ora-wa
23.09.13, 07:40
Piszę do tych, którzy wybierają się na Dominikanę. Historia mam nadzieję będzie przestrogą dla innych, którzy chcą spędzić aktywnie pobyt na Dominikanie wybierając się na rozmaite atrakcje.
Byliśmy z żoną w hotelu Barcelo - czy go polecam to już inna sprawa - słaba plaża w porównaniu do np ocidentala, który mieliśmy do wyboru. Bardzo zależało nam na wycieczce na Saonę. Troszkę szukaliśmy, żeby na nią się wybrać za jakąś rozsądną kwotę. Po rozpoznaniu przedziałów cenowych postanowiliśmy popytać również na plaży - no i znalazł się koleś, który ze swoim mini segregatorkiem zaproponował nam za 120 USD fajną wersję Saony. Długo z nim gadaliśmy i wydał nam się ok, wpłaciliśmy zaliczkę, koleś wypisał nam jakiś świstek, a resztę mieliśmy zapłacić przed wsiadaniem do autobusu, który po nas miał przyjechać. Dwa dni później stawiliśmy się rano na recepcji, gdzie zgodnie z ustaleniami przyjechał po nas bus, pan, który nas zawołał przyjął resztę kasy no i ruszyliśmy na naszą wymarzoną wyspę. Po drodze odbieraliśmy jeszcze kilka osób z innych hoteli, a potem ruszyliśmy na autostradę. W międzyczasie pani opowiadała coś o Dominikanie. po kilkudzisięciu minutach zjeżdżając z autostrady zatrzymuje nas Policja, a dokładnie Politur, która jest podobno policją turystyczną. Około 20 minut trawła rozmowa pani z policjantem po czym kazano nam wszystkim wysiąść i poinformowano, że wycieczka zostaje odwołana. Pani tłumaczyła się, że to pomyłka i zaraz będzie wszystko OK, ale sprawa się przedłużała a goście z policji nie odpuszczali. Jak się okazało firma, która nam sprzedała wycieczkę nie miała koncesji na działalność turystyczną. Było bardzo nieprzyjemnie bo niektórzy wycieczkowicze nie wytrzymywali emocjonalnie - krzyki, przekleństwa i przepychanki. W międzyczasie przyjechał drugi radiowóz, żeby opdanować sytuację. Po dłuższej rozmowie dowiedzieliśmy się, że nasza ukochana firma od plażowego sprzedawcy to tak zwany pirat turystyczny. Poinformowano nas, że każda firma zajmująca się wycieczkami musi mieć koncesję i ubezpieczenie, a przy kupowaniu wycieczki powinniśmy dostać VAUCHER i jak go nie mamy to musimy wracać na własną rękę spowrotem do hotelu. To jeszcze bardziej rozłościło niektórych, żadali zworu kasy i po kolejnej przepychance kierowca uprosił, że wszystkich odwiezie do hoteli. Panią przewodniczkę zabrała policja - jak odjeżdzaliśmy to wsadzali ją do radiowozu jak przestępcę.
W efekcie ani kasy - ani Saony. Po przyjeździe do hotelu poszliśmy na plażę żeby odszukać naszego sprzedawcę, ale ni huhu. W hotelu doradzono nam, żeby zgłosić sprawę na policję, ale następnego dnia wylatywaliśmy i stwierdziliśmy, że lepiej spędzic miło resztę dnia niż włóczyć się po komisariatach.
Dlatego jeśli wybieracie się na Dominikanę i będziecie chcieli pojechać na wycieczkę poproście aby osoba sprzedająca pokazała wam kopię koncesji i ubezpieczenia i koniecznie żądajcie wypisania VAUCHERA na którym jest nazwa firmy i adres.
Suma sumarum i tak wszystkim polecam ten kraj z białymi piaszczystymi plażami z palmami.
Maciek