Dodaj do ulubionych

Pierwsza wizyta w Szczecinie

29.11.06, 10:34
Witajcie,
jestem mamą 17-miesięcznej Basi, która od urodzenia ma zeza zbieżnego
naprzemiennego. Mieszkamy w Poznaniu i byliśmy u kilku specjalistów, z
których prawie każdy mówił co innego (!) Wniosek wyciągnęłam z tego jeden -
prawdopodobnie konieczny będzie zabieg, ale w naszym mieście nie robi się go
dzieciom poniżej 3 roku życia, więc czekać. O zaklejaniu oczu lub zakraplaniu
atropiny też mieli różne zdanie - niektórzy twierdzili, że pomoże, inni, że w
przypadku zeza naprzemiennego nie ma to sensu. Na tym forum przeczytałam o
metodzie szczecińskiej i postanowiłam spróbować. Wczoraj byliśmy u pani
doktor, która zaleciła Basi okularki +1,5 i 10-stopniowy pryzmat i wizytę
kontrolną w połowie lutego. Wtedy będzie mogła ocenić, jakie są rokowania...
A ja oczywiście jestem pełna wątpliwości - czy to pomoże? czy Basia będzie
chciała nosić okularki? czy może jednak nie czekać, tylko operować? czy
uzyska widzenie obuoczne? czy tymi wszystkimi wizytami u lekarzy (których
córcia zdecydowanie nie lubi) za bardzo jej nie obciążamy? czy pryzmaty
faktycznie mogą pomóc? itp itd
Jeśli ktoś ma doświadczenia z leczeniem zeza u maluszków to bardzo proszę o
podzielenie się nimi!
Nie chciałabym niczego zaniedbać, jak piszą niektórzy w tym wątku, przez
niewiedzę lub po prostu strach...
Ania
Obserwuj wątek
    • aneczka42111 Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 29.11.06, 12:18
      Polecam Ci posty Tyni - wspaniałej mamy:-)
      Ze swojego doświadczenia moge Ci powiedzieć, że w wieku twojej córeczki ja
      byłam juz po pierwszym zabiegu. Moi rodzice swego czasu "napalili się" na
      leczenie szczecińskie, ale przeraziły ich ogromne wtedy koszty i dojazdy ze
      Śląska...
      Też miałam zeza naprzemiennego...
      Aniu, moim zdaniem nie ma tutaj na co czekać i dywagować...
      Pozdrawiam serdecznie.
      Ania;)
      • annarut Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 29.11.06, 22:43
        Już po pierwszym zabiegu mówisz...
        A ile razy miałaś robioną operację? Ten pierwszy raz - jak rozumiem - nie dał
        trwałego efektu? Dlaczego? A jak jest teraz? Widzisz obuocznie? Jak z zezem?
        Prawdę powiedziawszy lekarze, którzy radzili mi czekać twierdzili, że operacja
        taka jest zbyt dużym obciążeniem dla tak dynamicznie rozwijającego się
        organizmu i mózgu, niektórzy też twierdzili, że da ona jedynie efekt
        kosmetyczny, a Basia i tak nie będzie prawidłowo obuocznie widziała. W metodzie
        szczecińskiej przekonuje mnie to, że oni kładą właśnie nacisk nie tylko na
        wyglądzie ale też i chyba przede wszystkim na prawidłowym widzeniu... Te
        pryzmaty mają właśnie stymulować mózg do prawidłowego utworzenia się połączeń
        nerwowych odpowiedzialnych za widzenie obuoczne.
        W Poznaniu nikt Basi teraz nie zoperuje, musiałabym i tak gdzieś jechać -
        pewnie Śląsk albo Wawa. A co do kosztów to fakt, drogie to wszystko...
        Czy dobrze rozumuję z tym widzeniem obuocznym? Z tego co tu wyczytałam to
        widzę, że operacje trzeba powtarzać, jeśli jest wada wzroku i to jednego oka, a
        przy zezach naprzemiennych najczęściej wystarczy jednorazowy zabieg? Aniu, u
        Ciebie było inaczej?
        Tego też się obawiam, właśnie tych powtórzeń...
        Chyba jednak poczekam na te okularki, zobaczę czy Basia w ogóle zechce je
        włożyć na nosek i trochę tam potrzymać ;)
        • aneczka42111 Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 30.11.06, 06:07
          Aniu,

          Decyzja o leczeniu córeczki nalezy wyłącznie do Ciebie, nie mam prawa w to
          ingerować. Moge jedynie powiedzieć Ci jak to było u mnie, wnioski musisz
          wyciągnąć z tego sama...
          Pierwszy zabieg (nie operację!) miałam gdy jeszcze nie potrafiłam chodzić zbyt
          dobrze (11 miesięcy) i gdyby została ona wykonana dobrze i zgodnie ze sztuką
          dalszych problemów raczej by nie było. Tak się jednak nie stało. Opisywalam tu
          już na forum,że lekarze z katowickiego SPSK przy Ceglanej wmawaili moim
          rodzicom,że "mam oporne mięśnie", a Ci oczywiście naiwnie w to uwierzyli.
          Tak zaczął się koszmar, który trwał aż do 17 roku życia. O wiele za długo...
          Wtedy trafiłam do dr Jochan, która natychmiast przystapiła do działania:)
          Aniu, nie mam widzenia obuocznego i wcale mnie to nie obchodzi, że go nie mam.
          Ja nie mam zeza i to jest najważniejsze! Uwierz mi, że zycie z tym jest po
          prostu beznadziejne...
          Rozmawiając z wieloma forumowiczami dochodzimy do wniosku, że KAŻDY DZIEŃ Z
          ZEZEM to dzień stracony. To czas, kiedy nas coś ogranicza, uwiera, nie daje
          spokoju... Ktoś, kto nie przeżył tej choroby nie wie jak to jest, dlatego tak
          bardzo, moim zdaniem, zasługuje na przykład dla wszystkich mam to, co zrobiła
          Tynia (OPISAŁA TA HISTORIĘ TU NA FORUM) w wątku "O zabiegu".
          Ania
          • annarut Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 30.11.06, 11:42
            No właśnie, sztuka jeszcze trafić w dobre ręce specjalisty...
            Mogę sobie tylko wyobrazić, jak bardzo ten zez jest uciążliwy, sama pamiętam
            koleżankę w przedszkolu, która miała problemy z oczami i stosunek nas
            wszystkich do niej (wstyd się przyznać). Zrobię wszystko, żeby Basi tego
            oszczędzić. Ale z drugiej strony - bycie rodzicem to nie tylko chronienie
            dziecka przed niemiłymi/stresującymi/złymi przeżyciami i emocjami w życiu, to
            przede wszystkim nauka, jak sobie w takich sytuacjach radzić i jak budować
            poczucie własnej wartości każdego dnia bez względu na okoliczności... Ale to
            już temat-rzeka na zupełnie inny wątek...
            Dzięki za wskazanie postów Tyni - jej decyzje okazały się słuszne, co tu dużo
            mówić - szczęściara. Chciałabym, aby i moje koniec końców takie były...
            Ania
    • smutniutka Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 30.11.06, 10:38
      Witaj Aniu!

      To naturalne, że masz wiele pytań. Niestety na część z nich nikt z nas nie ma
      odpowiedzi, bo przecież zdrowie to nie matematyka. Ale najważniejsze jest to, że
      zaczeliście walkę z zezem. Basieńka jest malutka, więc ma duże szanse na
      wyleczenie wady, nie tylko poprawę kosmetyczną :) Ja bym jednak spróbowała od
      leczenia nieoperacyjnego.

      Jeśli chodzi o lekarzy, to myślę, że na pewno za bardzo Jej nie obciążacie.
      Przecież te wizyty nie są bolesne, a mają tylko zadbać o jej zdrowie w
      przyszłości. Myślę, że musisz Córeczkę odpowiednio podejść, starać się w jakiś
      sposób przed i po wizytą Jej czas zając czymś ciekawym.
      Przytulam mocno i trzymam kciuki za wygraną w walce z zezem Basi.

      S.
      • annarut Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 30.11.06, 11:37
        Wielkie dzięki za słowa otuchy, tak jak mówisz - zdrowie to nie matematyka, tym
        bardziej człowiek... Jest we mnie duża determinacja, by tego zeza wyleczyć i
        wiara, że się uda. Na szczęście również w moim mężu, który nie pyta czemu i czy
        musi, tylko po prostu wsiada w samochód lub pociąg i jedzie z nami, gdzie
        trzeba. Tylko tak trudno czasami podjąć decyzję... Wielkie dzięki za to forum i
        wszystkich, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami. Sama też obiecuję, że
        będę informować o przebiegu naszego procesu zdrowienia :-)
        Ania
        • smutniutka Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 30.11.06, 11:42
          Aniu :)
          Nie ma za co ;) Podjedliście walkę, nie siedzicie bezczynnie i to jest
          najważniejsze. Działacie razem i macie wiarę - i tak trzymać!
          Czekam na relację z pola walki ;)
          Ucałuj Basieńkę od forumowej ciotki :)*

          S.
        • aneczka42111 Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 30.11.06, 21:02
          Cóż, ten kto stwierdził, że u tak maleńkiego dziecka zabieg jest kosmetyką może
          być wszystkim, ale na pewno nie lekarzem (stawiam na rzeźnika - amatora)...
          Sorry, ale po prostu to jest straszne,że tacy ludzie mają prawo wykonywania
          zawodu...
          Ania
          • fatima5 Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 01.12.06, 13:17
            dlatego ze to metoda szczecinska , ktora znam z doswiadczenia ,oni nastawiaja
            sie na leczenie pryzmatami , kiedys bylam w szpitalu w szczecinie bo skierowano
            mnie na zabieg, zabiegu mi nie zrobili tylko bite2 tygodnie nastawiali oczy w
            pryzmatach , a mnie potraktowali jak idiotke ktora chce sie wiecznie operowac
            mialam wtedy 17 lat i poszlam na zabieg prywatnie,oni zadko kiedy decyduja sie
            na zabieg i jest tam jedna babka na pomorzanach ,ktora jest straszna , nie
            mila,zero zrozumienia , jak mnie zobaczyla to stwierdzila w tym wieku zeza pani
            nie wyleczy , a mogla chociaz doradzic ze np w soczewkach kąt zeza sie
            zmniejszy , musze przypomniec sobie to nazwisko do listy NIE POLECAJACEJ
            • annarut Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 06.12.06, 09:49
              Nie, to nie w Szczecinie mi powiedzieli, że zabieg to tylko kosmetyka, a Basia
              i tak nie będzie prawidłowo widziała. W Szczecinie lekarka powiedziała, że tak
              naprawdę to - zgodnie z ich podejściem - coś więcej będzie mogła powiedzieć
              dopiero jak zobaczy Basię za 3 miesiące, wtedy będzie mogła ocenić, czy
              okularki coś dają, jakie są rokowania, jak ona widzi kwestię zabiegu i
              ewentualnych ćwiczeń. Wydaje mi się to uczciwe podejście. No nic, póki co
              czekam na okularki, zobaczę, czy Basia się z nimi zaprzyjaźni...
              • aneczka42111 Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 06.12.06, 11:04
                Aniu,
                Mogę Ci powiedzieć tylko co myślę na ten temat: KAŻDY DZIEŃ CZEKANIA DZIAŁA NA
                WASZĄ NIEKORZYŚĆ.
                Tak ja to widzę.
                pozdrawiam
                Ania
              • tynia3 Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 06.12.06, 11:42
                Lekarka mówi: "TYLKO kosmetyka"? Moim zdaniem "AŻ"! A czy ta pani chciałaby
                chodzić całe życie z zezem i w okularach? To może jak jej wypadną przednie
                zęby, niech ich sobie nie wstawia, bo piwa już nimi i tak nie otworzy (wrrr...,
                co za lekarz!). To tak, jakby zbagatelizować samopoczucie, komfort psychiczny.
                Przecież ten aspekt jest niezwykle ważny, a dla niektórych tu nawet
                najważniejszy.
                Zrobisz jak uważasz ;), ale IMHO każde czekanie to błąd, jeśli istnieje
                możliwość zabiegu. Poczytaj posty dorosłych, zezujących - każdy ma żal do
                rodziców, a przecież teraz są duuuuużo większe możliwości zabiegów.
                Życzę mądrej decyzji.
                pzdr
                • annarut Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 06.12.06, 12:53
                  Mimo wszystko staram się nie czekać z założonymi rękami (czekanie dla
                  czekania), tylko z okularkami z pryzmatami... Ale fakt, liczę na to, że w
                  przypadku Basi da się wyleczyć zeza bez zabiegu - takie przypadki też się
                  zdarzają (sama takie znam). Właśnie się dowiedziałam, że dziś je do mnie
                  wysyłają, więc jutro albo pojutrze zobaczę, co na to Basia :-)
                  Pewnie, że aspekt kosmetyczny ma ogromne znaczenie, ja w żaden sposób tego nie
                  bagatelizuję, ale chciałabym wyleczyć te Basine oczka całkowicie (i chyba się
                  temu nie dziwicie), a w przypadku takiego maluszka naprawdę jeszcze opinia
                  innych osób się tak nie liczy, jak w przypadku już dzieci przedszkolnych, które
                  są narażone na różne komentarze i wścibskość innych, nawet dorosłych.
                  Pozdrówka!
                  • tynia3 Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 06.12.06, 14:24
                    Aniu, najlepsza rada: dla własnego spokoju idź z córą jeszcze do innego
                    specjalisty. Ja nie kryłam od progu, że czekać nie chcę, chcę zlikwidować zeza
                    od razu. Udało się trafić do dobrej mądrej lekarki (Wójcik właśnie) dopiero za
                    trzecim podejściem. Dwie poprzednie mamrotały coś o okularach i czekaniu, że
                    zabieg to i tak niby później, po 6r.ż. i takie tam dyrdymały;). Okulary,
                    hmmm... no można, można, tylko j.e.ś.l.i j.e.s.t możliwość zabiegu, po którym
                    nie będą one potrzebne, to po co? Zastanów się i odpowiedz sobie, czy chcesz te
                    okulary, bo jednak boisz się zabiegu u dziecka? Jeśli tak, to IMHO te obawy nie
                    są dobrymi doradcami. Strach rodzica i brak zaufania do naprawdę sprawdzonych
                    już lekarzy mogą skutecznie unieszczęśliwić dziecko. Dlatego powtarzam -
                    skonsultuj się jeszcze z innym znanym lekarzem i nie bój się zabiegu, jeśli
                    taki w przypadku córki jest możliwy, naprawdę nie warto czekać.
                    pzdr
                    P.S. Nie jest tak, że małe dziecko nie cierpi z powodu zeza. Jedna z teorii w
                    psychologii głosi, że pierwszy etap rozwoju przypada od chwili poczęcia do 3
                    r.ż. i wówczas dziecko musi mieć szanse m.in. prawidłowoego zapamiętywania
                    obrazów, a zez wyjątkowo to utrudnia. Żeby nie "zablokować" malucha na
                    zachodzie zabiegi przeprowadza się możliwie najwcześniej, aby przed 3 rokiem
                    wszystko miało szanse się ustawić. Ale to, tak jak mówię, tylko jedna z teorii.
                    • nawoj29 Też jestem za kolejną wizytą 06.12.06, 14:51
                      AniuR. Jest tak - jesli oczy nie są ustawione prawidłowo, to trudno wykształcić
                      widzenie obuoczne. Jeśli proces ustawiania oczu okularami/ćwiczeniami i czym
                      tam jeszcze ... zajmie więcej czasu, to rozsądniej byłoby zrobić zabieg i
                      kontynuować z ćwiczeniami do uzyskania widzenia obuocznego. Ale to tylko
                      sugestia. Możemy tu sobie gdybać, a i tak powinien wypowiedzieć się dobry
                      lekarz. Tyle, że metody w Szczecinie i w Krakowie (właściwie w reszcie Polski)
                      są zupełnie inne.
                      U moich dzieci sytuacja wyglądała inaczej, bo ich warunki byly inne. Ale nie ma
                      sensu tu roztrząsać tych przypadków. Zależy, co powie o Twoich oczkach polecany
                      lekarz. Dr Zamłyńska (Warszawa), dr Wójcik (Kraków) i dr. Jochan (Bytom_) z
                      pewnością nie zrobią jej krzywdy. A już na pewno nie zrobią jej krzywdy wizytą.
                      Dziecko jest małe, powinno udać się ustawić oczy prawidłowo i wykształcic
                      obuocznośc. Jak to zrobić - spytaj lekarza.
    • tynia3 Kraków 04.12.06, 13:46
      Aniu,
      jeśli zdecydujesz się na szybką reakcję, na swoim przykładzie polecam wizytę u
      dr Wójcik w Krakowie (ordynator oddziału leczenia zeza w Witkowicach). Na
      zabieg prywatny czeka się tu zaledwie kilka dni (po uprzednim badaniu, rzecz
      jasna). Ja swojej decyzji nie żałuję. Poprawa jest zdecydowana. Ewentualne
      lekkie uciekania oczka występują sporadycznie (choroba, b.silne zmęczenie,
      itp.). Kąt zeza, zgodnie z ostatnimi badaniami, wynosi 0, więc cała reszta ma
      się ustawić z wiekiem (syn ma jeszcze lekką nadwzroczność, o różnym nasileniu w
      prawym i lewym oku, z której wyrasta - to podobno częste). Żadnych okularów nie
      mamy (nie ma już potrzeby).
      Jeśli będziecie mieli kłopot, gdzie się zatrzymać z Maluszkiem w dniu
      konsultacji czy zabiegu, daj znać na priv, coś poradzimy ;).
      pzdr

      P.S. Dziękuję wszystkim za słowa pochwały ;). Obrastam w piórka ;).

      ------------------------



      dr Ewa Wójcik
      Przychodnia w Krakowie ul. Lea 19/1
      Cena wizyty 100 zł
      Zabieg w Klinice Akmed Kraków ul. Twardowskiego 33a
      Cena zabiegu korekta zeza skośnego u dziecka 2500

      tel.kom. 601-40-92-34 (można śmiało dzwonić, udostępniony na wizytówce, zawsze
      odbiera ;))
      • nawoj29 Kraków też tam jeżdzę 04.12.06, 23:07
        CZeść, Aniu, Też jeżdżę do Krakowa z dziećmi. Jestem spokojna o nadzór i
        prowadzenie leczenia. Dr. Wójcik ma duże doświadczenie, zdobyte w szpitalu i
        wielu konferencjach, na które jeździ. W jej gabinecie spotkałam wiele osób,
        które dr. wyprowadziła z zeza. Jedyny mankament to kolejki, gdyż zawsze jest
        wielu pacjentów. Z małym dzieckiem nie powinnaś jednak zbyt długo czekać.
        Popieram tutaj Tynię w jej opinii, ale oczywiście to zależy, czy zdecydujesz
        się na metodę nie-szczecińską. W Szczecinie rzeczywiście mają inne podejście i
        swoje metody, a ja ich nie znam. Właściwie, to nie znam nikogo, kto by się tą
        metodą wyleczył. Ale oczywiście nie znaczy to, że takich nie ma. Po prostu tu
        na Forum nikogo takiego nie zauważyłam.
        Łączę również serdeczności i samych dobrych decyzji.
        • aneczka42111 Re: Kraków też tam jeżdzę 05.12.06, 10:03
          Moja styczność z panią dr Wójcik była jedynie okazjonalna, ale wyciągnęłam
          pewne wnioski porównując ten system z systemem "bytomskim". Niestety,
          porównanie wypadło zdecydowanie na korzyść Bytomia.
          Pani dr Wójcik jest na pewno wybitną specjalistką - w tej sprawie nie ma co
          dyskutować. Nie odważę się oceniać nawet jej kompetencji bo nie mam takiego
          prawa. Chodzi mi raczej o sposób postępowania. Pani dr dużo analizuje, długo
          się zastanawia, podchodzi do sprawy "naukowo". Nie wiem dokładnie o co chodzi
          Nawoj z tym "wyprowadzaniem z zeza", ale w Bytomiu to wszystko wygląda trochę
          inaczej. Decyzja o zabiegu jest szybka,dla mnie to duży plus bo wynika z
          kompetencji i doświadczenia osób w OZD. Wszystko odbywa się znacznie prościej,
          konkretniej - zarówno jeśli chodzi o dzieciaczki jak i dorosłych.
          Ania
      • annarut Re: Kraków 05.12.06, 12:22
        Dziewczyny!
        Wielkie dzięki za wszelkie sugestie i namiary na dr Wójcik.
        Napiszcie mi jeszcze - bardzo proszę - jak u Waszych dzieci jest z tym
        widzeniem obuocznym, przestrzennym. Bo przecież wyprowadzanie z zeza to nie
        tylko ustawienie oczu, ale prawidłowe widzenie. Właśnie dlatego przemawia do
        mnie metoda szczecińska. Wciąż czekam na okularki, myślę, że spróbuję je z
        Basią ponosić i zobaczę czy i jakie efekty to daje. Jak pewnie się domyślacie,
        myśl o zabiegu już teraz również biorę pod uwagę, choć chyba jeszcze muszę do
        niej dojrzeć... Nurtują mnie przede wszystkim trzy sprawy:
        1) widzenie obuoczne (nawoj, pisałaś kiedyś, że udało Ci się u Twoich dzieci to
        wykształcić, poradź proszę jak?????)
        2) konieczność powtarzania zabiegu - oj, tego to się bardzo obawiam, jak to
        jest? jest jakakolwiek reguła na to, kiedy zabieg trzeba powtarzać??
        3) nadwzroczność - czy ona faktycznie z wiekiem ustępuje? Basia ma teraz +1.5
        na oba oczka, jak to było u Waszych dzieciaczków?
        Jestem zdeterminowana wyleczyć tego Basinego zeza jak najszybciej, być może
        następnym kierunkiem będzie właśnie Kraków (choć z Poznania mam tam dalej niż
        do Szczecina ;) ale to drobiazg)
        Aha, jeszcze jedno pytanie przyszło mi do głowy - czy Wasze dzieci chciały
        ćwiczyć/nosić okulary i współpracowały przy badaniach? Bo moja Basia już na
        widok gabinetu to robi uuuuuuuu :-( Miała jedynie badanie ostrości wzroku i dan
        oka i tyle. Żadnych kątów zeza, widzenia przetrzennego ani innych takich spraw.
        Ściskam Was serdecznie, buziaki dla Maluchów!
        Ania
        • tynia3 Re: Kraków 05.12.06, 13:18
          Aniu, odpowiem Ci tak: ja nie znalazłam (mimo sugesii innych lekarzy) żadnego
          powodu, dla którego miałabym męczyć dziecko okularami czy ćwiczeniami, bo może
          się uda. Wiem, że za granicą raczej nikt nie czeka, tylko ucina się sprawę
          zabiegiem. Owo "może" było dla mnie zbytnim ryzykiem, że jednak nie ;) i
          niepotrzebnym odwlekaniem w czasie. Trafiłam z synkiem do dr Wójcik i po
          zakwalifikowaniu przez nią prosto na stół zabiegowy w kilka dni poźniej. I tak
          pożegnaliśmy się z zezem u dziecka od razu. Moje dziecko widzi dziś prawidłowo.
          Nadwzroczność, o której piszesz jest naturalna, występuje często i ustępuje z
          wiekiem (tak jest i u mojego dziecka). U nas ustąpiła już na tyle, że żadne
          okulary nie są potrzebne. Pani dr informowała nas przed zabiegiem, że nie
          będzie konieczności jego powtarzania i po samym zabiegu i ponownym zbadaniu
          potwierdziła to raz jeszcze. Wszystkie badania robi się przed i po zabiegu.
          Spokojnie ;).
          Zabieg to nie operacja. Zez natomiast z czasem może uszkodzić wzrok, a na pewno
          hmm... duszę.
          • aneczka42111 Re: Kraków 05.12.06, 13:20
            Tyniu, jestem wielką fanką twoich postów:)
            pozdrawiam!
            Ania
          • annarut Re: Kraków 05.12.06, 13:27
            Tyniu,
            A czy dr jakoś argumentowała przed zabiegiem, dlaczego uważa, że nie trzeba
            będzie go powtarzać? Dlaczego piszesz, że zabieg to nie operacja? Dla mnie to
            operacja, bo wykonywana w pełnej narkozie... Niestety, znam takich, którzy nie
            do końca się z niej wybudzili i to też nie ułatwia mi decyzji... Piszesz, że
            zez może uszkodzić wzrok, myślę, że to raczej przy zezach obuocznych, bo jeśli
            jest zez naprzemienny (jak u mojej Basi) to oczy okresowo przejmują prowadzenie
            i de facto niedowidzenie nie powinno się wykształcić. Czy źle rozumuję?
            • annarut Re: Kraków 05.12.06, 13:29
              oczywiście się pomyliłam, przy zezie jednoocznym jest niebezpieczeństwo
              niedowidzenia, prawda?
              • nawoj29 Re: Kraków 05.12.06, 23:09
                Cześć, Dziewczyny. Właściwie to w sprawie pytań AnnyR - dorzucę swoje "co-
                nieco". U nas sprawa wyglądała tak, że u jednego dziecko był wykonany zabieg, w
                wieku 4,5 lat, gdyż zez był określony jako spory (10 stopni), a same ćwiczenia
                konwergencji nie dały rezultatu. W międzyczasie, tj. przed i po zabiegu były
                ćwiczenia ortoptyczne (na widzenie obuoczne) oraz konwergencji. Do tego były
                też ćwiczenia lokalizacji. Wg. badań widzenia obuocznego nie było wcześniej, a
                w póżniejszych badaniach wychodzło, że się wykształciło. Czy w wyniku tych
                ćwiczeń - nie wiem. Przed zabiegiem widziałam, że mała nie potrafiła ułożyć
                prawidłowo puzzli, źle jej szło rysowanie. Być może w wyniku uzyskania tego
                widzenia obuocznego zdolności widzenia przestrzennego poprawiły się. Ale trudno
                mi to określić, gdyż trudno się z dzieckiem dogadać. Niektórzy dorośli tu
                piszą, że nie mają widzenia obuocznego i im to nie przeszkadza. U niektórych
                zdaje się lekarze nie rokują nadziei na to widzenie, więc pewnie dali spokój.
                Jednak u dzieci jest to do uzyskania.
                naprawdę nie wiem, czy warto się tu rozpisywać o szczegółach. Najważniejsze, to
                trafić w dobre ręce specjalisty i on/ona pokieruje odpowiednio do przypadku.
                Szkoda, że ta lista polecająca jest tak krótka. Ale cóz.
                Nadwzroczność rzeczywiście mija z wiekiem, jeśli nie jest zbyt duża.
                Perspektywa powtarzania zabiegów ? Tego nikt ci na forum nie powie - zależy od
                przypadku/pacjenta. Też słyszałam, że niektórzy lekarze (lub w niektórych
                przypadkach) wykonują zabieg ustawienia oczu prosto etapami. Powroty bywają,
                ale to naprawdę zależy od konkretnego przypadku.
                Może niewiele Ci podpowiedziałam, ale myślę, że na swoje pytania znajdziesz
                odpowiedzi u lekarza. Trudno powiedzieć, że "u mnie tak lekarz postąpił i się
                udało, więc u ciebie będzie tak samo". Moja koleżanka wyleczyła dzieck z zeza
                bez zabiegu, ale u niej było duże niedowidzenie. Po zlikwidowaniu niedowidzenia
                zez ustąpił.
                Życzę pomyślności. Najważniejsze, to iść do dobrego lekarza.
            • aneczka42111 Re: Kraków 05.12.06, 13:40
              Wiem,ze pytanie było do Tyni, ale pozwolę sobie odpowiedzieć. teoretycznie
              dobrze rozumujesz,że niedowidzenia być nie powinno przy zezie naprzemiennym co
              nie zmienia faktu,że zez był i będzie destrukcyjny.
              Ania
            • tynia3 Re: Kraków 05.12.06, 13:42
              Aniu, sami lekarze nazywają usunięcie zeza zabiegiem ;). Operację to miała moja
              mama, na sercu. Dlaczego ma się nie wybudzić? Przed zabiegiem lekarka zleca
              kompleksowe badania, a usypia anastezjolog, nie ortopeda ;). Są różne metody
              usuwania różnych zezów i tu odpowiedzi na forum nie uzyskasz, musisz pytać u
              źródła. Naprawdę polecam oddać się w ręce specjalistów i uprzeć nie tylko na
              usunięcie, ale na s.z.y.b.k.i.e usunięcie zeza u dziecka. Na pewno zrobią
              wszystko, by widziało prawidłowo, co z pewnością u takiego malucha jest o wiele
              łatwiejsze do uzyskania. Nawet jeśli samo usuwanie zeza miałoby być u kogoś
              tylko zabiegiem kosmetycznym, wykonałabym je na jego miejscu bez zastanowienia.
              Komfort w tym przypadku to nie tylko prawidłowe widzenie.
              pzdr
              • aneczka42111 Re: Kraków 05.12.06, 14:49
                Chciałam pokazać nową sygnaturkę. :)
        • aneczka42111 TO NIE TAK!!! 05.12.06, 13:18
          Chciałam napisac jeszcze o jednej, BARDZO ważnej rzeczy, która zrodziła juz na
          tym forum pewien stereotyp. To nie jest tak, że zawsze zabieg trzeba powtarzać,
          a konieczność wykonania kolejnego to efekt tego, że poprzedni się nie udał. Dr
          Jochan na przykład często mówi,że potrzebny będzie jeszcze jeden zabieg bo
          widocznie jej metoda eliminacji zeza opiera się (nie u wszystkich) na
          STOPNIOWEJ ELIMINACJI. Gdy widziałam się z dr Jochan ostatnio to operowaa
          dziewczynkę (10lat) i od razu zapowiedziała rodzicom,że na tym się skończy bo
          niestety zaniedbali sprawę i mała ma niedowidzenie co wiąże się z tym, że walka
          z zezem jest utrudniona.
          Ania
      • annarut Re: Kraków 06.12.06, 09:45
        Dziewczyny!
        Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
        Tak jak pisze Nawoj - najważniejsze to dobry lekarz, dzięki temu forum i Waszym
        podpowiedziom prościej będzie mi się zorientować, co to znaczy dobry
        okulista :) Bo niestety u żadnego z dotychczasowych nie znalazłam odpowiedzi na
        te pytania, które tutaj Wam zadawałam... :-( W ogóle - jak już narzekać na
        lekarzy - to ostatnio trafiam do takich, którzy niewiele tłumaczą tak sami z
        siebie, nie informują, a na moje pytania odpowiadają dość wymijająco.
        Przykładowo, żaden z okulistów nie poinformował mnie o innych możliwościach
        leczenia zeza w kraju, nie powiedział jakie ośrodki się w tym specjalizują, ani
        do kogo się udać z takim maluszkiem jak moja Basia (no, może jestem trochę
        niesprawiedliwa, jedna lekarka wspomniała o prof. Prost w Wawie). Jak to
        dobrze, że jest Internet... :)
        Zdaję sobie sprawę z tego, że każde oczka są inne, każdy organizm jest inny,
        ale dzięki Wam teraz wiem, czego mogę się spodziewać. Jeszcze raz bardzo
        dziękuję i obiecuję dać znać, jak nam idzie w walce z zezem.
        Pozdrawiam gorąco,
        Ania
    • annarut Re: Pierwsza wizyta w Szczecinie 08.12.06, 11:18
      Drogie forumowiczki!
      Może i racja, że - jak mi radzicie - nie zaszkodzi, jeśli Basię zobaczy jeszcze
      któryś ze specjalistów przez Was polecanych... Wizyta Basi na pewno nie
      zaszkodzi, jedynie może zaszkodzić mojemu umysłowi :) Tak jak piszecie,
      Szczecin ma nieco inne podejście niż cała reszta, no i w niektórych przypadkach
      ta metoda może okazać się lepsza, w niektórych jednak zabieg. Jak będzie u
      Basi - zobaczymy, w każdym razie ja muszę się zdecydować na którąś z nich i nie
      zmieniać tej decyzji co 15 minut :) Ale dzięki za wszelkie sugestie i porady,
      im więcej się wie, tym prościej uniknąć błędu i zaniedbania.
      No i jeszcze coś - wczoraj po południu przyszły okulary :) Basia na razie
      zgodziła się je włożyć na oczka i potrzymać tam jakieś... 10 sek... :)
      Zobaczymy jak pójdzie proces zaprzyjaźniania się z nimi, bo lekko chyba nie
      będzie...
      Pozdrawiam ciepło,
      Ania

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka