driver_marcin77
13.11.16, 11:12
Ciągle czytam w necie, ze kobiety czyhają na forsę od swoich facetów, że czyszczą im konta i naciągaja na róże soje zachcianki. Moja żona nie chce korzystać z zarobionych przez ze mnie pieniędzy. Od zawsze mamy oddzielne konta, tak zostało jeszcze z czasów narzeczeńskich. Żona ma hasło do obsługi internetowej mojego konta i może sobie przelewać forsę, oczywiście w rozsądnych granicach, ale tego nie robi.Ona pracuje w biurze, zarabia 1500 zł, czasami parę stówek dorobi zleceniami. Ze swoich zarobków żona robi opłaty, zakupy do lodówki, coś tam dziecku kupi. Jesteśmy osiem lat po ślubie. Kiedyś mi to odpowiadało, bo na moim koncie szybko rosły sumy i mogliśmy się czegoś dorobić, a ja nie musiałem się martwić, że zabraknie mi kasy, że żona niespodziewanie zrobi jakieś internentowe zakupy i zapłaci moimi pieniędzmi. Teraz wiedzie nam już trochę lepiej, niż kiedyś, ale nadal ona finansuje domowe sprawy. Twierdzi, że chce być niezależna finansowo, że najlepiej się czuje, gdy dysponuje swoją wypłatą. Ostatnio kazałem jej zapłącić za jej auto OC z mojego konta, ale ona uparcie zapłaciła ze swojego. Wkurzyłem się, bo jak ja znam, o za miesiąc będzie biadolić, że nie ma za co swiąt urządzić, że znajome się wystroją, a ona znowu w starej kurtce i w starych butach zimę przechodzi. No własnie. Moja żona byle jak się ubiera w ciucholandzie, bo tam najtaniej. Włosy sama farbuje, paznokcie maluje sama tylko wtedy, gdy wychodzimy na jakąś imprezę, wesele. Nie pamietam, żeby poszła kiedyś do kosmetyczki, do fryzjera raz na rok, grzywkę sama obcina. Jak już musi jakiś ciuch kupić albo buty, to najtańsze jakie znajdzie, w najtańszych sklepach. Chodzi potem w takich rozdeptanych butach i zmechaconych sweterkach, bo twierdzi, ze tylko na takie ją stać. Aż mi nieraz wstyd przed znajomymi i rodziną. Jak mówię, że wypłata mi wpłyneła na konto, to ona na to, żebym się nie chwalił i ze to niesprawiedliwe, bo ja zarabiam 3 razy tyle co ona. Mówię jej zeby sobie wzięła z mojego konta to odpowiada, że jak będzie musiała to weźmie, ale na razie jej wystarczy. Jest cholernie chonorowa, kiedyś w złości coś tam wykrzyczałem, że ona mało zarabia, że ja zarobiłem na dom i samochody, a ona to ciągle pamieta i mi wypomina. Kumple mi nie wierzą, że mam taką zonę, ze takie kobiety istnieją, chcieliby się zamienić, nie rozumią mojego problemu. Podziwiają, że kobieta za niewielkie pieniądze potrafi sama dom utrzymać, że się dorobiliśmy bez kredytów, a ja zamiast się cieszyć, to się wkurzam. Co o tym myślicie? czy ktoś ma jeszcze taką dziwną żonę?