Gość: Sella
IP: *.ssp.dialog.net.pl
26.03.12, 17:35
Tylko ze klamstwo w dobrej sprawie, zawsze pozostanie klamstwem.
Przede mna byl z dziewczyna wiele lat. Jestesmy po 20stce, mlodzi. Oni spedzili razem praktycznie cale nastoletnie lata, zwiazek rozpadla sie kolo 20stki. Byli razem mniej wiecej od podstawowki, daje nam to jakies 8 lat.
Po tym sie spotykali.
Z tego co wiem, on sobie nie radzil z rozstaniem. Troche wiecej pil. Umawial sie z roznymi dziewczynami, sypial z nimi, pozniej zostawial, bo to juz nie bylo to samo co z nia.
Poznal mnie.
Powiedzial, ze z nia sie nie spotyka, nie maja kontaktu.
W porzadku.
bylismy razem jakis czas. Wzloty i upadki.
Zdarzalo sie, ze ona dzwonila, on zazwyczaj nie odbieral/mowil ze nie ma czasu. Powiedzial, ze dzwoni co jakis czas tylko dlatego, ze czegos od niego potrzebuje i polecialo pare niemilych slow o niej i o tym, ze pamieta o nim tylko jesli czegos chce.
OK. W porzadku.
Zaszlam w ciaze. Zalamanie z obu stron. Czy jestesmy gotowi?
Decyzja: urodzic. Kochamy sie i chcemy byc razem.
Zrobilam cos glupiego. Zajrzalam w jego telefon. Stary, ktory walal sie gdzies w szufladzie.
Akurat potrzebowalam wsadzic swoja stara karte sim. Tylko po co ja weszlam w polaczenia i wiadomosci?! Glupia dziewucha.
No tak. Widywali sie. Widzialam polaczenia. Widzialam, ze wtedy, kiedy nie odbieral przy mnie, rozmawial z nia pozniej.
W smsach widzialam, ze musieli sie widziec. napisala, ze czegos od niego zapomniala wziac i zeby zobaczyl czy nie zgubila - wiec MUSIELI sie widziec.
Zapytalam - zaprzeczyl. Nalegalam. Nic. Nie przyznalam sie do telefonu.
W koncu przyznal sie tylko do tego, ze czasami zdarza im sie spotkac, np. w sklepie czy na spacerze z psem. Wtedy ida razem i nie ma w tym nic dziwnego...
OK.
Nadal nie przyznal sie do tego co zobaczylam. Pytalam, blagalam, plakalam, nalegalam... NIC. Nic takiego nie mialo miejsca. Mowie, ze wiem, sklamalam - ktos mi powiedzial. "ktos klamal" - tak mi zawsze odpowiada.
I tak jestesmy nadal w tym klamswie. Zajrzalam w jego telefon, czesto polaczenia kasuje, ale dzwonil do niej 2 razy, juz w czasie ciazy, akurat nie usunal, pozniej dopiero zniknelo. Jedna rozmowa, kilkuminutwa i kolejna, pare sekund. Cos jak "czy masz czas", i nastepny telefon "juz jestem", tak ma w zwyczaju dzwonic. "Juz jestem, schodz". Taka rozmowa nie ma wiecej niz 5 sekund. I to by sie zgadzalo.
Czyzby uczucie zostalo? Zabieral mnie w te same miejsca, co ja. Ale przyznal sie dopeiro pozniej.
On w ogole lubi biale klamstwa. To jeden z tych facetow "ogladasz porno?" "nie oczywiscie ze nie kochanie, Kocham Cie i Ty mi wystarczasz", "ale ja nie mam nic przeciwko, jesli chcesz to ogladaj", "nie ogladam", "wiem ze tak, nie bede zla, przeciez to nic zlego", "nie ogladam". I ja odpuszczam.
Bardzo nie lubie jednego z jego kolegow, ktory zrobil mi pare przykrosci. Zapowiedzialam, ze nie chce jego widziec. Ostatnio mnie sklamal tez w tym. Mielismy isc gdzies razem, byl tam ten kolega. Ja o tym nie wiedzialam. Na miejscu dopiero mi oznajmil "nei wiedzialem ze on tam bedzie". uwierzylam. Okazalo sie, ze klamal, nadal nie wie, ze ja wiem... Tylko czy mowic? jak?
Jesli sie przyznam, ze zajrzalam do telefonu - bedzie kasowal. Zreszta juz kasuje, moze cos przeczuwa?
Jest sens bawic sie w kotka i myszke?
Moze lepiej zostawic go, samotnie wychowac dziecko, znalezc kogos kto nie bedzie mi mowil bialych klamstw?
Zostac i udawac ze nic nie wiem? Nie sprawdzac? Zyc szczesliwie, z kims kto jest cudowny, ale udawac, ze nie wiem ze on mnie klamie?
Jak myslicie? I jak wyciagnac z niego prawde?