usmiechaniola13
03.12.11, 23:45
Witam. Już czwarty rok nie żyję z mężem. Rozwiedliśmy się. Jego kochanki, kłamstwa, maltretowanie psychiczne (...) sprawiły, że definitywnie powiedziałam dość. Długo warczałam na facetów. Byli całym złem tego świata. Nie czułam się atrakcyjna, przestałam wierzyć w miłość. Kilka razy spotkałam się z facetem, ale bez nawiązywania więzi. Chodziło tylko o seks. W lipcu zeszłego roku poznałam Jego. Na początku nawet Go nie zauważałam. To było jakieś szaleństwo. Słońce, woda, wakacje i wielu facetów prawie bijących się o moje względy. A On mnie obserwował. Po kilku dniach zaprosił do wspólnego śpiewania przy gitarach. Był szarmancki, kulturalny i z kilkudziesięciu osób tylko my zostaliśmy sami do 4 nad ranem. Poszliśmy nad ognisko. Tam mnie objął. I nastała era elektryczności. Nie mogłam ustać na nogach. Kolana mi się uginały. I nagle minęło 1,5 roku. Mamy romans. Dzieli nas pół Polski. Zakochaliśmy się w sobie w międzyczasie. Ja w Nim na zabój. On we mnie? Hmm... On mi pokazuje, nie mówi. Mamy wspólną pasję, zaraził mnie nią, uczył i mało kto może nam dorównać (i to na skalę Polski). Godzinami rozmawiamy przez telefon, cieszą nas te same rzeczy, podobnie patrzymy na świat, On dał by mi gwiazdkę z nieba, ja za Nim skoczę w ogień, seks trwa godzinami i jest prawie mistycznym przeżyciem. Brzmi pięknie, no ale...
No ale jest żonaty, dzieciaty.
Jak mnie pierwszy raz dotknął zniknęły moje zasady, nie interesowało mnie czy ma żonę. Dopiero po 3 dniach się zapytałam. Myślałam, że to będzie wakacyjny romans, ale on postarał się o utrzymanie znajomości. Z czasem zrodziła się wspólna pasja, miłość.
Nigdy mi nic nie obiecywał. O żonie mówił mało i zawsze z szacunkiem. Potem ja zapragnęłam być z Nim. On się zasłaniał dziećmi. Miesiąc temu Jego żona znalazła telefon z sms. On myślał, ze to będzie koniec ich małżeństwa. Chyba nawet chciał, żeby to tak wyszło. Żona kazała mu wybrać. Wciągnęła w to dorosłe dzieci i jego matkę. Wydzwaniali do mnie, grozili, przeklinali, wybierają się do mnie. Ja powiedziałam tylko to, że Go kocham i że dam Mu spokój, tylko na Jego wyraźne życzenie. Muszą się z Nim dogadać. On też powiedział, że nie zerwie ze mną kontaktu. Żona kazała mu się wyprowadzić do dzisiaj. Oczywiście potem nie podnosiła tematu i tylko chodzą bokiem. On się nie ma zamiaru wyprowadzić, bo szkoda mu najmłodszego, 10 letniego dziecka. Nie wiem co mam robić. On nie chce rozmawiać o przyszłości ani o tym co się dzieje. Nie chce się rozstać ze mną, mimo, ze teraz już musi wybrać. Ja go do tego zmuszam i żona również. A On przeciąga już miesiąc. O co chodzi? Jej mówi, że nie zerwie ze mną kontaktów a chodzi w domu jak trusia, nadskakuje im, robi wszystko, żeby byli zadowoleni. Niby jest już oficjalnie ze mną a czuję się odrzucona, pierwszy raz nie chce ze mną szczerze rozmawiać na trudne tematy, nie ma czasu na spotkania, częste telefony. Pierwszy powątpiewam w Jego słowa a nigdy nie załapałam Go na żadnym kłamstwie. Co się z Nim dzieje? Co tak naprawdę myśli? Czy mamy szansę?