benek231
14.10.21, 08:47
Janusz Lewandowski
14 października 2021 | 06:00
Targowica roku 1792 była sprzeciwem wobec spóźnionej, desperackiej próby modernizacji Polski, jaką była Konstytucja 3 maja. Targowica roku 2021 polega na wyrzeczeniu się szans cywilizacyjnych i bezpieczeństwa, jakie zapewnia nam Unia Europejska
Orzeczenie pseudo-Trybunału Przyłębskiej wycofuje Polskę z przestrzeni prawnej Unii Europejskiej. Polexit nie musi być deklarowany. Dzieje się faktycznie, demaskując obłudę prounijnych uchwał sejmowych inicjowanych przez PiS. Daje wolną rękę Kaczyńskiemu w dobijaniu resztek polskiej demokracji i praworządności. Wydawało się, że ryzyko utraty funduszy UE, traktowanych jako rządowa kiełbasa wyborcza, ostudzi niszczycieli. Koniec złudzeń. Prawica się nam w tej materii zjednoczyła. Ziobro znowu ramię w ramię z Kaczyńskim. Nieważne są koszty, byle tylko Unia nie wtrącała się w nasze sprawy i nie utrudniała demolki ustrojowej. Mentalnie obaj są poza Unią. Nigdy w niej nie byli.
Potencjalne koszty są ogromne i nie ograniczają się do strat finansowych. Zagrożona jest europejska przyszłość Polski i tym samym nasze bezpieczeństwo. Formalne członkostwo coraz mniej znaczy, gdy nasila się samowykluczanie z procesów decyzyjnych kształtujących przyszłość Unii Europejskiej. Zamiast Trójkąta Weimarskiego mamy konflikty z Berlinem i Paryżem. Utrata wiarygodności w rodzinie narodów demokratycznych przekłada się na słabnącą pozycję w NATO. „Dobra zmiana" od lat rujnuje historyczne dzieło pokolenia „Solidarności", jakim jest suwerenna i demokratyczna Polska, zakotwiczona w przystani bezpieczeństwa – NATO i przystani szans cywilizacyjnych – Unii Europejskiej.
Na razie namacalne są straty finansowe
Nie ma zgody na Krajowy Plan Odbudowy, chociaż pieniądze płyną do większości krajów członkowskich. W naszym przypadku byłaby to zaliczka w wysokości 4,7 mld euro. W okresie, gdy gospodarka odbudowuje się po zamrożeniu spowodowanym przez pandemię, czas to pieniądz! Zwłaszcza że KPO powinien być wykorzystany do roku 2023. Głównym powodem opóźnienia był wniosek premiera do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności przepisów unijnych z konstytucją. Przyłębska wraz z Pawłowicz zbadały wedle rozkazu. Dla Brukseli jest to prowokacja. KPO zaczeka. Nieprzypadkowo właśnie teraz słyszę chór deprecjonujący znaczenie funduszy europejskich dla Polski. Ten chór uzupełnia dotychczasowy sposób obrzydzania Unii przez polityków PiS i media reżimowe.
Dominowało „wzdęcie godnościowe" – namaszczeni przez polskiego suwerena nie słuchamy zaleceń wypowiadanych w obcych językach. Bronimy tradycyjnych polskich wartości przed zachodnią zgnilizną. Teraz argument godnościowy uzupełnia kłamstwo finansowe. Było obecne wcześniej, gdy prezydent Duda w Leżajsku w roku 2018 nazywał UE „wyimaginowaną wspólnotą, z której dla Polaków niewiele wynika", mając za plecami dworek odnowiony z udziałem unijnych funduszy. Gdy premier Morawiecki nazwał Polskę płatnikiem netto w Unii podczas kongresu w Katowicach 15 maja 2018 roku, dając świadectwo swej ekonomicznej ignorancji. Teraz jest to chóralne kłamstwo, a nie pojedyncze głosy. Śladem analfabetyzmu Morawieckiego podąża europoseł Jaki, któremu też majaczą się straty – zalicza do nich polski sukces eksportowy na wspólnym rynku oraz obopólnie korzystne inwestycje zagraniczne. Niestety, ten przejaw analfabetyzmu żyruje profesura zacnych uczelni! Generalnie jednak dominuje ton godnościowo-finansowy: bez funduszy UE damy sobie radę…
Oczywiście, z biedą damy sobie radę, wyrzekając się ambicji pościgu cywilizacyjnego za Zachodem. Nasza chata z kraja, urządzimy ją po swojemu, niczym europejskie Jackowo! Więc wyjaśniam. Fundusze UE są wspaniałym dopalaczem dla polskiej gospodarności. Już przed akcesją w roku 2004 Polska wyróżniała się przedsiębiorczością, która z pewną pomocą widzialnej ręki reformatorów uczyniła z naszego kraju najbardziej dynamiczną gospodarkę Europy postkomunistycznej. Zarazem wyróżniała nas negatywnie nędza wszelkiej infrastruktury, nie tylko transportowej. Raziła na tle sąsiadów z południa, a szczególny wstyd odczuwałem, wjeżdżając z autostrad zbudowanych po zjednoczeniu Niemiec na kręte polskie drogi obstawione krasnalami i seksofertami.
Pieniądz europejski przyszedł w samą porę. Jego wartość polega na tym, że jest to pieniądz inwestycyjny, którego brakuje w budżecie krajowym i w budżetach samorządowych. Jest to pieniądz przewidywalny, który umożliwia finansowanie wieloletnich inwestycji. Jego wartość zna każdy burmistrz i wójt, każdy dyrektor szpitala czy rektor wyższej uczelni i przedsiębiorca. Dzięki temu długość dróg ekspresowych i autostrad wydłużyła się ośmiokrotnie z mizernych 500 kilometrów w roku 2004! Pendolino, porty lotnicze i morskie to tylko ułamek inwestycji, które przekraczały nasze możliwości, a tak bardzo odmieniły jakość transportu. Podobnie jak inwestycje samorządów, które wcześniej wyposażono w odpowiedzialność, ale bez środków finansowych. Od roku 2004 do końca 2020 roku zyskaliśmy ponad 130 mld euro netto, czyli po odliczeniu naszej składki. Polskie rolnictwo zyskało 65 mld euro w postaci dopłat bezpośrednich i funduszu rozwoju obszarów wiejskich, który odegrał znaczącą rolę w wyrównywaniu poziomu życia na wsi i w mieście. Cała Polska usiana jest tablicami, które dokumentują niezwykły skok cywilizacyjny, jaki dokonał się z pomocą funduszy UE. Od lotniska po ścieżki rowerowe, pracownie internetowe i miejską zieleń. Osobiście najbardziej cieszy mnie rewitalizacja zabytkowych miast i miasteczek. Polska wyładniała, co potwierdzi każdy, kto pamięta brzydotę PRL-u...
Budżet, który projektowałem (2014-20), będzie konsumowany w Polsce do roku 2023. Polska sięga też po środki z nadzwyczajnego programu SURE (11,2 mld), który łagodzi skutki płacowe pandemii. W nowym rozdaniu obowiązuje zasada wiązania pieniądza z praworządnością. Dotyczy to wszystkich kategorii pieniądza unijnego. Nie tylko Krajowego Funduszu Odbudowy, ale przede wszystkim budżetu wieloletniego 2021-27, w tym funduszy dla rolnictwa. Trzeba o tym wiedzieć, gdy słyszymy, że fundusze nie są nam potrzebne. Gdy słyszę prezesa NBP Glapińskiego, który przeoczył inflację i zaczyna sobie uświadamiać, że odpowiada za wartość polskiego pieniądza. Chwali się, że możemy pożyczać bez łaski UE – prawda, tylko po co drożej? Nie wie, że KPO i budżet 2021-27 to przede wszystkim bezzwrotne dotacje. Tego typu głosy to nie tylko wyraz niekompetencji, ale są zupełnie sprzeczne z dętą propagandą rządową zwiastującą na billboardach wielki sukces negocjacyjny rządu Morawieckiego. Billboardy były kłamliwe, jak cała rządowa propaganda. Kryły ponurą prawdę o porażce PiS w negocjacjach budżetu 2021-27 – jest to najgorszy budżet wieloletni od czasu naszego przystąpienia do Unii. Nie tylko o 100 mld gorszy od „mojego", ale także gorszy od tego, który na lata 2007-13 wynegocjowali premierzy Belka i Marcinkiewicz. Porażkę tuszuje dodatek w postaci udziału w awaryjnym Europejskim Planie Odbudowy. Nie jest to żadna zasługa PiS. Zadecydowała determinacja duetu Merkel-Macron, a nasz udział, taki sam jak bogatych Niemiec, poświadcza kres solidarności z krajami, które łamią zasady obowiązujące we wspólnym europejskim domu.