perla
12.05.08, 22:44
Pani z Pań umarła, i pewnikiem ironią jest, że dożywszy takiego
wieku prawdopobobnie przeżyła wszystkich, których uratowała. Tu
można zastanowić się, jak nasze życie do czasu wszechświata się ma.
Ale nie o tym to jest. Chodzi o to, że abyśmy istnieli muszą dzieci
być. A dzieci to my. Dziecinni, młodzi i starzy. Każdy z nas dla
kogoś dzieckiem jest. A ratowanie swojego dziecka takie oczywiste
jest...
My Polacy, w pewnym momencie zapomniliśmy o dzieciach naszych. Czyli
o naszych Żydach. Co nasi przodkowie zrobili aby ich ratować?
Praktycznie nic. Mieliśmy chyba największą armię podziemną w
Europie. Mającą wywiad, logistykę, i spore uderzenie bojowe. I nie
znam najmnieszej akcji odbicia Żydów ze strony armii tej. Przecież
atak na Sobibór, Bełżec, czy Trablinkę, dla tak zmasowanych grup
uderzeniowych, z wojskowego punktu widzenia, nie powinien stanowić
problemu. Nie podjęto takiej akcji. Nie podjęto nawet blokady
transportowej, w postaci ataku na węzły kolejowe. Ani AK, ani Bch,
ani AL, nie raczyło pomyśleć o Żydach naszych. Jedyne co zdołano, to
wysłanie tego nieudacznika Karskiego za granicę, który nijak nie
mógł przekonać amerykańskich Żydów dmuchających mu w twarz dymem z
cygar kubańskich, że to co dzieje się z Żydami polskimi, to prawda
jest. Polska podziemna powinna wysłać kogoś poważnieszego, kogoś,
kto w świecie żydowskim liczy się. Nawet w takiej sprawie spieprzono
to.
A społeczeństwo? Różne było. Niektórzy przechowywali, i źle
skończyli. Próbując przechować Żyda, zabili i siebie, i swoją żonę,
i swoje dzieci. Inni żerowali na nieszczęściu tym. Jak choćby na tej
ku..kiej karuzeli w Warszawie.
Ale na szczęście inna armia zdała egzamin swój. To katolickie
szkoły, ochronki, klasztory i parafie. To prawdziwa opoka tych
nielicznych Żydów, którym, udało się właśnie.