Dodaj do ulubionych

jak sobie radzicie ??piszcie!!

28.06.05, 17:03
witam ...przeczytalam dzis prawie wszystkie Wasze listy, opinie ,
problemy...bo myslalam,ze jestem sama z tym problemem:/ jak milo wiedziec,ze
sa tez inni i ze mamy jakies wsparcie:-))))Powiem krotko- mialam operacje w
wieku 7 lat i od tej pory mam dwojenie, choc w ogoel mi to nie
przeszkadza.Poza tym problem zeza dla mnie nie istnial, az do niedawna, gdy
pare razy gdzies uslyszalam to np na ulicy itp..teraz mam potwornego dola, nie
wiem jak patzrec na ludzi, najchetniej nigdzie bym nie wychodzila z domu.Co
ciekawe, niektorzy w ogole tego u mnie nie widza, rodzina mowi,ze jak sie
przebywa ze mna dlugo to mozna cos tam zauwazyc, ale niestety czasem ktos
potrafi chlapnac cos na ulicy, a wtedy to juz wsz.mam dosc.Co jeszcze
dziwniejsze, choc naprawde nie chce sie chwalic- mam b.duze powodzenie a nawet
pracowalam w modellingu, wiec juz sama nie wiem, co jest grane, niestety od
pewnego czasu psycha mi siada:/ POwiedzcie jak radzicie sobie z tym, jak
jestescie odbierani przez ludzi, przez srodowisko na ulicy, czy to moze
problem tkwi w nas, a inni niekoniecznie to dostrzegaja?? boje sie zabiegu,ze
moze sie nie powiesc i co wtedy,,, ajak bedzie gorzej...nie wiem co
robic...napiszcie cos...P.S. nosze soczewki kontaktowe, wzrok mam bdb,kont
uciekania w oku jakies +5, drugie jest normalne..ale ja mam doła:/
Obserwuj wątek
    • aneczka42111 Re: jak sobie radzicie ??piszcie!! 28.06.05, 17:34

      Witaj Alicjo:)

      Witamy na forum i mam nadzieję,że zostaniesz z nami dłużej:)Ja nie napiszę
      Ci jak radzę sobie z zezem ponieważ na dzień dzisiejszy sobie z nim PORADZIŁAM
      i co niektórzy forumowicze mieli okazje się o tym przekonać:) /jeśli chcesz
      poczytaj wątek "kto ma ochotę zobaczyć..."/ Tą chorobę można pokonać - trzeba
      tylko bardzo, bardzo chcieć i trochę nad tym popracować. Nie musisz się godzić
      na to, by czuć się gorsza od innych z tego powodu - na tym forum ludzie (nie
      tylko melbka) chyba wiedzą najlepiej jak to czasami może boleć...

      Pozdrawiam Cię serdecznie:)

      Ania
    • smutniutka Re: jak sobie radzicie ??piszcie!! 28.06.05, 18:55
      xxalicjaxx,

      ja równeiż witam Cię na forum i zachęcam do przedstawienia się w wątku "pozajmy
      się" :)
      U mnie było podobnie, do pewnego momentu zez mi wcale nie przeszkadzał, dwa
      lata temu zaczął mnie bardzo denerwować i dołować, ale z czasem przestałam o
      nim tak ciągle myśleć i było lepiej... Ostatnio znowu mnie wkurza :( jak
      uporządkuje pewne w sprawy w swoim życiu, to i za niego w końcu się wezmę.
      Najpierw polceam wizytę u specjalisty, bo tego nie ma się co bać ;)
      Pozdrawiam i trzymam kciuki ;)

      S.
    • lelia Re: jak sobie radzicie ??piszcie!! 28.06.05, 19:25
      Jak sobie radze jest mi cholernie ciezko z tym zezem zyc.Boje sie operacji
      podwojnego widzenia , wiekszego zeza itp. Czesto tu zagladam i czytam sobie
      komu sie operacja udala i mam nadzieje ze w koncu sie odwaze na nia.Co jest
      dziwne ja na zadnym zdjeciu nie mam zeza a w rzeczywistosci te lewe oko czasami
      mi zezuje.Dziwne wy tez tak macie.
      • xxalicjaxx do Lelia 28.06.05, 19:51
        na Twoim miejscu nie martwilabym sie tym , pewnie Twojego zeza nikt nigdy nawet
        nie zauwazyl, skoro na fotkach go nie ma.Jesli o mnie chodzi to sa fotki idealne
        i kiepskie,zdarzylo mi sie tez uslyszec o tym np na ulicy.:/ u Ciebie widac jest
        to b.mala sprawa...a jaki masz kat uciekania??
    • joasia743 Re: jak sobie radzicie ??piszcie!! 28.06.05, 20:51
      Cześć wszystkim!
      Szczerze mówiąc to ja sobie z tym problemem w ogóle nie radzę ostatnimi czasy:(
      U mnie zez niby mały a problem kolosalny. Czuję się z tego powodu gorsza i
      mniej atrakcyjna jako kobieta. To trochę chore ale nawet na komplementy nie
      potrafię zareagować naturalnie tylko zaraz pojawia się świadomość, że nic nie
      ma sensu bo jest ten cholerny zez. Chciałabym się go pozbyć bo wiem ,że nigdy
      go nie polubię, zaakceptuję do końca. Myślę, że to też trochę kwestia
      charakteru; znam ludzi w moim mieście z zezem, który na prawdę jest widoczny i
      żyją, funkcjonują normalnie, mają rodziny a ja nie potrafię, mnie on ogranicza
      i psychicznie niszczy. Oczywiście myslę o operacji ale chyba jak każdy trochę
      się boję. Nikt nie zagwarantuje mi przecież powodzenia. Mam wizytę w Krakowie
      ale podchodzę do niej już z trochę mniejszym entuzjazmem po tym, jak
      przeczytałam post margol. U niej zabiegi powodowały jedynie zmianę rodzaju
      zeza. Pani doktor z rozbieżnego robiła zbieżny 5 st. i mówiła że to nic. W
      takiej sytuacji zastanawiam się czy w ogóle jest sens tam jechać bo jeśli nawet
      zakwalifikuje mnie do operacji to istnieje szansa,że mi "przegnie" w drugą
      stronę. Z dwojga złego to już chyba lepiej pozostać przy swoim i oszczędzić
      sobie stresu i wydatków. Nie wiem...chciałabym napisać tu coś optymistycznego
      ale nic nie przychodzi mi do głowy, może tylko to ,że zezem nie można zarazić:)

      P.S.
      U mnie zeza też nie widać na zdjęciach ale nie zmienia to faktu, że jest i to
      mi najbardziej przeszkadza.
      • xxalicjaxx Do asi 28.06.05, 21:10
        dzieki za reakcje, rozumiem Cie doskonale, bo mam podobnie..ale moze Twojego
        zeza nikt nie zauwaza jaki masz kat i wade? moze to tylko Ty to
        widzisz..podobnie ajk ja..ale i tak mi ciezko i boje sie zabiegu:/
        • joasia743 Re: Do ali 28.06.05, 23:17
          Jeśli ktoś nie widzi mojego zeza to albo jest ślepy, albo głupi albo chce po
          prostu być miły. Nie wiem jaki mam kąt zeza, rok temu byłam w gabinecie
          ortoptycznym jakieś badania mi zrobiła ale nie wiem. Okulista natomiast
          stwierdził, że o operacji nie ma mowy bo tylko mi mogą zrobić gorzej. W ogóle
          był jakiś zniecierpliwiony, zapisał okulary (-1 i -0,5 d), kiedy zapytałam o
          soczewki to też stwierdził ,że nie choć nie powiedział dlaczego. Poszłam więc
          do innego a raczej innej okulistki, ta stwierdziła, że soczewki mogę jak
          najbardziej. Na pytanie o zeza zdziwiła się i zapytała jakiego mam tego zeza.
          Dałam sobie spokój ale problem pozostał i wiem ,że mnie będzie dręczył dopóki
          go nie rozwiążę.
          Jeśli chodzi o Ciebie...pisałaś ,że byłaś fotomodelką. Myślę, że brzydkie
          dziewczyny z jakimiś widocznymi defektami nie mogą nimi być. Pisałaś też, że z
          powodzeniem u Ciebie nienajgorzej. Przyznam Ci się, że i ja nie raz słyszałam
          komplementy. Niedawno np. byłam u p.ginekolog (bynajmniej nie z zezem) i po
          badaniu rozmawiałam z nią jeszcze ze 20-30 min. W którymś momencie ona
          stwierdziła, że jestem zdrowa, śliczna, młoda ,że powinnam sobie kogoś znaleźć
          i urodzić dziecko a wtedy dolegliwości miną. Nie wiem...pewnie gdyby tak nie
          myślała to by tego nie powiedziała bo i po co. Nie mówiłam jej przecież o
          kompleksie z powodu zeza żeby miała mnie pocieszać. Sama już nie wiem, może
          rzeczywiście problem tkwi głównie w nas. Ostatnio np. powiedziano mi, że
          bardziej potrzeba mi terapii psychologicznej niż korekty chirurgicznej. Nie
          wiem ... choć jestem prawie pewna, że gdybym pozbyła się tego zeza to moje
          życie wyglądałoby inaczej. Z drugiej strony kto mi zagwarantuje, że po operacji
          nie zmieni się ale na gorsze. Swoją drogą z tego co zauważyłam to faceci nie
          mają takich wątpliwości jak my, pewnie są odważniejsi, idą na zabieg i z tego
          co wyczytałam to większość z nich jest zadowolona...też bym tak chciała>
          • smutniutka Drogie dziewczyny, 28.06.05, 23:55
            oj tak, jak my się wszystkie dobrze rozumiemy. Czasem też tak myślę, że my sami
            robimy z tego zeza większy problem. Ja w swoim życiu miałam taki moment, ze na
            zeza zwalałam wszystkie swoje życiowe niepowodzenia. Bez sesnu całkowicie.
            Owszem, on czesciowo czasmi zawinił, no ale bez przesady. Nie mówię oczywiście
            by się z nim pogodzić. Trzeba troche wypośrodkować.
            Trzymam bardzo mocno kciuki w walce z zeziskiem!

            S.
            • joasia743 Re: Drogie dziewczyny, 29.06.05, 00:46
              dzięki, ja za Ciebie też:)))
      • margol4 Re: jak sobie radzicie ??piszcie!! 29.06.05, 08:23
        Witam wszystkich serdecznie!wczoraj byłam na kontroli w Krakowie i wszystko
        jest narazie w porządku.Noszę teraz soczewki kontaktowe, po zabiegu nosiłam
        okulary(dlatego miałam po zabiegu kąt zeza +5 stopni, poniewaz zrobił mi się
        przykurcz operowanego mięsnia, naszczęście w wyniku ćwiczeń i dzięki okularom
        wszystko wróciło do normy.Dziewczyny zabieg to nic strasznego, ma on wam usunąć
        zeza, tylko musicie iść do dobrego specjalisty.Ja czy tez Aneczka, jak i innych
        parę osób z forum byliśmy operowani kilka razy, gdyby zabieg był czymś
        okropnym, bolesnym lub powstawałyby w wyniku jego jakieś komplikacje to nikt
        nie dawałby się "kroić" kilkakrotnie...Zapewniam, ze nie ma się czego
        bać.pozdrawiam
        • lelia Re: jak sobie radzicie ??piszcie!! 29.06.05, 19:07
          Margol to wkoncu jestes zadowolona z tej operacji czy nie ,napisz szczerze
          warto jechac do tej Wojcik czy nie juz sama nie wiem do kogo sie udac .
          • margol4 Re: do Leila 29.06.05, 19:48
            Teraz jestem zadowolona i mówię to szczerze,noszę soczewki i zeza nie mam.Moje
            oko po zabiegu wyglądało fatalne, bo z rozbieznego, powstał zbiezny (byłam
            wkurzona, trochę załamana z tego powodu, bo zdecydowałam się na ten zabieg, po
            to by go usunąć)i jeszcze dr Wójcik powiedziała, że jest dobrze i "zobaczymy
            jak się oko ustawi", nie zaleciła mi żadnych ćwiczeń, okularów-bo niby w skutek
            ich noszenia mógł powstać zez rozbieżny. Tym bardziej byłam wkurzona, że
            dziewczynie, która miała kąt -25stopni, zaznaczam, że jej babcia jest dobra
            znajomą dr Wójcik, ustawiła ona jej oko równo(widziałam kartę informacyjną).Nie
            zrobiła mi żadnych badań, które robi się w dniu wypisu, tylko "na oko" wpisała,
            ze mam kąt subiektywny +2 stopnie, a był on większy.W domu wyszperałam swoje
            stare okulary-które nosiłam chyba 5 lat temu i w nich oko zaczęło ustawiać się
            równo, poszłam też do okulisty, który mi wypisał nowe i potwierdził to, że w
            okularach zeza nie ma. Chodziłam do ortoptyski na ćwiczenia, w domu też sporo
            ćwiczyłam i nadal to robię.Oko po zabiegu wyglądało nieciekawie, długo mi się
            goiło, nigy wcześniej tak nie było- bo praktycznie po upływie 2 tygodni nic nie
            było widać.Nie chcę was tym zrażać, to jest mój indywidualny przypadek, Wojcik
            powiedziała, że zrobił mi się przykurcz mięśnia i dlatego miałam zeza, ale
            myslę, że gdybym nie zaczęła działać na własną rękę, to miałabym te 5 stopni.
            Lekarze są od tego, aby nam pomagać.Nie wiem co mam juz mysleć o dr
            Wójcik...Melbko mieszkasz w krakowie, możesz pójść do innego lekarza, który
            operuje w witkowicach, nie koniecznie dr Wójcik.
            • xxalicjaxx Re: do Melbki 30.06.05, 11:52
              Faktycznie gdbym nie nosila soczewek, to oczy by nie byly rowne..ale w nich nie
              jest zle...widze,ze masz podobny problem co ja - niewielki zez, moze i
              niezauwazalny,ale wielki problem:/ Pewnie jak nie uswiadomisz kogos o swojej
              wadzie, to on tego nie dostrzega.Ja tez b.sie boje zabiegu, bo tyle "zlego" sie
              slyszy i nie daj Boze "dac zrobic sobie cos powaznego" z zeza, ktorego prawie
              nie widac:/ Niedlugo wybieram sie do specjalisty, bo z tego co wiem w moim
              miescie sa bdb lekarze i klinika..ale jakos nie pale sie na ta
              operacja....Chetnie porozmawialabym z Toba na gg, bo widac mamy b.podobny
              problem-wiekszy z psychika i zaakceptowaniem a mniejszy z wadą.Wczoraj
              rozmawialam powaznie ze znajomym na temat moich oczu i stwierdzil,ze czasem
              moze popatrze troszke inaczej ,ale ze on by tego nigdy zezem nie nazwal. Tym
              bardzie boje sie "cos spaprac" zostawiam swoje gg i prosze i odezwij sie 33 74
              665
              pozdrawiam cieplutko
              • xxalicjaxx Re: do Melbki 30.06.05, 12:28
                niestety to gadu mi cos nie dziala...napisze Ci wiec na mail gazety.pl inny
                numer,ale prosze nie dawaj go nikomu
    • zieno Re: jak sobie radzicie ??piszcie!! 30.06.05, 22:39

      Hej.
      Jak to jest z tym niewielkim katem w okolicach 5st?
      Czy naprawde jest prawie niezauwazalny? Czy to tylko takie gadanie pocieszajace?
      Kilkoro okulistow mowilo mi, ze wlasnie taki kat jest praktycznie niewidoczny,
      ale czy mowia tak dlatego, ze to prawda, czy dlatego, ze lepszy(mniejszy) kat
      jest o wiele trudnieszy do uzyskania i trzeba sie cieszyc jak po zabiegu
      zostanie tych kilka stopni. Czekam na zabieg, ktory ma byc we wresniu (dzieki
      dla snedocora i aneczki za namiary na Katowice) i wiem, ze uzyskanie 0st jest
      praktycznie niemozlewie, ale chcialbym wiedziec jaki kat, waszym zdaniem, jest
      "do przyjecia".
      Pozdrawiam,
      Piotrek.

      • aneczka42111 Re: kąt zeza:) 30.06.05, 23:03

        Hejka:)

        Norma fizjologiczna to odchylenie gałek ocznych do 3 stopni. Wtedy jest to
        wartość normalna - człowiek przecież nie jest zbudowany idealnie symetrycznie.
        Kąt 5 stopniowy może być korygowany i zapewniam Cię,że dr Jochan to robi:)

        trzymaj się:)))

        Ania
        • snedocor Re: kąt zeza:) 30.06.05, 23:09
          Najgorsze to wierzyc cyferkom - wazne jest to, co sie widzi! W zaleznosci od
          wlasnosci osobniczych jedno oko moze byc mniejsze, drugie wieksze, dluzsze,
          wezsze... - i tego typu niedoskonalosci moga tez kompensowac zeza 'optycznie' do
          zera.

          Jakos bez pomiarow tez mozna byc dobrze zdiagnozowanym i zoperowanym:)

          pzdr,
          sned
      • xxalicjaxx Re:do Piotrka!!:) 01.07.05, 12:56
        witam!!
        ja wlasnie mam taki kat +5 stopni i ostatnio narobilam paniki wokol tego zeza,
        mama mi stukala do glowy, wczoraj rozmawialam ze swoim chlopakiem-kazal mi
        wywracac oczami na rozne sposoby:) heheh i nic powiedzial,ze sa normalne i
        kazdy (ozcywiscie zaufany w sensie szczerosci) mowi,ze nic nie widzi zlego i ze
        jestem nienormalna,ze w ogole chce isc do okulisty, nie mowiac juz o
        operacji.Ja tam czasem cos widze,ze jest nie tak,albo czasem cos wyjdzie na
        jakims zdjeciu,ale zdjecia nie sa mi obce,wiec jakby bylo tak zle, to bym nie
        robila tego co robie.Zmienilam nastawienie do zabiegu-jesli prawie niemozliwe
        jest zlikwidowanie wady do zupelnego zera...to czy ma sens podadawanie sie
        zabiegowi, ktorego rezultaty moga zniknac za pare lat,zeby uzyskac przykaladowo
        kat 2 zamiast 5...nie sadze!!! moze za pare lat ta okulistyka pojdzie tak na
        przod,ze pewne bedzie iz zabieg da nam kat zero, a wtedy mozna sie ciac:-)))
        pozdrawiam wiec wszystkich przewrazliwionych na punkcie,czegos , czego nikt nie
        widzi...a jesli kiedys mi cos znowu odbije, to an pewno zajme sie tym na
        powaznie....Tak zcy inaczej bede tu zagladac:-)))

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka