8letnistaz
20.03.14, 17:02
Jesteśmy małżeństwem 8 lat.. dosyć mocno zawirowanym. Mamy dzieci. Obecnie jestem na urlopie macierzyńskim - już 3 miesiąc. Ostatnio między mną a mężem się psuje. Kłócimy się, albo poprostu patrzeć na siebie nie możemy :(. Najczęściej kłócimy się o pieniądze bo ich poprostu brakuje.
Dzisiaj mąż mi wykrzyczał, że jestem nierobem, że powinnam znaleźć pracę jak nam nie starcza, że on już dużo robi - to tak mniej więcej. Owszem złapał niedawno pewną pracę i dorabiał, była to praca sezonowa w trakcie zimy, a że już prawie wiosna to tego dodatkowego dochodu już nie będzie.
Strasznie to boli jak słyszę takie słowa, że jestem nierobem, że powinnam iść do pracy. Jakoś inaczej sobie wyobrażałam swoje "bycie" na urlopie macierzyńskim. Kiedy on jest w pracy to zajmuje się dziećmi, odrabiam lekcje ze starszą, bawie się, sprzątam, piore, gotuje itp.
Jestem zła i jednocześnie strasznie mnie zakłuło słowo "nierób". Czy to że "siedze" w domu z dziećmi i zajmuje się domem to jest za mało?
Kiedy on wraca z pracy to siada przed komputerem i gra w gry, owszem rano wstaje i zaprowadza starszą do szkoły. Staram sie akceptować jego granie w te durne gry, choć to tez mnie strasznie denerwuje bo uważam to za starte czasu, ale tłumacze sobie to tak że chce mieć chwilę dla siebie, chce się zrelaksować po pracy. Tylko że ja mam "pracę" 24 h na dobę, też bym chciała "wrócić z pracy i sobie usiaść". Zaczęłam już szukać dodatkowej pracy, nie wiem czy podołam, ale mam dość tego, że już któryś raz usłyszałam takie słowa, że nic nie robie, czuje się zdołowana jako kobieta. Dodatkowo obsmarowuje mnie do swoich kolegów, jak teraz patrze to nie jest typ faceta, męża który docenia swoją żone, który chwali ją przy kolegach....