judytaa0
01.05.12, 11:30
Tylko proszę nie krzyczeć :) Mianowicie historia jest następująca. Mam w tej chwili szczeniaka 5,5 miesiąca Syberiana Husky. Nie jest to dla mnie nowum bo poprzednio miałam psa tej rasy 9 lat. Pies zachorował nagle i odszedł :( Bardzo po tym cierpiałam. Dosyć szybko wzięłam drugiego psa, chciałam szczeniaka tej samej rasy, była to wydawało się przemyślana decyzja. Niestety z czasem okazało się że mnie to trochę przerosło. Nie wzięłam pod uwagę wielu czynników a psa wzięłam pod dużym wpływem emocji - jest bardzo podobny do mojego poprzedniego. Przy poprzednim psie była zupełnie inna sytuacja, mieszkałam z rodzicami i rodzeństwem, było nas w domu 4, wiadomo większe stado dla psa, dzielenie się obowiązkami, poza tym od 1 roku pies wychowywał się z kotem :) Generalnie nie odczuwałam wtedy jakiegoś ogromnego obciążenia, jedno z rodziców było na rencie, zawsze ktoś był w domu. Z poprzednim psem biegałam też przez 4 lata w zaprzęgu :) Było całkiem fajnie. Jak pies miał 2 lata zamieszkałam sama. Ale jakoś jedyny problem jaki z nim miałam to niszczenie w domu - oj zjadła sporo :) Jak miał 3 lata znacznie się uspokoił.
W tej chwili z powodu szczeniaka mam sporo problemów :( Co ciekawe pies zostawiony w ogóle nie niszczy! Jakiś taki ewenement :) To na plus. Ale mam poważny problem jak rozładować energię u tego psa, nie mam z nim gdzie chodzić, biegać, nie ma tu wody itp, jest osiedle z zielenią, pies chodzi tymi samymi ścieżkami , nie mogę jej za bardzo spuszczać więc nie ma okazji do wybiegania się - jest to bardzo niedobre dla tej rasy. Aby psa gdziekolwiek wybiegać to jest cała wyprawa - muszę pojechać samochodem trochę km. Do lasu się boję bo jest dużo kleszczy (babeszioza!). W efekcie pies mi w domu nie daje spokoju, przynosi zabawki, zaczepia, próbuje biegać. Ja jestem dużo w domu bo pracuję w domu, ale pies mi zajmuje dużo czasu i widzę efekty - opóźnienia w pracy, nie wyrabiam się.. Czasami nie mogę spokojnie popracować, pies mi potrafi wskakiwać na kolana, podgryzać, poza tym jest mi jej szkoda. Kolejna sprawa to syf w domu, pies brudzi ogromnie! Praktycznie musaiała bym codziennie sprzątać ze zmywaniem podłogi ale nie mam na to czasu. Poza tym sprzątanie to jest gehenna bo pies mi biega za i gryzie odkurzacz, podgryza mopa..
Kolejny problem wyjścia z domu. Nie mogę szczeniaka zostawić na 12 godzin i w efekcie jak chcę gdzieś pojechać np teraz w majówkę to muszę zostawić psa z opiekunką i odpalić jej kasę, albo szukać hotelu dla psów i też odpalić kasę, i jeszcze się denerwować czy dobrze się nią zajmują.
Na razie jest za mała aby ją podpiąć do zaprzęgu - to dopiero na jesieni. Ale mam realny problem ze znalezieniem chętnego działającego klubu zaprzęgowego. Poza tym przy tych upałach pies nie może biegać i się wściekać na zewnątrz.
Myślałam o tym aby wziąć drugiego psa ale to chyba głupi pomysł - 2 razy więcej obowiązków, więcej kasy na utrzymanie. Myślałam o tym że 2 psy nie będą się tak nudzić i będa się lepiej chowac.
Nie wiem, jakoś mam wrażenie że nie jestem w stanie mojemu psu zapewnić szczęliwego życia :( Jest do mnie przywiązana a ja do niej ale zaczęłam myśleć czy nie znaleźć jej innego domu. Takiego z ogrodem za murem, z kojcem na zewnątrz, u ludzi którzy zajmują się sportem zaprzęgowym i mają jakieś stadko. Gdzie pies będzie w swoim stadzie, gdzie będzie biegać w zaprzęgu, chodzić na łąki, nad wodę a nie tylko siedzieć w bloku i 3 spacery dziennie. Ehhh.
Nie wiem co robić, poradzcie? Jestem tym wszystkim zmęczona.