Gość: Robbie
IP: *.play-internet.pl
16.05.11, 12:27
Od ponad pół roku jestem w szczęśliwym związku ze wspaniałą kobietą. Wspaniale się dogadujemy, wspieramy i kochamy, planujemy wspólną przyszłość. Okej, tyle tytułem wstępu.
Mam jednak wielki problem z jej tabletkami antykoncepcyjnymi. Ona obsesyjnie trwa przy ich używaniu mimo, że ewidentnie jej one szkodzą (o tym za chwilę). Ilekroć o tym rozmawiamy ma trzy argumenty na zbicie moich tex: 1) "uwielbia uczucie kiedy mężczyzna w niej kończy, lubi czuć w sobie męską spermę", 2) "potrafi wtedy przewidzieć dokładną datę swojego okresu", 3) "w prezerwatywie gorzej czuje męskie członki i seks jest gorszy".
Mam pytanie zwłaszcza do Pań, ale oczywiście jestem też otwarty na opinie Panów. Co mogę zrobić, żeby nakłonić ją do zaprzestania szprycowania się tymi hormonami?
W jej rodzinie występuje sporo nowotworów (czyli ma rodzinne predyspozycje), ona dodatkowo pali papierosy (kolejny czynnik ryzyka zachorowania na poważną chorobę), a na ulotce z jej tabletek są opisane takie skutki uboczne, że jak ją przeczytałem to aż włos zjeżył mi się na głowie i przez chwilę miałem wielką ochotę nie składać się z nią wspólnie na coś, co tak bardzo może jej szkodzić.
Ostatnio ma problemy ze zdrowiem (drogi rodne i pierś), nawet ona zaczyna przebąkiwać o tym, że może trzeba będzie zmienić tabletki, ale dla mnie to za mało. Chcę, aby nasze dzieci, jeśli się ich dorobimy, mogły się przez długi czas cieszyć swoją zdrową Mamą. Czy faktycznie seks z prezerwatywami (ja nie odczuwam różnicy) jest dla Was na tyle ważny, że jesteście gotowe poświęcać swoje zdrowie? A może to ja przesadzam??? Sam już do końca nie wiem. Gdyby te tabletki szkodziły to pewnie nie byłyby dopuszczone do sprzedaży... Jak uważacie, co powinienem zrobić?