ajaksiowa 09.02.21, 12:15 Mam na myśli Wrony i Gołębie,nie stać mnie na gotowce,więc żeby było dobrze(dla nich)i tanio😌😌 Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
nukula4 Re: Dokarmianie dużych ptaków 09.02.21, 15:00 Ja całe lato zbieram chleb, kroję na kromki i suszę. Wysuszony zbieram w worki plastikowe. Na jesieni kiedy przychodzi sezon dokarmiania, na wschodzie już od października a na zachodzie od listopada - moczę i wysypuję, po worku dla wron, gawronowi kawek. Gołębie mają właścicieli niech do nich wracają albo niech se radzą same.To wredna konkurencja dla innych zwierząt. Podobno nie można karmić gdy jest mróz ale nawet w zimie są dni plusowe i miejsca plusowe np. nad rurami ciepłowniczymi, Odpowiedz Link
dar61 Dokarmianie głodowe 07.03.21, 20:24 Karma głównie skomponowana z pieczywa ... suchego to zimą żadna karma dla ptaków. Każdy ptak zimą miałby ochotę na coś TŁUSTEGO, kalorycznego. Każdy z ziarnojadów chętnie wraża dziób w słoninę [czyli padlinę] czy łój. Jeśli są dla mazurków dostępne nasiona lokalne, gardzi padliną. A tak w ogóle, warto się przyzwyczajać, że zima to czas selekcji i umierania. Ptaki się próbują dostosowywać - kiedyś i zimą mogły znaleźć wokół siedzib ludzi i zwierząt gospodarskich zimowe odpadki - ostatnio (od kilku dekad) w niektórych państwach pojemniki z odpadami są dla nich niedostępne. Odchody bydła etc. są zgarniane in situ i też im spod dzioba znikają - wraca stan równowagi i zimowych odlotów/ przesiedleń w strefy niezamarzające. A że chętni do karmienia ptactwa zimą jęczą i nadal cierpią? Cóż, oni też muszą dostrzec pewne reguły w dziczy i na nowo je zrozumieć. Dygresje co do zimowego dokarmiania zwierząt dzikich, nie ptaków, przez np. myśliwych to także niezbyt rozumiana - nie są to zwierzęta leśne, raczej ich miejscem żerowania jest tzw. ekoton leśny, obrzeża łąk, a do lasów zostały wtłoczone jako w miejsca, gdzie są mniej płoszone. W lesie dla nich zimą karmy mało, nawet poza zimą na żer wychodzą właśnie w ekoton. A po co właściwie myśliwi karmią zimą? Bo mają stan zwierzyny nawet latem ponad stan (pojemność łowisk, jak to zwą), przegęszczony - wie o tym każdy rolnik, sadownik i ogrodnik. Jak ich, myśliwych, wilk zastąpi, zejdzie stan dzikiej zwierzyny do normy. Co kiedyś regulowało stan ptaków? Czy tylko ptak drapieżny i penetrujące gniazda zwierzęta? Nie - regulatorem była właśnie zima, czyli stan zasobu karmy. Człowiek myśli, że coś tu zmieni? Nie. Nie zmieni. Ca capo al fine. Odpowiedz Link
palczak.madagaskarski Re: Dokarmianie dużych ptaków 09.02.21, 21:19 Nie musisz dokarmiać w ogóle Dokarmianie to głównie przyjemność dla nas, dla ptaków lepszą pomocą jest dbanie o naturalne "stołówki", miejsca schronienia i odpoczynku. A obserwować można również poza karmnikiem Jeśli jednak jesteś zdecydowana na karmienie, to może znajdziesz jakieś inspiracje tu: mto-kr.pl/dokarmianie-ptakow-zima/ Ogólne zasady są takie, żeby jedzenie było maksymalnie nieprzetworzone, niesolone, nie karmimy chlebem i doprawionymi resztkami ze stołu. nukula, chyba ci się pomyliło - karmić się nie poleca, jeśli nie ma mrozu ani trudnych warunków, tak że ptaki same mogą zdobyć pozywienie. A jeśli już się zacznie, to nie należy przestawać w środku zimy, a już szczególnie jeśli jest mróz. Odpowiedz Link
ajaksiowa Re: Dokarmianie dużych ptaków 10.02.21, 06:50 Dzięki palczaku,czy kasze i ryż muszą być ugotowane?😔 Odpowiedz Link
palczak.madagaskarski Re: Dokarmianie dużych ptaków 10.02.21, 12:33 Nie dokarmiam, więc nie dowiadywałam się jakoś bardzo w temacie. Biorąc pod uwagę, że ziarnojady naturalnie jedzą "surowe" ziarno, to nie wydaje mi się, zeby gotowanie było konieczne, szczególnie że gotowanemu łatwiej w mróz zamarznąć na kamień, ale doczytaj na ornotologicznych stronach może. Na pewno jeśli gotować, to bez soli, tak jak pisałam Odpowiedz Link
nukula4 Re: Dokarmianie dużych ptaków 11.02.21, 09:28 Oczywiście najłatwiej jest niedokarmiać i na to można mieć tysiące argumentów ktorych nie przytoczę bo je doskonale znacie. ja powiem jedno najbardziej szkodzi GŁÓD a z tym nie ma problemu Każde zwierzę zwłaszcza stałocieplne i małe jest na każdym kroku narażone na śmierć z głodu i braku wody! W lecie są problemy a szczególne są w zimie. Obecnie przewagę propagandową mają ci co są przeciwni dokarmianiu - natura, ewolucja i anielskie skrzydła itp. To wszystko propaganda kościelna (jak można karmić ptaki skoro skoro głodują dzieci) i myśliwych (ptaki gromadzą się w mieście a tam w zasadzie strzelać nie wolno). Nie dacie pokarmu to ptaki zdechną albo pójdą na śmietnik gdzie będą jadły coś co jest spleśniale, zatrute itp. Człowiek więcej morduje niż pomaga. W tym roku u mnie nie ma żadnych sikorek - myślicie,żze się obraziły? Odpowiedz Link
palczak.madagaskarski Re: Dokarmianie dużych ptaków 11.02.21, 11:04 nukula4 toś wyskoczył z tym kościołem... Z myśliwymi w sumie też, akurat od nich przykładu w dokarmianiu brać nie warto. A jak masz karmić namoczonym chlebem, to lepiej nie karmić wcale. Odpowiedz Link
nukula4 Re: Dokarmianie dużych ptaków 13.02.21, 09:17 Dziś znowu art. - nie dokarmiać chlebem - dlaczego? Może coś konkretnego jest ale nie jestem prenumeratorem więc nie mogę przeczytać całości ale powiem, że jem chleb, ja i cała moja rodzina. Oczywiście wolałbym pomarańcze, pomidory ogórki i co tam dostępne z zieleniny ale mnie nie stać na tyle ile bym chciał. Rząd wyznacza płace a pracodawcy i tak robią co chcą. Jaka jest LD50 dla chleba, kto to zbadał, jak przebiegały doświadczenia? proszę o konkrety. Mój znajomy jadł ogórki i urodziło mi dziecko z Downem. Może lepiej, zamiast podawać opinie zadbać o środowisko bez kancerotwórczej chemii? Odpowiedz Link
palczak.madagaskarski Re: Dokarmianie dużych ptaków 10.03.21, 10:57 Serio chleb jest głównym składnikiem twojego pożywienia? To chyba przemyślałabym dietę. Odpowiedz Link
nukula4 Re: Dokarmianie dużych ptaków 10.03.21, 11:36 Tak, a gdy nie mam chleba jem ciastka! (przepis z końca XVIII wieku). Polecam. Odpowiedz Link
dar61 Skarmianie ciastkami 15.03.21, 23:56 Z tym końcem XVIII wieku to nie do końca prawda: quotepark.com/pl/cytaty/365366-maria-leszczynska-nie-maja-chleba-to-niech-jedza-ciastka/ Odpowiedz Link
nukula4 Re: Skarmianie ciastkami 16.03.21, 07:59 10 letnia dziewczynka z dworu austriackiego pewnie jadła kajzerki! i ciastka - były zawsze. Nawet jeśli to Leszczyńska to nie zmienia DUCHA wypowiedzi. Ale chyba bardzo zboczyliśmy od tematu ornito... Odpowiedz Link
dar61 Przekarmianie pączkami 16.03.21, 13:06 '...zboczyliśmy od tematu ornito...' No bo jeśli z kolei wątkozakładcy się boczą... **** Świeżynki z mej dolinki: Oczyszczone w końcu stycznia [ciepławego] budki, naprawione ptaszki mają budek 2 daszki*, ale nie zaglądają do nich doroczne nasze kląskawki** (choć latają ich zeszłoroczni lokatorzy w okolicy) - czyżby zima nie powiedziała jeszcze swego ostatniego słowa? */ Linoleum [len+kreda+oleum] wyskakujące spod papiaków zastąpiliśwa śliczną wersją ze ścinków bitumicznej papodachówki. Może już zalatuje bitumem za dużo, chociaż słońce nie grzeje i nie wyparowywuje? **/ Zeszłoroczne pokłady gniazd wróblich miały tylko jeden pokład gniazd, dwa lata temu wbite 2-3, aż pod sufit. Czyżby Wasze tu biadolenia o niedoborze wróbli sprawdziły się i na mych Kresach Zachodnich? Oby nie. PS Już jest u nas kos, na razie samotny, a bociana ni śladu. Coś nam się nie sprawdza z bocianimi doniesieniami Nasz Sprawozdawca znad jeziora Genezaret... PS2 Czas by naprawić znów dziury w nadrzewnej siatce przeciwszpaczej, choć kot od sąsiadów wiernie pod nią warował łońskiego roku... PS3 Co by tu zrobić z tym kromkami chleba, jakie porzucił jakiś przechodzień [kompletny bochenek!] na trawniku miejskim akurat na rogu naszej posesji... Chyba znów pokruszę w woreczku z nich sucharki i sypnę tak gdzieś w kwietniu na daszek altano-komórki... Odpowiedz Link
nukula4 Re: Przekarmianie pączkami 16.03.21, 15:10 odp. PS3 Z mojej praktyki chleba już nie będą jadły. Jeżeli nie spleśniały to pokrój i wysusz - do późnej jesieni czekaj. Odpowiedz Link
dar61 Uwróblanie daszkami 18.03.21, 15:41 '...chleba już nie będą jadły [...] do późnej jesieni czekaj...' Okruchy sypałem na daszek już wiele razy w środku lata - wyjadały je właśnie wróble małolaty i gołębie gruchające na słupie cały rok bez mała. Całe stada wróbląt świeżaków kąpią się grupowo u nas na grządkach w suchej czasem latem w upały glebie. Jedyny kłopot był w deszcze - stawiamy nad karmą jakąś konstrukcję daszka a' la karmnik. Na ten daszek rzucam wszystkie znaleziska kuszące ptaki, np. poczwarki, larwy rolnic i obtrącane masowo z kwitnących kępek kokoryczy - znikają skoro. Odpowiedz Link
nukula4 Re: Uwróblanie daszkami 19.03.21, 08:54 każdy ma inne doświadczenie. U ciebie jeszcze bogate środowisko to ktoś się skusił ale u mnie tylko gawrony - włśsciwie już nie ma bo poleciały na lęgi ... Odpowiedz Link
dar61 Doptaszanie budkami etc. [1] 20.03.21, 23:24 '...jeszcze bogate środowisko, to ktoś się skusił - ale...' Ale nie zimą - teraz kręcą się [A. dom śródmiejski, mej rodziny rodzinny] kos, bogatki, wróble chyba już zaglądają na swe śmieci, grzywacz szuka na lipie znów, naiwny, miejsca na gniazdo (znów je spenetrują latem sroki), gdzieś przefrunie kawka na miejskie trawniki (póki tej nocy nie zmarzły na kość, bo u nas na Kresach Zachodnich bezśnieżnie) - ot i tyle z awifauny. Około 5 budek czeka tam w gotowości [4 na domu, jedna na tele-słupie za płotem, na gruncie miejskim], dominują tam w nich wróble i NIE ZNOSZĄ konkurencji obok, co nasz doroczny kos ma w nosodziobie i siedli się w gąszczu chyba bluszczu [tą ręką, nie chwaląc się, nasadzoną] - dyskretny tylko w tym jest, a w bluszczu owoców teraz gustuje... A od Was/ nas też wiele zależy, możecie wokół siebie wiele zmienić, jak ja - u siebie na skraju lasu (B. - polana śródleśna na końcu asfaltowego dojazdu) i w rodzinnej rezydencji [A]. B. = cdn. Odpowiedz Link
dar61 Doptaszanie [2] i nie tylko 20.03.21, 23:35 '...jeszcze bogate środowisko, to ktoś się skusił - ale...' Bogate?! W siedlisku B. [sośniaki na kilometry wokół] nasadziłem w ekotonie to i owo, nawieszałem budek w 5 chyba typach (dwie mi sąsiedzi zrąbali razem z drzewami - modrzew i sosny - szukali funduszy na swą inwestycję wspólnoty, póki wspólnota się nie rozpadła), wykopałem i wkopałem dwa pojniki, odnowiłem nieużywany minipaśnik (donosząc doń to, co ci moi wspólnotowcy wywalali na skraj ogródków (nie uznają kompostowników), wycięty za nami ogródkami nielegalnie kawałek drągowiny porósł trawką (jedyną w okolicy na kilometry, bo tam siedlisko gleb rdzawych i bielic, a łąki z olsami na 3 km dalej) - zjawiają się tam właśnie sarny... Czasem i zając się pokazuje, jenot przemyka przed rowerem... Awifauna? Zalatuje i bez karmników latem, wąż śliską szyją się pojawia na mym tam kompostowniku, bo w nim nadzienie zostawiły ... chrabąszcze, a za ich pędrakami snują się w stos kompostu nornice (łażące nam czasem za dnia pod stopami, bo obok kompostownika mam czytelnię [nie jęczcie więc, że opisywałem koty na łowach u nas - awifauna to dla nich nieosiągalna zdobycz - dwa pojniki są im przeszkoda - bo gdyby jeden...]. Zjawia się obficie, prócz zaskrońców, drobna fauna jaszczurek, kopa ropuch, w stawianym przeze mnie namiocie foliowym latem dożywia się wpadającym tam owadem, za tymże namiotem parzą się czasem ich ze dwie dziesiątki, obłapiając się [dyskretnie odszedłem, niech maja radochę z mnożenia się], zagrzebują się w gorączkę w pulchnej glebie*, a na zimę kicają w sąsiadów czeluść piwnic. */ w rogu ogródka zwaliłem kilka[naście] średnio dużych kamieni, nad nimi nadłożyłem plandekę - utworzyłem tam kilka na zimę kieszenio-nor (rozsuwając głazy), zasypałem ziemią, nadłożyłem tam znów głazów i dosadziłem skalniakowych ciekawostek - ma to być zimowisko dla płazów i gadów, nic trudnego do skopiowania - zachwalam i tzw. kopyrajtu udzielam Odpowiedz Link
dar61 Doptaszanie [4] i nie tylko 20.03.21, 23:57 Bezpieczeństwo awifauny? Przeciwkocie obroże [na pniach drzew!] Wam tu kiedyś opisywałem, że je skopiowałem z katalogu i wieszałem właśnie na tym śp. modrzewiu. A prócz ptasich, na drzewach, budek [typ zamknięty, średnio na ok. 7-10 m n.p.gr.] mam dowieszoną pod swym okapem inną [t. półotwarty] - żaden kot tam nawet z dachu nie dojdzie; na innej sośnie - gdy widziałem u nas pełzacza, dowiesiłem mu budkę [ze skośnym bocznym wejściem] - gdym dostrzegł nietoperza wlatującego w zbite okienko na strych, dowiesiłem mu budkę [wlot oddolny]. Na garażyku, co wielokrotnie tu opisywałem, w jednym sęczku lęgi składały czarnołbiste sikorki, bogatki osiedliłem tam z boku, w ścianie dociąłem deseczkę i powstał wlot do gniazda za ścianą. No i z trudem wtachałem na sosnę 160-200-letnią budkę dla sów, ale one u nas nie doleciały, wciórności... Miałem w planach jeszcze po sąsiedzku wkopać długaśny maszt z poprzeczką, ale gdym pomyślał o kurach sąsiada, o tym lisie, co podbierał z nich doroczna daninę sąsiadowi... Gołębie dzikie - u nas to rzadkość, wykryły luźną deskę pod okapem, w rogu dwu ścian... Na ogródku siadywaliśwa, na statywie aparat stawał - i fotkował z 15 m awifaunę na skraju. Można? Można. Słowem - baza zieleniny [nieopryskiwanej chemią] jest, owady są dla aviformis, spadź mrówkom kapie (mrowiska odnoszę za płot ogrodu z królowymi, jeszcze w mkropostaci kopca), krzewów nauczył mnie śp. sąsiad-pszczelarz nie obcinać, bo pożytek dają, choć przymrozki niestety niektórym u nas owocodajom się nie ... udają, bo przymrozkowe u nas zmrozowisko, to gdy woda też w pojnikach jest, jest komu się pozywić i wyprowadzić lęgi. Jedyne, czego mi żal, to tego, że gdy sąsiad jeden i drugi (pamiętający niedobory PRL) hodował kurki na wybiegu, te waląc łajnem zwabiały muchy, muchy zwabiały jaskółki brzegówki, a te znalazły od lat niszę wiecie gdzie? W naszym długim na ok. 8 m. szerokim na 3 m korytarzu! Na wysokim na ok 3,6 m tym korytarzu, jak na końcu jakiejś jaskini, założyły gniazdo w zakątku stojącego tam słupa i skośnej podpory sufitu [dom pamięta francuskie Prusom kajzera płacone po wojnie l. 70. XIX w. rekompensaty, u nas lokowane w postaci domów i ... magazynów amunicji w okolicznych lasach!]. Nasza poprzedniczka na tym mieszkaniu latem w ogóle drzwi na ten korytarz nie zamykała, znajomek jej pod tym gniazdem dorobił półeczkę na łajno jaskółek; koty, jakie oknem do tejże sąsiadki właziły, tych brzegówek nie sięgały! Gniazdo było zajęte ponoć wiele lat! Prócz jaskółek, jakie odeszły z tego osiedla, odeszły szybko też wróble - u nas się tu żywiące paszą sypaną obficie kurkom przez obu sąsiadów. Sąsiad najstarszy (już śp.) z kur zrezygnował - odeszły więc ... muchy - jaskółka jeszcze z rok, dwa zaglądała w nasz korytarz, póki najnowszy nasz sąsiad tej półki pod sufitem korytarza nie strącił i drzwi nie zaczął, psiakostka, zamykać na głucho - potem brzegówkę wcięło, wróble takoż - no i obaj sąsiedzi, poprzedzeni ich połowicami. Na podwórcu nam chadzają pliszkoidy, machając ogonkami, przed kotami gniazdo ... w czeluści MOJEGO komina - po powrocie z letnich wojaży w połowie wakacji, w palenisku pieca [!] znalazłem obie ptaszyny, już śp., zmumifikowane. Bo im się gniazdo obsunęło, sam pionowy niby komin tam ma też odcinek ukośny swej czeluści, nie wylazły. Komin ode samego wirsycku kratowniczką akuratną oblekłem, żeby już żadne ptaszęta... Co kiedyś też Wam tu - i w innym po sąsiedzku forum - opisywałem przed laty. Zmieniajmy okolicę, dosadzajmy, dowieszajmy, pomagajmy. A będzie co sprawozdawać za lat kilka ... Odpowiedz Link
dar61 Odptaszanie [+/- 3,5] 21.03.21, 00:08 Auć: '...na sosnę 160-200-letnią budkę dla sów...' O_o >>> ...budkę dla sów na sosnę 160-200-letnią... '...przed kotami gniazdo...' >>> ...przed kotami UKRYŁY gniazdo... Odpowiedz Link
nukula4 Re: Odptaszanie [+/- 3,5] 21.03.21, 14:19 Aleś się rozpisał. Bardzo ładnie, tak narzekasz, ale z opisu wynika ze mieszkasz w obszarze ekotonu a więc z natury obfitującego w zwierzęta. Ja mieszkam w środku osiedla. Powiesiłem budkę dl nietoperzy to ścieli drzewo (budkę rozp...li bo nie zdjęli). Posadziłem krzewinki - skosili na glac-plac. ITD. Nawet nie ma do kogo się zwrócić bo teraz pora na rządy debili. Niestety. Odpowiedz Link
dar61 Warto, byle stale 21.03.21, 16:13 '...z opisu wynika, że mieszkasz w obszarze ekotonu, a więc z natury obfitującego w zwierzęta....' Nie, to ślepo się kończący trakt asfaltowy idący w głąb lasu, wycieta 150 lat temu pod osiedle polana śródleśna w borach, wokół sosny - za nami idzie przedłużenie tej drogi, gruntowe. Jesteśmy tam enklawą - to od nas zależy, czy wokół coś zmienimy. Ja tam (A.) wokół, potem wraz z nowym sąsiadem, czyściłem obwód tej osady ze zwałów śmieci, z betonu, wrośniętej siatki z ogrodzeń, papy, dachówek i ... pończoch. I lodówki, i kilku m2 zabawek, butów [...]. Pod oknami sąsiadów, za ich kawałkiem ogrodu. Przestawiałem płoty ogrodzeń, by sąsiedzi mieli dojazd od drugiej też strony, by nam się nie szwendali pod oknami. Były zdziwienia, ale się przyjęło. Potem dosadziłem obwiednię krzewów - a drzewka, naiwny, bez osłonek - zgryzły nam je sarny. Krzewy i podszytowe drzewka są już gęstwą. I wybijają im odrosty na środku mego ogródka... Zwabienie ptaków było łatwizną, wystarczyło kilka[naście] budek, te dwa pojniki, dowieszone brzęczydełka naszym kotom. Kot[ka] nie widział[a] (i ja do jesieni), że na mym trejażu, 2 m nad ziemią, ptaki maja gniazda. '...Ja mieszkam w środku osiedla...' Mój drugi, rodzinny, dom jest też w takiej lokalizacji. Ale i tam robię zieloną robotę. '...Powiesiłem budkę dl[a] nietoperzy, to ścięli drzewo (budkę rozp...li, bo nie zdjęli)...' W mej osadzie śródleśnej też tak uczynili pod mą nieobecność. A że budek tam miałem dotąd kilkanaście, połowa wisi poza osadą. I jeden pojnik - drugiemu dno przedziurawiły dzieci sąsiadki '...Posadziłem krzewinki - skosili na glac-plac...' W osadzie A. na mych sadzonkach drzew trzyma zwały drewna (od wielu lat) sąsiad myśliwy. I zamęcza psa, więżąc go, by pono zdziczał. Niby leśnik, a bardziej drwal - to on sterował jako wódz wspólnoty wycinką drzew w wykupionej od starostwa osadzie, finansując inwestycje wspólnoty (dziś ona w zaniku). Zakazywał mi (nie byłem i nie jestem we wspólnocie, jam nadal pod starostwem) sadzenie bez zgody. Wykpiłem to i robiłem swoje, pod mym oknem i za płotami. Moje starostwo ma tam 1/7 udziałów w śp. wspólnocie i żadnemu z mych tam zielonych inwestycji nie ma co zarzucić. W lokalizacji B. obsadziłem odcinek ulicy kilkoma drzewami [jedno uschło, gdy miasto kładło chodnik], szpalerem krzewów [zamiast tam trawy] i masą zieleni na trawie po przeciwnej stronie chodnika. Trawa dzięki półcieniowi drzew pyszniła się zielenią w susze, gdy u sąsiadów schła na wiór. No i mam tam - na tele-słupie - budkę ptasią. I drugą w zamiarach. Zresztą przy posesjach swych domów ludzie u nas robią takie nasadzenia powszechnie, choć akurat nasi tam sąsiedzi lubują się w trawce - sąsiad, gdym sadził krzewy, poprosił, byle nie na trawniku pod jego domem... Drugi sasiad już [miejski] trawnik kazał znów wnukom przekopać przy chodniku [bo schnie i marnieje] - i znów próbuje tam stworzyć wzorcowy gazon traw. A onego czasu - wraz z mym ojcem, niestety - ściął miejskiej lipie przy chodniku pół pnia, bo ponoć o elektrokabel zawadzała... Odrosła, zagęściła się, a kabel bez szkód w jej koronie tkwi. '...Nawet nie ma do kogo się zwrócić, bo teraz pora na rządy debili...' Ekhem - budżety obywatelskie nadal są, są sposoby nacisku na wydziały zieleni [co miesiąc posiedzenia komisji rajców m.-gm., teraz, cóż, via Net] - no i jest tzw. green-guerrilla! Też sadziłem tu w lokalizacji B. drzewa w parkach (ścięli, kosząc trawniki), wzdłuż dróg obok parku (miasto dosadziło tam następne szpalery - akcją tłumną!). Właśnie muszę przesadzić spod domu ze dwie lipy, odrośle kilku krzewów i nadmiar zieleni przychodnikowej za naszym płotem. Mam na to i zezwolenie i błogosławieństwo kolegi z wydziału zieleni miejsko-gminnej. A i dwie przecznice obok jest skwer miejski, tam sadzi ktoś (i dba) po sąsiedzku, ja dosadziłem tam juz kilka krzewów. A miejsca tam jeszcze sporo. Miasto tam nic, bo tam skrzyzowanie linii energetycznych, kanalizacja przelewowa i plac za maly na sprzedaż. Ten urzędnik [eks-leśnik] pomaga mi zwalczać mego Ojczulka pomysł, by wyciąć jedno z drzew na chodniku, jakie sadziłem A sadziłem w miejsce tych, za których wycięciem wnioskował do urzędu tam moja Mama - dostała zgodę, a po kilkunastu latach tego pomysłu żałowała. Zgoda była [pod topór poszły 3 lipy 100-letnie] pod warunkiem innych nasadzeń [rodzice posadzili 4 drzewa i wycięli, ja dosadziłem 4]... Ten urzędnik-znajomek sam wpadł na pomysł zastąpienia łąką kwietną części miejskich gazonów (ale zachwalałem mu takie rozwiązania chyba lat z dziesięć). Rok temu i ja tę resztkę trawki przy chodniku obsiałem łąką kwietną - nasiona są via Internet, byle jak najwcześniej siać. Może od tego znajomka z UMiGm część miejskich nasion wydębię na powtórkę łąki kwietnej? Nie warto odpuszczać w sprawach i awifauny, i zieleni, i ekologii. Odwagi, będzie jeszcze nam zielono. *** Tak, rozpisałem się, bo nie warto mówić i pisać, że siedlisko przeszkodą, że urząd, że sąsiedzi... Odpowiedz Link
nukula4 Re: Warto, byle stale 23.03.21, 10:08 Nie chwaliłem się i nie narzekałem. Dałem przykłady. Nie tylko Ty działasz. I nie każdy może mieć tak dobre efekty. Nie mniej GRATULUJĘ! Odpowiedz Link