mammaja 15.09.09, 09:59 Te dni maja byc jeszcze cieple i sloneczne - chociaz jesien za plecami. Ale tez bedzie piekna i zloto - czerwona ! Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
luiza-w-ogrodzie Spedzilam caly wtorek podpierajac sie nosem 15.09.09, 13:54 Obudzilam sie nie wiadomo dlaczego o piatej - ja, ktora nie uznaje godzin na zegarze przed siodma (mimo ze ostatnio czesto wstaje 6:30 ze wzgledu na rehabilitacje kroliczki)! No to od samego rana bylam do tylu. W pracy mialam duzo do zrobienia i w koncu umowilam sie z managerka z Kanady na zebranie jutro o szostej rano, juz teraz mam zly humor z tego powodu. Na basenie sie przetrenowalam i malo nie zasnelam pod prysznicem. W domu mam ponownie bezwladna kroliczke, do tego stopnia, ze pelza ciagnac nozki za soba jak dwie szmatki. Ale sprawdzilam, potrafi nimi samodzielnie ruszac i reaguje na dotyk, tylko pewnie ja kregoslup boli stad wybiera wleczenie raczej niz ruszanie nogami. Umylam bydlatko, pomasowalam, dalam srodek przeciwzapalny i teraz sama czolgam sie w strone lozka. Dobranoc Luiza-w-Ogrodzie ForumAUSTRALIA Odpowiedz Link
mammaja Re: Spedzilam caly wtorek podpierajac sie nosem 15.09.09, 20:10 Mama Franka nazbierala we czasie spaceru spora porcje podgrzybkow i jednego prawdziwka i to w "naszym lesie" - naprzeciwko domu. Czyli warto wybrac sie na grzyby - ale moze niech cos popada, najlepiej deszczyk. Jak tam, Verbenko, przychodzisz "do siebie" po powrocie? beda zdjecia? Odpowiedz Link
cieplanata Czy praca mnie przytłoczy? 15.09.09, 20:21 Czy jakoś z niej wyjdę? Jestem tak strasznie zapracowana, czuję się jakbym pracowała przy kopaniu rowów a nie umysłowo. Kiedyś..kiedyś........na początku mojej kariery zawodowej, od razu po maturze pamiętam, że pracownicy umysłowi mieli miesiąc urlopu a fizyczni dwa tygodnie. Chyba coś w tym jest, bo ja czuję się jakbym pracowała na przodku w kopalni i muszę, po prostu muszę wziąć urlop. Na razie wzięłam urlop od netu, właśnie teraz z Wami się żegnam na prawie miesiąc, a jak się uda i zupełnie się odzwyczaję (o czym marzę) to może dopiero na Wszystkich Świętych zajrzę, albo z życzeniami świątecznymi. Buziaki cudowne Panie - jesteście wszystkie przeurocze Odpowiedz Link
mammaja Re: Czy praca mnie przytłoczy? 15.09.09, 22:02 Ojej, Natko, nie przesadzaj z urlopem od netu! W ramach relaksu wpadnij czasami i napisz kilka slow! Bedzie nam brakowalo ciebie i dymiacej filizanki z kawa A odpoczac trzeba koniecznie - nie jestesmy robotami ani robotnicami Pourlopuj i wracaj w pelni sil do pisania. Pozdrowki Odpowiedz Link
fedorczyk4 Środa 16.09.09, 09:35 Pogoda zaczyna sie podpsuwać. Nata, nie daj się zalać robocie, odpoczywaj U mnie wtorek zakończył sie tak jak i zaczął. Awanturą. Około północy dzieci powróciły do domu. Dziecinka zresztą po 2 dniach, a Syneczek (jednak nazywanie do S.Ś. nie bardzo mi przechodzi przez klawiaturę) po pracy u Syna Podstawowego.I każde z nich przywlokło dodatek. Ona kumpelkę, on kumpla. No i le Mąż się wściekł. Ja pracuję w domu, ja mam prawo do spokoju, intymności etc. W zasadzie to prawda że jak sie nie ma domu, a mieszkanie, to taka sytuacja nie jest wygodna. Tyle ze ja mam inne, wybracowane w męce, podejście do sprawy. Sama nie miałam prawa zapraszać do domu znajomych, chyba że uprzedziłam pisemnie z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. O nocowaniu u mnie mowy być nie mogło. I to nie wynikało z warunków lokalowych. Jak na tamte czasy mieliśmy bardzo duże mieszkanie, tylko z niemożności Maćmy zaakceptowania jakiejkolwiek niekontrolowalnej przez nią w 100%, ingerencji w jej przestrzeń Jak byłam dzieckiem to Maćma zapraszała mi 2/3 razy w roku towarzystwo, głównie dzieci swoich koleżanek. Ponieważ z może jednym czy drugim wyjątkiem, niecierpiałam ich serdecznie, więc wizyty zaproszonych dzieci spędzałam najchętnieh zamknięta w łazience. Odkąd moje dzieci zaczeły mieć własne towarzystwo, tak koło 4/5 roku życia, wprowadziłam zasadę domu otwartego. Zrobiłam to z zaciśniętymi zębami i przez rozum. Też nieznoszę jak mi sie ktoś pęta po moim. Do tego generalnie nie lubie dzici, a większa ich ilość wywołuje u mnie ataki paniki. Ale sie przemogłam. Teraz dzieci już nie są dziećmi i dodatkowo od 7 lat, czyli od zamieszkania tu skąd macham Wam łapą, mają duże pokoje, w nich składane łóżka na wsiakij słuczaj i prawo do dysponowania swoja przestrzenią. I osobiście jest mi wszystko jedno czy nia dysponują w soboty i niedziele, czy w tygodniu. No, wypisałam sie to idę na spacer) Odpowiedz Link
jutka1 Sroda, spadaja kasztany... 16.09.09, 09:32 Jednym słowem środa jesienna. 19 C, ale przynajmniej bez deszczu. Ostatni w tym tygodniu dzień w biurze, bo jutro i pojutrze z całą drużyną jesteśmy na szkoleniu wyjazdowym. Nie przepadam za takimi imprezami, ale co zrobić - mus to mus. No to letę. Miłego dnia Odpowiedz Link
mammaja Re: Sroda, spadaja kasztany... 16.09.09, 09:58 Nie jest tak zle z ta pogoda ! Wprawdzie poniebie snuja sie baranki, ale slonce swieci i pora bylaby zabrac sie przygotowanie ogrodu do zimy. Ale jeszcze zdaze... Fed, rozumiem twego mzonka - bo wszak nieoczekiwani goscie musza takze korzystac z lazienki itp. Moj tez nie lubil takich wizyt! W moim rodzinnym domu przelewalo sie od przychodzacych gosci moich i brata, a jeden kolega jak wpadl na jeden dzien to mieszkal trzy miesiace! Musza sobie jakos wypracowac modus vivendi - chociaz nie bardzo w to wierze Dzisiaj mam dyzur przy zapisach do UTW, narazie zapisujemy "starych" sluchaczy - pozniej beda nowi w miare ilosci miejsc. Mzonek ma dzisiaj USG brzuszka, wiec chodzi po domu glodny i bez humoru. Zycze milego dnia w tym coraz mocniejszym slonku ! Odpowiedz Link
flisy Re: Sroda, spadaja kasztany... 16.09.09, 10:22 Nie narzekajmy,zwykła kolej rzeczy,jesień swe uroki ma Odpowiedz Link
mammaja Re: Sroda, spadaja kasztany... 16.09.09, 20:26 No prosze, nawet Masa Krytyczna odwiedzila nas rowerku, popieram ! Wrocilam z kameralnego wernisazu znajomej, robi wlasnorecznie papier czerpany w ktory wkomponowuje rozmaite eklementy roslinne, suszone kwiaty, trawy - roboty przy tym mnostwo. A efekt - no powiedzmy - sredni jak na te ilosc wlozonej ptacy. Ale widocznie jej to daje zadowolenie. Powiedzialabym szczerze, ze akfarele Verbeny znacznie bardziej efektowne Odpowiedz Link
verbena1 Bede chwalila 16.09.09, 21:57 Jezdze do Polski co roku, wiem czego sie spodziewac, co mnie bedzie cieszyc a co zloscic. Tym razem postanowilam spojrzec na Polske inaczej, oczyma mojego towarzysza podrozy ,ktory odwiedzil Polske poraz pierwszy. I co? Bardzo pozytywnie. Zobaczylam wiele zmian na lepsze, drogi poszerzone, bez dziur, budynki coraz ladniejsze,bardziej kolorowe,pensjonat w ktorym mieszkalismy na europejskim poziomie z przemila obsluga, w restauracjach jedzenie jadalne i niedrogie, nawet pogoda dostosowala sie odpowiednio do ogolu Nie mialam sie do czego doczepic( pomijajac Walbrzych ale to inna bajka). Ciesze sie ,ze Polska pieknieje, ze nie bede musiala juz sluchac o brudnych ubikacjach, niemilej obsludze czy dziurawych drogach. Moze wreszcie turysci rusza tlumnie do Polski a mamy co pokazac. W kazdym razie jeden turysta zapowiedzial juz ,ze na pewno do Polski wroci bo wszystko mu sie tu podoba Mammajko ,Ty mnie nie wywoluj do tablicy, zdjecia beda ,tylko troche cierpliwosci Nie mam czasu! Wczoraj zrobilam trzy placki ze sliwkami, czesc zamrozilam a reszta zjedzona. Moj przyjaciel Rieks zwariowal na punkcie polskich wypiekow, wczoraj wydrylowal 3 kg sliwek , pomagal jak tylko mogl zeby tylko miec zapas tych smakowitosci. Zdjec jest chyba z 800 i trudno wybrac tylko pare z tej ilosci. Odpowiedz Link
mammaja Re: Bede chwalila 16.09.09, 22:41 Tylko go nie utucz za bardzo tymi slodkosciami, Verbeno! A milo przeczytac, ze podobalo mu sie u nas ( przy tobie nawet w kurnej chacie moze byc pieknie Odpowiedz Link
monia.i Re: Bede chwalila 17.09.09, 13:01 Myślę, że turysta był całościowo zauroczony. i przymykał to zauroczone oko na ewentualne niedoskonałości. Wszak wiadomo, że dużo zależy od wewnętrznego nastawienia - detal dla osoby zadowolonej z życia może być paskudną kłodą pod nogami osoby sfrustrowanej. Co nie zmienia faktu, że generalnie zgadzam się - zmienia się dużo a kierunek wielu zmian zmian jest słuszny Odpowiedz Link
mammaja Re: Bede chwalila 17.09.09, 13:19 Jak napisala Monia, jesien uciekla, a przydaloby sie troche deszczyku. Teraz, w sloncu, udaje sie na swoje czwartkowe posiedznie, przedtem zrobie kotleciki ziemniaczane z sosem grzybowym - mama Franka znowu nazbierala wczoraj na spacerze! Milego popoludnia! Odpowiedz Link
jutka1 Re: Bede chwalila 17.09.09, 23:58 Dzień zawodowy zaczęłam rano, skończyłam teraz. Psiakrew. Mimo [rzebywania w pięknym zamku nad fosą, gdzie wszystko jest i wszystko można (basen, sauna, rowery, bule, siatkówka, all inclisive bar etc), cały boży dzień "było pracowane". Wreszcie dowlokłam się do pokoju, dopijam wino i idę. jutro cały dzień tego samego. Odpowiedz Link
luiza-w-ogrodzie Czwartek w ostatnim tygodniu zimy 17.09.09, 01:21 Wczoraj bylo nie lepiej niz we wtorek, obudzilam sie znowu za wczesnie, kroliczkowy akupunkturzysta powiedzial, ze nigdy nie widzial zeby zwierzak wrocil do tak marnego stanu i podejrzewa genetycznie uwarunkowana slabosc kosci. Coz, przynajmniej joga byla OK... W zwiazku z natlokiem niemilych fluidow wyjezdzam w piatek na medytacyjny weekend a gospodarstwo i rehabilitacje kroliczki zostawiam corce i Buszmenowi, mam nadzieje ze biedactwo przezyje. Dzis jest wilgotno i goraco, rano byla gesta mgla a temperatura ma dojsc do 30 stopni w cieniu. Wrzesien i pazdziernik to miesiace zmiennej pogody - od zimnych wiatrow z poludnia do burz i goraca z polnocy. W czasie lunchu skocze podlac doniczki i nowe sadzonki, zeby na tym upale nie uswierkly. A teraz wracam do czwartkowego stosu roboty, na szczescie w ciszy i samotnosci werandy. Mam ostatnio ludziowstret, bo jakos wychodzi na to ze wszyscy ludzie w moim otoczeniu czegos ode mnie chca - a ja chce zeby sie wszyscy ode mnie odpinkolili. Ech, marzenia... Luiza-w-Ogrodzie .¸¸><(((º>¸¸.·´¯`·.¸¸><(((º>¸¸. Australia-uzyteczne linki Odpowiedz Link
jutka1 Czwartek, wyjazd 17.09.09, 07:33 Witam się pospiesznie i żegnam, idę sie pakować i jadę na dwudniowe szkolenie z całą moją ekipą. Pozdrawiam i miłego dnia Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Czwartek, wyjazd 17.09.09, 09:56 Pomimo ze nie przepadasz za takimi spędami, to ja Ci szczerze zazdroszczę, chociaż może bardziej Luizie. Muszę sobie coś znaleźć, jakąś odskocznię. Dzisiaj mi sie śniło że zdawałam po raz drugi maturę, towarzysząc przy tym Synowi Średniemu, żeby zacząć całkiem nowe studia dzienne. Oczywiście robiłam to z marszu i bez przygotowania, bo przedtem miałam coś lepszego do roboty od uczenia się, jak zwykle Odpowiedz Link
monia.i Re: Czwartek, wyjazd 17.09.09, 12:55 A czy mięsię wydaje, że w ramach odskoczni planowałaś szlifowanie langłydża? Od rana jesień straszyła, że nadchodzi - ale słońce wylazło i jeszcze jedną nogą jesteśmy w lecie. Chociaż ja bardzo lubię taką pogodę, jak dziś w drodze do pracy - mgliście, bezwietrznie, lekko ziębliwie i cicho. Z mgłą opadającą wilgocią na nos, z charakterystycznym zapachem jesiennych, nawilgłych, opadłych liści..No i miałam wytłumaczenie dla siebie, coby rano spożyć nie zdrową maślaneczkę ale świeżutką drożdżówkę z serem popijaną gorącą kawą z mlekiem, miodem i szczyptą cynamonu Rozpusta, normalnie )) Miłego dnia wszystkim! Odpowiedz Link
foxie777 Re: Czwartek, wyjazd 18.09.09, 02:27 Fed,szkoda ze nie udalo Ci sie wybrac na spotkanie.Mam nadzieje,ze jestes teraz ok. Moniu,masz bardzo fajnego meza.ale silny myslalam ,ze mi reke zlamie. Dado maz bardzo mily tez. Napisalam juz w "moim" watku co i jak,a teraz chyba sie walne do lozka. Verbeno,ja zawsze Polske odbieram coraz lepiej i cieze sie,ze Twoj znajomy tez tak uwaza.Tylko do przodu. Pozdrawiam tropikalnie i juz sennie Odpowiedz Link
fedorczyk4 Piatek 18.09.09, 09:00 Lx, prawdę mówiąc to średnio ze mną, ale sza. Im mniej o tym mówie, piszę, a zwłaszcza myślę, tym lepiej się czuję Zwłaszcza że dzisiaj nadszedł dla mnie "wielki dzień". Idę do fryzjera A na razie na spacer z psią. Moniu miało być odskocznią szlifowanie, ale nistety musiałabym szlifować w łazience. Warunki domowe niesprzyjają. Zastanowiłam sie nad zakończeniem poprzedniego zdanie i chyba mogę z czystym sumieniem napisać, że niesprzyjaja czemukolwiek. A na wyjście z angielskim do ludzi (szkoły), brak kasy Nic to byle do wiosny, wtedy odrosna mi liście i kwiaty intelektu. Ach, pomarzyć zawsze można) Odpowiedz Link
mammaja Re: Piatek 18.09.09, 10:24 Do wiosny nie ma co czekac, jakos trzeba jesien i zime przystosowac do nowych warunkow, Fedziu ! Nie bedzie latwo, ale wierze w twoja osobowosc. Dobre rady ciotki Klotki nie wiele tu pomoga, ale chetnie pogadam z Toba, jak dasz zaprosic na kawe Cos jest w nastroju tych ostatnich dni lata - poczucie zblizajacego sie przemijania - ze nie moge przestac gapic sie na zielone jeszcze drzewa, ten dzisiejszy blekit nieba, tak trwalabym w nieruchomym zagapieniu na tarasie - ale rzeczywistosc przywolala do porzadku. Tym razem przy pomocy szambiaza, ktory czyni swoja powinnosc, a ja umknelam zamykajac szczelnie okna. No coz - to jest wlasnie rozkosz bycia "nie podlaczonym" do cywilizacji. Milego dnia, Jutko - ty masz pare! Odpowiedz Link
monia.i Re: Piatek 18.09.09, 11:39 Dobrze prawisz, Mammaju, z tymi ostatnimi dniami lata i przemijaniem - i dlatego osobiście za nimi nie przepadam, wolę jak już jest jesień bez niedomówień, chociaż pogoda prawdziwie letnia, niesamowita, popołudniami, gdy wracam z pracy, muszę coś z siebie zrzucać, coby się nie ugotować...Przydałaby się Dadowej córeczce taka pogoda za tydzień - może się utrzyma? Foxie - witaj na forum i w ogóle Za małżonka przepraszam, on chyba czasem zapomina, że posiada trochę więcej krzepy od innych i łapie za rękę niczym za wiosło No, czasem udaje mi się te nadwyżki siły jakoś spożytkować )) Fedo - nie wiem, jak dla Ciebie ale dla mnie wizyta u fryzjera to ciężkie przeżycie - mam nadzieję, że Cię troszkę odstresuje a końcowy efekt poprawi nastrój. Niedobrze z tym brakiem miejsca, może czasowo udaj się na emigrację wewnętrzną i przeczekaj okres burz? No bo przecież nie pozabijasz... Udanego dnia wszystkim - fajnie, że już piątek. Jutro wybieram się na 18-tkę do mojego chrześniaka. A jeszcze nie tak dawno wyglądał jak małe, słodkie ET w wózeczku - a tu masz: wygadany facet któremu byle czym nie należy głowy zawracać, bo zajęty )) Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Piatek 18.09.09, 16:56 monia.i napisała: > Fedo - nie wiem, jak dla Ciebie ale dla mnie wizyta u fryzjera to ciężkie > przeżycie - mam nadzieję, że Cię troszkę odstresuje a końcowy efekt poprawi... Nie odstresowuje i nie poprawia bo nienawidze. Traktuje to jak zlo konieczne i unikam jak diabel swieconej wody. Ide jak na sciecie (cic!) i uspokajam dopiero nastepnego dnia. Nienawidze luster, swiatla, kratynskich pytan i pogaduszek, pism i szarpania za koltuny. Wogole nie rozumiem jak ktos moze to lubic. A juz najbardziej nie lubie placenia!!!! Tym razem poszlo w miare bezbolesnie. Futro krotsze o 25 cm i pozbylam sie tych kilku siwych wlosow co to mi rosna radosnie jak antenki. Ludzi nie bylo, caly czas czytalam cos sobie, a Ernest jest taktowny i rozmawialismy sobie tylko o Paryzu. I na moj widok zakrzyknal : O dziewczyna z Powisla! (bezcenne) a bylam u niego tylko raz, ale on tez z Powisla, a to laxczy raz na cale zycie)) Odpowiedz Link
luiza-w-ogrodzie Jade na weekend medytacyjny 18.09.09, 11:17 Zaraz koncze pisanie, wymyje kroliczke i spadam na weekend w Gorach Blekitnych. Zycze weekendowych przyjemnosci Luiza-w-Ogrodzie Pour vivre heureux vivons cachés - By żyć szczęśliwie, żyjmy wukryciu. Odpowiedz Link
lablenka_x Re: Jade na weekend medytacyjny 18.09.09, 13:23 Byłam dziś u lekarki , bo samopoczucie mam kiepskie i objawy grypwo/menopauzalne oraz wrażenie lekkiego unoszenia sie nad ziemią oraz jeżdżenie samochodzem z szybkoscia do 60km.h ( co nie jest u mnie normalne)+ temperatura 37.00C.Najpierw stwierdziła,ze nie widzi i nie słyszy niczego we mnie co by taki stan powodowało.Potem okazało sie,ze jest to normalna reakcja na lek, ktory mi mój ukochany ortopeda zaaplikował, ponoć mi przejdzie.Kurcze jakas podła reakcja i współczuje ludziom cześciej ostrzykiwanym. Pogoda jest taka jak ją moje przedpiszczynie omówiły. Lubię ją. Mało. Uwielbiam! Łapię te chwile całą sobą.Ciesze sie,ze jeszcze jest tak właśnie lekko senne muskanie wspomnieniem lata i zapowiadanie jesieni. Każda chwila spędzona na balkonie wprowadza mnie w nieustanny zachwyt nad roślinką, ktora niestrudzenie kwitnie przez całe lato małymi drobnymi kwiatuszkami w kolorze lnu.Mam nadzieje,ze w przyszłym roku tez ją gdzies wypatrzę. Za tydzien juz jesteśmy w Sarbinowie- przez 2 tygodnie i mam nadzieje,ze pogoda mnie nie zawiedzie.A jesli, to co mi tam, morze zawsze cudne dla mnie jest. Dadowej córce zycze właśnie takiego dnia , ciepłego słonecznego , udanego,a Dado chyba teraz juz ma wszystko pozapinane na ostatni guzik , mam nadzieje,ze suknię tez. Fedo , musisz jakoś znależć dla siebie własną kryjówkę domową. Mammajo , ja dziś robię proste poznanskie danie - gzik i pyry- gzik z własnoręcznie wyprodukowanego sera, a kotleciki ziemniaczane z grzybkami powodują we mnie ślinotok. Odpowiedz Link
verbena1 Lapanie chwil 18.09.09, 14:30 Rowniez odnosze wrazenie ,ze trzeba sie pospieszyc, nacieszyc sloncem, przyroda bo juz niedlugo nastana szaro-bure, wstretne dni i dlugie wieczory. Dzis rano slonce wynurzajace sie zza jesiennej mgly wprawilo mnie w doskonaly nastroj, poza tym dzis piatek i weekend przed nami. Wieczorem wybieram sie na ostatniego chyba w tym roku grilla. Gril uliczny, na ktorym zbieraja sie wszyscy sasiedzi mojego przyjaciela,czyli mieszkancy nieduzej zreszta uliczki. Poznam przy okazji wszystkich a oni mnie bo juz niesmialo wypytuja co to za kobieta w zielonym autku pomyka czesto ich ulica Bedzie ciekawie. Przed chwila dostalam telofon z zapytaniem ,czy chce brac udzial w jutrzejszym kiermaszu sztuki w okolicznym miasteczku. Po chwilowej panice (musze wszystko zapakowac, przygotowac a nie mam zbyt wiele czasu) zgodzilam sie jednak bo jutro ma byc cieplo i moge sobie postac przy straganie na swiezym powietrzu a przy okazji kto wie, moze znajdzie sie jakis chetny. Wylaczam wiec komputer aby mnie nie kusil i zabieram sie za robote. Wszystkim pogodnego nastroju i ciepla zycze Odpowiedz Link
dado11 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 18.09.09, 21:26 Dzięki dziewczyny trzymajcie kciuki za pogodę, byłoby cudnie, gdyby taka dotrwała do przyszłej soboty! Za mną zagoniony tydzień, a przede mną jeszcze bardziej zwariowany, a potem nastąpi błoga cisza dziś jeszcze zdążyłam zerwać ok. 15 kilo śliwek z naszych drzew, których nie pozwoliliśmy wyciąć podczas budowy (no i tak się odwdzięczają, prawie co roku), no i usmażyć (wstępnie) trochę powideł, jutro przychodzi Krasnoludka, a ja posmażę dalej. Ciuch ślubny wciąż jest niewiadomą, bo krawcowa zachorzała i może w poniedziałek będzie gotowa. Strach pomyśleć co będzie, jak coś będzie nie tak, brrrr... Pogoda dziś byłą tak piękna, że nawet wystawiłam na chwilę ciało na słońce, oj jak miło tak sobie akumulatorki podładować Foxie, cieszę się, że doleciałaś zdrowa i cała! pozdrawiam, d. Odpowiedz Link
foxie777 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 18.09.09, 22:05 Dado,na pewno wszystko bedzie super ale co nerwy to nerwy nie ma rady. Moniu,porownanie z wioslem fantastyczne,tak wlasnie to odczulam,ale bylo ok. Jesieni wam zazdroszcze,bo u nas takowa nie istnieje po prostu jest chlodniej.Nastepnym razem przylece w polowie wrzesnia. Wakacje byly bardzo udane ,jednak z powodu paszportu bardzo zalatane. Ciekawe jak to sie dalej potoczy.Biurokracja straszliwa. Teraz jestem potwornie zalatana,jest kupa spraw do zalatwienia no i praca. Kocia przywitaly mnie bardzo entuzjastycznie,az bylam zdziwiona. Bylo duzo miziania i miau. Slowem jestem w domu.Malzonek juz sie dopomina niektorych potraw,wiec bede duzo pitrasic.No i tak. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
mammaja Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 18.09.09, 23:46 Mialam mily dzien, dlugi spacer po lesie w tpwarzystwie Franka i jego mamy, nazbieralysmy troche podgrzybkowi jednego prawdziwka, zakupy owocowo - warzywne na bazarku ,wieczorem rozwiazywanie jolki z przyjaciolmi, no i przelecial raz dwa, ten jeszcze letni dzien. Ciesze sie ze u was tez w porzadku, Lx napewno czuje sie juz lepiej mimo trudnosci w prowadzeniu zbyt wolno autka Jutro czeka mnie wielki jubel z okzji urodzin starej przyjaciolki- beda zawody konne, ognisko, wiele atrakcji. Spiewnik zostal wydany okazjonalny - zeby przekazac wnukom te wszystkie nasze ogniskowe piosenki - ulozyl go maz solenizantki, czego tam nie ma - od "Luary i Filona" poprzez ulanskie, szanty i Okudzawe. To jest na kilka godzin spiewania! kto to wytrzyma Juz sie ciesze Foxie, napewno cieszysz sie teraz z powrotu - zawsze jednak w domu najlepiej Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 19.09.09, 10:21 Pozdrawiam Foxie powróconą na łono kuchni i małżonka Mm, też lubiłabym takie śpiewania gdybym tylko umiała śpiewać. Zawsze strasznie zazdrościłam osobom muzykalnym. Niestety dla mnie dysponuję najkoszmarniejszy zlepkiem. Mam całkiem dobry słuch, ale nie mam pamięci muzycznej. Czyli jak zawyję, to ja pierwsza słysze mój straszliwy fałsz. Szalenie frustrujące Zapowiada Ci się boski jubel Mm Niewyobrażam sobie Lx jeżdżącej powoli! Odpowiedz Link
mammaja Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 19.09.09, 11:10 Fed, na takim ogniskowym spiewaniu zadnych falszow nie slychac, liczy sie dobra wola Zycze wszystkim wspanialej soboty - bo znowu ten blekit, chociaz w nocy bylo tylko + 3 C. Ale w nocy to ja spie! A w kazdym razie nie chodze na dwor ani na pole Odpowiedz Link
foxie777 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 19.09.09, 16:32 Fed,dzieki no szkoda,ze nie moglas sie z nami spotkac.Wiem.wiem. Teraz juz prawie jestem przestawiona na moj czas.Wakacje super,ale swieta prawda,ze w domu najlepiej. Nie ma to jak wlasne lozko. U nas upal dzisiaj i leje,ale nie musze sie martwic o ogrod. Czekam z utesknieniem na koniec lata i zmiane temperatur. Rodzinke znalazlam w dosc dobrej formie,ale tesknili no i dobrze. Kocia cudowne,az dziwne ze sie nie obrazily za moj wyjazd. Lubie takie imprezy Mammajo,na pewno bedziesz miala super czas. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
joujou Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 19.09.09, 20:58 Pozdrawiam z mysiej dziury,z której zaczynam się powoli wychylać,bo w ostatnich dniach byłam w nastroju nieprzysiadalnym. Zwaliło mi się na głowę coś co niby bezpośrednio mnie nie dotyczy,a jednak dotyczy bardzo.No nic,jednych stres paraliżuje kompletnie,a mnie pobudza do działania więc kilka ostatnich dni działałam,dzwoniłam,dowiadywałam się robiąc często za głupka,by tylko jak najlepiej problem rozwiązać i chyba nie będzie aż tak żle.Dopiero teraz mi odpuszcza,a jak odpuszcza to czuję się zupełnie rozwalona,nie chce mi się ruszyć palcem,bo wszystko boli,jakby mnie ktoś przeczołgał. Dałam się jednak wyciągnąć nad Wisłę,nie będąc pewna,czy w ogóle się tam dowlokę i dobrze,bo napasłam trochę oczy widokami i wygrzałam obolałe gnaty w słonecznych promieniach. Rozsiedliśmy się na ławce,a przed nami kępy zieleni i Wisła. Wczoraj miałam kolejny pogrzeb w rodzinie.Tego akurat spodziewaliśmy się prędzej,lub póżniej,bo wujcio od dłuższego czasu był słabiutki(choroba i wiek).Jak to na takich 'imprezach' bywa był to wielki zjazd rodzinny i okazja do spotkania osób dawno lub jak w moim przypadku nigdy nie widzianych,bo mżonek ma dość liczne kuzynostwo. Na samej tzw. stypie było pewnie z 70 osób.Cieszę się,że pojechałam mimo iż byłam bezpośrednio po nocce i przed kolejną. Dużo fajnej młodzieży i aż miło posłuchać,jakie mają plany i marzenia i faktycznie je realizują.Ciekawi świata i przygód są ci młodzi.Moja ulubienica nie dojechała,bo ona właśnie gdzieś na Allasce,a potem do Australii.Inna kruszynka z wyglądu przypominająca 15-latkę za parę dni wyjeżdża do Afryki,a tam z wyprawą na Kilimandżaro,ech... No kończę,bo zaraz do roboty-jestem już zmęczona. Mammaju opisz koniecznie te urodziny,bo to też jakby inny świat Pozdrawiam wszystkich! Odpowiedz Link
mammaja Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 19.09.09, 22:02 No bylo super, gdyby nie jeden przykry uapadek Z konia, ktory skonczyl sie nie najlepiej. Ale impreza super, tylko padam na nos - wiec napisze wiecej jutro ! Odpowiedz Link
luiza-w-ogrodzie Optymistyczny poniedzialek 21.09.09, 06:25 Medytacyjny weekend w Gorach Blekitnych byl dla mnie zupelnie nieudany. Nie moglam spac, bylam slaba, snulam sie jak zombie... Nie poszlam w gory ani na spacer, wiekszosc czasu przelezalam w lozku (bo nawet spac nie moglam) i w koncu wczesniej wrocilam do domu, gdzie padlam na lozko i przespalam dwie godziny (i wiekszosc burzy), zeby wstac przed zachodem slonca rzeska i zadowolona. Polozywszy sie wieczorem przespalam 8 godzin i wstalam dzisiaj - jak nigdy w pracujacy poniedzialek - z usmiechnieta geba. Nic z tego nie rozumiem, widac taka karma... Moze pokarala mnie Matka Natura, dajac mi do zrozumienia ze powinnam w weekend pracowac w ogrodzie, a nie egoistycznie szwedac sie po medytacjach? Tak wiec poniedzialek wyglada dobrze i to od samego rana. Zaczelo sie od rozmowy z klubem ogrodniczym, do ktorego zadzwonilam w sprawie zamowionych i zaplaconych w czerwcu sadzonek malin. Powiedzieli ze nie przyslali, bo nie maja, co mnie letko zdrzaznilo. No nic, przeprosili i zwroca pieniadze. Co z tego, jak juz jest za pozno na kupowanie - maliny przeciez sprzedaje sie zima! No ale nie bede czekac rok na nastepna zime! Zlapalam za telefon i obdzwoniwszy okolice biura udalo mi sie w koncu znalezc sklep ogrodniczy, w ktorym mieli ostatnie 6 doniczek akurat tych dwoch odmian, na ktorych mi zalezalo: wczesnej, owocujacej raz do roku na dwuletnich pedach Willamette i poznej, powtarzajacej odmiany Heritage. Wyskoczylam w czasie lunchu, przejechalam 10 km, dopadlam sklepu, obsluga byla przemila i wiedziala o czym mowi, wyszlam z usmiechem, malinami i sadzonka passiflory. Zaraz po powrocie z pracy ide w grzadki bo to ostatni dzwonek na sadzenie malin zanim bedzie zbyt goraco. Kroliczka znowu troche lepiej wyglada i probuje chodzic jedna tylna noga. Zjada tez mnostwo, bo wiecej sie rusza, probuje siedziec zamiast lezec z bezwladnymi nogami i z corka generalnie jestesmy optymistyczne, ze sie jej poprawi. Akupunkturzysta przychodzi dzis wieczorem. A pojutrze, czyli 23 wrzesnia o godzinie 1:44 w nocy nadejdzie astronomiczna wiosna ;o) ..o czym z radoscia zawiadamiam! Luiza-w-Ogrodzie .¸¸><(((º>¸¸.·´¯`·.¸¸><(((º>¸¸. Australia-uzyteczne linki Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Optymistyczny poniedzialek 21.09.09, 09:12 "Czasem słońce czasem deszcz" prawda Luizio? Ciszę się że masz taki optymistyczny poniedziałaek. U nas jest normalny. No może prawie normalny, bo pogoda nas rozpieszcza. Trwam trochę w stanie zawieszenia bo nic i w żadnej sprawie nie rusza się. Dziecinka ponowiła ataki w sprawie zamieszkania z Kijankiem. Ponoć szukają mieszkania na Mokotowie, zeby miała bliżej na wydział (Wyścigi). Wkurza mnie to nieżiemsko, ale nie opanuję żywiołu. W sumie może lepiej zeby z nim zamieszkała niż ze mną walczyła gloryfikując stan konkubinatu. Nich ma, niech pomieszka, może się opanuje, a może im wyjdzie. Tyle ze na moje oko to za wcześnie, ale kogo interesuje moje kaprawe slepie. W końcu ja też wyszłam z domu dokładnie w tym samym wieku. No nie do faceta, tylko na stancje w innym mieście, ale faktem jest że w rodzinne pielesze już nie wróciłam. A co ja się będę przejmować, idę nad Wisłę! Odpowiedz Link
mammaja Re: Optymistyczny poniedzialek 21.09.09, 09:37 Ciekawa jestem jak le maz podchodzi do tego zamieszkania z Kijankiem? Stalo sie to prawie nagminne - ale tez podzielam poglad, ze troche wczesnie. Nie poradzisz jak sie upra Dzisiaj zapisy na UTW dla nowych sluchaczy, w ogole ten tydzien juz wypelniony rozmaitymi spotkaniami. Byle do niedzieli, bo wtedy prysne na 5 dni do Zakopca, powiekszac swoja wiedze w niektorych zmianach w ustawodastwie ni patrzec na Tatry! Tymaczsem w ogrodzie czeka wiele robot przed zimowych. Luizo, witasz wiosne - czego ci zazdroszcze! Wszystkim wspanialego tygodnia zycze! Odpowiedz Link
verbena1 Re: Optymistyczny poniedzialek 21.09.09, 13:38 Fed, oderwanie od matczynej piersi jest bolesne ale taka juz kolej rzeczy. Tez uwazam, ze za wczesnie na samodzielnosc ,przed Dziecinka cale lata studiow ale jak chca sobie zycie utrudniac i zdobywac doswiadczenie to ich sprawa. Mam nadzieje, ze dzieci z tego nie bedzie Trzymaj sie mocno na tej rodzinnej karuzeli Dzis zaczynam nowy sezon szkolny wieczornym kursem holenderskiego. Znajome Polki pytaja po co mi to, przeciez na inna prace nie mam juz szans, dyplomu nie dostane a ja to po prostu lubie ,lubie sie uczyc i juz. Mammajka to na pewno rozumie bo widzi takie uczennice na UTW. Zaraz zabieram sie za lepienie ruskich pierogow, ktore beda atrakcja jutrzejszego babskiego wieczoru. Twarog specjalnie przywieziony z Polski,tutaj takiego nie uswiadczysz, dlatego pierogi sa taka niezwykloscia jak ogorki kiszone , ktore wlasnie sie kisza na szafie Odpowiedz Link
mammaja Re: Optymistyczny poniedzialek 21.09.09, 20:41 Ach, jakie pyszne beda pierogi ! Verbeno - rozumiem cie - mam zamiar kontynuować kurs komputerowy, nawet chetnie powtorze, bo w zeszlym roku duzo opuscilam. A na zapisy dzisiaj przyszlo duzo (glownie) pań ! Odpowiedz Link
foxie777 Re: Optymistyczny poniedzialek 22.09.09, 02:54 U mnie jak zwykle kierat.Dzis przyjechal do mnie Syn z zapaleniem ucha.Oczywiscie zalatwilam wizyte u specjalisty i juz jest lepiej,a taka mialam nadzieje na spokojny poniedzialek. Jutro do pracy,slowem normalka. Ten weekend tez zapowiada sie nawalony.Przylatuje siostra meza, w sumie jestem zadowolona,bo zajmie sie moja Tesciowa ,my lecimy do Bostonu 1 pazdziernika. Verbeno nauka jezykow jest swietnym pomyslem,moze i ja sie jakos zdopinguje do nauki hiszpanskiego. Pierozki w Polsce byly pyszne,i bob i kapustka,ale tutaj mam wspaniale ryby wiec nie moge narzekac. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
jutka1 Wtorek 22.09.09, 08:45 Pogoda jak wczoraj, 22-24 C, w miarę słonecznie. Mam dziś wolne, więc skorzystam z okazji i załatwię jedną sprawę biurokratyczną, a potem w planie muzeum Rodina. Bardzo dawno nie byłam, cieszę się. Miłego dnia życzę Odpowiedz Link
mammaja Re: Wtorek 22.09.09, 18:52 Okrutnie zalatany dzien - jeszcze jedno zebranie za godzunke, ale pogoda byla miod i malina - juz kolorowe liscie, juz jarzebiny i inne owoce - slowem -z rozdziawiona buzia gapilam sie na ten swiat! Odpowiedz Link
foxie777 Re: Wtorek 22.09.09, 19:20 Ale wam zazdroszcze tej jesieni.No coz, tropiki dla mnie. Planuje w weekend wreszcie zobaczy film Tarantino,w Polsce nie mialam czasu,zreszta napisy pewnie by mi przeszkadzaly. "Dziecko" jest ok i wczoraj mi powiedzial ,ze jak bede stara i miala siwe wlosy ,moj maz takze to sie nami zaopiekuje. Podziekowalam,mowiac jednoczesni ze siwych wlosow to on u mnie nie zobaczy.Nie dlatego ze cos zlego jest w siwych wlosach. Po prostu ja ich miec nie bede. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
lablenka_x Wtorek- ostatni dzień lata 22.09.09, 20:05 Piękny , słoneczny.Wykorzystałam go na przedwyjazdowe pranie,suszone na balkonie na słoncu, jako antidotum na sytuację, ktora doprowadziłaby mnie do apopleksji. Przyznam sie,ze wstydem,że klęłam jak szewc,co mi sie zdarza niezwykle rzadko i Q też puszczałam. Nie piszę po to żeby tymi wyczynami się chwalić, ale żeby zobrazować poziom "wkurwieliny" jak była uprzejma nazwac "to cóś" Gaudia. Kurcze zawsze tak jakoś jest,ze jak tylko zgodze sie na cos na co mnie mąż usilnie namawia to obraca sie to natychmiast przeciwko mnie. Kupiłam laptopa(... bedzie Ci łatwiej, prościej,szybciej i wszędzie będziesz miała dostęp do netu...) No i mam czego chciałam. Ruter zamiast oddziaływac bezpośrednio na mojego staruszka, uraczył netem laptoka, uprzednio mi go zabierając.Pozbawił mnie dostepu do netu całkowicie i danych, ktore normalnie sobie wybierałam z zapisu.I co z tego ze miałam dostep z innego źródła - nie wszystko mozna. Od rana dodzwonic sie to TV kablowej - dostawcy netu nie mozna.Mąz pojechał, zagadał, dowiedział sie, dokupił,przywiózł, zamontował i nic - jak było tak było. Po 2godzinach nie zdzierzyłam i znowu wydzwaniam - zajete, zajete, zajete(mąż w tym czasie dojechałby i wrócił). Wreszcie cud,po 2h36 min, ktoś raczy sie po drugiej stronie odezwać. No to najpierw grzecznie, a potem coraz bardziej rozjuszona nawtykałam rozmówcy, ktory mi kazał rózne rzeczy wyczyniać z kompem i ew, dokupowac a potem ryknęłam że moze by tak uprzejmie zobaczył moze komus z tamtej strony nie chciało sie czegoś wcisnac, albo co no i... kolejny cud - net sie pojawił. Spłynął miodem na moją skołatana dusze, wyciszył i złagodniawszy powróciłam do normy Pod wieczór polowałam z aparatem na fruczka, który wywinął mi figielka.Wleciał mi prawie w obiektyw.Sekundy emocji i został tylko uwieczniony niezbyt wyrazny łepek z czułkami, a takie dzieło z tego mogło byc Portret fruczka. W międzyczasie nadal napawam sie cudnymi dniami, cichymi i ciepłymi wieczorami, tak cudnymi,że nie dziwie sie,iż pan słowik szedł piechotą. Jeszcze kilka dni i jazdaaa nad morze. Pozdrawiam z ostatnim westchnieniem lata i zmykam na Mjak Miłość. Odpowiedz Link
lablenka_x 23:18 Słońce weszło w znak Wagi, jesień 22.09.09, 23:18 astronomiczną już mamy. Więc już jesienne dobranoc Wam ślę niech sny Wasze omotują się wokół Was jak nitki Babiego Lata. Dobraaaanoc. Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: 23:18 Słońce weszło w znak Wagi, jesień 23.09.09, 18:37 lablenka_x napisała: > astronomiczną już mamy. > Więc już jesienne dobranoc Wam ślę niech sny Wasze omotują się wokół > Was jak nitki Babiego Lata. > Dobraaaanoc. Lx, taka jesien to moja pora)))) Odpowiedz Link
luiza-w-ogrodzie Pierwszy dzien wiosny i burza piaskowa 23.09.09, 01:10 Wczoraj mielismy 32 stopnie, bylo duszno, sadzilam maliny pod wieczor tuz przed burza, oblewajac sie potem. Po zachodzie slonca przeszlo kilka burz a w nocy nadszedl zapowiadany silny zimny wiatr i przyniosl ze soba czerwony pyl z glebi kraju. Obudzilam sie z takim widokiem z okna: a w ogrodzie bylo tak: Sydnejskie migawki z tego poranka: www.smh.com.au/environment/sydney-turns-red-dust-storm-blankets-city-20090923-g0so.html Jadac do pracy widzialam kto ostatniej nocy parkowal na zewnatrz a kto w garazu. Pod koniec dnia nie bedzie roznicy :oP W domu na zaluzjach otwartych okien zebral sie delikatny, jedwabisty czerwonawy pyl. Na wszelki wypadek ewakuowalysmy krolika z zagrody na dworze do domu do drugiej lazienki. Prognoza na dzisiaj zapowiada bardzo silne wiatry, ostrzega sie przed parkowaniem pod drzewami itp. W Melbourne rano byly dwa slabe trzesienia ziemi, w Queensland sa pozary. Nadszedl El Nino, ratuj sie, kto moze ;o) Siedze w biurze pokaslujac, podobnie jak i inni. W perspektywie dnia joga, praca a po powrocie do domu przygotowywanie mieszanki doniczkowej i sianie cukinii, ogorkow i fasoli. Luiza-w-Ogrodzie ForumAUSTRALIA Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Pierwszy dzien wiosny i burza piaskowa 23.09.09, 08:56 Niesamowity widok, aż mię zatchło Luizo. Lx, też to przerabiałam z neosradą (ort. zam)) Foxi ja bym bardzo chętnie przeszła na ryby i owoce morza, raz na zawsze. Verbeno świetnie Cię rozumiem, tez po prostu lubie sie uczyć Mm, musi tylko kobiety mają w sobie niewygasająca ciekawość i poczucie wieczności! A co do Twojego pytania jak le Mąż podchodzi do Dziecinkowych pomysłów to odpowiem krótko. Wszystko co jest związane z wychowaniem i odpowiadzialnością za nią zawsze było w mojej wyłącznej gestii. Nie zbliżał się do problemu nawet na odległość metra. Bardzo ją kocha, ale dla niego ona jest UFO. Mnie wczoraj dotkneło przekleństwo sukni ślubnej. 4 lata temu jadąc po suknię córki przyjaciółki miałam wypadek. Wczoraj chcąc asystować przy odborze sukni Kuzyniątka, miałam następująca przygodę. Jak pisałam rowlekli nam ulicę. W ramach drogot nie uprzdzając że do tego w takiej wersji dojdzie odcieli wyjazd z garażu. Ggdyby nas powiadomiono , co i kiedy to by ludziska powyprowadzały auta i kunic. A tak człowiek chce wyjechać z garażu, a tu nici. Wprawdzie usprawiedliwiłam nieobecność, ale mimo to pomyślałam że może jednak mi się uda opłotkami . A w opłotkach leżały przmyślnie złożone płyty chodnikowe. Za krzaczkiem więc jiewidoczne i na wysokości na którek nie łapie lusterko. No i zharatałam sobie auto przy podwodziu na amen. Zniesmaczyło mnie to do życia na resztę dnia Odpowiedz Link
mammaja Re: Pierwszy dzien wiosny i burza piaskowa 23.09.09, 10:17 Jestem pod wrażeniem tego pomaranczowego swiata! Niesamowite! Fed, wspolczuje, juz nigdy nie odbieraj sukien slubnych! nawet dziecinki! mam nadzieje, ze autko nie bardzo uszkodzone! Lx - przeszlam w ostatnich miesiacach walke z neostrada. No aale narazie na rok jeszcze zostalam jej klientka, bo juz nie mam sily na zmiane operatora przy ktorej podobno pare tygodni moze nic nie dzialac. Mialam o 10 tej wazne spotkanie - no i zaspalam co mi sie nie zdarzylo od lat! O 9 tej wstalam i z rykiem ruszylam malowac sie i ubierac, kiedy na szczescie zadzwonila sekretarka - czy moge przyjechac pozniej. Uff... Moge No to pozdrawiam i lece Odpowiedz Link
jan.kran Re: Pierwszy dzien wiosny i burza piaskowa 23.09.09, 10:23 Takie video znalazłam : www.spiegel.de/video/video-1023056.html I zdjecia: www.spiegel.de/fotostrecke/fotostrecke-46962.html Niezwykłe Kran Odpowiedz Link
foxie777 Re: Pierwszy dzien wiosny i burza piaskowa 23.09.09, 13:52 Fed,to dlatego ze w Polsce nie masz dobrych owocow morza.Tak mi sie wydaje,.Moze u Ciebie jest inaczej.W kazdym razie takiego bobu u siebie nie znajde i kapusty. Lablenko, tez Ci zycze super pobytu nad morzem.Niesamowite bylo to ze wyobrazalas sobie mnie opalona na "murzynka". U nas upal i leje,ale wieczorem juz powoli czuje zmiane ,jeszcze kilka tygodni i zacznie sie inna pogoda.Ja za tydzien lece do Mass,i tam pociesze sie jesienia. Weekend juz mam zaplanowany na ostatni guzik.Musze pospotykac sie z moimi przyjaciolmi,czekajacymi cierpliwie na opowieasci z podrozy. Ciekawe co u Dado,bo sobota tuz,tuz. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Pierwszy dzien wiosny i burza piaskowa 23.09.09, 18:36 Eeee tam Foxie, w Auchan sa najlepsze inajtansze swieze (czyli podwedzone) krewetki swiata, po prostu okladnie te same ktore kupowalam we Francji tyle ze za 1/5 ceny Fakt, homarow, langustynek i kilku moich ulubionych rodzajow slimakow i slimaczkow oraz malzowinek ni ma, ale w koncu musze za czyms tesknic)) Mammajo apage suknie slubne!!!! Odpowiedz Link
dado11 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 23.09.09, 22:18 Cześć i czołem za mną kolejny pracowity dzień, choć nie w pełni związany z sobotnim szaleństwem... niemniej rodzinnie zaliczyliśmy salon kosmetyczny, potem bazarek (szykujemy co-nieco na poprawiny), potem pichcenie, golenie trawników, góra prasowania, a jeszcze kilkanaście słoików powideł udało mi się zamknąć w następnym tygodniu, jeśli ktoś spróbuje mnie wybudzić ze słodkiego letargu, tooooo... no, nie odpowiadam za siebie... w pozostałych z doby, kilku niezagospdarowanych minut, tzw. dolce far niente, i cisza i tak ma być! nio! jakoś na inną aktywność, czy inne sprawy nie mam już czasu, więc, słodko pozdrawiając, oddalam się w ten cyrk, buziaki, d. Luizo, piękny kolor świata przyniósł ten piach!!! ale wiem, że to prawie obraz klęski, niemniej - piękny Odpowiedz Link
foxie777 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 23.09.09, 22:57 Dado,to fajnie ze jestes zorganizowana i sie goraczce nie dajesz. Swoja droga zawsze sie zastanawiam,dlaczego taka okazje ktora powinna byc uosobieniem sielanki jest takim strasznym kociolem wszedzie. Rozmawialam z moja Przyjaciolka do ktorej juz wkrotce lecimy i jak posluchalam sobie o przygotowaniach to az mi sie Jej zal zrobilo. 250 osob,przyszli tesciowie bardzo uciazliwi,slowem zadna sielanka. Nic dziwnego,ze wiele osob mogacych sobie na to pozwolic zatrudnia tzw "planowaczy' i duza czesc roboty im odpada. No ale to droga impreza.Ja na razie nie mam tego problemu. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
monia.i Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 23.09.09, 23:50 Dado - trzymamy kciuki, wszystko się pięknie uda - no a za tydzień to już będzie po ptokach I będziesz się relaksowała ile chcieć. Odpowiedz Link
monia.i Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 23.09.09, 23:59 A mnie dziś właśnie chłód po duszy przebiegł - gdy odsłuchałam wiadomośc w poczcie głosowej od brata - oddzwoń, proszę, jestem na dyżurze. Okazało się, że mami, która wybłagała wywiezienie na tydzień na działkę - została zabrana do szpitala do Makowa, bo fatalnie sie poczuła. Odpowiedz Link
mammaja Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 24.09.09, 09:37 Moniu, strasznie denerwujace takie nagle wiadomosci - ale lepiej byc zawczasu w szpitalu pod opieka lekarska. Napisz jak sie mami czuje, serdecznosci dla ciebie! Dado, bedzie super slub - napewno. Mam nadzieje na serwis fotograficzny! Pogoda ciut nam sie psuje, baranki na niebie, spraw mnostwo - wszystkich pozdrawiam! Odpowiedz Link
flisy Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 24.09.09, 21:47 Dziś są urodziny mojej żony Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 24.09.09, 22:15 Dlaczego tak smutno o tym piszesz? Odpowiedz Link
lablenka_x Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 25.09.09, 20:16 Flisy , a dojechac do niej nie mozesz?Taka urodzinowa niespodzianka? Luizo zdjecia jak i zjawisko niesamowite, wyobrażam sobie ,ze ten pył bardzo utrudniał oddychanie. Moniu,mam nadzieje,ze z Mami lepiej, trzymaj się słoneczko. Przyznam,ze po przeczytaniu wpisu foxie o strachach , miałam podobne do Twojego "widzenie" ale zamiast patelni, miała w ręku sprey. Foxie - zaraz tam na "murzynkę" , myslałam,ze bedziesz tak opalona jak nasi po wyjeżdzie na wakacje w ciepłe kraje - hahaha wyobraziłam sobie Ciebie jak spacerujesz po plazy zpod parasolka. Nadchodzi dadowy Dzień"Ś" Wszystkim wyżej nie wymienionym przesyłam uściski,bo nadal nie jestem spakowana,a jutro rano mykamy nad morze. Wczoraj gości dzisiaj gości, a torby puste i rozmowy, podczas których siedziałam jak na gwoździu . Spadam więc by zabrać się za tę nieubłaganą czynność.Torba wielka ,taka"maciorka" prawie jak Verbeny.Na miejscu , jak zwykle okaże sie,ze czegoś co potrzebne najbardziej nie zabraliśmy , za to mase rzeczy niepotrzebnych .Dobrze ,ze samochód cierpliwy. To do zobaczenia za 2 tygonie. Trzymajcie sie cieplutko i cieszcie oczy babim latem. Buziaki Odpowiedz Link
lablenka_x Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 25.09.09, 20:23 Totalna załamka. Wchodze do pokoju żeby zabrac się za pakowanie, a mój maz oznajmia,że już sie zapakował. Zapełnił swoimi rzeczami całą "maciorkę" , a ja?"Trochę się przydusi i sie zmieszczą, jeszcze tutaj troche miejsca jest" Odpowiedz Link
gaudia Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 25.09.09, 20:40 Lablenka, gdy miałam kłopoty z netem i dostawca strajkował w telefonie - zażadałam smsem zrozumienia: "no ludzie, dajcie mi sieć, bo nie mam jak porno oglądać!". Sms zwrotny był natychmiast i sieć po godzinie (wczesniej dwa dni bez). Monia, mam nadzieje, że Mama zdrowa. Verbeno, rozumiem Cię językowo, znów katuję angielski Fedo, hmmmmm, Toż Dziecinka jest naprawdę dziecinka! Poznałam...Ale i cóz robić - niech mają tę zabawę w dom. Luizo - bałabym się mając taki widok. Ogromne dzienks za mail, odpiszę. Miałam kłopoty z kompem, sorry. Jutro do lasu! I aparat i sesja zdjęciowa pani z panną 4-letnią Już je widzę jak w obrazkach prerafaelitów Odpowiedz Link
foxie777 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 25.09.09, 22:22 Moniu,trzymam kciuki za Twoja Mame.Moze to nic powaznego. Lx,zycze udanych wakacji,Twoj malzonek wygladal na takiego spokojnego pana,a tu taki organizator. Spreje to ja uzywam na robale,ktore tez wzbudzaja we mnie paniczny strach,ale wiem ze nic zlego mi nie zrobia. W kazdym razie oby nigdy zadnej z Nas nic groznego sie nie przytrafilo.Niech to wszystko zostanie w snach. Dzis przyjedza moja Przyjaciolka spragniona moich wrazen z podrozy. Robie kolacje z dobrym merlocikiem,a potem jedziemy na wieczor autorski,babki ktora opisuje swoje zycie z niewidomym kotkiem ktorego zaadoptowala 17 lat temu.Nam, kociarzom taki temat to w graj/ pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
monia.i Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 25.09.09, 22:54 Dzięki za wszystkie ciepłe słowa - Mami faktycznie ma się nienajgorzej, no, ale weekend jeszcze musi spędzić w szpitalu w Makowie, tak na wszelki wypadek. W sumie nie jest źle - tylko że planowała sobie miły tydzień spędzony jeszcze przy pięknej pogodzie na działce. A wyszło jak wyszło. Bo, żeby trochę naświetlić sytuację to dodam, że mamę Smok zawiózł w poniedziałek na działkę - po usilnych prośbach - a wrócić miała w niedzielę z bratem, który miał do niej wyskoczyć i na weekend przy okazji. Pogotowie zawezwała sama, bo źle się poczuła. Myślała, że przyjadą, jakoś ją naprawią i pojadą - a oni przyjechali, się zafrasowali, no i zabrali kobitę ze sobą. Bez tych wszystkich fizdrygałów, ręczniczków, szczoteczek itd. Brat dziś pojechał z różnymi drobiazgami i wrócił, w niedzielę pojedzie i zanocuje a w poniedziałek mamę odbierze. Ja na na weekend wyjeżdżam a suka koczuje na działce, bo nikt jej zabrać nie może. To tyle, jeśli chodzi o super pomysł posiadania psa przez samotną, starszą panią. Oczywiście, psina wróci z nimi z tej działki, ale nie mamy nikogo chętnego, no i chyba jednak powinna się znaleźć w schronisku. Ale jest mi byle jak z tego powodu Pozdrawiam wszystkich i miłego weekendu - chyba się dość chłodny zapowiada. Jesień, jak nic. Odpowiedz Link
mammaja Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 26.09.09, 10:20 Dzionek chlodny, ale sloneczny. Mam nadzieje, ze panna mloda nie zmarznie juz widze oczyma duszy Dado w kreacji w stylu chonskim Szczesc wam Boze na nowej drodze zycia - bo i dla rodzicow zaczyna sie tez nowe zycie - zwlaszcza jak pojwi sie wnucze. Wczoraj padlam jak betka - ostatnio mialam po 6 godz snu na dobe, a to za malo. Mam do przerobienia trzy pieczenie z sarniny - dar od synowego tescia. Juz spedzily noc w zalewie. Mlodzi pojechali na weekend na Mazury - nocuja z Frankiem na jachcie. Czy nie za wczesnie dla 9 miesiecznego chlopaczka? Ale coz, oni decyduja No i my znowu panoszymy sie z mzonkiem po wlasnym pustym domu - jutro wyjezdzam do Zakopanego na konferencje - popatrze sobie na Tatry Lablenko - udanego pobytu nad morzem - wszystkim milej soboty! Moniu, nie oddawajcie psa do schroniska, pliz! Odpowiedz Link
jutka1 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 26.09.09, 10:39 Moniu, cieszę się, że Mamie lepiej. Dzisiaj myślę o Dadziku! )) Miłego dnia Odpowiedz Link
verbena1 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 26.09.09, 11:14 Przepraszam ale nie zalapalam, w jakim stylu ma byc kreacja Dado? Cokolwiek to znaczy bedzie na pewno wygladala pieknie. Zycze im wszystkim pieknego dnia a mlodej parze miodowych lat w szczesciu. Lablenka juz pewnie w podrozy i za pare godzin poczuje zapach Baltyku ,taki niepowtarzalny ,przywolujacy mile wspomnienia, eech, teskno mi sie zrobilo. Dzionek dzis i u nas piekny, wybieram sie na dluga wycieczke do lasu, z koszem na grzyby. Moj przyjaciel przezyl bez komplikacji zdrowotnych pierwsza w zyciu degustacje grzybow lesnych i teraz ufa mi bezgranicznie Wczoraj zaczelam kolejny sezon plastyczny, tym razem sa to lekcje portretu. Jak na pierwszy raz poszlo mi niezle a czas zlecial nie wiadomo kiedy. Lekcje prowadzi bardzo przystojny plastyk z Jugoslawii, z bardzo wyrazista, piekna twarza, mowiacy mieszanina roznych jezykow. Interesujaca postac. Szkoda ,ze lekcje tylko raz w tygodniu. Milego dnia wszystkim) Odpowiedz Link
foxie777 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 26.09.09, 17:23 Moniu,to dobrze ze mama ma sie lepiej.Co do psinki,to ona pewnie jest dla Twojej mamy swietnym towarzystwem. U Dado na pewno zabawa juz jest pelna para.Ciekawe co nam napisze. Jutko,jak tylko wroce z Mass,wezme sie za zdjecia.Bedzie fajnie jak sie wreszcie poznamy dokladniej. Tez bym sie wybrala do Zakopanego,tam jest tak pieknie. Za chwile ide na lunch z moja kolezanka,a potem do kina. Moj malzonek dzisiaj ma football,wiec kazdy ma swoje zajecie. Porobilam troszke w ogrodku i juz jestem mokra.Upal straszny. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
joujou Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 27.09.09, 01:21 Po raz pierwszy w życiu zalewam robala,będąc z nim sam na sam.Czerwoniaste pazurki nie pomogły,grzebanie w ziemi nie pomogło ... a jutro,a właściwie dziś tupot białych mew,ale na chwilę znieczuliłam robala i mam wszystko gdzieś. Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 27.09.09, 01:33 To nie jest, Słonko, dobra metoda. Człowiek się do niej przyzwyczaja, a niestety zalewanie robala nie wypłukuje go z naszego zyciorysu i jestestwa. Trzymaj się Zabaweczko. I znajdź inna metode na przeciwości losu. Radzi Ci to coraz starsza akloholiczka. Odpowiedz Link
mammaja Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 27.09.09, 09:37 Gratuluje udanej imprezy Dadowej! Palam z ciekawosci zobaczenia chocby jednej fotki Mloda wymyslila, ze pojedzie ze mna do Zakopanego "przy okazji" - odwiedzic znajomych ktorzy nieustannie ja zapraszaja. tak wiec pojedziemy samochodem z jednym psem. Drugi zostanie u nas w domu pod opieka mojego mzonka. Tylko ze ona nie moze sie zdecydowac ktora sunia ma zostac. A mnie czeka podroz autem do Zakopca. Ale lubie jezdzic z corka, niech jej tam bedzie! No i nie nusze pakowac sie oszczednie, moge wrzucac dodatkowe buty do bagaznika. Wszystko ma swoje dobre strony. Czas sprawdzic poziom oleju, normalnie robie to w warsztacie - ale wyjatkowo moge. Pozdrawiam! Tam w hotelu mam podobno calodobowy dostp do netu. Zajrze tu ! Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 27.09.09, 11:22 Oj, udana była impreza, udana, ale mi chyba ktoś zyczył w czwartek wieczorem zeby mnie obesrało. I spełniło się W piatek zostałam obudzona o 5 rano telefonem który wybił mnie skutecznie ze snu. Poszłam z psem, potem do Maćmy po instrukcje obsługi kotów i psow którą miałam przekazać Synusiowej. Bo oczywiście ja nic nie wiem sama z siebie Maćma była okropnie zdenerwowana, Tato spóźniony i wściekły, a ich sąsiadkoprzyjaciółka biorąca udział w wyprawie, zgryźliwa. Jakoś mimo wszystko udało mi się dostarczyć ich na dworzec. Po godzinie zdałam sobie sprawę że w tym kociokwiku zapomnieli zostawić mi klucze, a ze Maćma jest paranoidalnie nieufna, więc zapasowych nikt i nigdzie. Tato przeorał skład pociagu w poszukiwaniu komtrola. Kontrol skontaktował się z maszynistą, maszynista obiecał że zaczeka. Na stacji w Ciechanowie (105 km od Wawy) tato sprintem wystrzelił z wagonu, runął do kas. Postawił je w stan gotowości bojowej tekstem: klucze, zwierzątka umrą, przyjedzie, nazwiska nie da się powiedzieć i runął do pociagu. Jak dotarłam Do Ciechanowa, to cała obsługa dworca zleciała się mnie ogladać i musiałam powtarzać to moje nieszczęsne nazwisko na wszystkie tony. Dotarłam do Warszawy, wyszłam z moim psem, potem z Maćmy zaprzęgiem. Potem pojechałam po kota Kijanka i Kijanka którzy sie przeprowadzali i Dziecinka wezwała mnie na pomoc bo kota w ataku histeriycznej sraczki nijak nie dało się taksówką. Po czym pojechałam korkami do Mysiadła po Synusiową i Wnuczę, dowiozłam, wyszłam z psami i padłam. Rano miałam w planie zakup płatków róż, to była powierzona mi ślubna misja, potem wybrać i wyprasować ciuchy, pojechać do kosmetyczki, zrobić koafiurę i pazury i dostojnie udać się do kościoła Św. Anny. Ale płatków nie sprzedają. Tylko główki róż, więć od 6.30 do 8.30 obierałam dwie skrzynki różgłów. Potem błyskawiczny prysznic i konstatacja że koafiury nie budziet, bo Dziecinka, cholera jedna, zabrała suszarkę do włosów w świat.Potem kosmetyczka zrobiła mi paszczę. Pięęęknie. A potem już było tylko gorzej. Zamiast do garderoby musiałam jechać z kotem Maćmy na gwałt do weterynarza. Szycie, kroplówka. Le Mąż udał się do kościoła, w towarzystwie wielkich koszy pełnych płatków róż, samotnie. Ja dotarłam spóźniona na koniec ceremonii. Po drodze dostarczając krew kocią do badania. W laboratorium nie chciała im przejść moja karta, więc musiałam latać w poszukiwaniu bankomatu! Spocona, podrapana, brudna, obleziona kocimi kłakami, z żałosna resztka makijażu który ucierpiał od kociego futra, śliny, płynu z kroplówki, oraz mojego nerwowego tarcia oczu. Ubrana w co mi pod rękę wpadło. Ludzie na Krakowskim Przedmieściu przyglądali mi się dość intensywnie, kiedy przebijałam się kurc galopem przez imprezy zapowiadające dzisiejszemy maraton i uniemożliwieniajace zaparkowanie sie w pobliżu) Odpowiedz Link
joujou Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 27.09.09, 12:20 Ja pierdziut,Fed ,Ty to masz przeżycia )Podziwiam nie bardzo rozumiejąc,jak Ty sobie z tym wszystkim radzisz? Czytając Twoje relacje,nie można się nie uśmiechnąć. Przepraszam za wczorajszą chwilę słabości.Fed,ja wiem,że to nie jest dobra metoda i dlatego całe życie trzymałam się z dala od pewnych używek mając świadomość,że ze swoim charakterkiem bardzo łatwo mogę się wpakować. Wczoraj jakoś tak mi się już wszystko przelało,a moje przyjacióły narazie nieosiągalne. Widać,że było mi potrzebne,bo wstałam dość póżno,czyli wreszcie porządnie się wyspałam i zero,dosłownie zero kaca.Jestem wyciszona i odprężona,a za oknem piękna pogoda ) Odpowiedz Link
joujou Re: Dzisiejki 307 - w ostatnim tygodniu lata . 27.09.09, 21:22 Zrobiłam sobie dziś domowe SPA,zaliczyłam spacer i odwiedziłam grób rodziców-ogarnęłam trochę,wstawiłam świeże kwiaty,zapaliłam znicze. Jest lepiej. Odpowiedz Link
joujou Re: Dzisiejki 307 - Dado! 27.09.09, 01:02 Uściskaj Młodych ode mnie-życzę im słońca każdego dnia! Odpowiedz Link
fedorczyk4 Ach co to był za ślub!!!! 27.09.09, 01:29 Panna Młoda zjawiskowa. Nawet nie napiszę że miała przepiękną kreację, bo pomimo jej niesamowitego szyku i urody, to nie suknię było widać. To przepiękną córke Dado, która wyglądała jakby żywcem wyszła z pod piórka Uniechowskiego. Gracja zamknieta w delikatnych ale dynamicznych liniach. Giętka trzcina z szyją łabędzia, okiem egipskiej sarny i krokiem szczęśliwej królowej. Obok niej Pan Młody, wysoki, elegancki i dumny jak paw. A za nimi najpiękniejsza Teściowa jaką widziałam w zyciu. I nie chodzi mi o teściwą Panny Młodej. Dado była po prostu boska. Wesele, o weselu nic nie napiszę, bo najpierw muszę je strawić A to potrwa!! Odpowiedz Link
joujou Re: Ach co to był za ślub!!!! 27.09.09, 12:28 Czekam na fotki ze ślubu i relacje z wesela! Będę czekać cierpliwie,bo wiadomo,że wszystko musi najpierw dojść do normy. Pozdrawiam wszystkich,życząc Mm i Lx jak najfajniejszych wrażeń z podróży,a weselnikom udanych poprawin. Nam wszystkim spokojnego i słonecznego dnia Martwi mnie trochę nieobecność Elwiry,dawno jej nie czytałam. Mam nadzieję,że to tylko brak czasu. Odpowiedz Link
foxie777 Re: Ach co to był za ślub!!!! 27.09.09, 19:12 Taki slub byl do przewidzenia,bo poznawszy Dado,nie moglabym sobie czegos innego wyobrazic.Obaje MLodzi super,widzialam zaproszenia. Fed,Ty to rzeczywiscie masz kierat,u mnie sie to zdarza,ale na szczescie nie za czesto.Co do "robala" to nigdy nie pije jak jestem w dolku.Dla mnie picie kojarzy sie z tzw good time.Na wesolo. Joujou,mam nadzieje ze jestes teraz ok. Dado,na pewno odpoczywa,albo maja poprawiny.Ciekawa bedze opisow. Ja dzisiaj rodzinnie,i spokojnie. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
luiza-w-ogrodzie Baardzo poniedzialkowy poniedzialek 28.09.09, 06:03 Chyba przez Wasze weekendowe imprezy tak mnie dzis glowa boli, sama przeciez nic nie zrobilam, zeby ten stan sprowokowac. Dado, Fed, jezeli dzis czujecie sie dobrze, to znaczy ze ja za Was cierpie ;o) i za innych, ktorzy imprezowali. Wiekszosc weekendu przespalam (z przerwami na pojscie na basen) bo od czasu burzy piaskowej w srode (z malymi poprawinami w sobote rano) kaszle i kicham i ciezko mi w plucach. Ohyda. W piatek w ogrodzie zladowal roj pszczol i zawisl na kalistemonie nad sciezka do szopki z narzedziami i kompostownika, wiec przemykamy tamtedy szybko i w przykurczu, zeby glowa nie zahaczyc o ciezko zwisajace pszczele klebowisko. Zadzwonilam do stowarzyszenia pszczelarzy i ktos dzisiaj wpadnie je zabrac. Chetnie bym sama zalozyla ul w ogrodzie, ale nie mam czasu na jego obsluge. Dzis oprocz nuuuudnych rzeczy w pracy mam przed soba do przejrzenia i wypelnienia stos formularzy zwiazanych z przeniesieniem sie corki do innej szkoly. Nastroju nie poprawia mi brak zmiany w stanie naszej kroliczki - po dwoch tygodniach nadal glownie pelza, choc nieco wiecej odpycha sie nogami, ale w porownaniu z poprzednim zlamaniem, kiedy niemal kazdy dzien przynosil poprawe, tym razem wyglada to bardzo zle. Pewnie w tym tygodniu wezme ja do kroliczego specjalisty i zobaczymy co zawyrokuje, ale mam zle przeczucia. A tymczasem na horyzoncie dwa tygodnie szkolnych wakacji i roczne egzaminy corki, uspienie kroliczki w tym momencie grozi zawaleniem swiadectwa... Strasznie dlugi dzien dzisiaj, czuje sie jakbym pracowala 20 godzin, tymczasem zostaly jeszcze dwie godziny do konca! Gdzie jest marudzaca kozetka? Chyba pierwszy raz w historii forum odczuwam potrzebe zwalenia sie na nia w stanie pomrocznosci ciemnej... Luiza-w-Ogrodzie Mówił Kon Fu Tse: Chcesz być szczęśliwy kilka chwil? Upij się. Kilka lat? Ożeń się. Całe życie? Załóż ogród... Odpowiedz Link
verbena1 Re: Baardzo poniedzialkowy poniedzialek 28.09.09, 08:24 Luizo, odkurz kozetke i pojecz jak masz ochote. Mysle ,ze po tej burzy piaskowej wiekszosc mieszkancow ma problemy z oddychaniem a posiadacze szkiel kontaktowych ,problemy z patrzeniem. Wiem cos na ten temat bo sama nosze szkielka i drobny kurz jest zmora. Nie mam ostatnio na co narzekac, wykorzystuje ostatnie cieple, suche dni na lazenie po lasach i wrzosowiskach i czekam z niecierpliwoscia na jesienny spektakl pt: feeria barw i mgiel. Jak tylko utrzyma sie dobra pogoda rusze z aparatem na lowy. Teraz jednak przyziemnosc czyli robota a potem dentysta, ktory morduje mnie juz od jakiegos czasu. Milego ,kolorowego tygodnia wszystkim Odpowiedz Link
jutka1 Re: Baardzo poniedzialkowy poniedzialek 28.09.09, 08:46 A u nas ma być ciepło, 22 C, i słonecznie. Pracuję tylko przed południem, po południu mam kilka spraw do załatwienia. Dojrzewam do zakupu nowego laptoka. Chętnie poczytam Wasze sugestie - o Asusie coś wiecie? A na razie ze starego laptoka zapodaję kilka zdjęć z ostatniego wypadu poza Paryż: Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Baardzo poniedzialkowy poniedzialek 28.09.09, 09:29 W Warszawie ciągle piękna pogoda. Luizo współczuje niezasłużonego kacaFakt ze nie miałam, ale gwarantuje Ci że nie przejełaś mojego, bom godnie się zachowywała i wyjątkowo nie nadużyłam trunków. Za to obiadłam się niemożebnie Foxie, taki kierat to mimo wszystko nie jest u mnie norma. To juz był naprawdę paroksyzm kociokwiku. Dzisiaj mam w planach spokojny dzień. Będę załatwiała sprawy urzędowe, z załozeniem ze raczej dzisiaj nic nie załatwię, prasować i sprzątać. Jutka, cudne zdjęcia! Miłego tygodnia)) Odpowiedz Link
jan.kran Re: Fedorczyk :) 28.09.09, 10:05 Od wczoraj czytam o Polańskim w kilku językach w rónych miejscach w sieci. Rece mi opadają na większośc komentarzy i postanowiłam zamilczeć. Coś ktos gdzieś usłyszał , komuś coś się zdawało, przekręcanie faktów i bełkot < mówię o komantarzach internautów >. Z kilkudziesięciu wpisów jakie tu i tam przeczytałam hitem jest dla mnie wpis Twój na SO Pozdrawiam Kran Odpowiedz Link
joujou Re: Baardzo poniedzialkowy poniedzialek 28.09.09, 13:43 U mnie chłodno i słońca brak. Jutko cudnie tam,świetne zdjęcia! Luizo trzymaj się! Pozdrówka dla wszystkich! Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Baardzo poniedzialkowy poniedzialek 28.09.09, 22:00 Luizo jak odbędziesz pielgrzymkę z Misią do specjalisty, to bardzo prosimy, daj znać co z nią. Kibicujemy Twojej walce o Kicusię ze zwiniętymi w trąbkę kciukami, tymi u odnóży też. Odpowiedz Link
foxie777 Re: Baardzo poniedzialkowy poniedzialek 28.09.09, 23:19 Najwazniejsze jest aby sie zwierzatko nie meczylo.Trzymam kciuki. Zdjecia Jutki,sliczne.Ja juz chyba zapomnialam jak sie toto wkleja. Ja wroce z Mass,to sie za to wezme. U nas upal i tropikalna burza,czyli normalka.Oby do listopada. Wierzyc mi sie nie chce,ze juz bylam w Polsce i wrocilam i Swieta juz niedlugo.Co sie dzieje z tym czasem?. Mam nadzieje zobaczyc piekna jesien i doznac troszke chlodku. Zobaczymy. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
fedorczyk4 Płaczliwy wtorek 29.09.09, 09:33 Ale to nie ja, to niebu sie nareszcie zebrało na płacz I dobrze bo już za długo nie było deszczu. Poziom Wisły groził ze rzeka wejdzie do podziemia. Wczoraj, ku mojemu zaskoczeniu, udało mi się załatwić wszystkie sprawy urzędowe. Największy kłopot sprawiał mi Syn Środkowy, którego to urzędy dotyczyły, a który pod kazdym z nich pytał mnie z nadzieja w głosie: mogę sobie zaczekać w samochodzie? To cud że nie zatłukłam tej mojej melepety! Odpowiedz Link
flisy Re: Płaczliwy wtorek 29.09.09, 09:36 Wczoraj byłe na cmentarzu,na grobie mojej teściowej,jakoś wcześniej to do mnie nie docierało,,,może dotarło to teraz gdy poszedłem tam sam,,,że gdy zmarła,była dużo młodsza ode mnie. Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: Płaczliwy wtorek 29.09.09, 09:54 Kilka razy już mnie dopadła taka zadziwiajaca świadomość. To dziwne uczucie prawda? Odpowiedz Link
flisy Re: Płaczliwy wtorek 29.09.09, 11:42 Zgadza się,,,nieuchronność upływającego czasu. Odpowiedz Link
joujou Re: Płaczliwy wtorek 29.09.09, 14:27 U mnie całą noc niebo płakało.Przyjemnie było słuchać,jak krople deszczu pukały w dach i szyby,a chwilami nawet waliły. Czekałam na ten deszcz,rośliny na działce też czekały,zwłaszcza te świeżo przesadzone,lasy również spragnione wody-może w końcu i grzyby się pokażą? Straciłam zapał do prac ogrodowych,ale bardzo ucieszył mnie widok świeżutkich,czerwoniutkich truskawek,których całą garść zerwałam w minioną sobotę-taką fajną mam odmianę,że owocują do póżnej jesieni Teraz już nie pada,a nawet słońce przebija się przez ciemne chmury.Muszę ruszyć w miasto,pozałatwiać sprawy,a potem synówka,czyli dziewczyna syna przyjeżdża. Fed,ja wczoraj podobnie,jak Ty załatwiałam to i owo za mojego młodego,tyle,że telefonicznie.Nie mogę się nadziwić,że jakoś tak mało dba o swoje sprawy i na wszystko ma czas ) Cieszy mnie jednak,że chętny do pomocy w sprawach okołodomowych. Wczoraj oboje mieliśmy bardzo pracowity dzień i dużo udało się zrobić.Mżonek,kiepsko się czuje,ale tak na co dzień sam odsuwa się na boczny tor-podejrzewam,że to jednak zwykłe wygodnictwo Przed chwilą przy kawie ponownie obejrzałam sobie zdjęcia Jutki,bo bardzo mi pasują te klimaty ) Pozdrawiam wszystkich,życząc dobrego dnia! Odpowiedz Link
dado11 no... i z bańki:-) 29.09.09, 20:57 witajcie wracam powolutku pośród żywych. Nie życzę nikomu i życzę jednocześnie każdemu rodzicowi tych emocji i adrenaliny, które stały się naszym udziałem, przed ślubem i weselem... niemniej, wszystko udało się całkiem cudownie! mimo Maratonu Warszawskiego, odbywającego się równolegle ze ślubem dziecięcia, tuż pod drzwiami kościoła, mimo braku miejsc do zaparkowania, to chór gosspels dzieciom pięknie zaśpiewał, dziecko nie zachowało powagi, ja chichotałam radośnie, a druga teściowa roniła łzy wzruszenia. Tata podprowadził swą prześliczną córeczkę do ołtarza (nikt się nie potknął!), świadkowa zapomniała odpiąć tren, ale tylko ja to zauważyłam, a naskubane pracowicie przez Fed płatki herbacianych róż wesoło pląsały na wietrze i umaiły słoneczny Plac Zamkowy. Pogoda była bajeczna, ksiądz wyrozumiały, no i goście dopisali! Wesele było huczne, orkiestra do doooopy, ale pyszne jedzonko w ilościach przekraczających zdrowy rozsądek, wypiliśmy z zięciem brudzia i jest pięknie dotrwaliśmy do 6 rano, potem, po kilku godzinach poprawiny też przetrwane i znów jest normalnie!!! super! oj, mówię Wam, proza życia bywa czasem rozkosznie niezajmująca jak tylko dostaniemy jakieś zdjątka, to umieszczę w albumie. Na razie dzieci odsypiają wrażenia w Mazurskich ostępach, a mu do nich dołączymy na dzień lub dwa, zobaczyć czy jakieś grzybki tam się nie szwędają pozdrawiam, d. Odpowiedz Link
verbena1 Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 08:11 Dado, ciesze sie z Toba ,ze wszystko sie udalo i dopielo na czas. Tak pieknie to opisujesz ,ze czuje sie jakbym byla na tym slubie Teraz musisz juz spowazniec, funkcja tesciowej nobilituje, zadnych tam chichow-smichow a jak babcia zostaniesz to juz powaga zupelna. Mowie Ci to ja, babcia prawie trzynastoletniej wnuczki)) Ostatni dzien wrzesnia, szaro, deszczowo, nieciekawie. Po pracy ide do mojego chlopaka na obiad, ale mam teraz fajnie. Co bede jadla, jeszcze nie wiem ,niespodzianka. On gotuje dosyc dobrze, bedzie pewnie jadalne. Milego dnia) Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 08:42 Smacznego Verbeno, no proszę nareszcie uzyłaś właściwej nomenklatury. I nie chodzi mi o nazywanie Dado teściową Odpowiedz Link
gaudia Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 18:41 Do Fedo i JanKran dla mnie jedyny sensowny głos w tej sprawie: www.tvn24.pl/12690,1621789,0,1,filmowcy-zagalopowali-sie-w-obronie-polanskiego,wiadomosc.html Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 20:21 Gaudio, sensowne to już nic nie będzie w tej sprawie. Jeden palant w średnim wieku, dał się podpuścić jednej pazernej cwaniarze (chodzi mi o mamuśkę), posłuchał głosu swego pana, a nie mózgu i popełnił czyn karalny!. Żeby móc negocjować wyrok i zmniejszyć ilość zarzutów z 6 za które groziło mu 50 lat, do jednego, przyznał sie i doszło do ugody, której finansowych warunków dotrzymał i czekał na drugą rozprawę. W między czasie sędzia który klepnął ugodę, zaczął się wszem i wobec łupić celem zrobienia sobie pijaru, że on i tak polaczka uj... i wyśle do pier... na 100 lat. To "polaczek" dał nogę. Od lat chciał sprawę załatwić, adwokaci w USA kręcili sie koło tego. To sobie jeden prokurator hrabstwa pomyślał, że jak wszyscy to wszyscy i babcia też. Jemu też trochę glorii i sławy źle nie zrobi. I zuuuuu zmontował zatrzymanie. Zdecydowanie nie trafia do mnie sława i geniusz, jako argument obrony. Zdecydowanie nie trafia do mnie sława i geniusz jako argument obciążający. Współczuję nieszczęsnej ofierze, już nie lubieżnego satyra, a rozpasanej purytańskiej tłuszczy która w imię moralności i sprawiedliwości, rozdeptała jej zycie na marmoladę. Współczuję Polańskiemu bo nie oszczędził mu los koszmarnych przejść. Współczuję jego żonie i dzieciom. Do paki za stręczycielstwo wsadziłabym mamuśkę która wysłała 13 latke na zdjęcia topless, znakomicie wiedząc co robi, oraz sędziego który swoją "uczciwością" załatwił sprawę tak że już nigdy nie będzie sprawiedliwego wyroku. Sprawy są w sumie Trzy. A) seks z nieletnią B) nieuczciwy proces i ucieczka) C)Zbiorowa histeria w temacie. Tak obrońców jak i prześladowców. I każda nadaje się na doktorat w innej dziedzinie Odpowiedz Link
jan.kran Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 20:41 Miałam się nie odzywać bo jest mi niedobrze. To co tłuszcza polska zaserwowała Polanskiemu to porażka. Ale jeżeli dla obronców ofiary najważniejsza jest Ona to cezmu Jej nie posłuchać. W 2003 roku powiedziała co wiedziała i myślałam że sprawa się zakonczy. Ale nie ... trzeba oblać gnojówką tego polaczka , żydka niewielkiego wzrostu i farbowanego Francuza. Polska pokazała mi swoje okropne oblicze ... Smutne. Kran Odpowiedz Link
gaudia Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 20:47 Fedo po raz pierwszy poznałam Twoja opinię w pełni i otóz - moim zdaniem wszystkie 3 sprawy winny znaleźć się w niezawisłym sądzie JanKran - i znów dowalasz "polaczkom" - jak na SO. Zażenowanam. Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 21:02 Gaudio Kran nie dowala "polaczkom" polaczkowie dowalaja sobie sami. Czytanie komentarzy internautów budzi obrzydzenie. Większość nie ma pojęcia o sprawie, natomiast wie że oskarzony facet jest znany i w domyśle bogaty. Nareszcie mają okazję poczuć sie od niego lepsi, to wala w niego gównem równo po całości. Ja nie mam definitywnego zdania w żadnej z trzech "spraw". Nie dysponuję ani pełnymi faktami, ani znajomością prawa, jedynie serdecznym niesmakiem. Odpowiedz Link
gaudia Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 21:11 Fedo wolałabym, żeby Kran odparła sama nie czytam komentów na onecie oraz wiadomościach Gazety. Czytam tam, gdzie da się czytać i nie zauważyłam Polaczków, jeno dyskusję na argumenty. Może zajrzyjcie na inne fora? Odpowiedz Link
jan.kran Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 21:25 Gaudio, ja piszę o Polańskim na kilku forach w tym ukrytych , więc nie wiesz. Uważam że moja wiedza na ten temat jest ponaprzeciętna bo Polańskiego twórczością a co za tym idzie życiem interesuję się od lat kilkudziesięciu w kilku językach a poza tym nie znam Go osobiście ale znam osobiście osoby które Go znają osobiście. Nie mam o Nim wygórowanego zdania jako o człowieku ale bardzo wygórowane jako o twórcy. I uważm że nie zasłużył na taki lincz i Rufmord jaki Mu zgotowali polscy internauci. To co mnie najbardziej wkurza że lekką ręką się Go kamieniuje nie zadając sobie trudu przeczytania i obejrzenia kilku podstawowych xródeł na Jego temat . Pozdrawiam. Ula Odpowiedz Link
gaudia Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 21:37 Janie w szkole siedziałam w ławce z Bartkiem Frykowskim, serio i co z tego? jest rok 1980 (czy okolice). Jest facet 40. Jest dziecko 13. Nieważne skąd facet i dziecko. Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 21:43 To przeczytaj, jest całkiem mundre. www.tvn24.pl/12690,1621904,0,1,polanski-nie-jest-pedofilem,wiadomosc.html Odpowiedz Link
fedorczyk4 Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 21:37 A dlaczego jeśli też uczestniczę w dyskusjach i czytam posty Krana to nie ma się ustosunkować. Nieletnia jesteś czy co? Jeśli nie zauważyłaś tego ambientu linczu, to widocznie nie korzystamy z tego samego internetu. Odpowiedz Link
gaudia Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 21:43 fedorczyk4 napisała: > A dlaczego jeśli też uczestniczę w dyskusjach i czytam posty Krana > to nie ma się ustosunkować. Nieletnia jesteś czy co? okej, stosunkuj nieletnia? czemu miałabym być nieletnia? Fedo, swoje zdanie o rozłożonych nogach dziecka napisałam. O tym co sądzą ludzie - nie będę pisać. Niech sami piszą. Odpowiedz Link
foxie777 Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 21:55 Dado,ale super ze wszystko sie udalo i juz jestes na luzie. Na pewno zdjecia beda sliczne.Skontaktuje sie z Jutka po powrocie bo jak wiesz lece jutro do Bostonu. Dziewczyny,sprawa Polanskiego i Woody Allena sa dla mnie nie zaskakujace.Obaj faceci bardzo utalentowani,a popierdoleni jeszcze wiecej.Czy ogladam ich filmy? Tak.Czy pozwolilabym swojej corce byc z nimi sam na sam nie.Czy powinni isc do wiezienia?. To zalezy od wyroku w sadzie..Masz racje Fed,praca doktorska na ten temat murowana.Ja z zasady nie lubie perwertow i zboczencow. Niestety wielu ludzi genialnych,ma bardzo popieprzona psychike. Czy ich mozna tlumaczyc,nie .Jesli zasluguja na wiezienie powinni sie tam znalezc. U nas upal i leje,ciesze sie ze znowu troszke chlodku zaznam. pozdrawiam tropikalnie Odpowiedz Link
monia.i Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 22:59 Hej, hej Podczytuję, ale znów pisać pisać mi się nie chce..No, ale tak celem przełamania niechcenia.. Brat mamę odebrał ze szpitala, powróciła na swoje śmieci, narzeka na słabe nogi i generalnie na starość, która się panu B. nie udała. Razem z nią powróciła i suczyna, która koczowała na działce pod nieobecność, licząc zapewne, że któś po nią wróci. Na razie staram sie nie myśleć, jak to będzie. W międzyczasie my spędziliśmy weekend w Malborku i w Gdańsku - zdjęć nie robiłam żadnych, więc nie mam nic do pokazania, jedynie Smoka pochwalę - II i III miejsce w sobotnich zawodach dało osadzie Spójni dwa puchary - jednym słowem całorocznie okazali się najlepsi Co osiągnąwszy, Smok uległ przeziębieniu - nie dziwota, bo w sobotę było zimno, wietrznie i generalnie mało fajnie - i dwa ostatnie dni spędził w domu dochodząc do siebie. Poza tym - jakoś leci. Polańskiego dopadła przeszłość i przyjdzie dokończyć rozrachunków - inna sprawa, jak po tylu latach taki proces może wyglądać. No ale fakt pozostaje faktem - zabawił się brzydko z dziewczęciem? Zabawił. Z tego, co gdzieś się doczytałam, wiedział, że jest nieletnia. Sprawa paskudna, można ją maglować do upadłego i nie osiągnąć jednogłosu. Kranie - czy zechciałabyś sprecyzować, co rozumiesz przez określenie "tłuszcza polska"? Odpowiedz Link
jan.kran Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 23:17 Internautów komentujących artykuły na GW i onecie... Stara jestem a głupia... Jakieś pięć lat temu zaprzestałam rozrywki w postaciu czytania tego typu komentarzy. Teraz zaniteresowały mnie ludzkie reakcje i dowiedziałam się więcej niż chciałam... Pocieszam się że to nie jest średnia krajowa. Wyleczyłam się z zaglądania na powyższe na najbliższe pięć lat Kran Odpowiedz Link
monia.i Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 23:32 Kranie - nijak mnie nie przekonasz, że w jakimkolwiek innym kraju i na innych forach ocena sytuacji, Polańskiego i małoletniej jest jednogłośna i jednoznaczna. Piszesz że stara jesteś a głupia - Polański również nastkiem nie był - a głupotę zrobił. My go postrzegamy teraz trochę przez pryzmat tego, co przeżył, a przez jeszcze większy - kim jest i co osiągnął. Odpowiedz Link
gaudia Re: no... i z bańki:-) 30.09.09, 23:57 Moniu, cieszę się, że mama w domu. I trzymię kciuki za jej formę coraz lepszą Gratulacje dla Smoka! I jeszcze większe dla kobiety jego Odpowiedz Link
jutka1 Bezsenność + Verbeno! 01.10.09, 01:42 Jestem dziś bezsenna i poirytowana. Kilka powodów, nieważne. Monieczku, cieszę się, że Mama w domu, i za Smoka też. Verbeno, spróbuj wpisać Eneja do Albumu, bo mnie się nie udaje (( Idę. Mam gorączkę. Jutro chyba zalegnę z Fervexem Odpowiedz Link
gaudia Re: Bezsenność + Verbeno! 01.10.09, 02:23 Kochana Jutko dzięki za tel ps. Jezus mario oraz wszyscy kurna święci...Całusy w stopę lewą Jutyldo Odpowiedz Link