aniya88
25.03.14, 20:07
witajcie, jestem tu nowa. szukam porady. mam nadzieje ze cos pomozecie. Jestem po ślubie 3,5 roku. Wyszłam za mąż za mamisynka. Od dnia ślubu ( w moj wlasny slub kazala synowi sie rozwiesc) nie jeździliśmy do niego. Dla mnie bylo wazne to ze wybral mnie a nie mamusie i rozwod ze mna. bylam szczesliwa. jednak juz po 3 m-cach uciekl z domu po malej sprzeczce do mamusi. i to w WIGILIE!!!! Ok na drugi dzien pojechalam po niego na szczescie wrocil ze mna. Kolejny raz po pol roku znow uciekl, tym razem tez pojechalam po niego ale tym razem zaczal wymuszac pewne sprawy na mnie ze wroci jesli ja sie zmienie (nie widzac tez swoich wad). musialam isc na wiele ustepstw zeby wrocil. Kolejny raz bylo podobnie. Im ja bardziej mu na cos pozwalalam to chcial wiecej. Doszlo do tego ze chcial abym jezdzila z nim do tesciow. Dodam ze nikt mnie tam nie akceptuje. Moja teściowa powiedziala mu ze jak bede kiedys w ciazy to zeby zrobil testy DNA czy to jego dziecko bo ja jestem kur... A przysiegam ze nigdy nie zdradzilam swojego męża. Tym razem powiedzialam STOP. za duzo ode mnie wymagal. Pewnych rzeczy nie jestem w stanie wybaczyc i zaakceptowac. On szybko zapomina co zlego o mnie mowia co zlego mu zrobili a bylo tego troche ale nie chce teraz sie rozpisywac. poszlam na ustepstwo ze moze czasem zadzwonic do nich zapytac jak tam zdrowie itp. ale ze ja nie jestem gotowa na to co on oczekuje. Owszem ze jak tylko z nia gadal ( bo dziwnym trafem przy mnie nigdy nie rozmawia tylko jak jest w pracy) byl tak nakuszony ze zaraz szukal zaczepki do klotni. ale przynajmniej mnie nie straszyl ze odejdzie. Zawsze jak tak robil to ja go blagalam zeby nie odszedl. Calowalam na sile zeby zamknac mu usta jak krzyczal ze odchodzi. Boze i co ja jeszcze robilam .... jednym slowem sie ponizalam. jakos tak przeszlo od ostatniej ucieczki przeszlo 2 lata. Do dzis. Wstal rano i szukal zaczepki a ja nic nawet slowem sie nie odzywalam a on nagle wzial kluczyki i otwiera brame wiec wyszlam i mu powiedzialam ze jesli chcesz to odejdz ale zostaw samochod bo mialam dzis wizyte u ginekologa (bezskutecznie staramy sie o dziecko). zabral kluczyki spakowal sie i poszedl sobie. Moje slowa ostatnie brzmialy: zycze ci szczescia. Teraz jak ochlonelam boje sie ze mamusia go tak przekabaci ze nie wroci ale z drugiej strony jak moge sie tak zawsze prosic. Mysle ze on byl w szoku ze tak zareagowalam. Moze myslal ze jak zawsze bede sie plaszczyc....ale czy on wroci??? nie chcialam tego ale nie moge tak dalej zyc zeby on to na mnie wymuszal. POMOCY!!!