tomek9991
02.08.03, 13:32
Woodstock: Dziennikarz uderzony przez ochroniarza
Dziennikarz TVN24 Artur Zakrzewski otrzymał cios w klatkę piersiową od
ochroniarzy z "Przystanku Woodstock" w Żarach. Później z imprezy wyproszono
całą ekipę telewizji TVN.
Zdarzenie miało miejsce na niedostępnym dla publiczności miejscu za sceną.
Jak powiedział Zakrzewski w wydzielonym miejscu jadł obiad z resztą ekipy. W
pewnym momencie zauważyli, że kilku ochroniarzy prowadzi młodego mężczyznę.
Wprowadzono go do białego namiotu.
"Część namiotu uchyliła się i zobaczyliśmy jak ochroniarze biją chłopaka.
Uderzali go pałką i kopali po całym ciele" - opowiadał Zakrzewski.
Dodał, że wysłał operatora po kamerę i policję a sam pobiegł do namiotu.
Wtedy jeden z ochroniarzy uderzył go.
"Otrzymałem cios w klatkę piersiową. Aż się wywróciłem" - mówił Zakrzewski.
"Przybyłym na miejsce policjantom chłopak przyznał, że został pobity" -
zaznaczył dziennikarz.
Tymczasem rzecznik lubuskiej policji powiedział, że funkcjonariusze nie
otrzymali zgłoszenia o pobiciu przez ochroniarzy imprezy.
Później do ekipy TVN 24 podbiegł Jurek Owsiak.
"Zerwał nam akredytacje i powiedział, że złamaliśmy regulamin" - powiedział
producent TVN24.
Dodał, że Owsiak nie reagował na żadne próby porozumienia.
"W końcu krzyknął do nas: »to mój teren. Ja tu rządzę«" - przyznał producent.
Następnie ze sceny Owskiak krzyknął do prawie 400 tys. tłumu, że TVN złamał
regulamin i jest tu "niepożądany". Po tym oświadczeniu do samochodów ekipy
TVN 24 podbiegali młodzi ludzie i wulgarnie wyzywali stojące tam osoby.
Bogdan Waszkiewicz jeden z głównych oragnizatorów "Przystanku Woodstock"
zaprzeczył całej relacji dziennikarza.
"Jesteśmy zaszokowani całą sytuacją. Ochroniarze zareagowali na niebezpieczną
sytuację, wyciągnęli z tłumu podejrzanego człowieka. Później na policji
okazało się, że miał przy sobie dwa bagnety. Tymczasem zachowanie
dziennikarza TVN24 było bardzo dziwne. Mężczyzna był agresywny" - mówił
Waszkiewicz.
Na pytanie dlaczego dziennikarz został uderzony przez ochroniarza,
Waszkiewicz powiedział: "To bzdura. On może teraz mówić, że bomba na niego
spadła. Ochroniarze zareagowali właściwie" - tłumaczył.
Waszkiewicz dodał jeszcze, że nie chce niczego sugerować ale
dziennikarz "zachowywał się tak jakby był pod wpływem środków pobudzających".
Wcześniej kilka osób z Pokojowego Patrolu powiedziało, że nie może wejść na
teren za sceną bo "dziennikarz TVN 24 upił się i wszczął awanturę".
Tymczasem Artur Zakrzewski na Komendzie Powiatowej Policji w Żarach odbył
badanie alkomantem, który wykazał zero alkoholu.
Nowe, rewolucyjne i jednocześnie niezwykle restrykcyjne zasady pracy
dziennikarzy wprowadziła w tym roku Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy podczas trwającego właśnie dziewiątego festiwalu Woodstock w lubuskich
Żarach.
Reguluje je specjalny dokument pt. "Regulamin pracy dziennikarza" -
pisze "Rzeczpospolita".
Już w pierwszym punkcie dziennikarze dowiadują się, że "bezwzględnym
warunkiem wykonywania pracy dziennikarskiej na festiwalu jest uzyskanie
akredytacji na piśmie od organizatora festiwalu".
Drugi punkt wyjaśnia, co grozi dziennikarzowi, gdy o akredytację nie
wystąpi: "Dziennikarz, który wykonywać będzie swoją pracę bez zgłoszenia w
biurze festiwalu i bez uzyskania akredytacji, traktowany będzie jako intruz
zakłócający porządek na festiwalu".
Co to oznacza w praktyce? Wszyscy dziennikarze, którzy chcą zbierać materiały
bez zgłaszania się do organizatorów, mogą zostać wyrzuceni z pola przez
jednego z 1100 członków Pokojowych Patroli.
W ocenie "Rzeczpospolitej", regulamin ma szansę stać się hitem sezonu
dziennikarzy.
"Nie trzeba chyba wspominać, że jest rewolucją w branży medialnej, łamie
większość, z konstytucją na czele. Jak bowiem stanowi prawo, na imprezie
ogólnodostępnej, jaką jest festiwal w Żarach, nie może być tego typu
ograniczeń. Może je wprowadzić tylko ustawa".
info.onet.pl/779239,11,item.html