noemi_kh
12.05.05, 10:17
Mam straaszny problem z moją 7 mies. suczką. Jest dość bystra, szybko
nauczyła sie podstawowych komend, nie było problemu z załatwianiem się, ale
za nic, ale to ZA NIC nie przychodzi na zawołanie jak ją spuszczam ze smyczy,
no nie ma bata. To dla mnie straszny kłopot. Ilez to razy spóźniłam się do
pracy czy na zajęcia, bo godzinami usiłowałam ją złapać.
Mam fajną książkę ale jedyne rady jakie znalazłam, to żeby na 30-metrowej
smyczy uczuć pieska przychodzenia, a dopiero go z niej spuścić. Problem w
tym, że takiej smyczy nie mam i nie bardzo mi ''leży'' kupowanie (kosztuje
sporo, a tak naprawdę nikt mi nieczego nie zagwarantuje), a poza tym ta
smycz, która ma też jest długa i na smyczy sunia podchodzi kiedy każę.
Druga sprawa to wieczne ciągnięcie za smycz- muszę na nią sporo się
nakrzyczeć żeby szła normalnie, ale to działa tylko kilka minut- nie ma mowy,
żebym brała ja ze sobą np. na zakupy, bo po powrocie mam ręce do kostek- ona
jest bardzo silna (mama: husky, tatuś: wilczurek:)). Zawoidły książkowe
metody, a na szkolenie nigdy mnie nie będzie stać... CO robić??
Dodam, że suczka jest płochliwa i jak na nia krzyczę mam wrażenie, że ona w
ogóle nie wie o co mi chodzi...
Przepraszam, że tak długo sie rozpisałam, ale strasznie kocham mojego pieska,
nie chciałabym musieć go oddawać, a mąż powiedział, że nie ma zamaru męczyć
sie z nieułożonym psem całe jego psie życie... POMÓŻCIE!!!