sieczu5
18.03.08, 12:42
Dzisiaj po raz pierwszy wybralem sie do czeskiego lekarza. Oczekiwalem wysokiego poziomu i kompetencji. Niestety, to co zobaczylem przeroslo moje najgorsze oczekiwania. Jak zwykle dostanie mi sie, ze nienawidze Czechow, lecz przeciez nie moge czarnego nazywac bialym.
Najpierw musialem znalezc lekarza, co okazalo sie bardzo trudnym zadaniem. Odsylali mnie od jednego do drugiego, bo od tego roku nigdzie nie chca przyjmowac zagranicznych studentow, bo to skomplikowane jesli chodzi o formalnosci.
Wreszcie przyjeto mnie w przychodni "Zahradnikova". Lekarka u ktorej bylem byla, delikatnie mowiac, roztrzepana i mam obawy co do jej stanu zdrowia. Czegos takiego sie nie spodziewalem. Piszac diagnoze zrobila wiecej bledow ortograficznych niz ja robilem na drugim roku studiow jezyka czeskiego.
Pacjentka, ktora byla przede mna (ladna, mloda kobieta) rowniez miala podobne zdanie jak ja na temat tej lekarki. Dostalem skierowanie do lekarza specjalisty. Najpierw siostra, ktora rejestrowala nie wiedziala czy moge zostac przyjety z moim ubezpieczeniem. Po godzinie wraz z lekarka zdecydowaly, ze tak. Na czwartek zapisaly mi bardzo bolesne badanie, ktore wedlug mnie w ogole nie jest uzasadnione. Zadnej rozmowy, wywiadu - nic.
Mozecie jak zwykle mnie wyzywac, ale naprawde nie spodziewalem sie czego takiego. Dodatkowo w aptece przy realizacji recepty wszyscy sie nasmiewali z babć, które albo chciały wziąć leki bez kolejki albo nie wiedziały czego chcą.
Mialem wrazenie, ze jestem w wariatkowie i zaluje, ze poszedlem do czeskiego lekarza.