Dodaj do ulubionych

Mąż odszedł... do mamusi

25.03.14, 20:07
witajcie, jestem tu nowa. szukam porady. mam nadzieje ze cos pomozecie. Jestem po ślubie 3,5 roku. Wyszłam za mąż za mamisynka. Od dnia ślubu ( w moj wlasny slub kazala synowi sie rozwiesc) nie jeździliśmy do niego. Dla mnie bylo wazne to ze wybral mnie a nie mamusie i rozwod ze mna. bylam szczesliwa. jednak juz po 3 m-cach uciekl z domu po malej sprzeczce do mamusi. i to w WIGILIE!!!! Ok na drugi dzien pojechalam po niego na szczescie wrocil ze mna. Kolejny raz po pol roku znow uciekl, tym razem tez pojechalam po niego ale tym razem zaczal wymuszac pewne sprawy na mnie ze wroci jesli ja sie zmienie (nie widzac tez swoich wad). musialam isc na wiele ustepstw zeby wrocil. Kolejny raz bylo podobnie. Im ja bardziej mu na cos pozwalalam to chcial wiecej. Doszlo do tego ze chcial abym jezdzila z nim do tesciow. Dodam ze nikt mnie tam nie akceptuje. Moja teściowa powiedziala mu ze jak bede kiedys w ciazy to zeby zrobil testy DNA czy to jego dziecko bo ja jestem kur... A przysiegam ze nigdy nie zdradzilam swojego męża. Tym razem powiedzialam STOP. za duzo ode mnie wymagal. Pewnych rzeczy nie jestem w stanie wybaczyc i zaakceptowac. On szybko zapomina co zlego o mnie mowia co zlego mu zrobili a bylo tego troche ale nie chce teraz sie rozpisywac. poszlam na ustepstwo ze moze czasem zadzwonic do nich zapytac jak tam zdrowie itp. ale ze ja nie jestem gotowa na to co on oczekuje. Owszem ze jak tylko z nia gadal ( bo dziwnym trafem przy mnie nigdy nie rozmawia tylko jak jest w pracy) byl tak nakuszony ze zaraz szukal zaczepki do klotni. ale przynajmniej mnie nie straszyl ze odejdzie. Zawsze jak tak robil to ja go blagalam zeby nie odszedl. Calowalam na sile zeby zamknac mu usta jak krzyczal ze odchodzi. Boze i co ja jeszcze robilam .... jednym slowem sie ponizalam. jakos tak przeszlo od ostatniej ucieczki przeszlo 2 lata. Do dzis. Wstal rano i szukal zaczepki a ja nic nawet slowem sie nie odzywalam a on nagle wzial kluczyki i otwiera brame wiec wyszlam i mu powiedzialam ze jesli chcesz to odejdz ale zostaw samochod bo mialam dzis wizyte u ginekologa (bezskutecznie staramy sie o dziecko). zabral kluczyki spakowal sie i poszedl sobie. Moje slowa ostatnie brzmialy: zycze ci szczescia. Teraz jak ochlonelam boje sie ze mamusia go tak przekabaci ze nie wroci ale z drugiej strony jak moge sie tak zawsze prosic. Mysle ze on byl w szoku ze tak zareagowalam. Moze myslal ze jak zawsze bede sie plaszczyc....ale czy on wroci??? nie chcialam tego ale nie moge tak dalej zyc zeby on to na mnie wymuszal. POMOCY!!!
Obserwuj wątek
    • kol.3 Re: Mąż odszedł... do mamusi 25.03.14, 21:58
      Trudno cokolwiek powiedzieć bo nie wiadomo co co chodziło w waszych konfliktach.
      • zuzi.1 Re: Mąż odszedł... do mamusi 25.03.14, 23:17
        a nie sądzisz, że to, że nie możecie miec razem dzieci to jakiś znak ? a tak powaznie, to ile jeszcze wytrzymasz z tym niedojrzałym człowiekiem, gdy okaże się, że po raz kolejny wróci tym razem sam? To jest szarpanina a nie zycie, niech zyje z matką. Ty go nie uzdrowisz. Facet jest od niej uzależniony emocjonalnie.
        • aniya88 Re: Mąż odszedł... do mamusi 26.03.14, 09:41
          masz racje , nie raz myslalam ze Bóg nie chce nam dac dziecka bo wie ze nie bedziemy razem. Wiem ze on jest nie dojrzaly ale go kocham i nie wiem jak sobie dam rade bez niego. Na razie sie zaparlam i choc moi rodzice chca abym sie pogodzila z nim ja tego na razie nie jestem w stanie zrobic!!!
          • horpyna4 Re: Mąż odszedł... do mamusi 26.03.14, 11:03
            Kochasz go? To nie miłość, tylko jakieś chore uzależnienie. Przecież stale poniżasz się, pozwalając na takie pomiatanie Tobą przez męża i jego wulgarną mamuśkę. To zakrawa już na masochizm; powinnaś szybko iść do psychologa, bo najwidoczniej sama sobie nie radzisz.

            A w tej sytuacji staranie się o dziecko zakrawa na jakiś ponury żart - jakie życie chcesz temu dziecku stworzyć? Wiej od tego chamstwa jak najszybciej i jak najdalej.
    • jw.ow Re: Mąż odszedł... do mamusi 26.03.14, 14:46
      przypadkiem do niego nie jedź....
      • aniya88 Re: Mąż odszedł... do mamusi 26.03.14, 15:09
        Tym razem nie pojade. Niech wie ze ja tez mam jakies zdanie w tym zwiazku!!!
        • horpyna4 Re: Mąż odszedł... do mamusi 26.03.14, 17:41
          Ty naprawdę uważasz to za związek?
          • aniya88 Re: Mąż odszedł... do mamusi 26.03.14, 21:38
            no niestety ale w takim zwiazku tkwie:(
            • horpyna4 Re: Mąż odszedł... do mamusi 27.03.14, 09:03
              To nie jest związek, bo nie ma między wami więzi. Tej najważniejszej, psychicznej.

              Sypianie ze sobą to jeszcze nie związek.
    • kol.3 Re: Mąż odszedł... do mamusi 26.03.14, 22:50
      Cały opis przypomina nieco posiadanie psa, który koniecznie chce wrócić do dawnego właściciela i pod byle pretekstem urywa się ze smyczy aby śmignąć do dawnego domu.
      Chyba trzeba mu na to pozwolić.
      • aniya88 Re: Mąż odszedł... do mamusi 27.03.14, 09:49
        no to mu pozwolilam, niech idzie, ocknie sie po 40 co stracil!!!
        • zuzi.1 Re: Mąż odszedł... do mamusi 27.03.14, 14:35
          Nie sądzę, żeby się ocknął. To jest uzaleznienie psychiczne, coś co panuje nad nim. Zacznij czytac forum życie rodzinne a oczy Ci się otworzą szerzej na takie przypadki jak Twój mąz i na takie związki. To jest toksyczny związek, który nie da Ci satysfakcji i nie decyduj się broń boże na dziecko z nim, bo się pogrążysz dziewczyno. Wszyscy Ci dobrze życzymy, idź do psychologa i porozmawiaj o tym w czym tkwisz. Na maminsynka nie ma sposobu, naprawdę. Każdy psycholog Ci to powie. On jest jak na haju, ciągnie go do matki tak jak alkoholika do cwiartki alkoholu...
          • zuzi.1 Re: Mąż odszedł... do mamusi 27.03.14, 14:36
            forum.gazeta.pl/forum/f,898,Zycie_rodzinne.html
            • zuzi.1 Re: Mąż odszedł... do mamusi 27.03.14, 14:56
              przeczytaj tą książke:
              forum.gazeta.pl/forum/w,898,149209389,149235598,Re_Nie_chce_zabic_swoich_dzieci_.html
              i tą:
              "Toksyczne związki" Pia Mellody
              • aniya88 Re: Mąż odszedł... do mamusi 27.03.14, 22:10
                dzieki serdeczne, na pewno przeczytam. Dziekuje wszystkim za pomocne uwagi. Ktoś z boku innaczej to widzi. Dzieki:)
          • joanna45e Re: Mąż odszedł... do mamusi 28.03.14, 10:16
            Nie sądzę, żeby był sens ciągnięcia tego dłużej... Chyba że pójdziecie razem na terapię, ale żeby ona zadziałała, musi być też w nim wola walki o Wasze małżeństwo. Także trudna sprawa....
    • 1-patka Re: Mąż odszedł... do mamusi 01.04.14, 13:28
      Teraz najważniejsze żebyś tkwiła w swoim postanowieniu, nie jechała po niego i cierpliwie obstawała przy swoim. Szkoda że facet nie zmądrzał szczerze wątpię aby to nastąpiło
      • aniya88 Re: Mąż odszedł... do mamusi 01.04.14, 14:12
        Zadzwonil w niedziele zeby sie spotkac, jednak nie doszlismy do porozumienia. jeszcze chyba nie zmadrzal.
        • 1-patka Re: Mąż odszedł... do mamusi 02.04.14, 11:27
          no to cierpliwości, niech myśli i m podpowiada mądrzeje założę się że mamusia mu podpowiada co ma ma robić
    • vichta Re: Mąż odszedł... do mamusi 13.04.14, 12:43
      O rany Julek !! Jakbym czytala wlasna historie !! Tyle tylko, ze moj Jasio Wedrowniczek wyniosl sie do mamusi po... trzech tygodniach. A ja po niego nie pojechalam. Potem zalozyl (zalozyli) sprawe o rozwod, majac nadzieje, ze mnie wystraszy (wystrasza). Zgodzilam sie, rozwod dostalismy. A maz z tesciowa szybciutko zmienili kurs, ktory trzymaja do tej pory, czyli znow mnie kochaja :) Tzn. tesciowa mnie kocha, bo mamy slub koscielny, a eks, bo takie sa wytyczne mamy.
      Od tego czasu minelo ponad cwierc wieku, a ja nie zaluje. Teraz zartuje, ze maz zostawil mnie dla innej kobiety. Zrobil mi wielkie swinstwo, bo odszedl, ale moj zrobic jeszcze wieksze i zostac. Eksio ma juz piecdziesiatke i nadal mieszka z mamusia, a ja ukladam sobie zycie zgodnie z zyczeniem wlasnym, a nie tesciowej.
    • marciasmarcias Re: Mąż odszedł... do mamusi 16.04.14, 22:07
      WItam, jestem studentką V roku psychologii i piszę obecnie pracę poświęconą związkom małżeńskim, bardzo proszę o poświęcenie 10 minut i wypełnienie kwestionariusza. Badanie jest całkowicie anonimowe wyniki zostaną wykorzystane wyłącznie do celów naukowych. Myślę, że udzielenie szczerych odpowiedzi na pytania może okazać się przydatne do rozważań dotyczących związku i nasunąć pewne refleksje. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do udziału.

      docs.google.com/forms/d/1OFpxPdqf22cwOM0V0pFDidNfmP6SIlNZ4EmjCAtM8QA/viewform
    • brak.slow gdzie twoja godność? 17.04.14, 21:36
      gdzie twoja godność? turlam się ze smiechu dziewczyno, wybacz, ale jesteś żałosna. dawno nie czytalam tak glupiego postu. gosc wodzi cie za nos jak niepelnosprawną umysłowo.
      ON JEST CHORY zrozum to, to przemoc psychiczna co stosuje i jest calkowicie świadom tego co robi.
      Naprawde masz szczęście, bo Bóg dba, żebyś z tych ch.%jem się rozwiodła, nawet jest tak łaskawy, że do tej pory nie zaszłaś w ciążę z tą pomyłką genetyczną.
      Jak do cholery widzisz wasze zycie przy dziecku? mozesz mi odpisać?

      całowałaś go gdy krzyczał, że odchodzi? kurwa na jakiej planecie ja zyję....
      takie laski jak ty nie zmieniają się. za pare lat bedziesz pisać na innym forum "np przemoc w rodzinie", albo "rozwod, 3 dzieci i co dalej"
      Teraz masz szanse odkręcić najwiekszy błąd swojego życia i się rozwieść, a za pare lat bedziesz siedziała udupiona w gównie po uszy. a zmyć smród gówna jest cięzko.

    • moni_la Re: Mąż odszedł... do mamusi 19.04.14, 14:03
      Zachowujesz sie w taki sposób z jakiegoś powodu bo nikt normalny
      nie zakładałby takiego związku.Ani tesciowa ani synowa nie są do kochania się.
      Dwie obce kobiety kochajace tego samego faceta ale z róznica w miłości,o tym musza młode
      kobiety pamiętać.Nie wiem czy wymuszałabym na kimkolwiek by mnie lubił ale szanowałabym go za to ze urodziła mi tak wspaniałego męza ktory mnie kocha.
      Nie piszesz nic o sobie,z jakiego powodu są sprzeczki(pewnie nie o kanapki),czemu on reaguje wyjsciem z domu?jak wygląda wasza sprzeczka,moze używasz terminów które go bolą i taka jego reakcja.Moze od początku traktujesz jego rodzinę jak przysłowiowe gówno a swoją wynosisz wyżej co go moze boleć.Nie wiem,faceci to tez ludzie i wyszli ze swoich domow w ktorych panowaly jakies zasady,moze ty tego nie rozumiesz.Moze uwazasz ze teraz jest twoja własnością ?zapominasz ze on jest tez synem,bratem,kolegą i chcac wyjsc z domu pewnie chciałby jechac do matki z toba ktorej nie lubisz i dajesz mu na to dowody.Moze nie mam racji ale wiem jedno ze ja mam taką bratową ktora chciała być na świeczniku i nikt sie dla niej nie liczył.A matke moją traktowała od piewszego dnia jak powietrze.Chetnie wyciągała łape po pomoc a w zamian dawała kopy.Na szczescie to mysmy sie odizolowali od nich by bratu nie przyszedł do głowy powrót do domu.Stał się pantoflem mimo tego ze jest naukowcem ale w zwiazku kapciem.
      • laleczka2014 Re: Mąż odszedł... do mamusi 19.04.14, 15:44
        Wiesz Moni,to tez nie jest wyjscie z sytuacji,izolacja.
        Przeciez brat to nie niewolnik ze ktos uzurpuje sobie prawo do własności
        i on decyduje i pokazuje ścieżkę po której partner moze się poruszać.
        A jak już partner się wkurzy bo przeciez faceci są bardzo różni to trzeba go udobruchac,całowąc by nie odszedł,nie zostawił.Gdzie ten facet ma wrócić jak nie do rodziców? się pytam.Gdzie kazda z nas by poszła gdyby nie chciała być z partnerem?do matki,wiadomo i nikt wtedy nie nazywałby jej mamicórką,to byłoby naturalne.Natomiast facet szanujący swoją rodzine i okazujący to wszem i wobec jest traktowany jak uzależniony od niej i trzeba przeciąc pępowinę.To jest straszne jak sie czyta o tych zabiegach młodych bab.Może autorce wątku na tym zależy i trafiła nie na kapcia, prawdziwego faceta.
        • zuzi.1 Re: Mąż odszedł... do mamusi 19.04.14, 17:47
          vrota.pl/2014/04/nadopiekunczosc-matki-to-nie-milosc-a-egoizm/
          • laleczka2014 Re: Mąż odszedł... do mamusi 19.04.14, 19:16
            zuzi,a moze by tak coś z życia wzięte,bo artykuły sa pisane przez osoby a,najczesciej grupę kobiet ktore to uważąją ze matka męza to wróg a moja mąż lubi bo jest jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna.
            Jestem w związku kupę lat,jak w kazdym bywaja sprzeczki ale kazde z nas od pierwszych dni razem wiedziało czego oczekuje w związku.Z rodzicam partnera sie nie pobieramy ale wchodzimy w tę rodzinę i musimy dla dobra związku,potomstwa zachować się.Chcesz by ktos szanował twoją rodzinę i ciebie ,uszanuj jego i jego rodziców,nawet gdybyś miała jakieś ale.Wtedy rozmawiamy wprost i argumentujemy ale nie wykazujemy niechęci czy tez wrogości.To nie przyniesie nic dobrego.
            Autorka nie ma dzieci i na szczescie Bog chyba wie ze to nie byłby dobry dar dla niej.
            Oboje nie dorosli do małzeństwa.Ona chciałaby miec męza na wyłacznośc i nie potrafi otworzyc sie i powiedziec co ją boli.A może boli ich obojga,tylko mąz nie nie ma forum młodych żonkisi.
            • rhaenys Re: Mąż odszedł... do mamusi 19.04.14, 19:36
              Ja na Twoim miejscu porozmawiałabym z mężem przy obecności teściowej i powiedziała co Cię boli, jeżeli by to nie pomogło to odeszłabym. Dziewczyno jesteś młoda i na pewno nie stworzona, żeby się przedkilmokwiek płaszczyć! Weź swoje życie w swoje ręce dopóki nie ma dzieci, bo na pewno wyobrażasz sobie jakie cyrki by Ci robiono gdyby były. Zasługujesz na szacunek, a nie poniżenie.
              • aniya88 Re: Mąż odszedł... do mamusi 20.04.14, 12:16
                witajcie, dawno tu nie zagladalam a dlatego ze u mnie duzo sie dzieje. Doszlismy do porozumienia z męzem. Poszlismy do terapeuty. Bardzo duzo zrozumialam. We mnie tez byl problem i to duzy. Na wiele spraw otworzyly mi sie oczy. tak jak chyba lalaeczka napisala bylam egoistką, chcialam go miec na wylacznosc. Teraz tez czasem mi cos przeszkadza np telefony od mamusi... ale staram sie z tym walczyc nawet dzis sie wybieramy do tesciow na obiad. Nadal ich nie lubie ale staram sie szanowac bo widze jak to frajde robi mojemu mezowi. Widze jego szczescie w jego oczach jak widzi moje postepy.Bardzo dużo daly mi te spotkania u terapeuty. POLECAM. Mąż tez sie zmienil widze ze on tez nabral dystansu. Widzi w czym mi robil krzywde psychiczna. tez z tym walczy. Na ta chwile nie staramy sie o dzidzie. Poczekamy az sie "wyleczymy" :) dziekuje za wszystkie rady. Dla mnie byly bardzo cenne. pozdrawiam
                • laleczka2014 Re: Mąż odszedł... do mamusi 20.04.14, 13:03
                  aniya,ja mam watpliwości do twojej terapii,to nie choroba to twoj charakter i nikt i nic tego nie zmieni.Jesli stać cie na to żeby udawać rodzinośc to nie powiesz mi że jest to normalne.Dla mnie osobiscie byłoby frajdą gdybym mogła usiąść z mamą męża i powiedzieć co mnie boli,zdobyć się na szczerość.Tak bym zrobiła,nienawidzę kłamstwa i fałszywych ludzi a tym bardziej zakłamania,jedząc obiadek u teściowej stwierdzając ze jej nie lubię.To jest chore i podłe,terapeuta ci napewno w tym nie pomoże,okłamujesz siebie i kogoś kto ci ufa, Męża.
                  Nie widzę by twoj związek przetrwał,wczesniej czy pózniej to sie rozleci.
                  A móze ta twoja teściowa ma nosa co do ciebie i stąd te nieporozumienia,ona tez jest kobietą i czuje twoja niechęć.
                  • ortolann Re: Mąż odszedł... do mamusi 05.05.14, 19:26
                    Laleczko, weź przeczytaj tę historię jeszcze raz, a potem jeszcze raz, a potem jeszcze raz. A potem kilka razy swój post.
                    Nie masz prawa tak się odzywać do drugiego człowieka, jak jedziesz po tej dziewczynie. Ani jej nie znasz, sytuację znasz tylko z opisu i obrzucasz takimi słowami, takimi diagnozami i zarzutami, że przykro czytać. To świadczy źle o Tobie i Twojej kulturze.
                    A co do samej historii: ja tu widzę dwoje ludzi, którzy chcą się zrozumieć. I mimo wszystkich przeciwności, na jakie trafili, to dobrze im to wróży. I trzeba im życzyć im szczęścia, powodzenia i spełnienia ich marzeń.
                    • laleczka2014 Re: Mąż odszedł... do mamusi 07.05.14, 19:36
                      Kobieto,jestes ostatnią osobą która mogłaby kogokolwiek uczyć kultury.
                      Jestem realistką,to Ty poczytaj może naście razy post autorki a pózniej zabieraj głos.
                      Ludzie boją się prawdy a moje odczucia są takie jakie są.Nienawidzę zakłamanych
                      i walę prosto z mostu co nie znaczy że komuś żle życzę.Temu związkowi przy takim zakłamaniu nie rokuję szczęscia.
                      Ludzie w związku to nie są niewolnicy.Muszą ze sobą uczciwie rozmawiać
                      Jak się kogoś nie lubi to się mowi o tym a nie bawi się w gierki i robi sztuczne minki by zadowolic partnera.Taka osoba jest wredna..To typowe dla niektórych kobiet,dla mnie NIE.
                      • ortolann Re: Mąż odszedł... do mamusi 07.05.14, 21:36
                        Faktycznie zaleta: pod pozorem prawdomówności wygadywać dosadne, wulgarne domysły.
                        Lepiej się opanować i policzyć do trzech zanim coś się z siebie wypluje.
                        Pozdrawiam.
                        • laleczka2014 Re: Mąż odszedł... do mamusi 07.05.14, 21:47
                          WULGARNE? bu ha ha ha.Może Ty naprawdę nie umiesz czytać ze zrozumieniem.A może nie znasz znaczenia tego słowa bo używasz go jak papieru toaletowego.
                          Widzisz najlepszą obroną jest atak,jeśli nie ma się nic mądrego do powiedzenia to się pluje jadem.
                          Nawet sama autorka tekstu przyznała że poczuwa się do winy gdyż chciała mieć męża na wyłączność. A Ty chcesz się bawić w "adwokata diabła"???Przepraszam ,ale trudno nie jest zrozumieć Twoich intencji.
    • barbasia017 Re: Mąż odszedł... do mamusi 09.05.14, 16:01
      aniya88 napisał(a):

      Moja teściowa
      > powiedziala mu ze jak bede kiedys w ciazy to zeby zrobil testy DNA czy to jego
      > dziecko bo ja jestem kur...

      Czyli matka się asekuruje ( czyżby wiedziała o bezpłodnosci syna?). Wylazło z niej całe chamstwo, brak kultury. Też bym nie chciała takiej teściowej znac.
      Mąż jest manipulantem. Po jakiego grzyba poszłaś na jakąś terapię? Przydałoby się badanie wariografem: jesteś mężu bezpłodny, tak czy nie. Te gierki z odchodzeniem mógłby sobie wówczas chłop darowac, a tobie nie marnowac życia.

      Po ślubie trudno jest się przestawic na nowe tory, zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Źle się dzieje, więc jak każdy, szuka oparcia w rodzinie. Dlatego nie dziwi mnie, że mężczyzna wraca do domu rodzinnego ( a gdzie ma isc, do hotelu?).
      Niekiedy kobiety naprawdę przesadzają. Ona do swojej mamusi codziennie dzwoni, mąż do swojej raz w tygodniu nie może. Ona chciałaby odwiedzac mamę w każdą niedzielę, a mąż powinien raz w roku. Należy zachowac jakąs zdrową równowagę.

      Laleczka też ma jakies dziwne podejście. Gdybym nie trawiła synowej, miałabym się zmuszac do wizyt? A w imię czego mam obcowac z kimś, kto mi ubliża ( jak ta opisywana teściowa), nie szanuje mnie, pogardza mną.

      Teściowa wyzywa synową, traktuje w skandaliczny sposób, a ona ma jej składac wizyty? Chore! To tak jak z tym poglądem, że dla dobra dziecka męczę się z pijakiem i przemocowcem.


Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka