joasze 06.04.06, 14:23 Czesc wszystkim! czy ktos wie ile mozna zarobic (jako autor) na wydaniu ksiazki. wiem, ze na to wplywa milion rzeczy (ilosc egzemplarzy, cena itp.) - ale prosze tak na oko. bede super wdzieczny Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
imlardis2 Re: ile zarabia sie na ksiazce 06.04.06, 14:27 Były już takie wątki - poszukaj! Odpowiedz Link
skajstop Re: ile zarabia sie na ksiazce 06.04.06, 15:11 To zależy od tak wielu elementów, że ogólnej sumy nawet w przybliżeniu nikt ci nie poda. W dodatku musiałby być wróżką, bo zysk zależy od powodzenia książki, a tego dowiadujesz się już po jej wydaniu :) Najprostszy przelicznik to zysk od 1 egz. x nakład. Na przykład 1 zł x 10 000. Oczywiście, nie sugeruj się kwotą, to _tylko_ przykład :) Odpowiedz Link
kaja1986 Re: ile zarabia sie na ksiazce 25.04.06, 20:11 To zależy od % który dostaje autor... zwykle to jest 5-10%, więc... nie są to wielkie sumy, za 10 000 egz. możesz dostać 400 zł ale możesz też więcej Odpowiedz Link
skajstop Re: ile zarabia sie na ksiazce 25.04.06, 20:36 Nie no, skąd ty wzięłaś 400 zł za bardzo dobry dziesięciotysięczny nakład? :) Nie strasz ;-D Odpowiedz Link
kaja1986 Re: ile zarabia sie na ksiazce 25.04.06, 21:12 ups... wybaczcie (!) za 1 tysiąc.... :):) już nie straszę...pozdrawiam!:) Odpowiedz Link
dr700411 1,94 zł na sztuce... 26.04.06, 19:58 Wydałem kilka DOBRYCH książek. Za 1 sprzedany egzemplarz "moje" wydawnictwo płaci mi 1,94 zł (jeden złoty 94 gr.) Co to za książki? Zobaczcie - www.szkolnydetektyw.pl ZAPRASZAM Odpowiedz Link
millefiori Re: 1,94 zł na sztuce... 26.04.06, 20:15 Rozumiem, ze w ten sposob zwracaja Ci sie koszty wydania w MyBook? Odpowiedz Link
dr700411 Re: 1,94 zł na sztuce... 27.04.06, 08:19 Co mi się zwraca? Nie rozśmieszaj mnie. Wydawnictwo musiałoby sprzedać ponad 500 sztuk moich książek, żeby mi się zwróciły koszty publikacji. A jak się nie ma "nazwiska" to nawet tak dobre książki jak moje (patrz RECENZJE w portalu www.szkolnydetektyw.pl) nie sprzedają się jakbym sobie tego życzył. Niestety... Pozdrawiam Odpowiedz Link
millefiori Re: 1,94 zł na sztuce... 27.04.06, 08:50 dr700411 napisał: > Co mi się zwraca? > > Nie rozśmieszaj mnie. > Wydawnictwo musiałoby sprzedać ponad 500 sztuk moich książek, żeby mi się > zwróciły koszty publikacji. Mowie wiec glosno i wyraznie: Uprzejmie Cie prosze, NIE MĄĆ ludziom w glowach piszac, ze: - zarabiasz na ksiazce wydanej kosztem wlasnym w My Book - bo to nieprawda! NIE ZARABIASZ, skoro jeszcze nie zwróciły Ci sie koszty publikacji (ok. 2000 zl). Na razie nie widze zadnych powodow do chwaly, ani uprawiania na tym forum reklamy i wydawnictwa, i odniesionego "sukcesu". Poniewaz jest to watek o zarobkach, a wiec rzeczach wymiernych w pieniadzach, to badzmy konsekwentni: - jesli Ci sie zwroci zainwestowana kwota, to pogratuluje; - jesli sprzedasz pierwszy egzemplarz, z ktorego dochód przekroczy zainwestowana w ksiazke kwote, - to dopiero wtedy_i _tylko_wtedy_ bedziesz mogl powiedziec, ze _zarobiles_ pierwsze 1,94 zl. Odpowiedz Link
millefiori Do dr700411 - prosze nie spamowac 27.04.06, 09:10 na wszystkich okolicznych watkach. Odpowiedz Link
dr700411 Re: Do dr700411 - prosze nie spamowac 27.04.06, 09:22 Jeżeli moje dotychczasowe wypowiedzi zostały uznane za spam, to serdecznie przepraszam - NIE MIAŁEM TAKIEGO ZAMIARU. Po prostu staram się rzetelnie odpowiadać na niektóre posty, a że tematycznie są ze sobą zbliżone... Tak czy owak - Przepraszam, przez duże P. Postaram się nie być monotematyczny, choćby tematy postów były takowe :) Pozdrawiam Odpowiedz Link
dr700411 Re: Do dr700411 - prosze nie spamowac 27.04.06, 09:40 Nawiązując do tego że nie spamowałem (nie świadomie), trochę szkoda, że usunąłeś moje posty z niektórych tematów - byłyby one JEDNAK pomocne dla początkujących autorów... ale to tak na marginesie :) Gorąco pozdrawiam Odpowiedz Link
dr700411 Re: 1,94 zł na sztuce... 27.04.06, 09:30 Umowa z MyBookiem jasno i wyraźnie określa ile dostaje autor za sprzedany egzemplarz. To, że nie ma chętnych klientów, to zupełnie inna para kaloszy. Ale już na etapie podpisania umowy wiadomo ile autor zarobi na sprzedanym egzemplarzu. Poza tym koszty publikacji może przecież pokryć "ktoś inny" tzw. sponsor, więc wydanie kosztem własnym wynosi wówczas 0 zł. I każdy sprzedany egzemplarz to już zarobek "na czysto". A w głowach nie mącę. Zarabianie na pisaniu, zarabianie na wydawaniu i zarabianie na sprzedawaniu książek to diametralnie różne rzeczy, które kompletnie się na tym forum wymieszały (niestety). Nie miałem złych intencji pisząc o tym umownym 1,94 zł za sprzedaną sztukę. Jest jeszcze inna możliwość. Zakupienie od wydawcy swoich książek w dużo niższej niż rynkowa, cenie (normalna procedura, zakładana w umowie) i sprzedawanie ich we własnym zakresie - wówczas "zarobek" na sztuce zależy od "samego siebie". Z resztą wydaje mi się, że rozwiązań może być jeszcze kilka. Dla wszystkich potrzebny jest jednak czas, zaangażowanie i szereg innych czynników. Jeżeli jest ktoś konkretnie zainteresowany procesem "od manuskryptu do zysku" - chętnie odpowiem szczegółowo na każde pytanie. Serdecznie pozdrawiam Odpowiedz Link
skajstop Re: 1,94 zł na sztuce... 27.04.06, 09:41 Książek MyBook nie widuję w tradycyjnych księgarniach, gdzie sprzedaje się _zdecydowana_ większość normalnych książek. To raz. Dwa, wspomniałeś o sprzedaży "z ręki", czyli po wykupieniu od wydawcy. No dobrze, to jest możliwe - ale czy zdajesz sobie sprawę, że wtedy powinieneś mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą w odpowiednim zakresie, inaczej jest to proceder nielegalny? :) Trzy, co do stawek. Twoja byłaby bardzo miła, gdyby nie fakt, iż sam przyznajesz, że do wydania dokładasz :) a więc w zasadzie _minimalizujesz straty_. Zresztą, właśnie z tych trzech powodów ciężko mi uznać MyBook za tradycyjne wydawnictwo akuratne dla osób chcących zobaczyć swe książki w okolicznych ksiegarniach... Odpowiedz Link
dr700411 "tradycyjne księgarnie" 27.04.06, 09:55 Tradycyjne księgarnie są uzależnione od hurtowni - niestety, 0d których biorą cały nakład. Koniec i kropka. A książki z MyBooka, możesz wierzyć lub nie są jak najbardziej tradycyjne. Posiadają ISBN i wiele innych oznak "normalności" (wydana przez MyBook moja twórczość trafiła już np. do Biblioteki Narodowej w Warszawie oraz Biblioteki UJ w Krakowie). Ksiażki MyBooka będą w tradycyjnej księgrani jeżeli któraś hurtownia zdecyduje się je zamówić, a to już nie zależy od autora (no chyba, że ma się szwagra dyrektora hurtowni, albo kuzyna w Platonie). Sprzedaż "z ręki" nie wymaga założenia działalności gosp. (a jeżeli nawet to nie jest to rzecz nie do przejścia) - popatrz np. na Allegro. Czy ci, którzy sprzedają tam książki mogą pochwalić się własną działalnością gospodarczą? Nie sądzę Poza tym swoje książki można sprzedawać w tysiącach miejsc bez działalności, chociażby w trakcie jakichkolwiek targów ksiażki, czy innych tego typu imprez... Działalność gosp. rejestruje się w konkretnej sytuacji - jeżeli dochody są stałe itd. oraz w przypadku określonej wysokości samych przychodów. Polecam lekturę odpowiedniej ustawy... "Do wydania dokładasz"... Hehehehehe, a co Ty myślałeś? Nie jestem egzemplarzem J.Rowling i nie spotkałem księcia z bajki który by mi powiedział "zasponsoruje twoje książki i zajmę się ich marketingiem - za darmochę, albo za 10% sprzedaży, dobra?" Niestety, chyba w każdej "branży" należy najpierw zainwestować i jeżeli nie ma kogoś, kto by pokrył te początkowe koszty, to jesteś bracie sam jak ten palec - sam płacisz i cierpliwie czekasz aż coś się sprzeda. Koniec i kropka. Podsumowując - nie mam żadnego interesu żeby promować tutaj MyBook. Stwierdzam jedynie że to bardzo dobry pomysł dla początkujących pisarzy, autorów, którzy chcą wydać swoją pierwszą ksiażkę i tym samym być może zachęcić inne (bardziej normalne w Twoim mniemianiu) wydawnictwa - "patrzcie, napisałem i ukazało się drukiem, ma ISBN i się sprzedaje, jako tako ale zawsze". Szczerze gratuluję komuś, kto "z kopyta" i od razu opublikował coś u "normalnych" czy "tradycyjnych" w nakładzie ponad 5000 egz. Od czegoś trzeba zacząć... I tym optymistycznym akcentem... Pozdrawiam :) Odpowiedz Link
skajstop Re: "tradycyjne księgarnie" 27.04.06, 12:06 Nie zrozumieliśmy się :) ja wiem, jak wyglądają książki z MB, ale napisałem, że nie trafiają do ksiegarń. Inni wydawcy jakoś umieją sobie z tym poradzić :) To może kwestia ambicji, ale ja jednak chcę mieć swoje książki w księgarniach, a nie w bibliiotekach, gdzie nie są dostępne dla czytelników. Spróbuj wypożyczyć ten jedyny egzemplarz obowiązkowy z BN do domu, wtedy porozmawiamy :) Nawiasem mówiąc, nie reklamujesz MB, jak twierdzisz. W porządku, przyjmijmy, że rozważamy alternatywę - Twoje wydawnictwo kontra te inne, które handlują z paskudnymi księgarzami, hurtownikami etc. Powiedz, w czym Twoje wydanictwo jest lepsze, bardziej konkurencyjne. Zachęć mnie :) Tak przy okazji: w jakich nakładach rozeszły sie Twoje książki? Bo, ci którym uda się przebić do normalnych wydawnictw i ksiegarń, coś tam sprzedają... Więc powtórzę: zachęć nas tu :) I jeszcze jedno, bo wprowadzasz ludzi, niestety, w błąd: Działalność na Allegro jest tolerowana, ale poza prawem. Gdybyś nie wiedział, niedawno Ministerstwo Finansów zatanawiało sie nad zalegalizowaniem tych transakcji, a tym samym obłożenia ich podatkiem, bo póki co jest to szara strefa. Pozdrawiam wiosennie - Skaj Odpowiedz Link
dr700411 Re: "tradycyjne księgarnie" 27.04.06, 17:18 Tzw. Ministerstwo Finansów, obłoży niedługo podatkami nawet kichanie, ziewanie i przeklinanie, nie bacząc na to, że Allegro to jedynie trochę większy bazar. Nieważne, nie mój problem. Jak już pisałem nawet założenie własnej działalności to też nie problem. Co do ambicji. Hmmmm... Wychodzi na to, że jej nie mam albo mam mniej. Ale zapewniam Cię, że swój manuskrypt wysłałem do "ambitnych" wydawnictw, takich jak: Nasza Księgarnia, Egmont, Publicat, WAB, Amos, Nowa Era, Powergraph, Siedmioróg, Rytm, Telbit, Zielona Sowa i Wyd. Dolnośląskie. I co? I wielkie NIC :) Prawie wszędzie (o ile była odpowiedź) brzmiała: "fajny ten Detektyw, ale jakoś nieeeeee...". O wydawnictwach, tudzież hurtownio-wydawnictwach (olesiejuk i jemu podobni) nawet nie wspominam - efekt podobny. O Matko! Gdzie ja nie pisałem i kogo nie zaczepiałem, żeby się "przebić". I tu pojawia się MB. Nie stawiam tego wydawnictwa także versus inne i nie mówię, że jest lepsze. Powtarzam po raz nie wiem który, że to jedynie alternatywa (działająca) dla młodych, nowych, początkujących (jakbyś ich nie nazwał) pisarzy, poetów, twórców. Nie zamierzam tutaj przedstawiać jakichkolwiek zalet MB lub pokazywać wad innych. To są rzeczy nieporównywalne. Poza tym, ani mi w smak zachęcać kogoś do bycia "nieambitnym" i publikowania w MB. Podkreślam - takie wydawnictwa jak MB to szansa na zaistnienie - co się z tym pźniej dzieje? To już zupełnie inna bajka. Cieszę się, że chcesz mieć swoje ksiażki w księgarniach - ja również (witaj w klubie), ale śledziłem kiedyś proces nawiązania współpracy MB z księgarzami (hurtownikami). Paranoja. Książka musiałaby kosztować 100% więcej (docelowo w tradycyjnej księgarni), a wydawca byłby zobowiązany ponieść wszelkie koszty wprowadzenia jej tam, bez gwarancji obrotu wynikającego ze sprzedaży. Będąc wydawcą, zaryzykowałbyś? Bo ja nie :) Nie zamierzam się tu sprzeczać o cokolwiek - pokazuję jedynie pewną drogę dla początkujących autorów. Każdy i tak pójdzie własną ścieżką, oby z sukcesem - czego Tobie i wszystkim czytającym te słowa życzę. Pozdrawiam Odpowiedz Link
skajstop Re: "tradycyjne księgarnie" 27.04.06, 17:55 Najpierw chciałem Cię przeprosić, bo pisząc o ambicjach, nie miałem personalnie Ciebie na myśli, a tak to mimowolnie wyszło. Więc za to wielkie przepraszam. Niemniej, z pozycji kogoś, kto ładnych parę lat walczył o wydanie swojej pierwszej książki i to ciężko, wiem jedno: należy być upartym jak tocząca się skała :) > Cieszę się, że chcesz mieć swoje ksiażki w księgarniach - ja również (witaj w > klubie), ale śledziłem kiedyś proces nawiązania współpracy MB z księgarzami > (hurtownikami). Paranoja. Książka musiałaby kosztować 100% więcej (docelowo w > tradycyjnej księgarni), a wydawca byłby zobowiązany ponieść wszelkie koszty > wprowadzenia jej tam, bez gwarancji obrotu wynikającego ze sprzedaży. Będąc > wydawcą, zaryzykowałbyś? Bo ja nie :) Widzisz, tu akurat mam pewne doświadczenia, bo parę moich książek trafiło do księgarń. I to co piszesz, nie odpowiada prawdzie :) być może ktoś wprowadził cię w błąd? Nie wiem, jak sobie radzi MB z hurtowniami, ale pierwszą książkę wydałem w niewielkim wydawnictwie. Które mimo to potrafiło ją rozprowadzić po księgarniach w całym kraju. Oczywiście, to jest biznes, więc wydając książkę, wydawca ponosi ryzyko - ale na tym właśnie polega działalność gospodarcza... Mnie jednak szło o coś innego. Widzisz, debiuty rzadko przynoszą autorowi oszałamiający sukces. Ja wyznaję pogląd, że pierwsza książka, może dwie - są po to, aby się na rynku zakotwiczyć, wyrobić sobie rozpoznawalne nazwisko. I otóż moim zdaniem, jeżeli nie masz wydawcy, który umie książkę wstawić do księgarń, a samego autora/autorke wypromować, to niewiele na wydaniu zyskasz. Nie w sensie finansowym - w sensie szerszym, strategicznym. Stąd moim zdaniem należy chodzić do Canossy, wysylać teksty do tysiąca wydawców, aż znajdzie się kogoś, kto zechce zaryzykować. Ale to tylko moja opinia, więc może tu zamilknę. Odpowiedz Link
dr700411 Re: "tradycyjne księgarnie" 29.04.06, 09:56 Ja za tę ambicję się nie gniewam :) W końcu mamy demokrację. Zazdroszczę Ci, że od razu udało Ci się trafić na wydawcę, który zaryzykował i wprowadził Twoją książkę (książki) na rynek całej Polski. Tak to powinno wyglądać i zasłużenie biję Ci brawo :) Ja "wychodziłem" osiem par butów, wypisałem dwanaście długopisów - nie miałem takiego fuksa, żeby przekonać "tradycyjnego" wydawcę do podjęcia ryzyka. A może po prostu kiepsko u mnie z pisaniem??? Nie wiem. Moje książki dostały dosyć dobre Recenzje (patrz sekcja RECENZJE na www.szkolnydetektyw.pl). Kto by ich nie czytał (chociażby fragmentów zawartych na WWW), to mówi, że są całkiem niezłe. I pomimo tego wydawcy "olali" mnie totalnie. Oczywiście nie zrażam się tym i próbuję dalej. Niedawno nawet... ale nie będę dzielił skóry na niedźwiedziu :) Zobaczymy co z tego wyniknie :) Myślę, że zabrzmi to banalnie, ale wydanie książki to tzw. "pikuś". Zrobienie jej odpowiedniego marketingu i strategii sprzedaży - to jest sedno całej sprawy. Pozdrawiam Odpowiedz Link
teano_laura dr700411 a próbowałeś... 01.05.06, 14:04 w tym wydawnictwie? www.ksiazka.net/pasaz/index.php?plik=3&id_kl=253&id_ks=364061&czasowe=4 Bo jeśli dobrze załapałam, to te Twoje zagadki detektywistyczne są takie trochę matematyczne, prawda? Może się skuszą? Albo Adamantan, próbowałeś? Dziwne, że Telbit jakoś nie chciał, przecież to podchodzi pod ich profil. Życzę powodzenia P.S. Możesz podesłać próbkę tekstu na priv? Ciekawa jestem jak piszesz. Odpowiedz Link
dr700411 Re: dr700411 a próbowałeś... 02.05.06, 08:57 Dzięki za link. Spróbuję. A co do Telbitu... No cóż... Duży może "wszystko" :) Przesłałem Ci na maila link do "fragmentów" Pozdrawiam Odpowiedz Link
aska90 Re: dr700411 a próbowałeś... 02.05.06, 13:08 A ja sie nie dziwię Telbiowi czy jakiemuś innemu wydawnictwu z prawdziwego zdarzenie. Skoro wpakowałeś pieniądze w mybooka i ksiązka jest do kupienia, nie dziw się, że inne wydawnictwo nie chce ryzykowac wydawania czegoś, co już jest na rynku. Po pierwsze, jesli ksiązka dobrze się sprzedaje, nie ma sensu jej dublować. Po drugie, jeśli sprzedaż nie jest zadowalająca, trzeba będzie zainwestować w promocję, co nie jest bynajmniej tanie. I znów pojawia się problem ksiązki już raz wydanej. Dlatego, drodzy debiutanci, może warto zedrzeć dziesięc par butów, ale jednak książkę wydać z głową. Odpowiedz Link
teano_laura Re: dr700411 a próbowałeś... 02.05.06, 16:43 dr700411 napisał: > Dzięki za link. Spróbuję. > > A co do Telbitu... No cóż... Duży może "wszystko" :) > > Przesłałem Ci na maila link do "fragmentów" Przeczytałam na razie fragmenty "dyrektora Fiszera". Kurczę, wygląda na to, że większość wydawnictw wpuszcza w swoje progi wyłacznie kury znoszące złote jaja i żeby jeszcze ta kura weszła z własnym kurnikiem i własną paszą. Twoja książka przypomina mi "Detektywa Blomkvista" Astrid Lindgren, ale treściowo jest dużo lepsza. Wymaga jednak sporej pracy redakcyjnej (odcedzenia z niepotrzebnych powtórzeń, lekkiego szlifu językowego itp) i widać tego się wydawnictwu nie chce, choć to moim zdaniem bardzo krótkowzroczna polityka. Oczywiście mnie jako osobę dorosła denerwują pewne rzeczy, ale myslę, że dzieciak by ich w ogóle nie zauważył, tylko chłonął z otwartą paszczą, tak samo jak ja swego czasu pochłaniałam Blomkvista, czy inne historie tego typu, nie zastanawiając się ani nad językiem, ani nad pewnymi niekonsekwencjami (mówiąc w skrócie - nad faktem, że chłopak ma więcej szczęścia niż rozumu i niektóre realia są lekko, leciuchno naciągane) ale to wszystko jest do poprawienia gdyby wydawnictwo chciało poprawiać, bo to drobiaźdźki. Natomiast książka jest na tyle wartościowa, że powinna być w powszechnym obiegu. Ja sama bez obaw dałabym ją swemu dziecku, a przeglądając to, co jest obecnie w bibliotekach takich obaw mam sporo. No chyba, że obecne dzieci w niczym nie przypominają nas z okresu dzieciństwa i dla nich ta książka jest... no właśnie jaka? Szkoda, że wydawnictwa nie daly Ci nawet tej szansy, by tekst poprawić i spróbować jeszcze raz. W każdym razie jak będziesz szukać wydawcy to sprawdzaj wcześniej czy w księgarniach a najlepiej w hipermarketach można kupić jego książki. Bo co Ci przyjdzie z wydania skoro żadna biblioteka tego kupić nie zdoła? A to jest chyba najważniejsze - żeby książka trafiła do bibliotek. Pozdrawiam i życzę powodzenia Teano Odpowiedz Link
aska90 Re: dr700411 a próbowałeś... 02.05.06, 18:26 To ciekawe, co napisałaś. Stwierdasz, że wydawnictwo nie chce się redagować "Szkolnego detektywa" i to jest powód odrzucenia książki. Wybacz, ale 99% tekstów, ktore trafiają do wydawnictw jest poddawanych redakcji. Moim zdaniem powodem jest to, że ksiązka jest już w obiegu. Sama zresztą piszesz o tym w wątku dotyczącym Fabuły, więc skąd tu nagła zmiana frontu. Poza tym, sam miałaś okazję wydać swoją książke w normalnym wydawnictwie, ale nie podobał Ci się półroczny okres czekania, zdecydowałaś się na Fabułę. Dlaczego?! Nie bierze tego, co za chwilę napiszę, do siebie, mówię w ogólności. To chyba jeden z błędów popełnianych przez debiutantów - wydaje im się, że jeśli tylko wydawca przyjmie ich tekst, ksiązka powinna być wydrukowana natychmiast. Jakakolwiek zwłoka jest niedpopuszczalna, ale wydawnictwa mają zazwyczaj coś takiego, jak plan wydawniczy, ktorego trzymają się mniej lub bardziej. Odpowiedz Link
teano_laura Re: dr700411 a próbowałeś... 02.05.06, 22:24 aska90 napisała: > To ciekawe, co napisałaś. Stwierdasz, że wydawnictwo nie chce się redagować > "Szkolnego detektywa" i to jest powód odrzucenia książki. Wybacz, ale 99% > tekstów, ktore trafiają do wydawnictw jest poddawanych redakcji. Moim zdaniem > powodem jest to, że ksiązka jest już w obiegu. Sama zresztą piszesz o tym w > wątku dotyczącym Fabuły, więc skąd tu nagła zmiana frontu. To nie tak. Ja z listow dr700411 zrozumiałam, że najpierw bezskutecznie wydeptywał progi dziesiątek wydawnictw a potem w desperacji wydał w My Booku. Niech dr napisze jak było, bo tego nie rozsądzimy. > Poza tym, sam miałaś okazję wydać swoją książke w normalnym wydawnictwie, ale > nie podobał Ci się półroczny okres czekania, zdecydowałaś się na Fabułę. > Dlaczego?! Nie bierze tego, co za chwilę napiszę, do siebie, mówię w ogólności. > To chyba jeden z błędów popełnianych przez debiutantów - wydaje im się, że jeśl > i > tylko wydawca przyjmie ich tekst, ksiązka powinna być wydrukowana natychmiast. > Jakakolwiek zwłoka jest niedpopuszczalna, ale wydawnictwa mają zazwyczaj coś > takiego, jak plan wydawniczy, ktorego trzymają się mniej lub bardziej. To też nie do końca tak. Wydawca usiłował mnie zniechęcić do wydawania właśnie u nich i powiedział, ze plany wydawnicze mają takie, że pierwsza książka mogłaby się ukazać w 2008 (był 2005) a kolejne nie częściej niż co dwa lata, bo nie mogą wydawać zbyt wiele. I radził szukać gdzie indziej, bo nie miał pewności czy ostatecznie książkę przyjmą, czy nie. Być może był to po prostu miły sposób odmowy, nie wiem. Co do "błędu debiutanta" masz trochę racji, ale problem polega na tym, że jest wiele wydawnictw (nie będę podawać nazw, bo jednak chciałabym w końcu wydać książkę) które zwodzą autora przez kilka miesięcy, a potem nagle rezygnują. A autor starał się być lojalny i w ciągu tych kilku m-cy nie wysyłał książki innym, bo wydawnictwo mówiło - świetna książka, wydamy, ale jakoś nie spieszyło się z podpisaniem umowy. Spotkało to nie tylko mnie, więc wygląda to na powszechniejszą praktykę. Odpowiedz Link
skajstop Re: dr700411 a próbowałeś... 02.05.06, 23:04 teano_laura napisała: > Co do "błędu debiutanta" masz trochę racji, ale problem polega na tym, że jest > wiele wydawnictw (nie będę podawać nazw, bo jednak chciałabym w końcu wydać > książkę) które zwodzą autora przez kilka miesięcy, a potem nagle rezygnują. A > autor starał się być lojalny i w ciągu tych kilku m-cy nie wysyłał książki > innym, bo wydawnictwo mówiło - świetna książka, wydamy, ale jakoś nie > spieszyło się z podpisaniem umowy. > Spotkało to nie tylko mnie, więc wygląda to na powszechniejszą praktykę. To jest niestety powszechna praktyka. Ale tak jak lojalność działa w obie astrony, tak i jej brak - również w dwie. Póki umowa nie została podpisana, zwłaszcza w takiej sytuacji (debiut) moim zdaniem nie należy rezygnować ze znalezienia wydawcy. A temu, z którym się rozmawia, jasno powiedzieć, że zatkie zapewnienia są mie, ale oczekujemy umowy, konkretu. Odpowiedz Link
dr700411 Re: dr700411 a próbowałeś... 04.05.06, 17:59 Ale nikt nie zaproponował półrocznego okresu oczekiwania. Ba, nawet rocznego. Co do niedociągnięć, to wcale się nie dziwię, że WY (czytaj - DOROŚLI) znajdujecie je w mojej twórczości. Lecz jak prawidłowo stwierdził(a) Teano "dzieciak chłonąłby treść wogóle na nie nie zważając" - sprawdziłem doświadczalnie na dzieciach znajomych przed posłaniem "Detektywów" do wydawnictwa! :) I druga sprawa - to, że książka jest już na rynku nie jest jakimkolwiek argumentem, zwłaszcza, że "pukałem" do tych "normalnych" wydawnictw jeszcze przed ukazaniem się drukiem "Tajemnicy dyrektora Fiszera". Czy tak, czy siak - wszędzie odmowa, odmowa i odmowa. Ale nie zrażam się - 18-21 maja targi ksiażki w Warszawie. Mam tam umówione pewne spotkanie - ale o tym na razie cicho sza :) Nadal zapraszam do zapoznania się ze "Szkolnym detektywem", a tym którzy po przeczytaniu fragmentów już zamówili moje ksiażki - serdecznie dziękuję. Pozdrawiam www.szkolnydetektyw.pl Odpowiedz Link
mister1 Re: ile zarabia sie na ksiazce 27.04.06, 17:30 z niektorymi wydawcami jest pewien problem - placa np. za tysiac egz. a w calej Polsce w kazdym kiosku "Ruchu" ksiazka jest do kupienia. Takie to maja klopoty z rachunkami... Odpowiedz Link
szkolnydetektyw umowa, i co dalej? 02.05.06, 11:23 Zarabianie na książce powinna określać umowa. Jasno i wyraźnie. Np. "autor otrzymuje 10% z każdego sprzedanego egzemplarza" - i tyle. Dodatkowo umowa może określać, czy za "towary skojarzone" z książką autor ma otrzymać odrębne wynagordzenie (np. reklama, gadżety, spotkania z czytelnikami i wszystko inne co tylko może przyjść do głowy). Ale tak sobie myślę - jeżeli umowa nie precyzuje wszystkiego co może się zdarzyć wokół książki, to jak można SAMODZIELNIE zarobić na wydaniu własnej książki??? Macie pomysły? Pozdrawiam www.szkolnydetektyw.pl Odpowiedz Link
pan_aleksander Re: umowa, i co dalej? 20.06.06, 10:23 O matko, może przez tą szkaradną okładkę nikt tego nie chce kupować? Mam na myśli tego szkolnegodetektywa. Odpowiedz Link
bezuchow Re: umowa, i co dalej? 21.06.06, 20:55 Nie jest to wątek na ten temat, ale rzeczywiście te okładki nie rzucają na kolana. Odpowiedz Link
skajstop Wątek dyskusyjny :) 21.06.06, 20:59 Zaraz założę wątek dyskusyjny, bo czasem fajnie jest podyskutować, ale może poza wątkami "pomocowymi" :-) Odpowiedz Link
lukaszzz7 Re: ile zarabia sie na ksiazce 06.06.06, 08:08 Wydawnictwo proponuje mi zaliczkę. Czy trzeba będzie ją zwracać, kiedy np. książka się nie sprzeda? Nie ma nic szczegółoweg o tym w umowie! Odpowiedz Link
skajstop Re: ile zarabia sie na ksiazce 06.06.06, 10:25 Jeżeli nie masz w umowie jasno napisane, że musisz ją zwrócić w określonych okolicznościach, to ona jest bezzwrotna, nawet jeżeli honorarium za sprzedane egz. byłoby niższe (odpukać) niż wysokość zaliczki. Odpowiedz Link