benek231
23.07.21, 10:02
Komisja Europejska nie może się cofnąć" [WYWIAD]
Bartosz T. Wieliński
23 lipca 2021 | 06:00
- Dziś widać jasno, że Bruksela wyczerpała już wszelkie środki wobec Polski i że nie da się wypracować kompromisu - mówi "Wyborczej" Marek Prawda, były ambasador RP w Brukseli. - Dla przetrwania UE jako całości praworządność musi być przestrzegana w całej wspólnocie.
Bartosz T. Wieliński: Komisja Europejska wielokrotnie groziła rządowi PiS palcem za łamanie praworządności, ale do tej pory nigdy nałożyła na Warszawę żadnych kar. Czy przy ultimatum dotyczącym zawieszonej przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) Izby Dyscyplinarnej faktycznie będzie inaczej?
Marek Prawda, były dyrektor przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie i były ambasador RP w Brukseli, Berlinie i Sztokholmie: – Komisja nie ma właściwie żadnego pola manewru. Możliwości szukania kompromisu z polskim rządem skończyły się po ostatnim wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że przepisy traktatu unijnego, na podstawie którego TSUE zawiesił Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, za niezgodne z konstytucją. W efekcie tego orzeczenia Izba zaczęła znowu działać.
Zaostrzyło się także stanowisko w unijnych stolicach. Państwa UE domagają się postawienia tamy rozbijaniu Unii od wewnątrz. Równie zdecydowaną postawę ma Parlament Europejski. Skoro Polska idzie na zwarcie, Komisja już nie może się cofnąć. Choć mogła była wyznaczyć w ultimatum krótszy termin niż 16 sierpnia, dała jeszcze Polsce czas do namysłu.
Być może 3 sierpnia Trybunał Konstytucyjny wyda kolejny wyrok, tym razem w sprawie wniosku premiera Mateusza Morawieckiego o stwierdzenie wyższości prawa krajowego nad prawem UE. Można się spodziewać, że Trybunał wyda podobny wyrok. Co wtedy?
– Dla Komisji obowiązujące jest stanowisko TSUE. A kwestię prymatu prawa unijnego nad ustawami krajowymi rozstrzygnięto, gdy wchodziliśmy do Unii. Tu nie ma żadnego dylematu. Wszystko jest jasne, Komisja się nie cofnie.
Jak będzie wyglądało nakładanie kar przez Komisję Europejską, gdy Izba Dyscyplinarna nie została zawieszona?
– Sprawa pójdzie raczej bardzo szybko - jeśli chodzi o tzw. środki tymczasowe, to nawet w ciągu kilkunastu dni Komisja może się zwrócić do TSUE o nałożenie kar. W takim scenariuszu rosłyby one codziennie, prawdopodobnie byłyby odliczane od funduszy.
Ale na tym nie kończą się możliwości UE. Komisja Europejska do 3 sierpnia ma zatwierdzić polski Krajowy Plan Odbudowy (KPO), czyli program zainwestowania w naszym kraju 770 mld zł przewidzianych w Funduszu Odbudowy. Przyjęcie węgierskiego KPO przełożono, powodem są zastrzeżenia co do efektywności mechanizmów kontroli wydatków. Budapeszt musi teraz pokornie czekać, aż Komisja da zielone światło.
W przypadku Polski rzecz jest ciągle otwarta, ale – patrząc na sprawy rozpatrywane przez nasz Trybunał Konstytucyjny – trzeba sobie zadać pytanie, czy kraj, który podważa porządek prawny UE, faktycznie daje gwarancje, że wydawanie pieniędzy z UE będzie w odpowiedni sposób kontrolowane. Ich wypłata dla Polski – a w grę wchodzą przecież miliardy – również może się znacznie opóźnić.
Do tego w przyszłym roku Komisja będzie mogła sięgać po tzw. mechanizm warunkowości, czyli – reagując na łamanie praworządności – zamrażać Polsce wypłatę środków z unijnego budżetu.
Jako polski, a potem jako unijny dyplomata obserwował pan spór o łamanie praworządności przez Polskę od samego początku, od 2016 r. Nie ma pan wrażenia, że Unia działała zbyt opieszale i naiwnie?
– Można odnieść takie wrażenie, tak jak można uznać za spóźnione ostatnie decyzje Komisji Europejskiej. Unia przez lata liczyła na to, że uda się zawrzeć z Polską jakiś kompromis.
Ale pamiętajmy, że to wynika z wewnętrznej logiki naszej wspólnoty, Unia nie opiera się na szantażu czy stosowaniu siły. W przeszłości, gdy dochodziło do tego typu kolizji, konflikt udawało się rozwiązywać na drodze negocjacji, dostosowywano prawo krajowe do prawa unijnego. Ale teraz widać jasno, że Bruksela wyczerpała już wszelkie środki i kompromisu wypracować się nie da.
Co więcej, Unia znajduje się teraz na wirażu. Zachodzą bardzo poważne procesy dotyczące odbudowy Europy po pandemii i zacieśniania współpracy w UE. Na wirażu zdarza się, że samochody tracą przyczepność. Unia, by nie wylecieć z toru, musi szczególną uwagę poświęcać praworządności. To wynika z instynktu przetrwania.
Dla przetrwania UE jako całości praworządność musi być przestrzegana w całej wspólnocie. Tymi szczególnymi okolicznościami także należy tłumaczyć obecne stanowisko Komisji Europejskiej.
Polski rząd powinien także uczynić rachunek sumienia. Polska opuściła koalicję państw rozwijających Unię, jest teraz w grupie państw, które ją psują. Reforma sądownictwa, wbrew zapowiedziom, doprowadziła do pogorszenia pracy sądów. Do tego istnieje ogromne ryzyko strat finansowych dla całego państwa. Warto w to brnąć?
PiS kontroluje najważniejsze sądy, wyciąga ręce po prywatne media, zeszłoroczne wybory prezydenckie krytykowano, jako nie do końca uczciwe. Czy na reakcję UE nie jest już za późno?
– Nie. Odtąd Polska nie będzie mogła już brać całymi garściami unijnych pieniędzy, a na własnym podwórku niszczyć demokrację i łamać praworządność. By robić to dalej, trzeba by przeprowadzić polexit. Myślę jednak, że rząd PiS tego nie chce. A na pewno jest temu przeciwne społeczeństwo.
wyborcza.pl/7,75399,27354693,skoro-polska-idzie-na-zwarcie-komisja-europejska-juz-nie-moze.html#S.DT-K.C-B.2-L.1.duzy
Pozwolilem sobie na podkreslenie drobnego wfagmentu, na poczatku tekstu. Dlatego, ze wczoraj dotarlo do Manowskiej w jaki pasztet wpakowala sie odwieszajac ID, po decyzji TSUE podtrzymujacej wczesniejsze racje przemawijace na rzecz zamrozenia ID. Innymi slowy dotarlo do niej, ze de facto podjela swa decyzje w oparcu o przeczenie TK, nakazujace jej by olewala wyroki TSUE. Teraz Manowska usiluje tlumaczyc sie na zasadzie "no to ja juz jestem glupia". To sie jej nie uda.