Dodaj do ulubionych

Konkretne pytanie

30.09.04, 06:20
W zwiazku z tematami o czynach szlachetnych, dobroczynnosci z
teoretyzowania ogolnego, przechodze na teoretyzowanie konkretne . Czy
oddalabys, oddalbys nerke do przeszczepu. Jesli nie, to dlaczego nie. Jesli
tak, to komu i dlaczego. Jesli nie wiesz, to jakie sa twoje mysli. W ostatnim
okresie jest mi to dosyc bliska sprawa, ale nie chce sie wypowiadac sama
pierwsza. Moze ktos podejmie watek.
Obserwuj wątek
    • przyjaciolka1 Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 07:45
      Oddalabym tylko swoim dzieciom.Nie pozwolilabym oddac swoim dzieciom nerki
      mnie - gdyby zaszla taka potrzeba.Tym samym nie oddalabym nerki swoim
      rodzicom.To zreszta jest rzeczywiscie teoretyzowanie,bo nie kazdy moze kazdemu
      nerke oddac.
      • lablafox Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 08:06
        Odpowiem inaczej , bez 1 nerki można żyć.
        Moja Mama ma lat 81 i od 25 żyje tylko z jedną i daj Boże każdemu takiego życia
        jak jej.
        Co bym zrobiła - nie wiem, teoretyzowac mozna sobie ile się chce , dla mnie
        liczą się czyny .
        Nie oddałam , więc nie wiem
        • przyjaciolka1 Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 08:24
          lablafox napisała:

          > Odpowiem inaczej , bez 1 nerki można żyć.
          > Moja Mama ma lat 81 i od 25 żyje tylko z jedną i daj Boże każdemu takiego
          życia
          >
          > jak jej.
          > Co bym zrobiła - nie wiem, teoretyzowac mozna sobie ile się chce , dla mnie
          > liczą się czyny .
          > Nie oddałam , więc nie wiem

          "dla mnie licza sie czyny" - co masz na mysli w tym kontekscie ?

          Pytanie jest bardzo dobre,a Twoja odpowiedz Lx wymijajaca smile
          • lablafox Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 08:51
            Nie jest wymijające.
            Chcesz mogę powiedzieć ,że owszem , chętnie i szybko komuś nerkę dam - i co z
            tego wynika?
            Nic , czcza deklaracja.
            Mówię ,że nie wiem , bo nie wiem.
            Wiem ,że żyć mozna.
            • przyjaciolka1 Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 09:13
              lablafox napisała:

              > Nie jest wymijające.
              > Chcesz mogę powiedzieć ,że owszem , chętnie i szybko komuś nerkę dam - i co z
              > tego wynika?
              > Nic , czcza deklaracja.
              > Mówię ,że nie wiem , bo nie wiem.
              > Wiem ,że żyć mozna.

              To akurat kazdy z nas wie.Wydawalo mi sie,ze jestesmy tu po to,zeby szczerze ze
              soba rozmawiac,a nie rzucac czczymi deklaracjami.
              No,ale skoro nie wiesz,to nie wiesz.
      • kanoka Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 09:05
        przyjaciolka1 napisała:

        > Oddalabym tylko swoim dzieciom.Nie pozwolilabym oddac swoim dzieciom nerki
        > mnie - gdyby zaszla taka potrzeba.Tym samym nie oddalabym nerki swoim
        > rodzicom.To zreszta jest rzeczywiscie teoretyzowanie,bo nie kazdy moze
        kazdemu
        > nerke oddac.

        Podpisuję się "obiema ręcami"....
    • a.erie Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 12:42
      dzieciom, wnukom, mezowi - bez zastanawiania sie. Bez oporow.
      Dlaczego? Bo sa dla mnie drozsi ode mnie samej. Bo nie wyobrazam sobie zycia
      bez nich.I wiem napewno,ze strach przed utrata kogokolwiek z nich pokonalby
      strach przed tym krokiem.

      W innych przypadkach nie. Dlaczego? Bo strach by mnie przerosl ...
      • mammaja Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 13:39
        Jak wyzej .
        • marialudwika Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 13:59
          J.w.
          ml
    • wedrowiec2 Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 14:24
      Przykładowy temat dobroczynności wybrałaś niezbyt szczęśliwie. Popularne
      hasło "oddać nerkę" nijak ma się do rzeczywistości. Oddawanie narządów do
      przeszczepów jest obwarowane tak licznymi przepisami prawnymi i ograniczeniami
      natury medycznej, że nie ma co na ten temat składać jakichkolwiek deklaracji.
      Nerka to nie szpik.
      Wiem coś o tym. Pracuję w ośrodku zajmującym się przeszczepami nerek.
      • mammaja Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 19:04
        Uff... Dzieki Wedrowcze, kamien mi spadl z serca, nie bede juz dluzej myslec
        czy powinnam oddac te swoja nie pierwszej mlodosci nerke smile))
        • olga55 Re: Konkretne pytanie 30.09.04, 22:14
          Nerka wędrowcze jak wiesz, podobnie jak wątroba może być oddana za życia
          dawcy.Oczywiście inaczej niż szpik - po prostu jej sie nie ma i już. Znam
          osobyżyjące (nie z powodu oddania) z jedną nerką. i jakbym nie wiedziała, to
          bym sie nie domyśliła.Natomiast kwestia dania - to na pewno duży dylemat dla
          dawcy i, jak sądzę także dla biorcy-jeśli to ma byc ktoś z rodziny. Znam taką
          osobę, ktorą może uratować tylko przeszczep,i jest osoba,ktora sie zaofiarowała
          (na razie tylko "decyzyjnie")te nerkę ofiarowawć.To dramat chyba dla calej
          rodziny.Dawcą i biorcą może sie stać rodzeństwo-czekają pełnoletności dawcy.
          Ja bym oddała-mam takie przeczucie(może nieuzasadnione),ze wszystko co robie ma
          jakiś- nawet nieraz odległy cel.
          • maryna04 Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 00:50
            Musze przyznac, ze uwagi Wedrowca jako naukowca zajmujacego sie przeszczepami
            nerek- tak to zrozumialam - troche mnie zmrozily. Ja nie epatuje wydumanym
            tematem teoretycznym, z mojego w innym watku postu wynika, ze temat jest mi
            bliski (powiem bardzo bliski) nie z punktu widzenia prawa polskiego i zgodnosci
            tkanki, ale z przyczyn osobistych. Nie mam ochoty tutaj sie rozwodzic. Nie
            znam polskich przepisow w tej sprawie, ktorego utrudniaja i z gory moga
            zniechecic, znam natomiast dokladnie amerykanska procedure, ktora nie zniecheca
            dawcow. I jak widac w Polsce nad tym przechodzi sie do porzadku dziennego, a
            ewentualna dyskusje,zeby ludzi oswoic ze sprawa (you never know) ucina sie
            dajac do zrozumienia, ze to jest taka szansa na spotkanie problemu jak wygranie
            w megatotku czy tp, wiec po co teoretyzowac. I dlatego w Ameryce 85%
            przeszczepow pochodzi od zyjacego dawcy (informacja podana w Instytucie, ktory
            przygotowuje osobe o ktorej wspominam i gdzie bylo w sumie juz jego czterech
            kandydatow na dawcow - 4 osoby rodzenstwo i jedna spoza rodziny), a w Polsce
            cyfra ta jest zdaje sie kilka procent i jest jedna z najgorszych w Europie a w
            tym watku nikt nawet z nas nie wspomnial o rodzenstwie. A i tak ogolnokrajowa
            lista oczekujacych w USA wynosi ok. 50 tys. i czas oczekiwania na przeszczep z
            niej wynosi ok. 3 lata, a punkty dializ sa wlasciwie w kazdej najmniejszej
            dzielnicy. Czyzby w Polsce to wszystko bylo marginalnym problemem, bo tacy
            Polacy sa zdrowi? Mm, nie ciesz sie, w dniu badania dwoch z wyzej wspomnianych
            kandydatow(przyjmuja 3 osoby dziennie) jako trzeci byl pan 62-letni, instytut
            po wstepnym przebadaniu jego zdrowia stwierdzil, ze nie bedzie strata czasu i
            pieniedzy poddac go badaniom, czy moze byc ewentualnym dawca dla 35-letniego
            syna i wlasnie odbywal badania. To tak jak z innymi sprawami, fajnie pokpiwac
            kiedy nas nie dotycza.
            • przyjaciolka1 Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 07:42
              maryna,sa pytania szczere i szczere.To pytanie bylo zbyt szczere.Nie latwo -
              nawet przed samym soba - przyznac sie do tego,ze jednak nie jest sie takim ,za
              jakiego sie chce uchodzic.W swoich wlasnych oczach przede wszystkim.
              Ze nikt nie wspomnial o rodzenstwie - byc moze nikt go nie mial - tak jak ja.I
              wydaje mi sie,ze nikt nie pokpiwal.
              • maryna04 Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 13:51
                Jako pokpiwanie odebralam ostatni post Mm. Widzisz, wlasnie szczerosc na
                forum , dyskusja na drazliwe tematy moze nam nieco przerobic mentalnosc, to
                takie pozytywistyczne dzialania, na potrzebe ktorych nieraz sie powolujemy.
                Jak pieknie trwala dyskusja o szlachetnosci - teoretycznie. Dla wyjasnienia -
                jak na dzisiaj nie oddalabym nerki mojemu rodzenstwu, czym "zadziwilam" tu
                wielu, bo oni jak na dzisiaj (mysle) nie oddali by mi, bo jest to mala
                zemsta "teoretyczna" za zale jakie do nich mam. Natomiast mysle i tak uwazaja
                moje dzieci, ze w konkretnej sytuacji to bym jednak to zrobila, moze... dla
                wlasnego komfortu psychicznego. Odpowiednia propaganda sprawy spowodowalaby,
                ze w Polsce te sprawy tez by wygladaly inaczej.
    • wedrowiec2 Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 14:20
      Dawno nie czytałam postu, w którym byłoby tak dużo starannie (?)
      zakamuflowanej złośliwosci. Złośliwości skierowanej zarówno pod moim, jak i
      polskiej służby zdrowia (prawodawstwa) adresem.
      Na ogół nie polemizuję z takimi postami, ale ze względu na małą znajomość
      tematu przez większość osób napiszę kilka słów.
      Po pierwsze nigdzie nie napisałam, ze w Polsce są przepisy uniemozliwiające lub
      utrudniające rodzinne dawstwo narządów.
      Twoja niechęć do mojej osoby nie musi przekładać się na Twój stosunek do
      polskiej służby zdrowia, niezależnie od jej kondycji. Procedury przeszczepów
      należą do zadań priorytetowych ośrodków zajmujących się leczeniem
      nerkozastępczym i nikt nie lekceważy dawców rodzinnych. Łatwiej jest wyjąć
      nerkę i po tygodniu wypisać zdrowego dawcę do domu niż podtrzymywać czynności
      fizjologiczne innego dawcy.
      Najłatwiej jest jednak wytykać potencjalne błędy innym nie znając
      rzeczywistości.
      Mm - nie martw się, od osób w naszym wieku niezbyt często pobiera się nerki.
      Czas zycia przeszczepu jest odwrotnnie proporcjonalny do wieku dawcy.
      • marialudwika Re: Konkretne pytanie Galazka oliwna 01.10.04, 14:42
        Moze ja nia tym razem pomacham?
        A wracajac do dania nerki to tak bym zrobila ,jak pisalam wyzej.Oddalabym ja
        rowniez Rodzicom,ale ich juz nie mam.Rodzenstwa tez nie mam,ale mam
        cioteczne,ktore bardzo kocham i jesli by zaszla taka potrzeba to kto wie.
        ml
      • maryna04 Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 14:42
        o.k. - mysle, ze wymiana naszych postow byla potrzebna, nie zawsze musimy
        sobie slodko gruchac, pozdrowienia
        • maryna04 Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 14:52
          Wedrowiec - moja niechec dot. jak zauwazylas tylko i wylacznie tego, co
          napisalas w tym swoim pierwszym poscie w tym watku, wiec nie uogolniajmy, ja
          tez mam nadzieje, nie zrazam cie innymi postami.
          • mammaja Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 15:19
            Moj post byl ironiczny tylko w stosunku do wlasnej osoby - nie odczytalas
            tego Maryno? W stosunku do trudnosci powiedzenia z gory - jak bym sie
            zachowala.Natomiast moge powiedziec ze mojemu bratu oddalabym nerke bez wahania.
            Ale to bardzo dobry i jedyny brat.


            • maryna04 Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 15:37
              Zawsze lubie twoje posty Mm, wspominajac gdzies o potrzebie pozywistycznych
              dzialan myslalam o tobie, ze ty jestes taka Madzia z Emancypantek Prusa (tfu,
              kto to dzis pamieta taki tytul, przeciez to chyba nie byla lektura, dzis
              zapewne to okropna ramota). Bardzo mi sie humor poprawil, bo "moj" kandydat na
              prezydenta Kerry wygral w cuglach z Bushem. Mozna zauwazyc, nie sztuka z takim
              tumanem, Kerry nie tylko okazal sie lepszy w debacie, ale potrafil wymowic
              slowo "nuklearny", co przerasta mozliwosci intelektualne obecnego prezydenta.
              • mammaja Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 17:50
                A propos debaty - wszyscy (w domu) cieszymy sie,ze Kerry był lepszy - wierzac
                sprawozdawcom,bo debaty oczywiscie nie widzialam.
                A co do Madzi - to rzeczywiscie zawsze lubilam Emancypantki i inne powiesci
                pozytywistyczne - wiec moze czyms z tego nasiaklam jak ta skorupka!
    • tom_tam Re: Konkretna odpowiedz. 01.10.04, 21:33
      Maryno,-
      znam z autopsji ten szczegolny problem.
      Bylo dawno (ca 30 lat temu), transplantologia na owczesnym poziomie, poziom
      medyczny ogolnie dostepnych w Polsce placowek Sluzby Zdrowia - tez.
      U mego ojca stwierdzono guz nerki, nerke usunieto, badanie histopatologiczne -
      guz zlosliwy ale... nie stwierdzono metastaz.
      Z jedna sprawna nerka - mozna zyc, Ojciec pod opieka Onkologow - rutynowe
      zabiegi - wraca do zdrowia i pelnej aktywnosci zawodowej.
      Iddylla trwa ca 1,5 roku - zaczynaja sie problemy sad
      Nefrolog, Urolog, konsultacje z Onkologiem - wszystko OK tylko ... druga
      (i jedyna) nerka ojca pracuje coraz mniej wydajnie sad
      Dzisiaj dializy to (przynajmniej w bogatszych krajach Europy) przy szczesciu
      i braku przeciwskazan rzecz mozliwa nawet stale w domu pacjenta, to tylko
      sprawa pokrycia kosztow - odpowiednia aparatura jest "powszechnie dostepna".
      Wtedy - praktycznie staly pobyt w Szpitalu lub Ambulatoryjnie 2-3 razy w
      tygodniu co wtedy rownalo sie spadkiem konfortu zyciowego pacjenta do zera
      i niemoznoscia (praktycznie) kontynuowania pracy zawodowej (dla mojego Ojca
      sprawa zasadnicza - wtedy mial 55 lat).
      Mamy jeszcze szczescie, ze mieszkamy w Warszawie i istnieje mozliwosc
      korzystania z bazy naukowej (w tym pomocy tzw. Lekarza Krajowego - Urologa)
      i technicznej istniejacej w warszawskich Klinikach.
      Mamy z ojcem dosc rzadka grupe krwi, prowadzacy lekarz rozmawia o ew.
      koniecznosci przeszczepu i potencjalnie mojej skromnej osobie (wtedy student),
      jeszcze mlodej i zyciowo - glupiej ale jedynym potomku pacjenta.
      Matka - jest zdecydowanie przeciwna "uzycia mnie" jako dawcy, Ojciec -
      naturalnie tez!.
      Dla mnie: wogole nie ma sprawy - jestem okaz zdrowia, wysportowany, nie pije
      alkoholu, pierwszy papieros - jako 27 latek smile)
      Zeby nie bylo nieporozumien co do mojej "doskonalosci", - nie chodze na
      niedzielne Msze sw., nie bylem (wtedy) ministrantem i od ca 17 roku zycia
      bywalo iz miewalem ca.: 3-narzeczone "rownoczesnie" smile)

      Epilog.
      Oddal bym Ojcu nerke - bez dyskusji.
      NIE oddalem bo nie wszystko zalezy od naszej woli czy checi sad

      Bylem najlepszym z ew.potencjalnych dawcow ale tak sie ulozylo iz Ojciec mojej
      juz "nie potrzebowal" - stan jego zdrowia pogorszyl sie znacznie i "wyszly na
      jaw" nie stwierdzone uprzednio ogniska przerzutow, przy niewydolnosci jedynej
      posiadanej przez Niego nerki - szybki "wyrok " - nie przezyl operacji usuniecia
      guza jelita cienkiego.

      Dla mnie, do tego nauczka iz.. chyba "lepiej" zyc w nieswiadomosci sad.
      Zajmujac sie wtedy z koniecznosci tym tematem, sporo czytajac o tym
      i przeprowadzajac dziesiatki rozmow ze specjalistami Urologami i Nefrologami,
      jeden z Nich zwrocil moja uwage na prace swojego amerykanskiego kolegi ktory na
      podstawie wtedy dokonanych przez Niego badan statystycznych oglosil iz
      nowotwory nerek (w linni meskiej) sa z wysokim prawdopodobienstwem genetycznie
      dziedziczne - podobnie jak rak piersi u kobiet.
      Dla tego lekarza byl to argument iz syn - nie powinien byc w takim przypadku
      dawca ze wzgledu na wyzsze od przecietnej prawdopodobienstwo iz sam moze miec
      tego rodzaju "klopoty".
      Sorry za zbyt długi wpis - ale znam i rozumiem Twoja sytuacje - zapewne inne
      okolicznosci, ale ten dylemat "przerabialem" na sobie samym .

      Pozdrawiam,-
      tom






      • lablafox Re: Konkretna odpowiedz. 01.10.04, 21:42
        I to jest konkretna odpowiedź.
        Tom _tam był w sytuacji , o której piszesz, podjął decyzję , a nie tam jakieś
        gdybanie i teoretyzowanie.
    • bepeef Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 23:33
      /.../

      "Jestem naocznym świadkiem

      lotu chmur i ptaków,

      słyszę, jak trawa rośnie

      i umiem ją nazwać,

      odczytałam miliony

      drukowancyh znaków,

      wodziłam teleskopem

      po dziwacznych gwiazdach,



      tylko nikt mnie dotychczas

      nie wzywał na pomoc

      i jeśli pożaluję

      liścia, sukni, wiersza -



      Tyle wiemy o sobie,

      ile nas sprawdzono.

      Mówię to wam

      ze swego nieznanego serca "

      • mammaja Re: Konkretne pytanie 01.10.04, 23:40
        bardzo ladny wiersz - i bardzo prwadziwy!
      • lablafox Re: Konkretne pytanie 02.10.04, 04:44
        bepeef napisała:

        > /.../
        >
        > "Jestem naocznym świadkiem
        >
        > lotu chmur i ptaków,
        >
        > słyszę, jak trawa rośnie
        >
        > i umiem ją nazwać,
        >
        > odczytałam miliony
        >
        > drukowancyh znaków,
        >
        > wodziłam teleskopem
        >
        > po dziwacznych gwiazdach,
        >
        >
        >
        > tylko nikt mnie dotychczas
        >
        > nie wzywał na pomoc
        >
        > i jeśli pożaluję
        >
        > liścia, sukni, wiersza -
        >
        >
        >
        > Tyle wiemy o sobie,
        >
        > ile nas sprawdzono.
        >
        > Mówię to wam
        >
        > ze swego nieznanego serca "
        >

        Dzięki bepeef za wiersz , kiedyś go znałam , dzięki za przypomnienie.
        Nie pamietam czy to Kulmowa czy Szymborska.

        Dodam jeszcze moje drugie motto życiowe -

        "Nie kwiat ,lecz owoc stanowi o wartości rośliny.
        Chcesz poznać człowieka , patrz na jego czyny"
        Inaczej to tylko słowa, słowa, słowa.
        • bepeef Re: Konkretne pytanie 02.10.04, 17:40
          Szymborska - Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej

          www.poezja.org/index.php?akcja=wierszeznanych&ude=20
    • olga55 Re: Konkretne pytanie 02.10.04, 00:17
      A dziewczęta czekają na pełnoletność dawcy...(dla pełnosci obrazu:są
      bliźniaczkami, choc nie jednojajowymi). Myślę o niesamowitej więzi...Nie wiem
      co sie wydarzy...oby nie musiało sie tak stać.Ale jedna z nich od dzieciństawa
      borykała sie z problemem..Rodzice robili weszystko co można było...i tylko
      mozna ściskać kciuki...Myslę z ogromnym szacunkiem o tej młodej dziewczynce,
      ktora swiadomie podjęła taką decyzję...to cos przeogromnego wielki triumf tych
      ludzi jako rodziny?? jak uważacie???
      • mammaja Re: Konkretne pytanie 02.10.04, 00:32
        tak,Olgo , bo to wlasnie praktyka, nie teoria!
        • maryna04 Re: Konkretne pytanie - tom tam, olga 02.10.04, 04:26
          Nie chcialam juz zaogniac dyskusji, ale nie rozumiem dlaczego w Polsce "nie
          oplaca" sie przeszczepiac nerki, ktora moze funkcjonowac dobrze np. 10 lat,bo
          dawca stary, albo jak w przypadku tom tama istnieje hipotetyczna szansa, ze w
          tej nerce moze kiedys umiejscowic sie nowotwor. Powyzsze stwierdzenia, jesli
          nawet prawdziwe sa dalekie od..., juz nie chce nic pisac zlego. Jesli pacjent
          ma do wyboru miedzy 5 lat pelnego zycia ze sprawna stara nerka, a smiercia w
          ciagu kilku miesiecy, to nie ma watpliwosci co medycyna powinna zrobic. Tak
          sie wydaje maluczkim, ktorych los doswiadczyl. Olgo, jedna z blizniaczek jest
          wspaniala, zwlaszcza, ze w Polsce jest to ciagle sprawa tabu. Szczerze? Mysle,
          ze problem wiekszy maja rodzice niz dziewczyny. Niech sie nie zadreczaja
          dylematami moralnymi i wszystko bedzie o.k. Podnies ich wszystkich na duchu,
          obydwie dziewczyny beda miec udane, interesujace zycie, przyjdzie dzien, ze
          zapomna o tej traumie i one i rodzice. Pozdrowienia.
          • tom_tam Re: Konkretne pytanie - tom tam, olga 02.10.04, 12:02
            maryna04 napisała:
            "...albo jak w przypadku tom tama istnieje hipotetyczna szansa, ze w
            tej nerce moze kiedys umiejscowic sie nowotwor. Powyzsze stwierdzenia, jesli
            nawet prawdziwe sa dalekie od..., juz nie chce nic pisac zlego."

            Maryno,-
            Napisz "cos zlego" - skoro taka masz potrzebe! smile

            Na Twoje pytanie staralem sie odpowiedziec konkretnie - tak jak chcialas.
            Nie dysponuje przezyciami osobistymi ze stanem wiedzy, dostepnosci wysoko
            rozwinietej medycyny, rozwoju techniki przeszczepow, immunologii, szerokiej
            kadry specjalistow-transplatologow na "dzisiaj".
            Moja skromna wypowiedz dotyczyla stanu tego wszystkiego sprzed ca 30-tu lat
            i opisalem szczerze wszystko, bez wchodzenia w bardziej szczegolowe drobiazgi.
            Nie bardzo sobie chyba zdajesz sprawe z tego iz "wtedy" sam przeszczep nerki to
            nie byla (w Polsce) sprawa do przeprowadzenia w jakims powiatowym czy
            dzielnicowym Szpitalu i "pierwszego-lepszego" hirurga-urologa?
            Mnie interesowal bardziej problem moralny tego zagadnienia a przypadek sprawil
            iz sam zetknalem sie ze sprawa nie "teoretycznie" tylko dotyczyla ona mnie
            i moich najblizszych.

            Rozwazania "teoretyczne" to cos zupelnie innego niz koniecznosc podjecia
            konkretnej decyzji dotyczacej najblizszcych czlonkow rodziny lub siebie samego.
            Jako pacjent czy czlonek rodziny nie dysponujesz tez najczesciej wiedza i
            specjalistycznym medycznym rozeznaniem i skazanym sie jest na "dobre checi"
            omawiajacych z Toba przypadek specjalistow-medykow!.

            Oszczedzilem Tobie opisow faktu iz w konkretznym przypadku (z racji rel.
            rzadkosci naszej krwi) od samego poczatku bylem jej dawca dla przypadkow
            hirurgicznych interwencji u mego Ojca a rowniez czekala mnie perspektywa
            zgromadzenia odpowiedniej jej ilosci dla nas obydwu gdyby do tej transplantacji
            i ew.komplikacji z tym zwiazanych - doszlo.
            To nie jest zadne "bohaterstwo" - ale trzeba sie z tym wogole osobiscie zetknac
            by, tak naprawde o tym "dyskutowac".
            Nic nie piszesz, bo pewnie nie masz pojecia o dalszych "konsekwencjach"
            jakichkolwiek przeszczepow (od obcego dawcy - nawet z rodziny) dla biorcy z
            tytulu komplikacji po-zabiegowych i problemow immunologicznych - dzisiaj przy
            odpowiednim postepie medycynu "prawie" rozwiazanych ale inaczej bylo wtedy,
            w poczatku lat siedemdziesiatych, do tego w polskich warunkach.
            To Wedrowiec2 - moglby sie w tych sprawach wypowiedziec bo ma zawodowa wiedze
            na ten temat zapewne wieksza niz inni, tutaj ma ten temat sie wpisujacy.
            Nawet Ja to rozumiem - bo, Ona jedyna zdaje sobie sprawe jak skomlikowane to
            problemy i jak latwo Jej wiedze i doswiadczenie "zdyskredytowac" podnoszac
            wysoko "moralny paluch" ignoranta ale z....dobrymi checiami smile

            Ulzyj sobie i.... napisz teraz "cos zlego" - i badz zadowolona iz zyjesz tam
            gdzie zyjesz i Ciebie osobiscie nie dotycza "dylematy" polskiej ogolnodostepnej
            Sluzby Zdrowia.

            ps.
            wiem, ze poziomem naukowym i w dziedzinach super-nowoczesnej medycyny Polacy
            nie maja sie czego wstydzic.
            Brakuje tylko pieniedzy by wiedza, doswiadczenie i kwalifikacje naszych
            naukowcow udostepnic szerokiej masie potencjalnych pacjentow.
            To jest "politicum" - bo.... mozna bylo przynajmniej JEDEN z palacych
            powszechnie problemow rozwiazac - do wyboru: Sluzba Zdrowia, renty emerytow,
            czy doinwestowanie Szkolnictwa i Nauki.
            Politycy wybrali "rozdawanie" bonow rewaloryzacyjnych, szczegolna i
            niesprawiedliwa "prywatyzacje" majatku spolecznego, ochoczo podpisana umowe o
            konkordacie i zobowiazaniach budzetowych z tego tytulu czy gledzenie o
            rozdziale wszystkim - nierealnych milionow gotowki smile.
            A to jest Polska - wlasnie smile)

            • maryna04 Re: Konkretne pytanie - tom tam, olga 02.10.04, 17:12
              Korzystajac z internetu mozna sie bardzo wiele dowiedziec, rzeczy niezbyt
              pocieszajacych. Moze dlatego jestem taka podeskcytowana. Wiemy np. (tzn.
              wszyscy zainteresowani - oprocz najbardziej zainteresowanego), jaka jest
              smiertelnosc ze wzgledu na choroby serca, obnizona odpornosc chociazby, o
              odrzuceniu nie wspominajac, o dotychczasowym zniszczeniu organizmu przez
              wysokie cisnienie (zwalczane 3 lekami), zatruciu organizmu. Wiemy jakie jest
              przezycie, co trzeba miec zlego w wynikach, zeby byc w czwartym stage,a ile
              wystarczylo na trzeci, a moja corka wie jeszcze duzo, duzo wiecej, i podziwiam
              tego chorego czlowieka, ktory nie chce wiedziec nic (to chyba naturalny
              odruch) caly czas pracuje bardzo dlugo, planuje, kupil wlasnie letni dom, a
              jest tak straszliwie fizycznie zmeczony. Dlatego zdenerwowaly mnie slowa
              wedrowiec, z ktorych wynikalo, ze poruszam wydumany temat, zeby bylo troche
              sensacyjnie, bo dla niej z oczywistych wzgledow to sa przypadki, ktorymi nie
              nalezy epatowac, a dla mojej rodziny to jest tak jak twoj nick - Tom.
              Wlasciwie nie rozmawiamy o tym w domu nic poza to co potrzeba, stad moze te
              moje posty. Masz racje, trzeba sie cieszyc, ze Tom mieszka w kraju, gdzie
              wlasnie ksiadz oglosil w jego miejscowosci, ze Tom S. poszukuje dawcy, gdzie ma
              najnowoczesniejsza aparature i gdzie nie zabraknie najnowoczesniejszych
              lekarstw i gdzie bedzie mial dostep do najnowoczesniejszych rozwiazan.
              Pozdrowienia
              • tom_tam Re: Konkretne pytanie - Maryna04 02.10.04, 19:49
                Maryno,-
                Zycze Wam - choremu, najblizszym i Tobie, najserdeczniej jak umiem - pomyslnego
                zabiegu, braku komplikacji i szybkiego powrotu do w miare normalnego zycia.

                Wobec naglych, powaznych klopotow zdrowotnych, wypadkow czy zaskakujacych
                nieszczesc jestesmy wszyscy bezbronni i skazani bardzo czesto na niezalezne od
                nas samych rozwiazania systemowe, dobra wole, przypadek, obyczajowosc oraz
                niestety - zasobnosc materialna i cywilizacyjny rozwoj srodowiska spolecznego
                w ktorym zyjemy.
                Szkoda, ze niektorzy politycy i ich wyborcy jakby o tym wogole nie mysla.
                pozdrawiam,-
    • nokiunia Re: Konkretne pytanie 05.01.23, 20:18
      Ja akurat mogę się wypowiedzieć ze strony biorcy. Akurat zaczęłam dializy miesiąc temu i jestem na liście przeszczepów ale na razie zawieszona dopóki nie pozbędę się ekstra płynu z płuc.
      Oddanie nerki na pewna jest wielkim czynem i do końca nie jestem pewna czy ja bym sie na to zdecydowała.
      Ze strony biorcy mogę powiedzieć ze jest mi tylko przykro, ze mimo ze trójka mojego rodzeństwa się zarzekała lata temu, ze oddadzą mi nerkę to jak przyszło co do czego żadne z nich nie zdecydowało się nawet na wstępne badania…
      Nie mogę im mieć tego za złe bo każde z nich na własne życie i swoją rodzine, ale jest mi przykro, ze nawet się nie zbadali..

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka