwsza rekacja: R.I.P. , nie ukrywam ze jako pilot nie moge spokojnie sluchac...
* * *
czego nowego dowiedzialem sie z raportu:
1. ze bylo odrobone gorzej z profesjonalizmem pilotow niz myslalem (a myslalem b. b. krytycznie). zdaje sie ze kpt. protasiuk mowil zalodze ze podchodza do ladowania a jak sie nie uda to odejda na automacie. (i to bylo jedyne co powiedzial, dalej to juz sam sterowal, **przestawial sobie wysokosciomierz baryczny z 745 na 760 mm Hg, pewnie zeby sie uwolnic od komunikatow tawsa czy innego brzeczyka ktorego i tak nie zamierzal sluchac). tyle tylko ze na automacie nie da sie odejsc z lotniska bez ils-a! nie wiedzial o tym (nie o braku ils-a tylko o dzialaniu automatu przy jego braku). albo zle poinformowal zaloge, mial na mysli cos innego niz odejscie przez 'uchod"... go figure..
2. ze absurdellowa rekonstrukcja byla dobra.
3. ze moje obliczenia przepadania i nawet zalozenia do obliczen byly niezle.
rapot ma czesiowo ZLA ANALIZE: mowia tam o symulacjach "matematycznych"
i niemoznosci odejscia z 30-40 m, zupelnie bez sensu, bo nic z tego modelwania nie rozumieja. (jednoczesnie jednak ktos poprawnie wydedukowal kinematyke pionowa z dynamiki pionowej mierzonej akcelerometrem pionowym, uff..)
mozna sprawdzic. zgadywalem ze max przeciazenie przy odejsciu bylo w granicach 1.3-1.5g; bylo 1.32 maksymalnie; ze przepadanie z uwzglednieniem czasu potrzebnego na narastanie przyspieszenia pionowego jest wtedy rzedu 11-15m minimum, a moze byc nawet 25m.
no i jak widac z rekonstrukcji (rysnek 46 i okoliczne w raporcie rosyjskim)
faktycznie przeciazenie narastalo bardzo stopniowo, wolniej nawet niz obroty silnikow, w ostatnich sekundach przed destruktywnym zderzeniem.
powpdem tego jest niemoznosc obrocenia nosa do gory natychmiastowo, a przeciazenie i tangaz (mniej wiecej: kat natarcia) sa jak argumentowalem niemal proporcjonalne do siebie, co wynika z aerodynamiki. teraz to juz wynika ladnie z zapisu parametrycznego, polecam znow ten sam dokument.)
przepadanie na zrekonstruowanej trajektorii pionowej od momentu podjecia akcji ratowania samolotu wynioslo istotnie tylko 15m, a wiec sama sprawnosc manualna pilotow byla OK!
4. dowiedzialem sie tez z dokladnego wykresu przyspieszenia pionowego (rys 45, 46) w ostatnich sekundach, co widzieli piloci i jak zareagowali.
8 sekund przed odlamaniem skrzydla, protasiuk plynnie, w ciagu calej sekundy pociagnal wolant lekko do siebie, aby zmniejszyc tempo opadania. przyspieszenie
pionowe (= przeciazenie - 1g) wynioslo 0.1g i trwalo ok 2 sekund.
zatem NIEPRAWDA jest nieco naiwne opowiadanie "ekspertow" mak-u ze opadanie
do momentu uzyskania widocznosci wynosilo -8m/s. popatrzcie sami na
poprawnie przecalkowany zapis parametryczny przyspieszenia pionowego ktory dal krzywe nazwane na wykresach wysokoscia wyliczona. trajektoria w momencie mocnego pociagniecia wolantu (pierwsza odruchowa reakcja na zobaczone drzewa) juz nie opadala z ta predkocia -(7..8)m/s jaka faktycznie mial samolot w jarze.
wynosila juz tylko -6 m/s, co nieprzypadkowo zgadza sie z opinia ekspertow tego forum; ja np. przyjmowalem -6.5 m/s, a wielu z was pisalo o tym wiecej i madrezj niz ja. w kazdym razie, wniosek jest krotki: fizyka koncowki lotu, razem z kwestia czy, jak, i dlaczego samolot sie obrocil, zostala przez nas tu na tym forum rozpracowana poprawnie bez dostepu do skrzynki z parametrami! gratulacje.
5. wracajac do 101:
bzdura jest gadanie mak-u o niemoznosci odejscia z 30+ metrow, bo wlasnie z mniej niz 30m nad terenem (20-25m wg mojego ogladu zapisu parametrow), tuz po uzyskaniu widocznosci (por. moment pierwszego pociagniecia kolumny wolantu ostro do siebie) piloci tu-154 o malo co nie odeszli na drugi krag... to bylo tak.
widocznosc za oknem byla w czasie plynnego zapoczatkowanego wyrownywania lotu (+0.1g) zerowa. a wiec plusik dla protasiuka! zaczal wyrownywac jeszcze *zanim*, w 2 sekundy pozniej, wynurzyli sie z chmury i zobaczyli drzewa. w tym momencie nastapila naturalana i jak najbardziej prawidlowa reakcja obu pilotow: wolant mocniej do siebie. z opoznieniem niecalej sekundy - nastepna reakcja: rud-y do dechy (tj. pelen gaz na manetkach). przyspieszenie pionowe, po krotkim zawahaniu, spowodowanym moze oderwaniem reki z wolantu na rud-y, wzroslo do +0.2g, aby nastepnie dociagnac po zadarciu nosa do kata ok 20 stopni, max +0.32g. ale to dopiero po bardzo dlugich 3 sekundach, w ciagu ktorych tez rozkrecily sie silniki.
pierwsze drzewa przycieli praktycznie w momencie osiagniecia najnizszego puntu, na wys. -15m nad pasem. potem jednak wznoszenie terenu (+3 stopnie nachylenia
srednio) niestety doprowadzilo ich do duzej brzozy.. jak juz tu wiemy z wczesniejszych dyskusji, prawie im sie udalo. czyli z 30m i przy -6 m/s udaloby sie
odejsc na plaskim polem.
6. zarzuty polskie pod adresem papierkowych zaswiadczen/uprawnien kontrolerow, zarzuty ze kontrolerzy nie wykopali polskiej fatalnie skleconej i niezgranej/nie nauczonej dobrze latac zalogi z powrotem do warszawy albo do moskwy czy miska, ze nie zakazano im popelniania bledow i wykroczen, sa oczywiscie smieszne i rozpaczliwie nakierowane na uzytek wewnetrzny. nikt znajacy sie na lotnictwie nie wysunalby takich oskarzen. mak ma tu calkowita racje: pilot moze na calym swiecie ryzykowac i to czesto robi. i kontroler nie jest za jego decyzje odpowiedzialny, chyba ze da mu zle informacje albo blednie za pilota zadecyduje a ten go poslucha (pilot jest jedyna wyrocznia, zreszta piloci polscy, jak dowodzi raport, doskonale wiedzieli o tym i regularnie olewali dobre rady kontrolerow smolenskich).
7. jak zauwazyli komentatorzy zachodni, mak nie bardzo chcial wnikac w kwestie burdelu w polskim wojsku, w polskiej ekipie przygotowujacej wycieczke.
skupili sie na samograju: winie zalogi.. ale miedzy bogiem a prawda, prawie cala wine w istocie mozna poozyc u stop zalogi i przycmionego generala w drzwiach.
moze i dalej... ale to nie wina bezposrednia.
niewykluczone, ze mialy miejsce jakies ustalenia poza kulisami, kto ile wezmie winy tak, zeby nie trzeba bylo wyczyscic nieco stajni i w rp i w ru. jestem prawie przekonany ze czesci nagran okazaly sie zbyt trudne (politycznie) do odczytania.
jesli tak, to jest szansa ze jeszcze sie o tym dowiemy: nie che tu nie doceniac zdolnosci millera, klicha no i samego kaczora do wyskakiwania z oskarzeniami, ktore zdenerwuja kogos wiekszego w rosji.