dominika4444
23.06.11, 15:53
Witam.
Długo zastanawiałam się czy napisać tą wiadomość i w końcu zdecydowałam, że muszę to zrobić gdyż sama nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić.
8 miesięcy temu poznałam kogoś wyjątkowego...pokochałam Go z wzajemnością, dla mnie jest to najbardziej prawy, dobry i kochający mężczyzna,jest niczym mój Anioł Stróż...głęboko wierzący,to on pomógł mi się na nowo odnaleźć,przy nim uświadomiłam sobie co jest tak naprawdę w życiu ważne, jak powinno się żyć.To on pomógł mi się nawrócić...przy nim zrozumiałam błędy mojej młodości...błędy, których nie potrafię sobie wybaczyć i tu właśnie zaczyna się mój problem...
Miałam w swoim życiu okres zwątpienia,odwróciłam się od Pana Boga,założyłam pierścień atlantów i byłam z kimś z kim nigdy nawet nie powinnam zamienić słowa i właśnie z owym chłopakiem straciłam dziewictwo...Tak bardzo jest mi teraz wstyd,strasznie żałuję tego co się stało i z całych sił chciałabym cofnąć czas ale wiem że to niemożliwe...Mój ukochany wie o tym i nie może mi tego wybaczyć-tym bardziej że on nigdy nikogo przede mnę nie miał,ma do mnie żal, co pewien czas powraca ten temat...padają wtedy z jego ust tak gorzkie i bolesne dla mnie słowa...ja wiem że on ma prawo tak do mnie mówić-że się nie szanowałam, że "puściłam się" Ja wiem że to wszystko jest moją winą nawet nie próbuje się usprawiedliwiać, gdyby nie to co się kiedyś stało bylibyśmy szczęśliwi.Kocham go, chcę jego szczęścia...mam niestety poczucie, że on zasługuje na kogoś lepszego niż ja-bo ja jestem nikim, kogoś bez skazy tak dobrego jak On.Nie chcę się rozstawać bo wiem,że to właśnie Ten jedyny ale boję się,że nie dam mu szczęścia, gdyż On zawsze będzie miał żal do mnie o to, że nie dochowałam czystości, że oddałam swój kwiat komuś innemu...Co wieczór modlę się do Boga o to, żeby mój Kochany mi wybaczył...ale wiem, że tak się chyba nigdy nie stanie.
Z dnia na dzień popadam chyba w coraz większy dołek, nie potrafię przestać o tym wszystkim mysleć, zamiast wziąć się w garść przesiaduję przed komputerem, czytam różne posty na ten temat i przygnębiam się jeszcze bardziej.Nie ma chwili zebym nie żałowała tego co się stało biję się z myślami, nie potrafie sobie tego wszystkiego wybaczyć, nawet teraz pisząc tą wiadomość łzy spływają po moich policzkach...mam takie straszne poczucie winy i żalu do siebie, czuje że zmarnowałam sobie życie a teraz marnuje je osobie, którą kocham..
tak naprawdę co ja mogę mu dać?ten wyjątkowy i cenny dar zmarnowałam z kimś kto nie był tego absolutnie wart,zmarnowałam przy nim 2 lata życia odwracając się jednocześnie od Boga.
Nie oczekuję odpowiedzi" nie martw się będzie dobrze" musiałam to wszystko napisać, nie mam się nawet komu wyżalić jedynie Pan Bóg wie o tym jak starsznie się z tym wszystkim czuję.Z całego serca żałuję tego jak żyłam i jednocześnie dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze mojego Ukochanego.
Mam nadzieję, że moja historia będzie przestrogą dla młodych dziewczyn...nie popełniajcie mojego błędu,nie marnujcie swojego skarbu z byle kim w wieku 19 lat bo to nie jest na to czas!Później zostaje tylko żal do samej siebie i ten straszny ból...