Gość: matynia
IP: *.dynamic.chello.pl
13.03.13, 23:14
Tak mnie naszła taka myśl...czy to tylko na Bemowie klient jest wrogiem? Chodzę do biblioteki na Powstańców Śląskich 108 i za każdym razem jak tam idę to mi słabo. Mam wrażenie, że jestem tam intuzem, nie mówiąc już o moim dziecku. Nic frontem do klienta. Najlepiej przyjść, być cicho, podać książki i kartę do ręki i wyjść. Nieważne, że pracownicy krzyczą do siebie a kierowniczka się drze na pracowników, najważniejsze aby wypożyczający się nie odzywał.
Chodzę również na basen na Oławską. Tam też Pani w kasie coś burczy. Ostatnio zapytałam się czy grafik nie może się znajdować na stronie (u mnie coś nie działa ale sprawdzałam na kilku kompach i też nic) a Pani mi burkneła, że grafik jest i gdyby miała czas to by mi pokazała. Niestety oprócz mnie nikogo nie było :) i tak mi nie pokazała. Tydzień wcześniej kończąc chwilę wcześniej prywatną rozmowę przez telefon, powiedziała "dobra kończę, bo ludzie coś chcą"
Przychodnie zdrowia też niestety nie lepsze. Kurczę, czy naprawdę bycie miłym kosztuje aż tyle zdrowia?
Czy tylko ja mam tak takie odczucia?