ewika99
21.02.14, 09:00
Witam. Pisalam tu juz wczesniej. Moze wyjasnie sytuacje, by latwiej bylo Wam ja zrozumiec. Z gory napisze, ze nie licze na rady typu: porozmawiaj. Chce sie tylko wyzalic i dowiedziec, jak Wy czulibyscie sie na moim miejscu i jak byscie zareagowali. A wiec do rzeczy: mieszkam u meza. Parter domu przepisany jest na meza. Sa tu 2 pokoje. W jednym tesciowa, w drugim my i dziecko (planyjemy budowe domu, jezeli dobrze pojdzie to na przyszla wiosne zaczniemy). Pietro natomiast przepisane jest na brata mojego meza. Sa tam 3 pokoje. Jeden zajmuje brat z zona, drugi ich syn, a trzeci tesciowej mama, czyli babcia. Problem w tym, ze babcia ma jeszcze corke ktora mieszka jakies 300 km stad. I wlasnie niedlugo przyjezdza. Nie bylo by w tym nic dziwnego, w koncu corka i to jeszcze z daleka, wiec odwiedzic moze raz na jakis czas. Ale ta corka przyjezdza jeszcze ze swoja corka i jej dwojka dzieci. O co mi chodzi? O to, ze najzwyczajniej w swiecie nie ma miejsca. Corka babci bedzie z nia spala w pokoju, razem z nia. A wnuczka z dziecmi u tesciowej na dole. Klopot w tym, ze my mamy 9-cio miesieczne dziecko a tu jeszcze dojdzie 2 malych dzieci 6 lat i 2. Jak urodzilam, a nasze dziecko mialo niespelna miesiac to rowniez przyejachala ta corka, rowniez ze swoja corka i wnuczkami + jeszcze jedna corka. Razem 5 osob... Cisnota byla ogromna, ciagly zgielk, a tu niemowle w tym wszystkim. Mieszkalam wtedy niecaly rok w tym domu i czulam sie naprawde malo komfortowo. Teraz zanosi sie na to samo. I jeszcze wytrzymaloby sie jakos, gdyby przyjechali na 2-3 dni, ale one przyjezdzaja w poniedzialek, a wyjezdzaja w sobote... Poza tym nas nikt nie pyta o zdanie. Babcia mieszka w tym domu, ale go nie stawiala. Tesciowa ja wziela do siebie. Dom przepisany jest na mojego meza, od kiedy skonczyl 18 lat. Teraz ma 29 i od tamtej pory koszta utrzymania ponosi on wspolnie z bratem. Wypadaloby wiec sie zapytac, co na to moj maz. W koncu to nam na glowe sie zwala goscie. Babcia ma 88 lat, wiec kolo nich chodzic nie bedzie. Jak myslicie? Babcia powinna zapytac o zgode, czy to to tylko mi sie cos umyslilo? Moze nie mam racji? Ale zrozumcie, naprawde zle sie czuje, gdy po domu kreca sie ludzie, ktorych za bardzo nie znam. Czuja sie jak u siebie. Gotuja u babci, ale niekiedy u nas, na dole. Wiec ja nie mam mozliwosci czasem obiadu zrobic. Czuje sie w tym wszystkim zagubiona, i ze to ja przeszkadzam. Jak byscie sie Wy czuli?