zetbruno
20.01.13, 15:53
Szpitale psychiatryczne i ciągłe faszerowanie psychotropami.
Mam ogromny problem z rodziną, ja jak i zresztą Oni cierpimy na genetyczny Zespół Kallmanna, jednak wbrew nauce jestem zsyłany do szpitali psychiatrycznych i leczony psychotropami, co w tej chorobie jest zabronione, bo szkodzi. Choroba ta polega na niedoborze gonadotropin i testosteronu ze względu na problemy podwzgórze przysadka móżdżek, towarzyszą temu inne cech jak problem z jelitami, dyzgeneza układu kostno szkieletowego, osteoporoza, tzw. zakrzywiony paluch, podwójny układ kielichowy nerek, wrodzona choroba serca, płaskowate stopy, dyzgeneza kości dłoni, brak bądź problemy z powonieniem, brak zarostu, młody wygląd. Tak się złożyło, że po obu stronach w rodzinie zarówno moja babka ze strony ojca jak i dziadek ze strony matki byli chorzy na tą chorobę.
W Internecie przeczytałem, że nie występuje ona ze schizofrenią. Leczenie poprzez podawanie testosteronu i gonadotropin. Całe życie 3 miesiące testosteron i kolejne 3 gonadotropiny. Testosteron wzmacnia cały organizm a gonadotropiny stymulują przysadkę, która wydaje sprzężenie do gonad i następuje własna produkcja LH i za tym testosteronu.
Mój ojciec umarł śmiercią samobójczą po półrocznej hospitalizacji psychotropami, które zrobiły z niego warzywo. Leżał w łóżku i nic poza tym nic do niego nie docierało. Po tym jak po depresji lękowej na wskutek stresu i wieku po dojrzałego zaszły u niego wahania hormonów w organizmie. Psychotropy, których nie wolno podawać przy niedoczynności przysadki zablokowały jej pracę i ojciec zgłupiał nagle. Nie umiał sobie z tym poradzić i nie mając wyjścia popełnił samobójstwo. Później to samo spotkało wujka brata ojca też dostał depresji lękowej i psychotropy, stał się warzywem, nie wytrzymał tego i się zabił. Ponoć mieli Schizofrenię. Moja babka ze strony ojca miała podwójny układ kielichowy nerek, nie miała węchu, miała koślawe paluch u stup, wrodzoną wadę serca, umarła przez złamanie na wskutek osteoporozy. Dziadek ze strony matki nie miał zarostu miał koślawą miednicę, krzywe kolana osteoporozę i wrodzoną wadę serca.
Moja historia zaczęła się od tego, że po porażeniu mięśni twarzy nie mogłem znaleźć lekarza, który by wskazał, co to jest i odsyłany od neurologa do neurologa w 2002r. pokierowano mnie do psychiatry. Zawsze miałem młody wygląd i bardzo skąpy zarost, wadę serca. Tam mi powiedziano, że jak wezmę psychotropy to mi porażenie przejdzie. I wziąłem, po czym zrobiły one ze mnie warzywo nic nie kumałem. Po dwóch miesiącach je sam odstawiłem i znalazłem zielarza, który przypisał mi jakieś mieszanki ziołowe to mnie ocuciło i odzyskałem rozum. Wyjechałem z domu na 3 miesiące na końcu tego okresu kupiłem w sklepie dla koksów jakąś adrenalinę i to wziąłem, ponoć to miał być rewelacyjny środek na szybką naukę w ampułkach. Po jednym dniu od zażycia jego coś się ze mną stało i straciłem rozum. Trwało to z miesiąca na miesiąc i nic mi nie mogło pomóc, w końcu zdesperowany zaległem w domu w łóżku, nie chciało mi się z domu wychodzić, bo byłem niekumany. Matka wezwała policję mówiąc im, że chciałem się zabić ci w kaftanie wywieźli mnie do szpitala psychiatrycznego, tam zostałem nafaszerowany psychotropami, wskutek czego przez 4 miesiące praktycznie nie schodziłem z łóżka prócz przerw na jedzenie z nikim nie rozmawiałem, bo nic mi się głowy nie trzymało. Powiedzieli, że mam chorobę afektywną dwubiegunową po wypuszczeniu mnie przez rok siedziałem w domu. Po czym odstawiłem leki i zacząłem badać się po Polsce. Wykryłem Hipogonadyzm wtedy błędnie zdiagnozowany, jako hipergonadotropowy a mam hipogonadotropowy. Zacząłem przyjmować testosteron prolongatum, co dwa tygodnie po ampułce w zastrzykach (bez gonadotropin, bo nikt mi ich nie przypisał), po roku odstawiłem sam iniekcje, wyjechałem za granice, gdzie dwa razy wąchałem tzw. „Popersa”, po czym nagle się obudziłem i zacząłem trzeźwo myśleć. Jednak po odstawieniu testosteronu i nieodblokowaniu przysadki mózgowej gonadotropinami mój mózg nie pracował jak trzeba i stałem się nakręcony a później w efekcie tego uzyskałem szybkie myślenie, ale tak zblokowane, że źle postrzegałem rzeczywistość, jako nierealną, czyli że wyobrażałem sobie, że jestem w filmie, że widzę elfy ludzkie twarze tak mi wtedy wyglądały ponoć to się nazywa psychoza. Gdy wróciłem do domu rodzina mnie zmanipulowała i wywiozła do szpitala psychiatrycznego, gdzie po czwartym dniu od podania leku znów zapadłem się w warzywo. Co trwało kilka lat, wy budziłem się na kreatynie i długo na niej dobrze funkcjonowałem będąc odblokowanym jednak w 2011r. ponownie udałem się do endokrynologa, który zapisał mi Omnadren 250 wziąłem 4 zastrzyki, po czym odstawiłem go? Za kilka miesięcy znów coś się stało i zapadłem w psychozę, za pewne schemat się powtórzył zablokowana przysadka, podwzgórze i móżdżek sprawiły, że źle odbierałem to, z czym mam do czynienia. Trafiłem do szpitala psychiatrycznego na czwarty dzień zrobili ze mnie warzywo, do dziś biorę leki, próbowałem odstawić z lekarzem, ale przy odstawianiu psychoza znowu wróciła. I znów trafiłem do szpitala, na lekach nie mogę funkcjonować siedzę w domu i śpię nie mam siły na nic mam sztywność poznawczą, blokadę myślenia, opóźnienie reakcji na to, co analizuję i co oceniam, problemy z budową myśli i obroną własnego zdania.
Od niedawna wiem po badaniach medycznych i po konsultacji u endokrynologa, że mam Zespół Kallmanna zacząłem przyjmować testosteron w tabletkach, jestem na etapie ustalania dawki. Ale mam kłopoty z rodziną matka zauważyła, że mi się zmienił głos i zadzwoniła do lekarza, że mi choroba wraca, ja matce wytłumaczyłem, że mam Zespół Kallmanna i że się leczę i to tak musi być, zresztą mówię jej, że ona też ma, bo to po niej widać, jak i zresztą po moim młodszym bracie też nie ma zarostu itp., zresztą drugi też. W rodzinie kuzynostwo też ma objawy nie, dojrzewają są bez zarostu itp. I nikt ich nie leczy, jednak to do mojej rodziny nie przemawia. Oni twierdzą, że tak jak lekarze powiedzieli, że jak miałem psychozy to mam schizofrenię tak jak potwierdzili w diagnozie. Matka już ustaliła mobilizację na mnie z lekarzem, że mam iść na terapię i brać leki, które z głową już odstawiłem pod kontrolą lekarza, który najpierw się na to zgodził, ale po rozmowie z matką uznał, że choroba mi wraca, co jest nieprawdą, bo mi tylko głos pogrub. Mam chodzić na terapię, bo jak nie to karetka po mnie przyjedzie do mieszkania i mam brać leki. Ja chcę dać sobie szansę i się ocucić te leki niszczą mi zdrowie robią ze mnie warzywo. Rodzina jak byłem w złej formie tak mnie okręciła wokół palca, że wszystkie moje przychody i mój majątek na siebie poprze pisywała i ma mnie w garści i tym mnie szantażują, że mam być posłuszny, straszą lekarzami, karetką pogotowia i kaftanem, mam brać leki. Mam trudną sytuację do przerobienia a chcę żyć jak człowiek nie jak roślina. Proszę o poradnictwo w tej sprawie?