indris
07.08.02, 12:50
Wiadomość z portalu "GW":
'Kilku stoczniowców i kilka pracownic Zakładów Przemysłu Odzieżowego "Odra"
wtargnęło do gabinetu prezesa "Odry" Henryka Walusia. Usiłowali wywieźć go na
taczce, porwali na nim ubranie i pobili.
Stoczniowcy, którzy wtargnęli do gabinetu, domagali się od prezesa
informacji, kiedy będą wypłacane zaległe pobory pracownicom "Odry".
Wyjaśnienia prezesa, który mówił, że zawarł porozumienie z nowym
kontrahentem, protestujący zakrzykiwali.
Mimo że Waluś zapowiedział rezygnację z funkcji, doszło do szarpaniny. Jeden
ze stoczniowców usiłował wsadzić prezesa do taczki. Atakujący porwali ubranie
na prezesie, a następnie wyciągnęli go przed budynek "Odry", gdzie został
obrzucony jajkami. Prezes wzywał na pomoc policję, ale nikt nie interweniował
w jego obronie. Walusiowi udało się wyrwać napastnikom i ukryć w głębi
budynku.'
I tak trzeba. Zatrzymywanie zapłaty za pracę było kiedyś kwalifikowane w
katechizmach jako "grzech wołający o pomste do nieba" na równi z zabójstwem.
NB za komuny było to niewyobrażalne. Dopóki "lewicowy" rząd i parlament nie
potrafi tego zagwarantować, to WSZELKIE metody presji na kapitalistycznych
ZŁODZIEI są moralnie uzasadnione. Bo niewypłacenie wynagrodzenia za pracę
jest takim samym złodziejstwem, jak niezapłacenie za towar w sklepie, a
właściwie moralnie gorszym. Jeżeli cwaniak-właściciel nie boi się prawa, to
niech boi się robotniczych pięści.
Szczególną sympatię i uznanie budzi to, że stoczniowcy upomnieli się o
krzywdę ludzi z innego zakładu. To przypomina najpiękniejsze cechy ruchu z
lat 1980/1981, czyli prawdziwą solidarność. Pozdrawiam dzielnych szczecinian !