Gość: max
IP: *.gl.digi.pl
14.08.11, 18:10
Wszyscy wiedza jak bylo ( niszczenie dowodow, szczatki ofiar i samolotu znajdowane pol roku po katastrofie, choc pani Kopacz plotla o ziemi przekopanej na glebokosc metra )niechlujstwo, wycinane drzewa, zacierane slady, znikajace nagrania, zaplombowane trumny z zakazem otwierania, protokoly secji zwlok z ktorych wynikalo ze niektorzy byli o 15 cm wyzsi niz w rzeczywistosci a niektorzy mieli narzady ktore im wczesniej wycieto......itd), jak nasz premier byl zadowolony wraz z usluznymi mediami z tego sledztwa przez 7 miesiecy, jakie to sledztwo bylo rzetelne wedlg pokemonow, jak robiono wszystko zeby tylko NATO nie poprosic o pomoc, jak premier sciskal sie z Putinem, potem jak twierdzil nagle w przemowieniu sejmowym, ze grozila nam wojna.........
W 1986 roku rozbil sie prom kosmiczny USA. A sledztwo wygladalo tak. Szczatki promu wpadly do ocanu. I zginelo 7 astronautow.
" W akcji poszukiwawczej uczestniczyło kilkadziesiąt samolotów i okrętów, w tym atomowy okręt podwodny marynarki wojennej USA wyposażony w silne reflektory, kamery TV i chwytaki. Poszukiwania utrudniał fakt, iż dno oceanu w rejonie katastrofy było jednym wielkim cmentarzyskiem szczątków rakiet. Wiele ich, zaraz po starcie z Cape Canaveral, szczególnie w pierwszych latach prób, spadło do Atlantyku w wyniku licznych awarii. Fragmenty samolotu kosmicznego stopniowo wydobywane spod wody były bardzo niewielkich rozmiarów - silny wybuch rozniósł Challengera na kawałki. Składano je w przeznaczonej do tego celu hali na Cape Canaveral.
Odnaleziono spore fragmenty pokrycia, części kabiny załogowej (m.in. tablicę rozdzielczą), kawałki ogona, kadłuba, kilka cylindrycznych zbiorników. Płetwonurkowie wyławiający fragmenty statku kosmicznego zmagali się z dojmującym zimnem i silnymi prądami oceanicznymi. Wytrwale szukano zwłok astronautów.
Na pierwszy ich ślad natrafiono kilkadziesiąt kilometrów na południe od przylądka Canaveral, na plaży Melbourne Beach. Fale oceanu wyrzuciły tam część ludzkiej kości z pozostałościami niebieskiej skarpetki. Kombinezony takiego koloru miała na sobie załoga Challengera. Makabryczne znalezisko przewieziono do szpitala wojskowego bazy lotniczej Patrick, gdzie przeprowadzono identyfikację.
Dwa tygodnie po katastrofie, 40 km od miejsca startu, za pomocą sonarów zlokalizowano większe skupisko szczątków kabiny załogowej. Spoczywały one na dnie, 30 m pod lustrem wody. W pobliżu znaleziono drobne przedmioty osobiste należące do astronautów, a wśród nich kask i materiały lekcyjne nauczycielki Christy McAuliffe. Dopiero po sześciu tygodniach prac przerywanych często z powodu silnego wiatru i złej widoczności wydobyto wszystkie odnalezione zwłoki astronautów. Załoga okrętu marynarki wojennej USA Preserver wiele razy wypływała w rejon upadku kabiny Challengera.
Ludzkie szczątki były skrupulatnie badane przez patologów pracujących pod egidą rządu Stanów Zjednoczonych.
Aby uniknąć niezdrowych sensacji, identyfikacja zwłok, podobnie jak cała operacja wydobywania resztek statku kosmicznego objęta była tajemnicą. Do prasy przenikały jednak stopniowo napływające informacje o ustaleniu tożsamości kolejno: Francisa Scobee, Michaela Smitha, Ellisona Onizuki, Ronalda McNaira i innych. Ciało astronauty Grega Jarvisa odnaleziono dopiero 20 kwietnia 1986 roku. Jego wydobycie zakończyło operację poszukiwań pozostałości ofiar katastrofy samolotu kosmicznego. Ich pogrzeby odbywały się oddzielnie.
NASA wykazała wielką sprawność. Komisji prezydenckiej dostarczyła taką ilość dowodów rzeczowych, poszlak i wskazówek, że trzystu ekspertów było w stanie szczegółowo zrekonstruować cały przebieg katastrofy.
Przez całe miesiące wytężonej pracy komisji przesłuchano sto sześćdziesiąt osób, zbadano sześć tysięcy trzysta dokumentów. Przeprowadzono dziesiątki prób, doświadczeń i analiz zmierzających do modelowego odtworzenia przebiegu zdarzeń. Wykorzystano między innymi - po oczyszczeniu - taśmy komputerowe i zapisy magnetofonowe wydobyte z ocalałych fragmentów kabiny pilotów. Wyniki prac komisji złożyły się na pięć opasłych tomów liczących łącznie cztery tysiące stron.
Kluczowe znaczenie dla dochodzenia miało odnalezienie i zbadanie części prawej rakiety wspomagającej. W miejscu jej upadku echo lokatorami wykryto 571 odłamków korpusu rozerwanego ładunkiem samoniszczącym. Najbardziej interesujący fragment rakiety, łącznik między segmentami, z którego - jak wstępnie ustalono - w czasie wzlotu samolotu kosmicznego wydobywał się strumień ognia, wyłowiono dopiero w połowie kwietnia, dwa i pół miesiąca po tragedii Challengera. "
A sledztwo smolenskie i postawa naszego rzadu.........no coz........hanba...