zona.pilota
04.11.14, 13:38
Ok. rok temu się zaczęło - przeprowadzka, dużo stresu, roczne bardzo płaczliwe dziecko, miałam dość. Zaczął pobolewać mnie z nerwów zołądek, zgaga, wzdęcia 24h, silne lęki o podłożu hipochondrycznym, derpesja. Nie był to ból gdzie musiałam brać tabletkę, dało się wytrzymać. Ciągła nadzieja, ze przejdzie.
Od około 3 miesięcy męczy mnie ból, kolka, uwieranie z prawej strony brzucha, są to bóle wędrujące, raz wkoło pępka, raz po środku, raz pod mostkiem, z rzadka lewe podżebrze ale w sumie non stop w okolicy prawego podżebrza, promieniujące do pleców, do tego nieustanne wzdęcia, chyba niezaleznie od zjedzonego posiłku i pory.
Ostatni miesiąc okresowe biegunki, mdłości (bez wymiotów), czasami brak apetytu. Wszystko podszyte lękiem. Rano się budzę i się zaczyna. Nieokreslony niepokój i napięcie, czuję, że muszę iśc do WC, brzuch ściśnięty z nerwów (w sumie bez przyczyny).
Kilka razy dolegliwości zdarzyły się w nocy (a nie powinny podobno, co mnie najbardziej przeraża), śpię bardzo płytko, budzę się kilkanaście razy.
Kilka lat temu leczyłam silną nerwicę, uważam, ze nie doleczyłam jej.
Bardzo boję się raka, czytam non stop o objawach nowotworów, żoładka, jelita, trzystki, wątroby, mam z nerwów gulę w gardle, czasami ściśnięty przełyk i cięzko mi jeść. Zrobiłam sobie podstawowe badania czyli morfologia, mocz i USG brzucha. Wszystko OK.
Myślę o gastroskopii, kolonoskopii ale same mysli na ten temat powodują biegunkę:(
Nawet gdy wchodzę na stronę internetową gastrologa czuję, że zaraz będzie sraczka:( Każde wyjście do dentysty, dietetyka, ginekologa poprzedza silna biegunka, nawet 2 dni przed. Okropne to jest.
W sumie takie akcje są codziennie, czasami gdy jestem bardzo zajęta, nie odczuwam chwilowo tych atrakcji.
Mam wrażenie że z prawej strony brzucha mam napuchnięte jelito, spanie na prawym boku wiąze się z uwieraniem. Oddanie gazów i załatwienie się na chwilę pomaga. Czasami mam taki stres i ściśnięty brzuch, ze nie mogę oddać tych gazów i się męczę z napręzonymi jelitami.
Dodam, ze tydzien temu zdiagnozowano nietolerancję glutenu i nabiału, do tego mam Hashimoto i zaczełam brac Euthyrox. Jestem na lekkiej diecie 7 dni i zmian nie widzę.
Muszę jeść jak stara babcia (wszystko gotowane, delikatne) bo mam niestrawność.
Napiszcie czy to może być ZJD? Kiedyś lekarz mi to sugerował ale mu nie dowierzam. Panicznie boje sie badań, a zarazem widze siebie umierającą i moje dzieci, które za mną płaczą:( chyba oszalałam , mam 35l.