mackk84
18.07.09, 14:01
Po okresie marazmu i nicnierobienia ze swoim stanem postanowiłem odwiedzić
moją Panią Doktor. Już kilka razy mnie za uszy wyciągała z różnych choróbsk.
Siedziałem tam prawie godzinkę, wszystko mi wyjaśniła i...
Moje problemy mogły zacząć się następująco: kiedy byłem jeszcze młody, piękny
(to w zasadzie nadal jestem) i zdrowy pojechałem na Mazury. Tam spożywszy
wieczorem dużą dawkę c2h5oh obudziłem się na kacu i wypiłem wodę. W smaku była
dziwna, ale grunt że mokra.. Była to niestety woda do mycia rąk nabrana z
jeziora. Efekt natychmiastowy- biegunka która trwała dobry tydzień, objawy
zatrucia etc. To mogło być przyczyną zapalenia błony śluzowej w jelicie a
potem dopiero nastąpiło zaburzenie układu nerwowego i w efekcie występujący u
mnie lęk jest równoznaczny z atakiem jelitowym (połączenie ewidentne). W sumie
żagle były w lipcu, zacząłem chorować w grudniu, ale pierwsze symptomy
odczuwałem wcześniej...
Poszedłem z nastawieniem że Pani Doktor przepisze Duspatalin, na co ja
poproszę w zamian Debridad. Ale nie... Dostałem antydepresant (ale w bardzo
niewielkiej dawce- "jelitowej" a nie "psychiatrycznej"), który ma na celu
przywrócić właściwe połączenie na linii (głowa-dupa :)- na długi wywód pani
Doktor o tych zaburzeniach tak to właśnie podsumowałem i przyznała mi rację...
A zatem antydepresant + coś na florę bakteryjną + odrobaczenie :) + doraźnie
coś na uspokojenie (pochodna hydroksyzyny), chociaż to ostatnie raczej się nie
przyda....
zaczynam od poniedziałku, trzymajcie kciuki....