oleg3
05.03.21, 17:30
Postulat równości płac kobiet i mężczyzn wynika wprost w unijnych traktatów
KE w osobie komisarki w randze wiceszefowej pochyliła się nad tym problemem. Co prawda nie wiem po co, bo przecież nie ma kobiet i mężczyzn, są osoby, niektóre niebinarne. Nie wiem jak statystyka UE ujmuje zarobki Margot, a niejeden prezes banku czuje się rano kobietą, zanim jak macho wkroczy do gabinetu. Statystyki nie nadążają za postępem, jak kiedyś krowy za komunizmem (stąd okresowe braki mięsa).
Przejdźmy jednak do statystyk
Cytat
– A jednak różnica płac uparcie tkwi na poziomie około 14 proc. w całej Unii. I jednym z głównych powodów jest dyskryminacja płacowa kobiet – powiedziała Vera Jourova, wiceszefowa Komisji Europejskiej.
Według danych Eurostatu z 2018 r. różnica ta w Polsce wynosi 8,8 proc., we Francji 15,5 proc., a w Niemczech aż 20,9 proc. Vera Jourova przestrzega przed „udawaniem”, że takie różnice w Europie wynikają wyłącznie z faktu, że część kobiet – stawiając na macierzyństwo – wybiera mniejsze zaangażowanie zawodowe lub w niektórych krajach różnią się z mężczyznami co do kwalifikacji.
Aby utrudnić takie „udawanie”, Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie obowiązkowych sprawozdań o różnicy płac między pracowniczkami i pracownikami.