makawka
07.12.10, 16:28
Mam dziwne doświadczenia z redakcją i korektą moich książek. Jak każdy autor jestem pewnie dość przewrażliwiona na punkcie słów, które wymyślam i do których się przywiązuję, ale nie jestem głupia i kiedy korektor bądź redaktor zwraca mi uwagę, że coś jest stylistycznie nieprzejrzyste albo gramatycznie niepoprawne - nie upieram się i zmieniam. Dostaję swoje teksty z zaznaczonymi zmianami i na ogół je akceptuję. Nie mogę jedynie zrozumieć, dlaczego zarówno korektor jak i redaktor nagminnie zamieniają mi słowa na inne. Piszą: "wybuchnęła płaczem" choć było "rozpłakała się". Piszą:"malec", choć było "malutki chłopczyk". Piszą: "twarz rozjaśniła się w uśmiechu", choć było "twarz rozjaśnił uśmiech". Piszą: "a tak właściwie", choć było "swoją drogą". Tych zmian nie zaznaczają; odkrywam je niejako przy okazji. Nie chcę, żeby bohaterka "wybuchała płaczem", bo ze sceny wynika, że ona się po prostu rozpłakała.
Po każdej korekcie muszę czytać od nowa, bo nigdy nie wiem, co tym razem ulegnie zmianie. Przeczytałam raz w swojej książce takie zdanie: "Logika nakazywała przyznać mu rację, lecz Alicja aż kwiczała z oburzenia" Zamarłam, bo ja napisałam tak:"....wyjaśnił, patrząc znacząco na zdenerwowaną Alicję, której logika nakazywała przyznać mu rację, ale dusza aż kwiczała z oburzenia."
Nie rozumiem dlaczego "Rozmazany tusz podkreślił wory pod oczami i czarnymi smugami spłynął po policzkach" ma brzmieć lepiej niż to, co ja napisałam: "Rozmazany tusz podkreślił wory pod oczami i spłynął po policzkach długimi, czarnymi smugami"
Wiem, że są wśród Was zarówno korektorzy jak i redaktorzy więc proszę o informację: czy ja przesadzam?