Dodaj do ulubionych

Moje tarasowe kopciuszki...

15.04.08, 10:36
już wróciły, zaczynają budować gniazdko ! Bardzo się cieszę, choć z tego względu ograniczam swoją i przede wszystkim kocią aktywność na balkonie.
Zdjęcie z zeszłego roku miejsca gniazdowania :
fotoforum.gazeta.pl/photo/4/hb/hd/b8i8/1bWJvsujtJ442HJ0bB.jpg
Pod tymi białymi szmatkami w czasie dużych upałów umieszczałam kostki lodu, taką wymyśliłam klimatyzację ! ( w poprzednim roku pisklaki nie przeżyły, nie wytrzymały upałow )
...i kotów :
fotoforum.gazeta.pl/photo/4/hb/hd/b8i8/TkqCxMf7Se8xiRCexB.jpg
fotoforum.gazeta.pl/photo/4/hb/hd/b8i8/wglhA5AfBo8Y9mhLOB.jpg
Obserwuj wątek
    • borysa Re: Moje tarasowe kopciuszki... 07.05.08, 09:19
      Niestety, samiczka nie wróciła do gniazdka, główny podejrzany to kot sąsiadów,
      beztrosko wypuszczany na całe dnie, duży i szybki. A kopciuszki lubią
      przesiadywać na ziemi, na ławkach pobliskiego skwerku.
      Samczyk jeszcze się pojawiał, ale teraz już nie. W gniazdku pozostało 5 jajeczek
      ( w sumie dobrze, że nie zdążyły się jeszcze wylęgnąć, to byłoby nieszczęście ).
      Teraz nie wiem, co robić, czy je usunąć licząc, że samczyk jeszcze sobie kogoś
      jeszcze znajdzie, czy to już teraz bez znaczenia i " po ptokach " .
      Smutno bardzo.
    • wk1957 Re: Moje tarasowe kopciuszki... 07.05.08, 11:20
      Najlepiej zrobisz, jak ograniczysz swoją aktywność, troskę i fotografowanie do zera. W.K.
      • borysa Re: Moje tarasowe kopciuszki... 07.05.08, 11:58
        Dzieki za rade.
    • wk1957 Re: Moje tarasowe kopciuszki... 07.05.08, 14:14
      Droga Boryso. Nie gniewaj się, ale moim zdaniem, to ty wypłoszyłaś te ptaszki swoją nadopiekuńczością. Wiadomo, że ptaki czasami opuszczają swoje gniazdo, gdy są niepokojone. Pierwszy robi to samiec. A co to za pomysł z tą klimatyzacą. Przecież kopciuszki uwielbiają czarne, smoliste dachy, które latem nagrzewają się tak, że można na nich, usmażyć jajecznicę. Same mają ciemne barwy, jak murzyni żyjący w gorącym klimacie. (Wypromieniowanie nadmiaru ciepła, z wewnątrz organizmu do skóry). A co do kotów?. Jeśli nawet widziałaś piórka z kociej uczty, to są to przeważnie ptaki zabite przez samochody. Koty właściwie nie specjalizują się w ptakach. Co innego kuna, ale to już inna historia. Ale nie zniechęcaj się i dalej bądź wrażliwa na przyrodę (z pewnymi poprawkami). Pozdrawiam. W.K.
      • borysa Re: Moje tarasowe kopciuszki... 07.05.08, 14:55
        Kopciuszki gniazdowały juz u mnie od kilku lat (od 4 lub 5), co roku na nie czekam.
        Dwa lata temu, w czasie bardzo upalnego lata pisklęta (z drugiego lęgu) nie
        przeżyły upału, na tej budce po daszkiem mają dośc mało miejsca, od dachówek
        grzało jak z pieca, słońce praktycznie cały dzień !
        W następnym roku, gdy znów temperatura niebezpiecznie wzrosła, chciałam temu
        zaradzić, przykrywałam tę budkę namoczonymi białymi płótnami, pomiędzy nimi
        wkładałam kostki lodu i to zadziałało ! Po pracy kolejne kostki lodu i udało
        się. Oczywiście robiłam to wszystko jak najbardziej dyskretnie i spokojnie, by
        ptaków nie spłoszyć, możesz mi wierzyć, że o żadnej nadopiekuńczości nie może
        być mowy - balkon w okresie lęgowym jest praktycznie wyłączony z użytku, koty
        mają szlaban, itp.

        Co do tegorocznego lęgu, nie mam pewności, że to kot, nie widziałam, ale
        widziałam "moje" kopciuszki często siadające na niskich krzakach i czyhającego
        się kota, który już wielu ptakom skrócił życie.

        Mam nadzieję, że cię trochę przkonałam - ptaki nie były przeze mnie niepokojone !

        Pozdrawiam, b


    • wk1957 Re: Moje tarasowe kopciuszki... 07.05.08, 20:54
      Jeśli ten kot tak się wyspecjalizował, (co jest możliwe) to może poczęstuj go ołowiem z wiatrówki, dyskretnie, przez okno, nie po oczach, w miejscu i czasie gdy czatuje na ptaki. Raczej nic mu nie będzie, a skutecznie go zniechęci do szkodzenia w tym miejscu. Na szczęście nie jesteśmy na kocim forum, bo dostałoby mi się za to, co napisałem. W moim gospodarstwie mam kilka kotów i nie mam z nimi problemów, a swobodę mają nieograniczoną. Dziękuję za uwagę. W.K.
      • borysa Re: Moje tarasowe kopciuszki... 07.05.08, 21:59
        Sama należę do zakoconych ( Siwakowi nie zrobie krzywdy ),ale moje
        koty wychodzą w sposób bardziej kontrolowany, wypuszczam je do
        ogródka wtedy, kiedy ja tam jestem. Pokonują płot (niestety),
        pobiegają, ale cenią towarzystwo człowieka i szybko wracają. Więcej
        czasu przebywają na balkonie ( nie tym kopciuszkowym ! ) z góry
        wszystko obserwując.
        Wracając do kopciuszków, na taras teraz wogóle nie mam ochoty
        wychodzić, wcześniej miałam, ale nie chciałam im przszkadzać. Smutno.
      • joewel Re: Moje tarasowe kopciuszki... 08.05.08, 22:54
        hmmm lubię ptaki i koty a twój pomysł z wiatrówką mnie "dobił" -zastanów się co napisałeś ?????
        Mam parę kotów i kawkę a na balkonie gniazdo gołębi i koty nawet jak wyjdą na balkon to tylko patrzą na ptaki (choć jak są pisklaki to im nie pozwalam na wychodzenie).
        Kawka nie wzbudza zainteresowania u kotów a nawet dziobie koty.
        Ludziom trzymającym koty można powiedzieć, że jest sezon lęgowy i są tu takie a takie ptaki, które mogą stać sie łatwym celem dla kota więc warto byłoby ograniczyć wychodzenie kotów.
        Z moich obserwacji wynika,że większą szkodę czynią kunowate dla których dostanie się nawet do niektórych budek lęgowych nie stanowi kłopotu. Widziałem wiele razy w nocy jak polowały kunowate i jak niosły swoją zdobycz - chowając w różne miejsca (pod maski samochodów) i znowu na polowanie. A kot specjalista na ptaki zdarza się 1 pewnie na sto.
        Pozdrawiam serdecznie
        "Żyj i pozwól żyć innym"
        • wk1957 Re: Moje tarasowe kopciuszki... 09.05.08, 15:16
          Cały czas, to samo próbuje wyjaśniać ludziom, na forach. Mam własne koty i wiem, że koty nie specjalizują się w ptakach. Moje koty mają nieograniczoną swobodę, chodzą bardzo daleko na łowy i zawsze widzę, że czatują przy norach norników i innych gryzoni. Co innego kuna, która penetruje gniazda ptaków , pokonując nieprawdopodobne przeszkody. Przeczytaj dokładnie, moje poprzednie posty.Moje obserwacje pochodzą z długoletniej praktyki życia na wsi. Pozdrawiam. W.K.
          • joewel Re: Moje tarasowe kopciuszki... 10.05.08, 11:52
            Wiesz nie wiem co wcześniej pisałeś, lecz to co przeczytałem:

            "<jeśli ten kot tak się wyspecjalizował, (co jest możliwe) to może poczęstuj go ołowiem z wiatrówki, dyskretnie, przez okno, nie po oczach, w miejscu i czasie gdy czatuje na ptaki. Raczej nic mu nie będzie, a skutecznie go zniechęci do szkodzenia w tym miejscu. Na szczęście nie jesteśmy na kocim forum, bo dostałoby mi się za to, co napisałem.>"

            To jest przykre zwłaszcza jak masz koty : (

            Na pewno też wiesz, że ludzie do kotów nie są mili i nie wolno ich zachęcać do krzywdzenia kotów, podsuwając im tym bardziej takie pomysły.
            (Nawet jeśli to był żart, to wiesz mi znajdzie się wielu, co będzie chciało go bardziej skuteczniej wprowadzić w życie.
            Pozdrawiam serdecznie smile
            • wk1957 Re: Moje tarasowe kopciuszki... 10.05.08, 21:51
              Drogi Joewel, masz u mnie wielkie uznanie, za swoją miłość do zwierząt, ale chciałem jakoś doradzić Borysie, której trafił się kot morderca, taki jak sam pisałeś 1 na 100. Ale przyznaję, ten pomysł z wiatrówką, niespecjalny. Dlatego, chciałbym go zmodyfikować. Proponuję odstraszyć tego kota za pomocą małej petardki, rzuconej w pobliżu kota. Oczywiście, powyczerpaniu metod pokojowych, takich, jakie proponuje Borysa.(Marne szanse). Nie stanie się kotu krzywda, a może go to zniechęci, do czatowania na ptaki w tym miejscu. A co z kuną. Tu dla miłośników ptaków mam wiadomości złe. Kuna jest u siebie. Razem z ptakami, tworzy wspólny, naturalny ekosystem. I nie wolno nam wtrącać się w ich świat. Nic nam do jadłopisu kuny. Pozostając pod wielkim uznaniem dla twojej wrażliwości, pozdrawiam. W.K.
    • borysa Re: Moje tarasowe kopciuszki... 09.05.08, 18:32
      Właśnie usłyszałam rozmowę w ogródku u sąsiadów :
      - O, Siwak znowu złapał wróbelka !

      Postanowiłam do nich napisać list z prośbą o ograniczenie
      wypuszczania kota, przynajmniej w okresie lęgowym. Nie wiem, czy to
      coś pomoże, ale szkoda mi tych pierzastych.

    • ornitolog20 Re: Moje tarasowe kopciuszki... 10.05.08, 21:40
      No uwazam, że to nie jest dobre miejsce na lęgi ptaków, tym bardziej
      w takim otoczeniu bez zieleni i z kotkami. Ptaki czując obecność
      czlowieka, są w stani porzucić swoje lęgi. A co do kotów lepiej
      gdyby ich tam nie było a budka gniazdowa znalazła sie gdzieś na
      drzewie w ogrodzie przynajmniej.Pozdrawiamsmile
    • borysa Re: Moje tarasowe kopciuszki... 19.08.08, 10:15
      Powracam do kopciuszkowego wątku, parę dni temu młode opuściły gniazdo!
      Nie chciałam wcześniej pisać, żeby nie zapeszyć, ale tym razem nic złego się nie
      zdarzyło.
      Lęg był dość późny, wykluły się cztery lub pięć piskląt, teraz został pusty (
      zakupczony !! ) taras, cicho i trochę smutno. Syndrom opuszczonego gniazda
      przeżywam ?
      • raffi73 Re: Moje tarasowe kopciuszki... 24.08.08, 14:40
        po pierwsze boryso to mila z Ciebie dziewczynka ze tak dbasz o ptaszki i starasz
        sie im pomoc.Domek dla kopciuszkow wyglada bardzo ladnie i profesjonalnie.Nie
        jestem ornitologiem ale gdy mieszkalem z rodzicami to mielismy ogrod przy domu i
        garaz. i tam urzedowaly kopciuszki ,gniazdo mialy pod okapem garazu,w
        skonstruowanej przeze mnie skrzynce polotwartej projektu profesora
        Sokolowskiego.Co roku sie gniezdzily,dwa razy do roku.Ale one z natury lubia
        opuszczac gniazdo dosc wczesnie,odwrotnie do dziuplakow.No i wtedy czycha na nie
        wiele niebezpieczenstw.Nie zgadzam sie z opinia ze koty raczej nie poluja na
        ptaki.Z moich obsewrwaciji wynika ze bardzo chetnie i czesto.My mielismy jednego
        kota i wiosna go czesto zamykalem gdy w ogrodzie byly jakies mlode na
        wylocie.Ale i on mial swoje na sumieniu.Raz trzeba bylo go sciagac z budki dla
        szpakow na jabloni,bo siedzial na niej a rodzice szpaki baly sie podlatywac do
        mlodych.A i na pokrzewki mial ochote,na sikorki na karmiku.To kocia natura.Pzdrsmile
    • kakadu44 Re: Moje tarasowe kopciuszki... 13.11.08, 10:37
      są bardzo ładne
    • stpnmrcn Re: Moje tarasowe kopciuszki... 04.02.09, 14:28
      a to nasza rodzina
      parka wraz z trojka mlodych zdazyla opuscic nasz budowany domek przed połozeniem
      tynkow. Gniazdo mialy w dziurze w pustakach stropowych wink

      www.flickr.com/photos/stempel_/2623780589/
      i
      www.flickr.com/photos/stempel_/2623780037/in/photostream/
      • borysa Re: Moje tarasowe kopciuszki... 07.02.09, 23:19
        Świetne zdjęcia ! Ale sobie znalazły miejsce na gniazdo...
    • borysa Re: Moje tarasowe kopciuszki... 01.04.09, 09:38
      Dzisiaj rano na moim tarasie już zawitał kopciuszek, poprzyglądał się, coś tam
      pośpiewał i odleciał.
      Cdn ?
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka