marek-watch
24.05.11, 14:12
Za każdym razem kiedy podróżuję po świecie potwierdza się stara zasada, że wyjazdy kształcą. Uczą nie tylko innych kultur, zachowań, religii, ale również otwierają oczy na rzeczy tak oczywiste, że nieraz trudno uwierzyć, że w Polsce nie słychać o nich zupełnie.
Takim właśnie mini szokiem braku informacji, była podróż do Japonii. Kraj piękny, egzotyczny, pełen kolorów i tajemniczości – to jednak wie prawie każdy z książek czy filmów. Można się więc na takie doznania wewnętrznie przygotować i tylko naocznie przekonać, że całe to piękno istnieje naprawdę.
Pomijając więc aspekty duchowe i krajoznawcze zaszokowały mnie 2 rzeczy bardzo przyziemne – brak toaletowego papieru i urządzenie, które jest w niemal każdej toalecie – biobidet.
Japończycy to naród bardzo praktyczny i bardzo „czysty”. Jak więc to możliwe, że nie używają oni papieru toaletowego? To właśnie ta przyziemna niby rzecz zadziwiła mnie mocno i uświadomiła jak daleko jesteśmy w tej dziedzinie – my europejczycy, którzy szczycimy się osiągnięciami w tak wielu innych obszarach i… nadal używamy papieru toaletowego jako narzędzia do utrzymania higieny osobistej na „wysokim poziomie”…
Ponieważ, dla mnie był to mini szok informacyjny, stąd postanowiłem napisać o nim tak, aby nie był to temat zupełnie nieznany u nas w kraju, przyczyniając się chociaż w niewielkim stopniu do poprawy stylu naszego życia.
Urządzenie biobidet (potocznie w słownictwie anglojęzycznym zwany washlet) to nic innego jak proste (genialne jednocześnie!) urządzenie, które zamontowane na zwykłej misce sedesowej służy jako elektroniczny bidet.
Tutaj muszę nieco sprawę uściślić – biobidet to nie jest urządzenie przeznaczone tylko dla kobiet! Japońskie rozwiązanie posiada zazwyczaj 2 podstawowe programy mycia (zdarza się, że i więcej np. lewatywa!): jeden z przeznaczeniem dla kobiet, a drugi dla wszystkich pozostałych. Używa się go za każdym razem, kiedy korzysta się z toalety, a działanie jest tak oczywiste, że aż dziwne, że europejczycy tego nie wymyśli

.
Przy naciśnięciu przycisku na programatorze (pismo obrazkowe), uruchamia się dysza myjąca naszą tylną część ciała. Po ok. minucie nasze ciało jest idealnie czyste i wystarczy wtedy wcisnąć przycisk „suszenie”. Okazuje się że bez papieru toaletowego i używania naszych rąk, jesteśmy czyści tak, jak byśmy wyszli z porannego prysznica!
I to jest moje największe odkrycie z podróży do kraju kwitnącej wiśni!
Marek