benek231
10.03.07, 19:42
W swoim watku dot. Bubla Qwardian napisal:
Sąd będzie musiał ustalić czy
1.)Żydzi dominują w przestrzeni publicznej Polski?
2.)Przyczyną upadku zasad w życiu publicznym jest dominacja w przestrzeni
publicznej Żydów?
3.)Żydzi są wrogami Polski, Kościoła katolickiego i chrześcijaństwa?
Moim zdaniem każdy kto nie zadaje sobie takiego pytania, chowa głowę w
piasek, jest tchórzem i ignorantem, oraz sam podcina gałąź na której siedzi.
Leszek Bubel jest wydawcą, publicystą i politykiem.
Prokuratura z Wrześni oskarżyła Leszka Bubla, lidera Polskiej Partii
Narodowej, o nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym.
Na co Ty, Marcqu, w watku Perly zripostowales:
Nareszcie!
A jeśli ktoś uważa, że bublowe "stwierdzenia", jak choćby to -
"Żydzi są wrogami Polski, Kościoła katolickiego i chrześcijaństwa"
- nie jest nawoływaniem do nienawiści, lecz jedynie korzystaniem z wolności
słowa, to gratuluję mu dobrego samopoczucia.
Teraz natomiast, w dyskusji dot wolnosci slowa raczej, niz Bublowych nawolywan
do nienawisci, odwolujesz seiedo tamtej polemiki, ktora dotyczyla raczej
"nawolywania do nenawisci" przez Bubla:
> Benek:
> Stwierdzenie, ze "Żydzi są wrogami Polski, Kościoła katolickiego i
> chrześcijaństwa" jest jedynie opinia, z ktorej nic nie wynika. A moze pow
> inno zakazac sie posiadania podobnych opinii, bo od tego tylko krok do ich
> gloszenia...(?)
>
> ja:
> Nie jest JEDYNIE opinią. Ta "opinia" niesie skutki, urabia opinie innych,
> przekłada się na ich decyzje. Patrz wyżej - kwestia "zalecania bez
zalecania" w reklamie, kryptoreklamie i PR, szczególnie tym "czarnym".
===
No zgadza sie, odpowiedziales. Tylko - oprocz tego, ze masz inny niz ja
poglad na sprawe - co z tej odpowiedzi wynika... Przeciez nie przebiles nia
mojej. Mamy po prostu rozny poglad na problem i rozne opinie. Ja uwazam, ze to
moja jest bardziej poprawna.
Co do wolnosci slowa, zatem, to ja w dalszym ciagu uwazam, ze jest ona
niepodzielna choc dosc czesto bywa ona ograniczana, badz dana osoba
penalizowana za "niewlasciwe" korzystanie z niej, przy czym dychotomia
"wlasciwe vs. niewlasciwe" rozpatrywana bywa przez sady.
Popatrz, zmerykanski konstytucyjny Art.I stwierdza m.in., ze Kongres nie
ustanawia praw ograniczajacych wolnosc slowa (takze prasy oraz prawa do
pokojowych zgromadzen).
Pragne zwrocic uwage, ze powyzszy Artykul respektowany musi byc i w
dzisiejszych czasach. Co oznacza, ze tak jak 220 lat temu, tak i teraz, oraz w
przyszlosci, Kongres nie ustanawia praw ograniczajacych wolnosc slowa.
Wolnosc slowa nie jest w Stanach konstytucyjnie ograniczona - w Polsce jest.
Wszystkie dodatki do gwarancji wolnosci slowa typu "chyba ze", za wyjatkiem",
pomijajac przypadki" itd, itp. sa tej wolnosci ograniczeniem. Oczywiscie
ograniczenia moga byc wieksze lub mniejsze, moga byc takie jak w tej RP, albo
takie jak w PRLu, niemniej jesli tylko wystepuja to nie moze byc mowy o
nieskrepowanej wolnosci slowa. W PRLu na przyklad takze miales konstytucyjne
gwarancje, a zaraz obok nich cala mase drobnych i nie rzucajacych sie w oczy
obwarowan, ktore wciskaly knebel w usta obywatela, przy czym podzeganie do
nienawisci takze tam bylo. W efekcie obywatel bardzo troskliwie chroniony byl
przed tym wstretnym uczuciem nienawisci - za cene niewielka w sumie, bo coz
znaczy kaftanik bezpieczenstwa w obliczu mozliwosci nienawidzenia kogos.
Takze w Stanach mozna byc pociagnietym do odpowiedzialnosci cywilnej, za
osobista obraze, niemniej ma to sie do wolnosci slowa jak piesc do nosa. W
chwili uchwalania Art.I, tworcy Konstytucji nie mieli na uwadze wolnosci
Smitha do wolania za Jonesem "gupek, gupek" - tak sadze. Raczej uznali ze
prawnie nie powinna byc ograniczana wolnosc do wyrazania pogladow, krytyki
wobec rzadu, i politycznych przeciwnikow, krytyki administracji, danej
polityki itp. itd. Konstytucyjny zapis dot. prawa Smitha do wolania "gupek" za
Jonesem wygladalby dosc niepowaznie (obok dziesiatkow ton podobnych zapisow).
Te sprawy reguluje obyczaj i ustalone normy - czesto takze z uzyciem sadow,
przy czym to nie "wolnosc slowa" Smitha rozpatrywana bedzie lecz "osobiste
krzywdy" Jonesa. W przeciwnym przypadku wolnosc slowa sprowadzona zostalaby do
absurdu.
Do absurdu moze byc jednakze wolnosc slowa sprowadzana z uzyciem wszystkich
jej prawnych obwarowan (w.w. "chyba ze", itd.), przez prokuratorow
reprezentujacych panstwo, ktore staje sie strona w konflikcie. Bo w tym
miejscu zaczynaja ujawniac sie gumowe wlasciwosci tych wszystkich ozdobnikow
przy wolnosci slowa, przy czym zazwyczaj bierze gore tendencja naciagania do
tego co jeszcze ladniejsze - bez wzgledu na konsekwencje. Prokurator, sedzia,
lawnicy takze lubia byc blizsi idealowi. W konsekwencji wolnosc slowa
jednostki zagrozona zostanie przez np. indywidualne sedziowskie poczucie
smaku, choc prawda bywa czesto bardzo niesmaczna.