gaudencja
06.05.23, 14:18
W ramach majówkowych lektur przeczytałam bardzo ciekawy - choć już nienowy - artykuł Łukasza Kozaka "Zęby trupów ssali, krew im wypijali". Pacjent zero był Polakiem, który rzuca nowe światło na zwyczaj nadawania dwóch imion.
"Strzygoń, znany szczególnie dobrze z okolic Krakowa, jest najłagodniejszym z polskich żywych trupów. W XIX wieku strzygonie stały się jednym z najwdzięczniejszych obiektów zainteresowania etnografów. To człowiek o dwóch duszach, z których jedna po śmierci opuszcza ciało, druga zaś zostaje w nim i ożywia trupa, który wychodzi z grobu, straszy i napada ludzi. Symptomy takiego pośmiertnego losu widoczne są jeszcze za życia: lunatykowanie, gadanie do siebie, czerwone lub blade oblicze, a wreszcie sine znamię, narodziny z zębami lub nawet dwoma rzędami zębów. Z kolei po śmierci ciało strzygonia nie ulega rozkładowi, jest „wiotkie i gnące się” i co najważniejsze, ma jeden bok ciepły – bowiem tam żyje jego druga dusza.
Niezawodną profilaktyką wobec domniemanych strzygoni jest bierzmowanie, ten sakrament zdaniem ludu chrzcił drugą duszę, która dzięki temu również mogła opuścić ciało po śmierci. Podobnie działać miało nadawanie dwóch imion w czasie chrztu."
Nie sądzę, by ów zwyczaj miał swoje korzenie w tych wierzeniach - raczej, że lokalnie uspójniono zabobony z już istniejącym zwyczajem, niemniej jednak jest to ciekawostka warta odnotowania na forum.