ignorant11
15.05.06, 18:24
Sława!
Czy Czarnogóra będzie niepodległa?
serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34222,3344301.html
Lipiec, 2001 r. ''Nie ruszajcie go!'' - ostrzegały plakaty z wizerunkiem
Radovana Karadżicia w Podgoricy, stolicy Czarnogóry
Fot. Risto Bozovic / AP
ZOBACZ TAKŻE
• Historia Jugosławii (14-03-02, 00:00)
Krzysztof Zalewski 15-05-2006, ostatnia aktualizacja 14-05-2006 14:41
Wiele wskazuje na to, że w niedzielę dokona się ostateczna dekonstrukcja
Jugosławii.
Czarnogórcy zdecydują za sześć dni o niepodległości swej republiki lub o
pozostaniu w związku politycznym z Serbią. W sprawie swej przyszłości
Czarnogóra jest podzielona niemal równo na pół - za niepodległością według
sondaży jest 56 proc. Czarnogórców.
Wraz ze swoim charyzmatycznym przywódcą i obecnym premierem Milo
Dziukanoviciem Czarnogórcy przebyli długą drogę - od poparcia dla
autorytarnej polityki Slobodana Miloszevicia w pierwszej połowie lat 90., do
faktycznie niepodległego państwa uznającego prawa mniejszości narodowych.
Lepiej razem
Logika nakazywała Czarnogórze opuścić jugosłowiańską federację już w 1992 r.,
gdy upadek komunizmu rozbił federacje w ZSRR i Jugosławii. Kiedy w tych
państwach rozpadły się partie komunistyczne, a armie przeżywały kryzys,
okazało się, że nie ma instytucji, które byłyby w stanie powstrzymać siły
odśrodkowe.
Byłe republiki związkowe stawały się państwami narodowymi. Czemu więc
kilkanaście lat temu Czarnogóra nie ogłosiła niepodległości, idąc w ślady
Słowenii, Chorwacji, Macedonii oraz Bośni i Hercegowiny, lecz utworzyła z
dziesięciokrotnie ludniejszą Serbią Federalną Republikę Jugosławii?
Serbów i Czarnogórców łączy wspólny język, pismo oraz prawosławie. Istnieje
jednak przecież tradycja odrębnych królestw połączonych po I wojnie światowej
w państwie południowych Słowian pod berłem serbskiej dynastii.
Dopiero po II wojnie światowej dzięki własnej republice związkowej
Czarnogórcy zyskali ponownie strukturę quasi-państwową, w ramach której
tworzyła się ich nowoczesna tożsamość narodowa. Związki Czarnogóry z Serbią
zacieśniały kolejne fale emigracji. Uboga Czarnogóra nie była się w stanie
wyżywić, co popychało jej mieszkańców do migracji na północ.
Wyjazd wiązał się z nadzieją na lepszą edukację i karierę. Emigranci
połączeni charakterystyczną dla Bałkanów lojalnością klanową nie tracili
związków z miejscem pochodzenia i popierali się wzajemnie. Z czasem
belgradzcy Czarnogórcy - wśród nich sam Slobodan Miloszević - stali się
wpływową częścią jugosłowiańskiej elity.
Pierwsze wielopartyjne wybory w jugosłowiańskich republikach doprowadziły na
początku lat 90. do usamodzielnienia się ich systemów partyjnych. Na gruzach
Związku Komunistów Jugosławii powstały niezależne partie postkomunistyczne
konkurujące zazwyczaj ze stronnictwami otwarcie nacjonalistycznymi.
W Czarnogórze wypadki potoczyły się jednak inaczej. Slobodan Miloszević
zdołał tam przejąć kontrolę nad lokalną partią komunistyczną.
Dwaj jego protegowani osiągnęli najwyższe stanowiska w republice. W 1990 r.
Momir Bulatović wygrał wybory prezydenckie, zaś rok później jego przyjaciel i
świadek na jego ślubie Milo Dziukanović został premierem. Razem ze Svetozarem
Maroviciem, obecnym prezydentem Serbii i Czarnogóry, ten triumwirat młodych,
pięknych i mądrych - jak wówczas ich nazywano - przekształcił partię
komunistyczną w Demokratyczną Partię Socjalistów (DPS).
W 1996 r. szef rządu wszedł w konflikt z Belgradem, nie dopuszczając do
przejęcia kontroli nad czarnogórską gospodarką przez ludzi związanych z żoną
Miloszevicia Mirą Marković. Kiedy zaś Miloszević po demonstracjach w latach
1996 i 1997 oraz pod naciskiem Zachodu został zmuszony uznać swą porażkę w
wyborach lokalnych, Dziukanović postanowił całkowicie się uniezależnić od
słabnącego serbskiego przywódcy.
Wystartował nawet w wyborach prezydenckich przeciw wiernemu Belgradowi
Bulatoviciovi i dzięki poparciu ludzi kontrolujących partyjny majątek i
gospodarkę Czarnogóry o włos je wygrał.
Kiedy stronnicy jego rywala ogłosili secesję i utworzenie opozycyjnej
Socjalistycznej Partii Ludowej, Milo stał się samodzielnym liderem DPS. Od
tej pory stosunek do Dziukanovicia określał w dużej mierze polityczne
sympatie Czarnogórców.
Nowy prezydent zaczął szukać sojuszników politycznych. Znalazł ich w
dotychczas marginalizowanych środowiskach liberalnej inteligencji oraz w
licznych mniejszościach narodowych. Ten strategiczny sojusz umożliwił
zwycięstwo koalicji, których był liderem, w każdych kolejnych wyborach
parlamentarnych.
Na Zachodzie Milo zaczął uchodzić za polityka demokratycznego,
przeciwstawiającego się autorytaryzmowi Miloszevicia. W czasie wojny
kosowskiej w latach 1998-99 zachował neutralność, co uchroniło Czarnogórców
przed bombardowaniami NATO.
Dziukanović nie ryzykował jeszcze wtedy ogłoszenia niepodległości. Jednak od
1998 r. stopniowo oddalał Czarnogórę od Belgradu. Poprzez usankcjonowanie
użycia niemieckiej marki, z czasem zastąpionej przez euro, faktycznie
uniezależnił w 1999 r. gospodarkę Czarnogóry od wyniszczonej wojną i
sankcjami Serbii. Podporządkował sobie również milicję, dopuszczając w jej
szeregi przedstawicieli mniejszości.
Po upadku reżimu Miloszevicia czarnogórski rząd nie zrezygnował z dążeń
niepodległościowych. Obie strony pod naciskiem UE powołały w 2002 r. w
miejsce Jugosławii konfederację Serbii i Czarnogóry.
W jej konstytucji uchwalonej rok później znalazł się zapis gwarantujący
utrzymanie związku przez co najmniej trzy lata.
Związek funkcjonuje jednak wadliwie. Identyfikuje się z nim mała część
obywateli. Parlament związkowy od dawna nie zebrał się w pełnym składzie.
Armia, wedle konstytucji wspólna, faktycznie już została podzielona. Na
arenie międzynarodowej Czarnogóra stara się występować bez pośrednictwa
Belgradu.
Forum Słowiańskie
gg 1728585